-Pamiętasz, kiedy mówiłem ci, że cię kocham?-zapytał cicho, zmysłowym szeptem, delikatnie gładząc jej zaróżowiony od chłodu policzek. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy uświadomił sobie, że nie jest wstanie oderwać spojrzenia od jej głębokich, czekoladowych oczu, po czym delikatnie uniósł w górę jedną brew, najwyraźniej czekając na odpowiedź ze strony dziewczyny.
Ta tylko się uśmiechnęła, zagarnęła za ucho niesfornego loka i spuściła wzrok na swoje buty, najpewniej skrępowana jego nagłym i niespodziewanym wyznaniem. Cieszyła się, że jest mroźny, styczniowy wieczór i swoje rumieńce może zwalić, na otaczający ich chłód.
-Tak-odparła w końcu, delikatnie, niemal niezauważalnie kiwając głową. -Pamiętam-wyszeptała z zawstydzeniem do swych butów.
Śnieg delikatnie prószył, a niska temperatura zmieniała ich oddechy w obłoczki pary. Już dawno zapadł zmrok, a ciemność rozświetlały nadające odpowiedni klimat, poustawiane wzdłuż pustej ulicy latarnie. Nie wyobrażała sobie lepszej, bardziej romantycznej atmosfery, kiedy chłopak złapał ją za podbródek, zmuszając do tego, by spojrzała mu w oczy. W stalowoszare, hipnotyzujące oczy.
Uśmiechnęła się delikatnie, przymknęła powieki i rozchyliła wargi, oczekując na ich pierwszy, wspaniały pocałunek, jednak mijały kolejne sekundy, a nic podobnego się nie działo. Nieco zdezorientowana otworzyła oczy i spojrzała z niezrozumieniem na chłopaka, którego usta zatrzymały się zaledwie parę milimetrów przed jej wargami. Uniosła w górę brwi, jakby zastanawiając się co go powstrzymuje, po czym obdarowała go wymownym spojrzeniem. Mimo wszystko, nie musiała długo czekać na wyjaśnienie tej sytuacji, bo z ust chłopaka wydobyło się to jedno, kluczowe słowo.
-Kłamałem.
Tak, to zmieniało wszystko. Jakiś niewidzialny, niewyobrażalnie ostry przedmiot przeszył jej serce na wylot, zamierzając pozostawić po sobie bolesną ranę. To było tak szokujące i niespodziewane, że jej źrenice zapomniały się rozszerzyć, a szczęka wylądować na podłodze.
Zamiast tego po prostu stała, patrzyła mu w oczy i próbowała sobie wmówić, że wszystko to jest tylko złym snem, z którego za chwilę się obudzi.
-Kłamałeś?-powtórzyła niemo, nie mogąc za żadne skarby oswoić się z tą myślą. Z szokiem patrzyła na szeroki, złośliwy uśmiech, w którym rozszerzyły się jego usta. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ją oszukał, ani dlaczego ją zranił, ale w pewnym momencie uświadomiła sobie, że wcale jej to nie obchodzi. Złamane serce jest złamanym sercem, a przyczyna jego złamania jest zupełnie nieistotna w obliczu bólu którego się wtedy doświadcza. -Jak mogłeś?-zapytała w końcu, a w jej głosie dało się dosłyszeć groźnie pobrzmiewającą nutę. Zmarszczyła brwi i ze złością wymierzyła mu siarczysty policzek. Takich rzeczy się nie robi. Nikomu. Nikt nie może bawić się uczuciami drugiego człowieka.
-Trzeba kłamać, żeby robić to, na co się ma ochotę-powiedział obojętnie, łapiąc się za miejsce, w którym jeszcze nie dawno wylądowała ręka dziewczyny. Nie wydawał się tym przejęty. Z niewzruszeniem przeszywał ją swoim uważnym spojrzeniem, jakby pragnąc zajrzeć w jej wnętrze, dowiedzieć się co w owym momencie czuje albo co dokładnie myśli. -Przykro mi-powiedział cicho, niemal niedosłyszalnie, po czym wyciągnął różdżkę z kieszeni i wypowiadając odpowiednie zaklęcie, zabił swoją "ukochaną". Tak po prostu, bez zbędnych słów czy emocji. Bo czasem ludzie są po prostu źli. Czasem po prostu kłamią i ranią ludzi. Niektórzy się nie zmieniają, nie ważne jak bardzo chciałoby się temu zaprzeczyć.
-W niektórych przypadkach znacznie lepiej doświadczyć śmierci niż bólu złamanego serca...-wyszeptał z niewzruszeniem w otaczającą go ciemność. Otrzepał z ramienia płatki śniegu, odwrócił się i poszedł, zostawiając za sobą bezwładne ciało dziewczyny.
Trzeba kłamać, żeby robić to na co się ma ochotę?! - uśmiechnął się, wyobrażając sobie oburzony głos dziewczyny w swojej głowie. Tak, rzeczywiście palnął wtedy głupstwo. W końcu wolny jesteś dopiero wtedy kiedy nie musisz kłamać. Uśmiechnął się smutno, po czym poszedł dalej, zagłębiając się w mrok tego styczniowego wieczoru. Gotów wypełniać kolejne, absurdalne rozkazy.
--------------
Za nami miniaturka. Nie jakaś świetna ani genialna, ale może komuś urozmaici wakacyjne popołudnie ;) Wiem, że ostatnio nic nie dodaję i ostrzegam, że będziecie musieli się uzbroić w cierpliwość, bo jeszcze długo niczego nie dodam. Moja wena... Cóż, mojej weny już nie ma. Znikła. Przepadła. Chyba wyjechała na wakacje. Jak wróci, to może coś potworzymy, ale nie mam pojęcia kiedy to nastąpi ;(
Mam nadzieję, że mimo wszystko ktoś tu zagląda. Zachęcam wszystkich do komentowania. Może wy będziecie mogli mnie odpowiednio