niedziela, 25 maja 2014

Miniaturka - Draco, Hermiona i pieniądze Kruma

Przeciągły, pełen przerażenia pisk wydobył się z ust Hermiony Granger, kiedy jadące obok auto, niezbyt delikatnie zarysowało karoserię jej czerwonego samochodu. Z niezadowoleniem oglądała jak na drzwiach jej drogiego kabrioletu powstaje dość szeroka rysa, na miejscu której jeszcze niedawno błyszczał lśniący lakier.
-Co zrobiłeś, kretynie?-spytała cicho, rzucając paniczne spojrzenie w stronę leżącego na siedzeniu pasażera zdjęcia. Wzięła je do rąk, czując jak jej serce przeszywa ukłucie głębokiego i szczerego żalu. -Obiecuję, Wiktor, że jeszcze do ciebie pojadę-szepnęła z uczuciem, po czym schowała zdjęcie do swojej najnowszej, markowej torebki i wyszła z samochodu, z wściekłością zatrzaskując za sobą drzwi.
-To jest szczyt wszystkiego-jasnowłosy mężczyzna, wyszedł ze swojego auta, rzucając poirytowane spojrzenie w stronę eleganckiej, równie co on, oburzonej kobiety.
-Istotnie-Hermiona zmrużyła gniewnie oczy, uważnie przyglądając się wyprowadzonemu z równowagi mężczyźnie. -Zapłaci pan za to pokaźną sumę. Właśnie zarysowałeś najlepszy model porsche...-oznajmiła z oburzeniem, splatając ręce na piersi.
Mężczyzna przekrzywił głowę na bok, uważniej jej się przyglądając. Jego wzrok najpierw spoczął na wysokich, czarnych szpilkach. Potem sunął w górę, po długich, opalonych nogach, sięgającej do pół uda sukienki, związanych w luźnego koka kasztanowych włosach i różowych okularach przeciwsłonecznych. Może nie znał się na tych sprawach, ale rozpoznał na niej najmodniejsze kreacje światowej klasy projektantów. Uśmiechnął się pod nosem, splatając ręce na umięśnionym torsie. Właśnie wpadł na niemiłosiernie bogatą i piękną kobietę. Nie dziwił się, że nie poznał jej od razu. Była zupełnie inną osobą.
-Zajechałaś mi drogę, kobieto-warknął, jednak nie był wstanie ukryć rozbawionego uśmiechu. Już po chwili zaśmiał się z kpiną, widząc jak ta nieco zbita z tropu otwiera usta i gorączkowo myśli nad tym co odpowiedzieć. -Co jest? Jesteś bohaterką, zrobiłaś karierę, sodówa uderzyła do głowy i teraz nawet największego, szkolnego wroga nie poznajesz?
-Malfoy?-Hermiona uniosła w górę brwi, przyglądając się mężczyźnie z niemałym zdziwieniem. Po chwili jednak, jej irytacja, o ile to jeszcze możliwe, zwiększyła się jeszcze bardziej. -Zniszczyłeś mi samochód!
-Och, daj spokój. Zaraz nareperujemy to czarami...
-Co? Nie. Nie ma mowy, to najnowszy model, gwiazda sezonu... On nie może być tak reperowany, jeszcze coś mu zniszczysz. Muszę oddać go do salonu i...
Podczas gdy ona rozpaczała nad losem swojego auta, przechadzając się na swoich szpilkach raz w jedną to w druga stronę, on opierał się o maskę własnego samochodu, nie kryjąc rozbawienia obecną sytuacją. Kiedy to Hermiona Granger stała się taka próżna? Patrzył jak w pewnym momencie łamie obcas swojego niesamowicie drogiego buta, a z jej ust wyrywa się przepełnione desperacją, paskudne przekleństwo.
-Chyba skręciłam kostkę-spojrzała na niego niemal błagalnie, podczas gdy ten z niewzruszeniem obserwował, jak ta ściąga z nóg szpilki i rozmasowuje obolałe stopy, siadając na brudnym krawężniku.
-Przeklęte siedlisko bakterii-stwierdziła, otrzepując miejsce obok siebie i wyciągając z torebki różdżkę, którą wyczarowała srebrzystego patronusa. Przynajmniej dalej jest równie zdolna - pomyślał Malfoy, po czym usiadł obok kobiety, niedbale podciągając rękawy swojej białej, flanelowej koszuli. Po zakończeniu wojny niczym się już nie martwił. To jak wyglądał, gdzie pracował, z kim się zadawał - nic nie miało już znaczenia.
-Wiktorze, kochanie, tak bardzo mi przykro. Nie dam rady dotrzeć na czas do Edynburgu. Miałam stłuczkę w Londynie, ale prędzej czy później do ciebie dotrę, skarbie. Kocham cię-podczas gdy dziewczyna z zatroskaniem przekazywała wiadomość patronusowi, Malfoy resztkami sił dusił w sobie cisnący mu się na usta rechot. Dziewczyna przypominała mu teraz Astorię Greengrass w latach świetności swojej głupoty.
-A więc Krum, tak?-zagadał, kiedy ta wlepiła smętny wzrok w ruchliwą ulicę. -Czemu po prostu się do niego nie teleportujesz?-zapytał z ciekawością.
-Nie twoja sprawa-odparła, unosząc dumnie głowę. Wstała z krawężnika, po czym zaczęła przechadzać się po chodniku, zastanawiając się jak rozwiązać jej nadzwyczajnie tragiczną sytuację.
-Mogę cię podwieźć... Na pociąg czy coś...-zaproponował niechętnie, co ta przyjęła z oburzonym prychnięciem.
-Pociągiem?-powtórzyła z pogardą. -Czy ty naprawdę sądzisz, że wsiądę do tego czegoś?-zapytała z kpiną. -Tam jest gorąco, tłoczno, niewygodnie i brzydko pachnie-zawołała niemal płaczliwie, po czym przykładając rękę do czoła, westchnęła z rozpaczą. -Jak ja teraz pojadę do Wiktora?-zapytała sama siebie, nie przestając nerwowo chodzić po chodniku. Jej myśli biegły jak oszalałe, próbując znaleźć odpowiedni pomysł na dostanie się do ukochanego. Nagle przystanęła, a jej oczy rozszerzyły się błyszcząc dziwnym blaskiem.
-Ty mnie zawieziesz!-krzyknęła, wskazując palcem na Malfoya. Draco obejrzał się do tyłu, jakby pragnąc  upewnić się czy na pewno o niego chodzi, a za nim nie stoi jakiś elegancki szofer z limuzyną, jednak niestety to on został wybrany na taksówkarza tej wkurzającej kobiety. Uśmiechnął się krzywo, po czym obrzucił dziewczynę niechętnym spojrzeniem.
-Kiedyś wpadnięcie na taki pomysł, zajęłoby ci zdecydowanie mniej czasu-przyznał z niezadowoleniem. -Niby czemu miałbym to robić, co?-spytał, niezbyt chętny do przejażdżki z dziwaczną, elegancką, a przede wszystkim nieprawdziwą Granger.
-Bo zniszczyłeś mi samochód-powiedziała, tupiąc bosą nogą. -Musisz to zrobić, Wiktor na mnie czeka!
-To nie była moja wina-warknął z irytacją. -Gdybyś nie...
-Masz mnie zawieźć do Edynburga-powiedziała, po czym bezceremonialnie wskoczyła do jego samochodu i zatrzasnęła drzwi, rzucając mu zniecierpliwione spojrzenie zza szyby.
Mężczyzna westchnął, po czym z niezadowoleniem otworzył drzwi i już zamierzał usiąść na miejscu kierowcy kiedy dziewczyna odchrząknęła znacząco, obrzucając go zdegustowanym spojrzeniem.
-Moje bagaże-przypomniała, wlepiając wzrok w widok za oknem po przeciwległej stronie.
-Wal się-warknął tylko, po czym wysiadł z samochodu i podszedł do czerwonego, lekko zarysowanego porsche, by wyjąć z jego bagażnika ogromną i niesamowicie ciężką walizkę.
-Nienawidzę cię Granger-warknął, po czym przeniósł bagaż do swojego auta i niezbyt delikatnie wpakował go na tylne siedzenie.
-Ostrożnie, to Prada-Hermiona była oburzona sposobem jakim Malfoy przeniósł jej walizkę, jednak ten nawet nie zamierzał odpowiadać na jej wkurzającą odzywkę. Usiadł na miejscu kierowcy i niezbyt delikatnie, dając gaz do dechy, ruszył przed siebie, włączając się w ruch autostrady.

                                                                              ***

-Czy mógłbyś jechać szybciej?-Hermiona spojrzała na niego z niezadowoleniem. -W takim tempie nie zdążę zobaczyć meczu Wiktora-kobieta poprawiła włosy, zakładając za ucho niesforny kosmyk, po czym machnięciem różdżki włączyła radio i zaczęła machać palcem w rytm lecącej piosenki.
-Nie, nie mogę jechać szybciej-odparł z irytacją Draco, który już od dobrych parunastu minut stał w korku. -Jeżeli masz jakiś problem, zawsze możesz się teleportować-dodał jeszcze bardziej wkurzony, po czym wyłączył radio, z satysfakcją obserwując jak ta napina ze złości wszystkie mięśnie.
-Po prostu znajdź jakiś objazd, dobrze?! Muszę być w Szkocji jutro przed południem.
-Myślałem, że zatrzymamy się na noc-Draco spojrzał na nią ze zdziwieniem, mimo wszystko nie kryjąc swojego niezadowolenia. -Naprawdę myślisz, że będę jechał osiem godzin bez żadnej przerwy?
-Nie jesteśmy nawet w połowie drogi-zauważyła kobieta, z irytacją opierając głowę na podpartej o szybę dłoni. -Jeżeli teraz się zatrzymamy, nie zdążę na mecz Wiktora...
-Obejrzysz go w telewizji. Na pewno będzie transmisja...
-To są mistrzostwa Quidditcha. Nie może mnie tam zabraknąć, muszę go wspierać-odparła, oburzona jego ignorancją.
-Nigdy nie obchodziło cię latanie-wspomniał z niezadowoleniem blondyn.
-Nieprawda. Zawsze kochałam Quidditcha-odparła obrażona, na co ten tylko zaśmiał się z pogardą.
-Jedziesz na ten mecz po to, żeby przypodobać się Krumowi, czy dlatego, że bardzo chcesz zobaczyć najważniejszą rozgrywkę dekady?-zapytał z kpiną, nie odrywając wzroku od zakorkowanej ulicy.
-Rozgrywkę dekady-powtórzyła ze zdziwieniem, co on skwitował triumfalnym skinieniem głowy.
-Nie miałaś o tym pojęcia, prawda?-zapytał z rozbawieniem. -Mistrzostwa twojego Wiktorka to najważniejsza rozgrywka od czasów kiedy chodziliśmy do szkoły...
-Tym bardziej muszę tam być! Mógłbyś do jasnej cholery przyśpieszyć?
-Nic nie poradzę na to, że jest korek...-odparł ze znudzeniem. -Lepiej powiedz dlaczego się tam po prostu nie teleportujesz?-zapytał, bo ta kwestia interesowała go od samego początku.
-Znajdź inną drogę-warknęła, wlepiając wzrok w widok za oknem. Po chwili zasnęła.

                                                                              ***

Po pewnym czasie ulica się odkorkowała, a Draco mógł jechać, co jakiś czas rzucając spojrzenie w stronę śpiącej obok niego kobiety. Hermiona opierała głowę o szybę samochodu, pogrążona w głębokim i spokojnym śnie. Właśnie wtedy widział w niej prawdziwą Granger. Spokojną, inteligentną i porządną dziewczynę, która nigdy nie przejmowałaby się losem jakiejś tam walizki. Chociaż nigdy za sobą nie przepadali, a ich relacja mogłaby zostać podciągnięta pod szczerą i głęboką nienawiść, to właśnie za tą starą, szkolną Granger tęsknił.
-Na co się gapisz?-dopiero teraz uświadomił sobie, że dziewczyna od pewnego momentu już nie śpi i przygląda mu się swoimi czekoladowymi, mądrymi oczami.
-Zmieniłaś się-odparł szczerze, na powrót wlepiając wzrok w rozciągającą się przed nimi trasę.
-Tak, długo nad tym pracowałam-przyznała, traktując jego słowa jak komplement. -Kiedy teraz przypominam sobie starą siebie...
-Mnie tam pasowała stara ty-przerwał jej, posyłając w jej stronę słaby uśmiech. -No wiesz... kujonka, przyjaciółka Pottera, złośnica i wymądrzająca się panna...
-Wcale taka nie byłam-zaprotestowała, wydobywając z ust cichy chichot.
-Chwila? Czy ja dobrze słyszę?-chłopak spojrzał na nią z niekrytym zdziwieniem. -Czy ty się śmiejesz? Na Merlina ty masz poczucie humoru!
-Ależ oczywiście, że mam-powiedziała, nieco urażona tym, że śmiał w nią wątpić. -Jestem bardzo szaloną osobą i umiem się bawić-zapewniła, co na jej nieszczęście tylko bardziej ją pogrążyło.
-Jesteś poważna i sztywna-oświadczył dobitnie, nie zamierzając zmieniać w tej kwestii zdania.
-Odwołaj to-zażądała, mimo wszystko wiedząc, że po części, chłopak ma rację.
-Niby dlaczego? Nosisz te swoje ciuszki za miliony galeonów, bojąc się je pobrudzić, masz fioła na punkcie zdrowego trybu życia i jedziesz do swojego chłopaka na jakiś mecz, mimo iż będziesz się tam śmiertelnie nudzić...
-Nieprawda!-krzyknęła z oburzeniem, na co ten tylko się zaśmiał. Dziewczyna zaczęła przedstawiać mnóstwo absurdalnych argumentów, które mogłyby świadczyć o jej szalonym trybie życia, podczas gdy Malfoy skupił się na samochodzie, który zaczął wydawać dziwne dźwięki, aż w końcu zgasł, zatrzymując się na poboczu drogi.
-Cholera-zaklął, na co ta przerwała swój długi monolog, patrząc na niego ze zdziwieniem.
-O co chodzi? Jesteśmy na miejscu?-zapytała, na co ten tylko uśmiechnął się krzywo, po czym wysiadł z samochodu i otworzył jego maskę, wykrzywiając twarz w grymasie niezadowolenia.
-Obawiam się, że dalej nie pojedziemy-powiedział, wracając do samochodu. -Coś się popsuło.
-Co? Ale... Ale jak to?-Hermiona uniosła brwi, patrząc na mężczyznę z niezrozumieniem. -Miałam być w Szkocji przed...
-Może czas się teleportować?-zapytał z rezygnacją. -Daj spokój, Granger. O co chodzi? Boisz się, że pognieciesz sukienkę czy co?
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w swoje dłonie, jednak w końcu zdobyła się na spojrzenie mu w oczy.
-Bo ja nie umiem-powiedziała, czując jak zaczyna się rozsypywać. -Ostatnio za każdym razem się rozszczepiam. Uzdrowiciel powiedział, że to przez stres. Starałam się ograniczyć pracę ale... Coś jest ze mną nie tak, Malfoy-wyznała, z szklącymi się od łez oczami. Przez dłuższy moment po prostu siedziała i w milczeniu czekała aż ten zacznie się śmiać, jednak nic takiego nie nastąpiło. Malfoy przyglądał jej się przez dłuższą chwilę, marszcząc brwi i zastanawiając się nad tym co mu powiedziała. A więc okazało się, że idealne życie idealnej panny Granger wcale nie jest takie perfekcyjne.
-Niedaleko stąd jest motel. Zatrzymamy się tam, a rano pomyślimy nad tym co zrobić. Jeszcze nie wszystko stracone, może zdążysz na mecz w Edynburgu-powiedział, nie zamierzając komentować tego wyznania. Zamiast tego wysiadł z samochodu i wspólnie z dziewczyną ruszył przed siebie, zmierzając pustą ulicą w stronę oświetlonego kolorowymi lampkami motelu.

                                                                         ***

-Więc co u ciebie?-Hermiona próbowała zacząć rozmowę, podczas gdy oboje znaleźli się już w jedynym, wspólnym, dwuosobowym pokoju w zapuszczonym motelu. -Czym się zajmujesz?
-Różnymi rzeczami-przyznał, wzruszając ramionami. -Zwykle ciągle jestem w drodze. Realizuje mnóstwo pomysłów na biznes, mam parę inwestycji... Nic ciekawego. Ale wiesz... od zakończenia wojny nie byłem w Londynie, a kiedy wreszcie się w nim pojawiłem, natrafiłem na ciebie-ostatnie zdanie wypowiedział z większym zainteresowaniem i entuzjazmem co poprzednie. -Ale lepiej powiedz co ty robisz-poprosił, bo tym, był znacznie bardziej zaintrygowany.
-Wiktor kupił mi parę centrów handlowych. Jestem posiadaczką największej liczby sklepów w Londynie-powiedziała bez zbytniego entuzjazmu. -Zwykle moja praca ogranicza się do paru podpisanych dokumentów i podejmowania niezbyt ważnych decyzji...
-Nigdy nie powiedziałbym, że zajmiesz się czymś takim-stwierdził, rozsiadając się na kanapie przed kominkiem, w którym wesoło trzaskał ogień.
-Niby dlaczego?-zapytała z niezrozumieniem, zajęta grzebaniem w swojej walizce. W końcu wyciągnęła z niej parę ubrań, po czym zniknęła za drzwiami łazienki, zaczynając się przebierać.
-No wiesz... zwykle interesowały cię raczej inne rzeczy-odparł, wlepiając wzrok w drzwi, za którymi zniknęła. -Prędzej powiedziałbym, że będziesz miała największą bibliotekę w kraju czy coś...
-Jak widać, zmieniłam i siebie i zainteresowania-powiedziała, wychodząc z łazienki i tym samym wprowadzając Dracona w niemałe zaskoczenie.
-Nie powiedziałbym-blondyn wstał z kanapy, przyglądając się jej z niekrytą fascynacją. Zadziwiała go na każdym kroku. Kobieta ubrała się w wyciągnięte, szare dresy i czarną koszulkę na ramiączkach. Nagle elegancka i poważna Hermiona zniknęła. Pojawiła się ta dawna, młoda dziewczyna, którą znał jeszcze ze szkoły.
-Nic nie mów. Wiem, wyglądam fatalnie, ale nie spodziewałam się nigdzie nocować-wyjaśniła, z niezadowoleniem oglądając swój strój.
-Jak dla mnie jest w porządku-przyznał, wyginając usta w delikatnym półuśmiechu. -Mogłabyś częściej zachowywać się jak dawna ty.
-Nienawidziłeś mnie w szkole, pamiętasz?-wspomniała, siadając na kanapie. -Teraz jestem lepszą osobą...
-Nieprawda-zaprzeczył szybko, samemu nie wiedząc, z którym z tych zdań się nie zgadza. -Jesteś tym kogo chcą media, przyjaciele, rodzina... Jesteś nieszczęśliwa, Granger. Ja to widzę.
Uniosła głowę, patrząc na niego z niemałym zaskoczeniem. Nigdy nie spodziewała się, że usłyszy słowa, które często pojawiały się w jej umyśle właśnie z jego ust. Malfoy wiedział o wszystkim. O tym, że praca dyrektorki i właścicielki kilku centrów handlowych w Londynie jest dla niej nudna i męcząca. O tym, że zawsze była wiele ambitniejsza, mądrzejsza i roztropna, a nawet o tym, że mimo iż ma przy sobie wszystko, nie ma tego, co jest jej potrzebne.
-A ty? Masz to czego zawsze chciałeś?-zapytała cicho, dalej nie mogąc otrząsnąć się po tym, co sobie uświadomiła. -Jesteś szczęśliwy i w pełni usatysfakcjonowany?-w jej głosie dało się wyczuć wyrzut, zwątpienie. Nie sądziła by on był ze wszystkiego zadowolony.
-Jestem szczęśliwy-przyznał po chwili namysłu, siadając obok niej na kanapie. Wlepił wzrok w rozbiegane płomienie kominka, a z jego ust wydarło się ciche westchnięcie. -Ale czasem czegoś mi brakuje-tu odważył się przenieść spojrzenie na jej zastygłą w milczeniu twarz. Przybliżył się, tak, że patrzyli sobie prosto w oczy, a ich oddechy zaczęły się mieszać, po czym uśmiechnął się ironicznie, muskając palcami jej policzek.
-Najważniejsze, to nie bać się po to sięgać-wyszeptał głosem prawdziwego marzyciela, człowieka, który w swoim życiu przeżył już naprawdę wiele przygód i nie miał nic do stracenia. -Nigdy nie bój się walczyć o to, w co wierzysz i o czym marzysz. Życie jest zbyt krótkie, żeby spędzać je na przesiadywaniu w biurze jakiejś nudnej i sztywniackiej firmy-zaśmiał się cicho, jakby specjalnie nie wydając głośniejszych dźwięków, po to by nie przerwać panującej wokół, dziwnej atmosfery.
Kobieta spuściła głowę, poważnie zastanawiając się nad jego słowami. Po chwili jednak spojrzała na niego i wygięła usta w najbardziej uroczym i wdzięcznym uśmiechu, na jaki tylko było ją stać.
-Masz rację-ścisnęła mocniej jego dłoń, po czym wstała z kanapy i posłała mu pełne przychylności spojrzenie. -Dobranoc.

                                                                               ***
Następnego dnia, Malfoy uważniej przyjrzał się silnikowi swojego samochodu i za pomocą kilku machnięć różdżką, naprawił auto. Słońce nie wstało jeszcze na dobre, kiedy wraz z Hermioną przemierzał kolejne mile w drodze do Edynburga. Tym razem w samochodzie panowała miła atmosfera. Ona nie próbowała go pośpieszać, a on pozwolił by radio grało na cały regulator, wprawiając ich w dobry nastrój.

-Dwie godziny i będziemy-oświadczył, kiedy skręcił w bok, tak jak kazał mu ustawiony przy drodze drogowskaz. -Może nie dasz rady kupić sobie popcornu ani czekoladowej żaby, ale na samą rozgrywkę zdążysz-powiedział, uśmiechając się do kobiety. -Planujesz jakąś imprezę po wygranej?-zapytał z czystej ciekawości, patrząc w boczne lusterko swojego samochodu.
-Wiktor woli raczej kameralne spotkania. No wiesz, kolacja dla dwojga, dobre wino, świece...
-Więc nie umie się bawić?-domyślił się Malfoy, wyginając usta w drwiącym uśmiechu. -Daj spokój, wygrają najważniejszy mecz dekady i nie pójdzie świętować?
-Jedzenie na imprezach jest niezdrowe i tuczące, a muzyka zbyt głośna. To psuje słuch-zauważyła inteligentnie Hermiona, wygładzając brzeg swojej markowej sukienki.
-Nie no nie wierzę-Draco zaśmiał się głośno, patrząc na dziewczynę z politowaniem. -Widać, nie byłaś na dobrej imprezie.
-Bankiety i gale u...
-To nie są imprezy-stwierdził, po czym zjechał w jakąś boczną drogę, zjeżdżając z trasy prowadzącej do miasta.
-Co ty robisz? Zatrzymaj się!-zażądała kobieta, kiedy zaczęli jechać między rozciągającymi się pasmami zielonych traw.
-Wiozę cię na prawdziwą imprezę-oświadczył, po czym zatrzymał się pod jakąś gospodą, z której z daleka można było usłyszeć dźwięki muzyki.
-Co? Jak to? A mecz?
-Obejrzysz w telewizji-oświadczył wzruszywszy ramionami. Kobieta przez chwilę siedziała w samochodzie, nie mogąc uwierzyć, w to, że tak nagle zrezygnował z zawiezienia ją do Edynburgu, jednak w końcu stwierdziła, że nie lubi Quidditcha. Zabawa z Malfoyem brzmiała zdecydowanie bardziej kusząco.

                                                                                 ***

-Godryku, oni są beznadziejni-stwierdziła Hermiona, podczas gdy razem z Malfoyem siedziała przy barze i wypijała kolejną szklankę alkoholu. -Krum i jego drużyna. Są sztywni, a jak już się ich namówi na zabawę, są całkowicie pijani-powiedziała z niezadowoleniem, opierając głowę o ramię Dracona, który w przeciwieństwie do niej, był trzeźwy.
-Och, daj spokój. Nie może być aż tak źle-pocieszył ją, po czym wstał z krzesła i podał jej rękę, stwierdzając, że nie powinna więcej pić.
-Zapraszasz mnie do tańca?-zapytała, unosząc w górę brwi. Ledwo co trzymała się na nogach i wątpił, czy oby na pewno powinien z nią tańczyć, ale w końcu ugiął się i skinął głową na potwierdzenie jej domysłu.
-Marzyłam o tym-przyznała, zarzucając mu ręce na szyję i pozwalając mu poprowadzić się na parkiet. Oparła czoło o jego tors i zaczęła poruszać się w dźwięk klubowej muzyki, nie zwracając uwagi na jego rozbawienie sytuacją.
-Co jest?! Mieliśmy się bawić, czyż nie?-zapytała, kiedy ten stał i po prostu się jej przyglądał.
-Nie sądziłem, że będziesz pijana zanim zaczniemy-powiedział, wzruszając ramionami. -Chyba rzeczywiście się do tego nie nadajesz-stwierdził, wiedząc, że tym tylko ją zdenerwuje.
-Nieprawda!-krzyknęła, udając oburzenie.
-Udowodnij-zażądał, rozkładając ręce.

Nie miał pojęcia co nią kierowało, kiedy po prostu rzuciła się na niego i pocałowała. Muzyka dudniła im w uszach, a on miał wrażenie, że został wprowadzony w jakiś dziwny trans, z którego ani myślał się obudzić.
Zacisnął ręce na jej talii i oddał pocałunek, mocno przyciągając ją do siebie. Czuł jak dziewczyna zarzuca mu ręce na szyję, a po chwili wplata palce w jego włosy, nie przerywając namiętnego pocałunku jakim go obdarzała. Pozwalał by tkwili w tym stanie jeszcze dobre parę minut, rozkoszując się gorącem, które wypełniało go od środka, jednak w pewnym momencie przypomniał sobie, że całuje się z dziewczyną, która jest kompletnie pijana, a on ją najzwyczajniej w świecie wykorzystuje. Niechętnie odsunął ją od siebie, po czym przyjrzał jej się uważnie, przechylając głowę na bok.
-Powinniśmy jechać dalej-zauważył, postanawiając nie komentować tego co się dopiero wydarzyło.
-Dobrze mi tu-wyszeptała w jego usta, zamierzając po raz kolejny go pocałować, jednak ten uśmiechnął się tylko, nie dopuszczając do pocałunku.
-Ukochany czeka. Niedługo będzie mecz, może zdążymy na transmisję.
-Walić Kruma-powiedziała, po czym zachwiała się na nogach, omal nie upadając. Mimo iż starała się wypędzić z umysłu złe myśli, świadomość, że Wiktor nigdy nie całował jej z równą pasją co Malfoy, wprawiała ją w stan skrajnej irytacji.

                                                                          ***

Obudziła się na kanapie w jakimś hotelu, z głową ułożoną na kolanach Dracona. Widać próbował ją obudzić od dłuższego czasu. Patrzył na nią spod przymrużonych z rozbawienia oczu i delikatnie szturchał ją w ramię.
-A więc, zanim zaczniesz zadawać dziwne pytania - po tym jak zachwiałaś się w barze, wziąłem cię na ręce i zaniosłem do hotelu, gdzie jak sama widzisz, mamy telewizor, w którym obejrzymy mecz. Przykro mi, że nie dotarliśmy do Edynburga na czas-wyjaśnił spokojnie, odgarniając kosmyk ciemnych włosów z jej zaspanej twarzy.
-To nic, staraliśmy się-powiedziała, po czym usiadła na kanapie, krzywiąc się od bólu głowy, spowodowanym nadmiarem spożytego alkoholu. -Wiktor zrozumie.
Przez chwilę milczeli, zastanawiając się, co takiego Krum ma zrozumieć. To, że jego ukochana nie pojawiła się na meczu, czy może to z kim i jak spożytkowała ostatni czas.
-To co się między nami wydarzyło...
-Przepraszam, nie powinienem-odparł szybko Draco, pragnąc zaoszczędzić jej krępującej rozmowy. Doskonale wiedział, co miała na myśli.
-Niepotrzebnie. To ja wszystko zaczęłam i to ja przepraszam-Hermiona spojrzała mu w oczy, wykrzywiając usta w bladym uśmiechu. -Zapomnijmy o tym, dobrze?
Draco delikatnie skinął głową, uświadamiając sobie, że wcale nie chce niczego zapominać. W pewnym momencie był wdzięczny nawet za to, że ta kobieta zajechała mu drogę swoim czerwonym, niesamowicie drogim porsche. Cieszył się, że mógł poznać ją na nowo.
-Zaczyna się-mruknął w końcu, wskazując palcem na odbiornik, na którego ekranie pojawili się reprezentacji Szkocji i Bułgarii.  Z klasą przemierzali boisko Quidditcha, dając widowni pokaz sił swoich mioteł.
-Genialnie-stwierdził blondyn, mając na myśli raczej najnowsze błyskawice niż zawodników, jednak Hermiona mimo wszystko to na reprezentantów zwróciła uwagę.
-To Wiktor-krzyknęła w końcu, wskazując palcem na szybko poruszającą się po boisku sylwetkę. -Dobrze sobie radzi-stwierdziła z uznaniem, obserwując ukochanego, który zdobywał dla swojej drużyny kolejne punkty.
-Czy ja wiem-Malfoy wzruszył ramionami, patrząc jak Szkocka drużyna po raz kolejny przerzuca kafla przez obręcz Bułgarów.
-Cholera-Hermiona przygryzła wargi, widząc, że Bułgarzy radzą sobie coraz gorzej. -Ciężko trenowali ostatnimi miesiącami. Muszą wygrać, Wiktor się załamie.

 Tak właśnie, najważniejszy mecz dekady zakończył się porażką dla Bułgarskiej drużyny, z której, nawet Draco nie ukrywał, bardzo się cieszył. Cóż, zdecydowanie bliżsi byli mu Szkoci, którym kibicował niemal od urodzenia. Cieszył się z zwycięstwa niesamowicie, nie kryjąc rozbawienia zdruzgotaniem Hermiony.
-Daj spokój. Szkoci byli zjawiskowi. Widziałaś jak Tommson rzucił kafla? Kobieto przy nim Bułgarzy byli zaledwie amatorami na dziecinnych miotełkach.
Hermiona spojrzała na niego z wyrzutem, jednak nijak tego nie skomentowała, doskonale wiedząc, że Ślizgon ma rację. Bułgarzy nie byli tego dnia w najlepszej formie.
-Chyba jednak cieszę się, że nie dotarliśmy do Edynburga. Nie chciałabym znosić humorów Wiktora po przegranym meczu-stwierdziła, ze zdziwieniem zauważając, że po tych słowach uśmiech Dracona pogłębił się znacznie bardziej. -Tak czy inaczej... Powinniśmy wracać do domu. Przepraszam, że fatygowałeś się tu bez sensu.
-To nic takiego-blondyn tylko machnął ręką, patrząc na nią z zadowoleniem. -Przeżyłem świetną przygodę-przyznał szczerze, mierzwiąc palcami swoje potargane włosy. -Jesteś pewna, że chcesz wracać do Londynu? Zawsze możemy wsiąść w samochód i pojechać przed siebie. Kto wie? Możemy zwiedzić cały świat.
Choć ta propozycja zdawała się Hermionie niezwykle kusząca, trzeźwe myślenie wreszcie uderzyło do jej głowy.
-Dziękuję, ale w mieście czeka na mnie mnóstwo pracy...-powiedziała z szczerym uśmiechem.
-Czyli wracasz do bycia nudną dyrektorką wielkiej firmy?-zapytał z lekkim zawodem. -Szczerze mówiąc, ja też mam dużo pracy-dodał, widząc jak ta próbuje dodać coś na swoje usprawiedliwienie. -Wiesz, może po prostu chodźmy już stąd i wracajmy do domu, co?-zaproponował, po czym wstał z kanapy i wyszedł z hotelu zostawiając ją samej sobie.

                                                                             ***

Kiedy jechali samochodem, obydwoje pogrążeni byli w milczeniu. Niezręczna cisza, męczyła ich od dobrych paru godzin. Tym razem, nigdzie się nie zatrzymywali, pomijając parę postoi na zjedzenie posiłku, który zresztą również konsumowany był w nieprzerwanym milczeniu. Nie wiedzieli dlaczego. Chyba po prostu obydwoje wiedzieli, że nie tak powinno być.

-To jesteśmy na miejscu-Draco odezwał się dopiero wtedy, kiedy zatrzymał samochód, pod jednym z apartamentów w Londynie. -Radziłbym ci sprawdzić w salonie co z twoim porsche.
-Dziękuję, tak zrobię-powiedziała, po czym otworzyła drzwi i wyszła z samochodu, rzucając mu ostatnie spojrzenie. Blondyn westchnął, wychodząc z auta i sięgając na tylne siedzenie skąd wyciągnął jej markową walizkę, po czym podał ją dziewczynie, spoglądając na nią z lekkim uśmiechem.
-Dzięki, Granger.
-To ja dziękuję. Podwiozłeś mnie prawie do samego Edynburgu-sięgnęła do torebki, z której wyciągnęła portfel, zamierzając mu zapłacić, kiedy ten zamknął jej ręce w swoich dłoniach, pragnąc by spojrzała na niego po raz ostatni.
-Gdybym tego nie chciał, nie wsiadłabyś do mojego samochodu.
-Mimo wszystko...-próbowała wyjąć dłonie z jego uścisku i zapłacić mu odpowiednią sumę, na co ten tylko się uśmiechnął.
-Niczego mi nie trzeba. A przynajmniej nie pieniędzy-powiedział, czym nieco ją zaskoczył. -Powodzenia, Granger-rzucił tylko, po czym odwrócił się, wsiadł do samochodu i odjechał, zostawiając ją przed domem, w którym czekała miłość jej życia.

                                                                             ***

-Hermiona? Gdzie ty byłaś? Myślałem, że pojawisz się na meczu...-kiedy weszła do mieszkania, przywitał ją głos ukochanego. -Wszystko w porządku?-zapytał, widząc jej niewyraźną minę.
-Tak, po prostu...-zacięła się, nie wiedząc co powiedzieć. Wraz z odejściem Malfoya, miała wrażenie jakby utraciła coś bardzo cennego. -Mój samochód się zepsuł, nie dałam rady dotrzeć do Edynburgu...
-Przez ciebie przegraliśmy-powiedział mężczyzna, wydobywając z ust ciche westchnięcie. -Przez cały mecz byłem rozproszony...
-Przykro mi kochanie-kobieta uśmiechnęła się z żalem, ujmując twarz mężczyzny w dłonie. -Doskonale wiesz, że gdybym tylko mogła...
-Odpuść-spojrzał na nią z urazą, po czym obrażony odwrócił się od niej plecami.
-Ale...-próbowała go przekonać, jednak widząc jego niechęć, zrozumiała. Nie zależało ani jemu, ani jej. Nie było przyjaźni, przywiązania, a przede wszystkim nie było miłości. Niewiele myśląc, odwróciła go do siebie przodem i wpiła się w jego usta, chcąc zasmakować jego pocałunku. I tym razem zabrakło pasji i namiętności, tego czego przy Draconie jej nie brakowało. Między nimi nie było troski. Wiktor nie chciał pokazywać jej piękna świata, nie chciał razem z nią korzystać z życia. Oni po prostu zarabiali pieniądze. Chodzili na bankiety i poznawali kolejnych fałszywych przyjaciół, którym zależało jedynie na ich pieniądzach. Pozwalali by ich dzień zamieniał się w szarą i nudną rutynę powtarzaną bez końca, bo i po co ją zmieniać, skoro się na niej zarabia.
Oderwała się od Wiktora, spoglądając prosto w jego zaskoczone, ciemne oczy. Odetchnęła głęboko i już wiedziała co musi zrobić. Musiała pamiętać, że jeżeli czegoś jej brakuje, to nie może się bać. Nie może bać się spróbować. Sięgnąć po szczęście? Po miłość?
-To koniec, Wiktor-szepnęła, sama nie wierząc, że te słowa wydarły się z jej serca. -To koniec-powtórzyła nieco głośniej, pragnąc utwierdzić się w tym przekonaniu.
-Słucham?-Krum zaśmiał się z rozbawieniem. -Daj spokój, o co ci chodzi? Masz przy mnie wszystko.
Rzeczywiście miała przy nim wszystko. Pieniądze, modne ubrania, znajomości. Miała nawet walizkę, o którą się troszczyła, ale... Ale nie miała miłości.
-Masz kogoś?-zapytał nagle, a do uszu Hermiony dobiegła wzrastająca w jego głosie niepewność. -Co robiłaś podczas meczu?-oczy Wiktora rozszerzyły się z przejęcia, a elementy układanki nagle poskładały się w niepokojącą całość.
-Spotkałam kogoś-oznajmiła, wzruszając ramionami. -Do niczego nie doszło, on po prostu... pomógł mi odnaleźć dawną siebie-powiedziała, starannie dobierając słowa. -Nie odchodzę do niego, tylko zaczynam nowe życie, Wiktor. Bo los zesłał mi na drogę kogoś, kto pokazał mi jak się bawić, uśmiechać, doceniać to co najważniejsze. Dzięki niemu zaczęłam na nowo marzyć i...
-Co on ma czego ja nie mam?-zapytał wyraźnie wstrząśnięty jej słowami Krum.
-Sama jeszcze nie wiem. Muszę się dowiedzieć-odparła, po czym delikatnie całując go w policzek, wyszła z apartamentu, gotowa zacząć od nowa.

                                                                           ***

Uliczny gwar odbijał się echem po jej głowie, a ona z paniką uświadomiła sobie, że mimo iż była gotowa zacząć przygodę, nie może tego zrobić. Nie miała pojęcia gdzie mieszka Malfoy, ani gdzie może go spotkać. I właśnie wtedy do jej głowy przyszła jedna myśl. Autostrada.
Wiedziała, że nie ma wiele czasu. Wiedziała, że to jej jedyna szansa, więc... zaryzykowała.
Zamknęła oczy, skupiła wszystkie siły i obróciła się w prawą stronę, teleportując się w miejsce, w którym jeszcze niedawno zderzyła się z Draconem.

-Udało mi się-zaśmiała się radośnie, uświadamiając sobie, że jej ciało nie uległo rozszczepieniu. Od miesięcy nie mogła zdobyć w sobie siły by przenieść się magicznie z jednego miejsca na drugie, aż tu nagle pewnego dnia wszystko okazało się proste. Wszystko dzięki Malfoyowi, który mimo iż denerwujący i złośliwy był w tym wszystkim naturalny. Prawdziwy.
Spojrzała na ulicę, po której mknęły samochody i ściskając kciuki czekała, aż go zobaczy. W głębi duszy liczyła, że będzie tędy przejeżdżać.

-Tym razem nie jadę do Edynburgu, ale jeżeli chcesz, możesz się ze mną przejechać-znajomy głos sprawił, że momentalnie przekręciła głowę w stronę, z której dobiegał. Uśmiechnęła się widząc stojący na poboczu samochód Malfoya. Łzy zalśniły w jej oczach, a ona poczuła jak rozmazuje się jej makijaż. Powinna z tym wszystkim skończyć. Zdjęła szpilki z nóg i niewiele myśląc, podbiegła do niego, rzucając mu się na szyję.
-Pojadę z tobą choćby i na koniec świata-wyszeptała, zanim zdążył ją pocałować.
I właśnie wtedy, pchnięta przez dziwny impuls, chęć bycia choć przez chwilę bardziej spontanicznym człowiekiem sprawił, że zmieniła swoje życie. Uświadomiła sobie, że czasem najmniejszy szczegół, krótka chwila, przychylne spojrzenie - wszystko to może wpłynąć na nasze życie tak, jak jeszcze nigdy byśmy się nie spodziewali. Zrozumiała, że czasem wystarczy tylko wyciągnąć rękę. Nie bać się. Sięgnąć po przygodę i zacząć od nowa, uciekając od nudnej i szarej rzeczywistości.


----------------------
Cześć! 

Wpadam z nową miniaturką. Mam nadzieję, że się podobała. Pracuję nad nią prawie cały dzień więc doceniać i pisać komentarze :D Wiem, że nie najlepsza, wiem, że nie najciekawsza, no ale błagam :P 
Co do nowego opowiadania - powstaje powolutku. Może zaciekawi, może nie - pewnego dnia znajdziecie link. 
Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze! :**





















30 komentarzy:

  1. Świetna miniaturka.
    Spodobał mi sie Twój pomysł.
    Spotkanie po latach na autostradzie...
    Oboje zmienieni...
    Dojrzalsi...
    Z pozoru szczęśliwi...
    Lecz jednak czegoś im brakuje...
    Miłości.
    Cieszę się, że Miona znalazła dawną siebie.
    Genialne zakończenie.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudowna!
    Hermiona jako pustak... No tego bym się nie spodziewała, ale rozumiem jej przywiązanie do walizki Prady.:) Ja bym rozpaczała po połamanych szpilkach.
    Draco wyluzowany, spontaniczny. Promyczek wolności, którego brakowało Hermionie.
    Fajnie, że ukazałaś jak ważne jest odnalezienie w życiu samego siebie. Miniaturka piękna pod względem tematycznym, intelektualnym, emocjonalnym.:)
    Oby takich więcej !
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  3. To ma być nijakie?!
    Dziewczyno więcej wiary w siebie i swoje możliwości. :)
    Pozdrawiam
    Ever;*

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie miniaturka naprawdę się podoba. Sam jej przekaz jest niesamowity tak jak i cała fabuła, która wcale nie jest nudna :) Oby więcej takich perełek <3
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boska miniaturka:D
    I taka zyciowa .
    Powodzenia w pisaniu opowiadania.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  6. piękna, cudna, fantastyczna, nie mogłam się od niej oderwać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wchodze na bloga i zsskoczenie! :D fajnie ze dodalas miniaturke. Od razu sie wzielam za czytanie i jestem naprawde zafascynowana. Tym bardziej, ze dowiedzialam sie, ze tworzysz cos nowego. :P
    One Shot naprawde supcioo. ;* pomysl ogolnie ekstra. :D nic tylko czekac na cos kolejnego, rownie ciekawego i odprezajacego. ;** pozdrawiam! Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu jakie to piękne! Aż mi się odechciało spać :D
    Miniaturka cudownie ułożona i taka inna. Bez bicia się przyznam, że zaczęłam czytać twoje opowiadanie właśnie z powodu One Shota ^^
    Nigdy nie spodziewałabym się takiej pustej Hermiony... Trochę to dziwne, ale ja nie lubię ani szpilek, ani markowych ubrań. Za to po samochodzie bym rozpaczała (uwielbiam porshe) =>
    Draco jako dojrzały i odpowiedzialny mężczyzna to idealny facet. W sumie się nie dziwię, że Miona się na niego rzuciła ;P
    Moim zdaniem Wiktor był dupkiem, traktując w tak przedmiotowy sposób Hermionę. No i te ,,Przez ciebie przegrałem...'' było co najmniej niewłaściwe.
    Ogółem miniaturka jest cudowna i baardzo mi się podobała :D
    Pozdrawiam i weny życzę
    Luar Princesa ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. wiadomo jako miniaturka wszystko szybko jakoś się rozwinęło ale było świetnie !

    i końcówka mega ! taka w sumie życiowa :)

    czekam niecierpliwie na opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jaka słodka a zarazem cudowna. Brak słów. Genialna :*

    OdpowiedzUsuń
  11. jak to nie najciekawsza? świetna, pomysł bardzo oryginalny, jeszcze nie widziałam hermiony tak przedstawionej; bardzo mi się podoba, praca się opłaciła :) poza rozrywką, której dostarcza czytanie tak ciekawej i nieprzewidywalnej historii znalazłam bardzo wiele uniwersalnych prawd życiowych, naprawdę błyskotliwe i mądre :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta miniaturka była ekstra. Bardzo podobało mi się przedstawienie Hermiony w ten sposób. Szkoda, że nie napisałaś dlaczego się zmieniła. Malfoy mega słodki, a końcówka wycisnęła ze mnie łzy. Oby było więcej takich miniaturek, bo z radością take się czyta :)
    Pozdrawiam
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  13. Miniaturka jest cudowna :) Taka słodka ;)
    Po prostu jest pełna prawdy, a to się ceni :)
    Pozdrawiam,
    L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowna miniaturka ! :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajna miniaturka, choć trochę, że Hermiona po wojnie mogła stać się tak pustą panienką. Dobrze, że spotkała na swej drodze Draco, który ją uwolnił.
    Czekam na Twoje dłuższe opowiadanie, ale nie pogardzę też kolejną miniaturką ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie najciekawsza? A właśnie, że ciekawa! Jeszcze nie spotkałam się z Hermioną przedstawioną, jako pustą panienkę, ale opisałaś, to w świetny sposób :D Miniaturka bardzo mi się podoba :) Draco taki kochany <3 :D Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła czytać Twoje nowe opowiadanie :) Życzę duuużo weny! Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetna miniaturka! Nigdy nie czytałam podobnej, jest oryginalna i piękna :) Cieszę się, że Mionka znowu jest sobą, no i oczywiście jest z Dracze, bo nie ma dla niej lepszego chłopaka niż Malfoy <3
    Jeszcze raz - cudo, cudo i pisz dalej :D
    Pozdrawiam,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaskoczyłaś mnie tą miniaturką. Hermiona z walizką Prady, w czerwonym porsche - hmmm, początek do mnie jakoś nie przemówił. Ale czytając dalej i dalej, moje zainteresowanie stopniowo wzrastało :)) Prosta miniaturka z przesłaniem, a sprawiła mi tyle radości, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. WoW cudowna. Boska. Genialna. Super. Idealna. I nie wiem co jeszcze ♡ po prostu cudo *-* wiary w siebie i weny życzę :33
    J.M.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej
    Świeeeeeeeeeetna miniaturka, zresztą jak ten blog i twoje pozostałe. Przeczytałam chyba je ze dwa razy tak je kocham. Jesteś jedną z lepszych blogerek dramione tutaj. Czekam z niecierpliwością na twoje nowe opowiadanie jak się ukaże.
    Ostatnio postanowiłam się sama pobawić i zaczęłam pisać dramione. NIe jestem w tym dobra ale byłyby to dla mnie zaszczyt gdybyś chociaż jeden rozdział, który opublikowałam przeczytała. Mój adres to http://dramione-dh.blogspot.com/
    Pozdrawiam xo

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej!
    Kiedy następna miniaturka?
    Ta jest genialna!
    A myślałaś o tym aby założyć bloga z samymi miniaturkami?

    OdpowiedzUsuń
  22. Trochę długa miniaturka, ale świetna! Jak dla mnie możesz pisać nawet dłuższe :) Ja też zaczynam bloga, ale nie umiem pisać jak ty. Może zerkniesz? Powiedziałabyś mi co poprawić :) Adres mojego bloga:
    http://dramione-milosc-bez-granic.blogspot.com/
    ~Slytherin Princess

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetna ta miniaturka tak lekko i przyjemnie się ją czytało. Gratuluje talentu!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo mi się podobało! Masz ogromny talent i dzięki temu KOCHAM czytać Twoje opowiadania. Życzę Ci masy pomysłów na nowe miniaturki, a może nawet na coś dłuższego...
    Powodzenia w dalszym pisaniu ;)
    ~tusia

    OdpowiedzUsuń
  25. Miniaturka genialna. Zauważam tu podobieństwo z "Oświadczynami po Irlandzku" inspirowałaś się tym filmem?

    OdpowiedzUsuń
  26. super, w oncu jakies oryginlane historie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetna *-* taka dojrzała. Podoba mi się, że zrobiłaś z Hermione na początku taką słodką idiotkę :3
    http://zbuntowanahermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń