niedziela, 5 października 2014

Miniaturka - Wciąż przy niej jestem

Ranek jest zwykły. Taki, jaki być powinien. Szary i ponury. Chłodny i cichy.
Wstaje o siódmej, tak jak to ma w zwyczaju, a potem idzie do kuchni i parzy sobie kawę - czarną bez mleka i bez cukru. Na samą myśl o kawie mnie coś przewraca się w żołądku, ale nijak tego nie komentuję, patrząc jak wypija w moim mniemaniu paskudny napój. W milczeniu obserwuję jej poranną rutynę. To jak zrzuca z siebie moją czarną, przydługą koszulkę, a potem wkłada na siebie obcisłe, czarne dżinsy i bordowy sweter.
Potem idzie w stronę łazienki. Nie ma w zwyczaju się malować, ale tego dnia postanawia nałożyć delikatny makijaż.  Patrzę jak maluje rzęsy tuszem, a potem rysuje wokół oczu czarne kreski. Wygląda ładnie, według mnie zawsze wygląda ładnie. Mimo wszystko, wolałbym żeby tego nie robiła.
Patrzę jak wychodzi z łazienki, pośpiesznie rozczesując włosy. Kasztanowe loki sprężyście opadają na jej ramiona, a ja zastanawiam się jakby to było ją dotknąć. Powstrzymuję się i zamiast tego wychodzę za nią z mieszkania, postanawiając towarzyszyć jej w drodze do pracy. Zawsze to robię, uwielbiam jej towarzyszyć.
-Dziś rocznica, Draco-wspomina cicho, ale nie oczekuje ode mnie odpowiedzi, dlatego też nic nie mówię. Idę tuż przy jej boku, przyglądając się jej z wyczekiwaniem. -Mam wrażenie jakby to był jeden dzień-dodaje, a ja tylko się uśmiecham. Ma takie ładne brązowe oczy, chciałbym, żeby na mnie spojrzała.
[...]
Kiedy wychodzi z pracy, na jej twarzy widnieje delikatny uśmiech. Cieszę się kiedy ją widzę, jednak bardziej raduje mnie fakt, że jest zadowolona. Ostatnio nie bywa w dobrym humorze.
Idziemy do pubu. Jest idealna pora na obiad, dlatego Hermiona zamawia sobie sałatkę z kurczakiem. Kiedy kelner przynosi jedzenie, dziewczyna powoli dłubie widelcem w talerzu, chyba w ogóle nie jest głodna.
Patrzę jak podpiera głowę na ręce i uśmiecha się delikatnie, wyciągając dłoń na stół, tak jakby chciała bym ją za nią złapał.
-Ginny zaproponowała dziś, żebyśmy wybrały się w weekend poza miasto-mówi spokojnie, upijając łyk wody, którą niedawno przyniósł jej kelner. Patrzę jak zatapia swoje usta w napoju, ale milczę, czekając aż powie coś jeszcze. -Mogłabym odpocząć, to chyba fajny pomysł, prawda?-pyta, na co ja przytakuję jej skinięciem głowy. Uważam, że to świetne; wreszcie mogłaby spędzić trochę czasu z przyjaciółmi. Zapewniam ją, że nie mam nic przeciwko.

                                                                                ***

Idę ulicą. Wymijam przechodniów, nie zwracam najmniejszej uwagi na to co dzieje się wokół mnie. W końcu ją widzę. Obiecała, że wyjdzie na chwilę do sklepu, ale kiedy dochodzę do marketu, żeby sprawdzić, dlaczego tak długo nie wraca, widzę, że nie jest sama.
Rozmawia i śmieje się z jakimś mężczyzną, widać, że świetnie się bawi.
Przystaję i uważnie im się przyglądam, każdy ich najmniejszy ruch, poddając natychmiastowej analizie. Mężczyzna łapie moją Hermionę za rękę, a jej to nie przeszkadza. Delikatny rumieniec wkrada się na jej policzki, a ona po raz kolejny tego dnia się uśmiecha. Wszystko byłoby w porządku, ale to uśmiech zarezerwowany tylko dla mnie... Zazdrość opanowuje moje serce, ale mimo to nie interweniuję. Stoję i patrzę co wydarzy się dalej.
Jakaś moja cząstka umiera, kiedy widzę, jak mężczyzna ją całuje. Jestem w szoku, jak mu się oddaje. Zarzuca ręce na jego szyje i pozwala by jego usta znajdowały się na jej wargach.
To boli, bardzo boli. Odwracam się i wracam do domu. Mam dość.

                                                                              ***

Kiedy Hermiona wraca do domu, siedzę na kanapie. Patrzę na jej zdruzgotany wyraz twarzy, wiem, że jest jej wstyd i bardzo tego żałuje.
-Tak bardzo przepraszam-szepcze podłamanym głosem, a następnie osuwa się po drzwiach, kuli na podłodze i ukrywa twarz w dłoniach. Szloch wyrywa się z jej gardła, a moje serce boli jeszcze mocniej niż wtedy kiedy widziałem jak całuje się z jakimś facetem. Jest nieszczęśliwa, tak bardzo smutna, że nie wytrzymam. Podchodzę do niej i siadam obok, przyglądam się jej i wydaję z siebie ciche westchnięcie. -Kocham cię, Draco-mówi Hermiona, jednak nie da się tego dobrze zrozumieć, bo niekontrolowany płacz zniekształca wypowiadane przez nią wyrazy. -Zawsze będę kochać tylko ciebie-mówi, a ja jej wierzę. Smutny uśmiech pojawia się na mojej twarzy, kiedy kładę dłoń na jej ramieniu. Nie reaguje, dalej płacze, skulona pod drzwiami własnego mieszkania.

                                                                                ***

Postanawiam jej wybaczyć. Jeszcze tego samego wieczoru towarzyszę jej w drodze do kwiaciarni. Nie lubię kwiatów, nigdy ich nie lubiłem, ale nie przeszkadzam jej i nic nie mówię. Patrzę jak wybiera białe róże i płaci sprzedawcy, który uśmiecha się do niej w irytujący sposób. Jest ładna; to zrozumiałe, że przyciąga uwagę, ale bardzo tego nienawidzę. Bywam o nią zazdrosny.
[...]
Kiedy idziemy przez ciemne ulice, postanawiam sobie, że będą ją chronił. Będę dla niej jak anioł stróż - wiecznie kochający obrońca, gotowy zrobić wszystko byle tylko była bezpieczna i szczęśliwa. Łapię ją za rękę i się uśmiecham. Jest najwspanialszą rzeczą jaka mi się przydarzyła. Sprawiła, że moje życie stało się niezwykłe, jestem jej za to bardzo wdzięczny.
Kiedy mijamy wysoki, kamienny mur i przekraczamy bramę cmentarza, widzę jak jej twarz pochmurnieje. Wcale nie chcę, żeby się smuciła. Mocniej ściskam jej dłoń, ale ona nic nie mówi. Idzie między nagrobkami i w końcu przystaje przy tym konkretnym, by spuścić głowę i pozwolić by pojedyncze łzy stoczyły się po jej zarumienionych od chłodu policzkach.
Obejmuję ją ramieniem, pragnę wesprzeć ją w tej sytuacji. Kiedy pochyla się by złożyć kwiaty na grobie, ja nie puszczam jej ręki, cały czas jestem przy niej.
-Myślałam, że kiedy minie rok, coś się zmieni-mówi, a ja się uśmiecham. Nic się nie zmieniło, dalej jesteśmy razem. -Tak bardzo za tobą tęsknię-dodaje, wbijając wzrok w nagrobną płytę, ale na całe szczęście nie płacze. Jest silna i za to jestem z niej dumny. -Czasami jest tak bardzo trudno, tak ciężko jest sobie z tym poradzić... To, że już cię tu nie ma, ja...-głos jej się urywa, a ja już myślę, że zacznie płakać, dlatego mocno ją do siebie przytulam, jednak ona dalej pozostaje opanowana. Z determinacją wpatruje się w nagrobek, a ja myślę sobie, że wygląda dziś pięknie. Gdyby tylko jej oczy były nieco weselsze...
-Ale potem myślę sobie, że nigdzie nie odszedłeś, że nadal tu jesteś-mówi, dotykając się w miejsce na piersi. Wiem, że mówi o sercu, dlatego czule się uśmiecham. To naprawdę piękne; to co mówi.

No bo przecież nigdy nie odszedłem. Wciąż ją kocham, wciąż przy niej jestem. Mocno ściskam jej dłoń i wiem, że gdyby tylko wiedziała, o mojej obecności, zapewniłaby mnie, że czuje to samo.



-------------------------------
Hej Kochani! ;**
Dawno mnie nie było, wiem o tym, ale jak wspominałam, wena zrobiła sobie dłuższe wakacje. Cieszę, się, bo wreszcie wróciła i na dowód dodaję miniaturkę :D Coś tam sobie powolutku tworzę, napisałam już kilka rozdziałów do nowego opowiadania, ale mam wrażenie, że niedługo znowu utknę i nie będę wstanie napisać dalszego ciągu. Tak czy inaczej, cieszmy się z tego co mamy! :D Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach, to naprawdę bardzo ważne, szczególnie teraz kiedy nie mogę się zdecydować na pisanie kolejnego opowiadania. Mam nadzieję, że nie kompromituję się dodając to coś xD 

17 komentarzy:

  1. fantastyczna ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie śliczne i smutne :( czekam na twój powrót i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mogę...
    Płaczę, to takie smutne. Na początku nic nie rozumiałam, dopiero gdy czytałam ostatni akapit skapnęłam się o co codzi.
    Smutno mi teraz przez ciebie ;(

    Pozdrawiam,
    Andromeda

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna!
    Idealnie pasuje do mojego dzisiejszego nastroju.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdę powiedziawszy załapałam, o co chodzi w tej miniaturce już na samym początku, przecz o już po kilku zdaniach miałam łzy w oczach. Ten tekst jest piękny, nawet jeśli teraz będę siedzieć i płakać. Najgorzej mnie chyba dobił powrót Hermiony do domu i to jak płakała. Czułam się jakbym tam była i musiała na wszystko patrzeć. Nie wyobrażam sobie przeżyć czegoś takiego...
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny! *.* Aż mam łzy w oczach po końcówce <3 <3 <3
    Masz ogromny talent! A ta miniaturka jest tego świetnym przykładem!
    Nie mogę się doczekać nowego opowiadania!
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.
    dramione-never-forget-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne... Smutne. świetnie piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Olu to jest cudowne! Tak bardzo smutne i niestety czasami prawdziwe :( Ostatnio czytam dość smutne rzeczy... lub z typu dark fantasy, tak nawiasem mówiąc... lecz ta miniaturka naprawdę trafiła w moje upodobania
    Ja również na początku nie wiedziałam o co dokładnie chodzi, ale ostatni akapit tylko utwierdził mnie w moich przypuszczeniach...
    Ach co mogę dodać? Pisz jeśli będziesz miała wenę i w razie czego dawaj znać :)
    Kocham - Twoja Luar Princesa (już z kontem Google) :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie komentowałam tutaj, na tym i innych Twoich blogach. Dlaczego? Znalazłam tego bloga, gdy ukazywały się ostatnie rozdziały, stwierdziłam, że nie ma już sensu, bym pokazywała, że jest tutaj jakiś anonimowy czytelnik. Żałowałam (i to mocno), że przegapiłam początki Twojej twórczości. Ale czasu nie mogę cofnąć. Jest o tyle dobrze, że w ogóle znalazłam ten blog.
    Mhm... Trochę się rozpisałam, prawda? Ale jeszcze Cię trochę pomęczę. Cieszę się, że jednak zaczniesz nowe opowiadanie. Tylko mam małe pytanie: O czym będzie? Jaka tematyka?
    Co do miniaturki, to czegoś brakuje, aczkolwiek jest na swój sposób... Urzekająca? Tak, to chyba dobre słowo.
    Pamiętaj: Zdarzy się, że nie dam znaku życia, nie skomentuję, ALE zawsze będę śledzić Twoją następną historię. ZAWSZE (nowe chyba, że temat mnie przerośnie albo nie przypadnie mi do gustu, co oczywiście może się zdarzyć)
    Na koniec życzę dużo weny, dużo pomysłów i dużo wolnego czasu, żeby coś napisać.
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miniaturka boska, jak to ja zawsze musze sobie to wszystko w myslach to wszystko zobaczyc i jak zwykle rycze :'( ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miniaturka przepiękna :3
    To dzieło a nie "coś" :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. o matko, popłakałam się <3
    na prawdę, jeden z piękniejszych utworów jaki czytałam
    więcej takich ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie ma aż tak dużo historii, przy których miałabym łzy w oczach ze wzruszenia... udało Ci się :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ma aż tak dużo historii, przy których miałabym łzy w oczach ze wzruszenia... udało Ci się :)

    OdpowiedzUsuń
  16. wspaniala miniaturka, lapie za serce

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest cudna. Jakims sposobem wiedziałam od razu, że ona nie żyje, ale i tak lekko mnie zaskoczyła, miałam nadzieję, że się mylę...
    http://zbuntowanahermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń