sobota, 14 marca 2015

-Prolog- Long Way Down

O tej porze roku, mimo wczesnej godziny, ziemia była ciepła. Nagrzana i sucha. Delikatny wiatr poruszał gałęziami niewielkich drzew rosnących w pobliżu wzgórza, a słońce powoli wznosiło się nad horyzontem, pozwalając by jego jasne, złociste promienie sunęły do przodu, przebijając się przez świeże źdźbła trawy.
Kruczoczarna sukienka luźno zwisała z jej ramion; powiewała na wietrze, dokładnie tak samo jak materiał marynarki i  jej rozwiane włosy co chwila nachodzące do, ciemnych, czekoladowych oczu. 
Uporczywie wpatrywała się w rażące promienie wschodzącego słońca, pragnąc uwierzyć, iż rzeczywiście jest w tym pewne piękno, że rzeczywiście, świt jest tym, co nada sensu tragizmowi przeżywanego właśnie wydarzenia. Łzy powoli napłynęły jej do oczu, a ona nie chciała nawet wiedzieć, czy dzieje się tak przez oślepiające światło, czy może raczej z jakiegoś innego, głębszego i bardziej zrozumiałego powodu. Szybko zamrugała powiekami i otarła policzek wierzchem dłoni, mocno zaciskając zęby. Nie będę płakać. Powtarzała sobie, wciągając powietrze przez nos. Nie miała wątpliwości, że gdyby tylko rozchyliła usta, pozwoliłaby szlochowi wyrwać się z gardła i roznieść po całym wzgórzu dając upust swojemu smutkowi, tęsknocie i wściekłości. 
-Hermiona-ktoś podszedł do niej od tyłu, mocno objął w pasie, i oparł brodę na czubku jej głowy, delikatnie przy tym wzdychając. -Wszyscy już poszli-mruknął tuż przy jej uchu, nie przestając jej do siebie tulić. 
-Jeszcze chwila-poprosiła cicho, po czym odgarnąwszy z twarzy kosmyk rozwianych, kręconych włosów, założyła go za ucho. Łzy ponownie napłynęły do jej oczu, ale ona tak jak przedtem, nie pozwoliła im wypłynąć. Obiecała sobie, że tego nie zrobi. -Wiem, że to banalne, ale... dlaczego, Harry?-zapytała szeptem, wiedząc, że jeżeli podniesie głos, przyjaciel dosłyszy w nim łamliwe wahanie. -Dlaczego to zrobił?-ponowiła pytanie, kiedy Harry nie odpowiadał, a jedynie gapił się ponad jej ramieniem, na znajdującą się przed nimi, kamienną płytę.
-Nie myśl o tym...-poprosił szeptem, delikatnie całując ją w głowę. Ten opiekuńczy i niezwykle czuły gest dodał jej nieco otuchy, jednak w dalszym ciągu nie był wstanie stłumić dręczącego jej umysł pytania. Dlaczego?
-Powinniśmy zauważyć-stwierdziła z goryczą, a usilnie wstrzymywana łza powoli spłynęła po jej policzku. Westchnęła ciężko i nerwowym ruchem przygryzła wargę, czując jak zaczyna drżeć jej broda. Nie będę płakać...
-Nie, Hermiona-Harry stanowczym gestem odwrócił ją w swoją stronę i spojrzał na nią z niezadowoleniem, groźnie marszcząc przy tym brwi. -To nie jest nasza wina, jasne?-wbił palce w jej ramiona i nachylił się nad nią, tak, że ich twarze dzieliły zaledwie milimetry.
-Nieprawda-pociągnęła nosem i spuściła wzrok, nie mogąc znieść jego natarczywego spojrzenia. Wiedziała, że chciał ją uchronić przed wyrzutami sumienia i stałym obwinianiem się, ale uważała to za zbyt samolubne. -Nie mam prawa nazywać się jego przyjaciółką, nie rozumiesz?!-zapytała z wyrzutem i niedowierzaniem jednocześnie, a jej łamliwy ton głosu tym razem nie dał się ukryć. -Nie było mnie przy nim, kiedy potrzebował mnie najbardziej! Nawet się nie zorientowałam, że coś jest nie tak! Nie rozumiałam, że...
Zaczęła wrzeszczeć. Stała na opustoszałym cmentarzu, a jej głos wznosił się do góry, tak, jak wznosiło się wschodzące słońce. Uniosła głowę do góry, spojrzała w niebo i najzwyczajniej w świecie darła się na przyjaciela, na siebie, na los, za to, że był taki niesprawiedliwy. Wraz ze zbolałym, przepełnionym żalem i goryczą głosem, uciekała z niej cała wściekłość i bezsilność, poczucie zdrady i wyrzuty sumienia.
Harry stał naprzeciw niej, nie opuszczając dłoni z jej roztrzęsionych ramion, które w pewnym momencie drżały już tak mocno, że jedynym co mu pozostało, to przyciągnięcie Hermiony w mocnym uścisku, który mógłby pomóc jej w opanowaniu niekontrolowanego szlochu.
Czuł jak dziewczyna wbija paznokcie w materiał jego czarnej koszuli i opiera czoło o jego klatkę piersiową, cicho płacząc w jego ramionach. I mimo iż nigdy, przenigdy nie miał zupełnie nic przeciwko jej bliskości, teraz sytuacja ta wydała mu się najgorszą jaką kiedykolwiek przeżył. Świadomość, że jego najlepsza przyjaciółka jest zdruzgotana, a rozpacz i ból jaki przeżywa w właśnie tej chwili wychodzi z niej z każdą pojedynczą łzą moczącą jego koszulę, była po prostu okropna.
-Jak bardzo musiało być mu ciężko, Harry?-wyszeptała, nie odrywając twarzy od materiału jego marynarki. -Co takiego wyniszczało go do tego stopnia, żeby...
-Nie wiem-przyznał, tonem równie smutnym co jej. Może w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki nie płakał ani nie wrzeszczał, nie mogąc pogodzić się z tym przez co przyszło im przechodzić, ale nie miał wątpliwości, że jeżeli istnieje osoba, która byłaby wstanie podzielić ból Hermiony, to tą osobą jest właśnie on. -Jedyne co do czego nie mam wątpliwości, to to, że nie możesz się tym zadręczać, Hermiono-delikatnie odsunął ją od siebie, a następnie ujął jej brodę i zmusił by na niego spojrzała. -Ron podjął swoją decyzję-powiedział z powagą i smutkiem jednocześnie, nie spuszczając wzroku z jej załzawionych, czekoladowych oczu. -Nie możesz ponosić odpowiedzialności za to, co zrobił, jasne?-zapytał, unosząc w górę jedną brew. Zadręczał się tym. Bał się, że po utracie Rona, straci i ją.
Hermiona smętnie kiwnęła głową i otarła mokre od płaczu policzki, wydając przy tym z siebie ciężkie westchnięcie.
-Obiecaj mi-poprosił Harry, a ona dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo się tym przejmował. Jaki był zmartwiony i smutny, widząc jak obwinia się o śmierć najbliższego przyjaciela. Jak desperacko potrzebował zapewnienia z jej strony, że nie będzie się tym dłużej zadręczać.
-Obiecuję-wyszeptała cicho, zaraz przed tym jak zarzuciła mu ręce na szyję i mocno go przytuliła, pragnąc przekazać mu jak bardzo ceni sobie to, że tu był. -Obiecuję...

Słońce wznosiło się już wysoko na niebie. Nadszedł nowy poranek, nowy dzień, zupełnie nowe życie. Wschodzące słońce, nie nadało sensu niczemu co nowe.
[...]

-------------------
Witajcie!
Dodaję dzisiaj, spontanicznie, prolog nowego opowiadania :D Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie, nie wiem czy wam się spodoba, ale mam ogromną nadzieję na to, że ktoś tu jednak jeszcze zagląda :)Tak więc,kochani, komentujcie! Wyrażajcie opinie, zadawajcie pytania, dajcie jakikolwiek znak, że tu jeszcze jesteście. Jestem ogromnie ciekawa co o tym sądzicie. 
ps: To JEST Dramione :) 



15 komentarzy:

  1. Prolog bardzo ciekawy.
    Od razu chce sie więcej :D
    Mam nadzieję, że rozdział dodasz jak najszybciej.
    Nie mogę się doczekać.
    Ever :*
    dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Powrót na bloga? Już czekam, co bedzie dalej. Pewnie zaskoczysz mnie tak jak wcześniejszym opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powrót na bloga? Już czekam, co bedzie dalej. Pewnie zaskoczysz mnie tak jak wcześniejszym opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prolog cudowny. Pełen emocji i taki hm... dołujący.
    W prologu nie ma ani grama Dramione - to chyba dobrze. Zapoznajemy się z sytuacją i próbujemy wczuć się w emocje zrozpaczonej Hermiony.
    Na początku myślałam, że to taki... prolog-epilog, jeśli wiesz, co mam na myśli i że denatem jest Draco, ale potem jak przyszedł Harry i takie tam to już byłam pewna, że to dopiero początek i że zmarły to Ron.
    Jestem ciekawa, co będzie dalej i jak zamierzasz poprowadzić to opowiadanie.
    Czekam więc na więcej i życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kogo ja widzę, tak się cieszę, że wróciłaś :) Miło będzie znowu przeczytać coś twojego, szczególnie, że historia zapowiada się świetnie. Nie ukrywam, że ps bardzo mnie uspokoiło, bo już coś mi świtało, że to może być Harmione :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Miło ze wróciłas :) czekam na dalszą czesc. W głębi duszy fajnie że Ron nie żyje jakoś nigdy go nie lubiłam

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam tu dziś mega przypadkiem, dodawałam Twój blog do linku i chciałam się upewnić czy dobry adres podałam i tu takie zaskoczenie... Znów piszesz!
    Ciesze się, że tym razem będę mogła śledzić losy Draco i Hermy od samego początku.
    Może to wredne, ale ciesze sie, że nie będzie Rona. Nie lubię go :d
    Za to prolog baaardzo ciekawy. Hermiona i Harry są bardzo blisko :)
    p.s. naprawdę dobry prolog. Taki jaki powinien być zachęcający :d
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rok był dla mnie dość ciężki i pracowity, ale w końcu znalazłam dla siebie trochę czasu , wchodzi dzisiaj na twój blog a tu opowiadanie, ktorego nie czytalam ! Biorę się za czytanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No to chyba czas przeczytać to opowiadanie :)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  10. No to chyba czas przeczytać to opowiadanie :)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  11. No to chyba czas przeczytać to opowiadanie :)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawy ten prolog, musze jak najszybcie dowiedziec sie co dalej

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń
  13. Już mi się podoba... Chciałabym się dowiedzieć, co się stało :) może będę okrutna, ale.... Cieszę się, że Ron nie zyje. Przynajmniej nie będzie robił problemów. Jakoś nie przepadam za jego postacią w funfiction

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię Rona, więc cieszę się że nie żyje. Jednak szkoda mi Hermiony bo straciła przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń