wtorek, 5 stycznia 2016

-Rozdział 47- Broke Up

Śnieg na dworze zaczynał topnieć. Niepokonane dotąd zaspy, utrudniające komunikacje w jednej z najbardziej ponurych dzielnic Londynu, po prostu znikały.
To zabawne w jaki sposób straszyły swoją potęgą. Teraz były nietrwałe, ulotne i słabe. I nikt nie zamierzał ich zatrzymać.
-Malfoy?
Odwrócił się od okna i spojrzał na Hermionę, która stała zaledwie kilka kroków od niego, szczelnie okrywając kocem swoje nagie ciało.
-Hmm?-mruknął, ziewając. Wciąż mało sypiał. Był zmęczony, a jej chyba to nie uszło, bo spojrzała na niego z dziwnym strapieniem.
-Wiesz czasami...-przytuliła się do niego, oplatając go dłońmi w pasie. -Czasami mam wrażenie, że jesteś strasznie nieszczęśliwy-wyznała cicho, niemal niedosłyszalnie, bo jej delikatny ton był tłumiony przez tors chłopaka, w który wtulała usta.
Spojrzał na nią z zaskoczeniem.
-Nie śpisz, prawie nie używasz magii i jesteś zdystansowany...
Potarł dłońmi jej okryte przez koc ramiona. Nie uważał, by to co mówiła, było prawdą.
-A zaraz później rzucasz jakimiś żartami i sprawiasz wrażenie najtwardszego i najdzielniejszego człowieka na ziemi.
Uśmiechnął się delikatnie.
-Jestem bardzo szczęśliwy, jeśli o to ci chodzi.
-Ciągle o coś się kłócimy-szepnęła z bólem. -Cały czas czegoś od ciebie wymagam. Przepraszam, Draco.
-Hej, hej, hej...-szybko odsunął ją od siebie, tylko po to, by dokładniej się jej przyjrzeć. Umieścił dłonie na jej policzkach i oparł o nią swoje czoło, ciężko wzdychając. -Nie powinnaś mnie za nic przepraszać.
-Oczywiście, że powinnam-zaprzeczyła gwałtownie. -Nie powinnam chcieć wzbudzać w tobie zazdrości. Nie wrócę do ministerstwa, jeśli chcesz wiedzieć.
Przyjrzał się jej z krzywym uśmiechem.
-To nie dlatego, że jestem zazdrosny-powiedział niechętnie. -Po prostu uważam, że Teodor może się pojawić w każdej chwili i nie chcę, żebyś niepotrzebnie się wystawiała.
-Masz w ogóle na to jakiś plan?-zapytała, marszcząc brwi. -To znaczy zjawi się i co?
-Nie mam pojęcia-przyznał szczerze blondyn, odwracając się do niej plecami. Przejechał dłonią po zmęczonej twarzy i uniósł delikatnie kąciki ust, kiedy zwrócił spojrzenie w jej zmartwione tęczówki. -Ja na razie...-westchnął, kiedy chcąc dodać mu otuchy, mocniej się do niego przytuliła. -Po prostu nie chcę by komuś jeszcze stała się krzywda-wyznał, opierając brodę na czubku jej głowy. -Tylko o tym myślę.
-Wiesz, że za tydzień jest ślub twojego ojca?-spytała, postanawiając zmienić temat. Wplątała palce w jego roztrzepane, jasne włosy i uśmiechnęła się delikatnie, kiedy nachylił się, by krótko ją pocałować.
-Nie chcę o tym myśleć-przyznał szczerze, sunąc wargami po jej szczęce.
-Powinieneś podjąć decyzję-stwierdziła dobitnie, próbując zebrać myśli. Dłoń chłopaka na jej udzie nie sprzyjała jednak trzeźwemu myśleniu, zwłaszcza kiedy po chwili zaczął ustami muskać jej szyję. -Jak dla mnie, powinieneś pójść-dodała, mimowolnie rozchylając wargi. Draco był bardzo dekoncentrujący.
-Taak...?-uśmiechnął się, celowo przeciągając sylaby. Nieświadomie łaskotał jej szyję swoim oddechem.
-Yhym...-może to mało elokwentna odpowiedź, ale teraz, kiedy uniósł ją do góry i zmusił by oplotła go w pasie nogami, nie była wstanie zdobyć się na coś lepszego.
-Pójdę tam-powiedział chwilę, przed tym zanim pocałował ją w usta, przypierając jednocześnie jej plecy do ściany.
-Naprawdę?-zapytała z niedowierzaniem, kiedy po jakimś czasie znów przeniósł wargi na jej szyję, a chwilę potem zaczął zjeżdżać nimi coraz niżej.
-Dla ciebie-przyznał.
Uśmiechnęła się promiennie. Wiedziała jak bardzo tego nie chciał. Jak trudne to dla niego było. Przez ile nieprzyjemnych wspomnień i emocji musiał przejść, by podjąć tą decyzję.
-Bardzo cię kocham-powiedziała, zanim kolejny raz tego dnia przenieśli się na łóżko.

                                                                               ***

Przesunął palcami po włosach i przerzucił kolejną kartkę w opasłym tomie, mocno marszcząc przy tym brwi.
Hermiona wróciła do swojego mieszkania kilka godzin temu, tłumacząc się potrzebą wrócenia do jakiejś neutralnej przestrzeni. Głupota. Uważał, że powinni zamieszkać razem, ale za każdym razem kiedy wyskakiwał z tym pomysłem, ona go zbywała.
Wiedział, że się bała. Że martwiła się o jego wybuchową naturę i to, że zniszczyłyby ich kłótnie i oczywiście, miała rację, ale... czuł się okropnie, kiedy nie było jej w pobliżu.
Zacisnął różdżkę w dłoni i odetchnął cicho, uważnie ją obserwując. Były czasy, kiedy to czary były dla niego równie naturalne co oddychanie. Teraz, nienawidził ich. Nie potrafił przypomnieć sobie ani jednej rzeczy, w której to doprowadziło do czegoś dobrego. Czarodzieje stali się w dzisiejszych czasach okrutnymi ludźmi, a dar w postaci magii uczynił z nich niebezpiecznych, nieobliczalnych i nieokiełznanych. Zrezygnowałby z niego, gdyby tylko miał taką możliwość. Obiecał sobie, że nie będzie używał czarów, a kiedy tylko skończy się niebezpieczeństwo, przełamie swoją różdżkę i wyrzuci. Był lepszym człowiekiem bez niej. Potrzebował wiele czasu by to zrozumieć, ale ministerstwo wyświadczyło mu ogromną przysługę, kiedy przyznało mu taką karę.
Tym razem musiał jednak oddać się swoim dawnym umiejętnościom. Z mocno zagryzioną dolną wargą, przejechał różdżką po powierzchni sztywnego pergaminu, w skupieniu obserwując jak na miejscu zupełnie nieistotnego tekstu pojawiają się nowe litery, wzory i obrazy.
-Cholera-szepnął nieco spanikowany, kiedy po mieszkaniu rozległo się pukanie. Nie było wiele osób, które mogły go odwiedzać, ale obecnie każda z nich była niepożądana. Szybko wsunął książkę pod łóżko i zerwał się z podłogi, kierując swe kroki do drzwi.
-Caitlyn-zamrugał z zaskoczeniem, lustrując wzrokiem opierającą się o framugę brunetkę.
-Lucjusz powiedział, że tu mieszkasz-wyjaśniła, widząc jego pytające spojrzenie, a potem bez zaproszenia wepchnęła się do środka, stukając swoimi obcasami o podłogę.
-Co tu robisz?-zapytał, chowając ręce do kieszeni.
-Za tydzień mój ślub.
-Tak, wiem-pokiwał cierpliwie głową, widząc jej wyzywające spojrzenie. Jego wzrok co chwila mimowolnie spadał na niższe partie jej ciała, które w obciskającej, acz nie nieprzyzwoitej sukience, prezentowały się naprawdę dobrze.
-Lucjusz martwi się, że nie przyjdziesz...
Przygryzł wnętrze policzka, próbując się skupić. Nie mógł nic poradzić, że był tylko facetem.
-Taak?-zapytał dość głupio, już po chwili dzieląc się za to mentalnie po głowie. Miał najpiękniejszą dziewczynę na świecie, a zaprzątał sobie głowę jakąś idiotką, Caitlyn. Spoważniał, momentalnie się prostując.
-Nie pozwolę, żeby przez ciebie był smutny-Caitlyn dźgnęła do palcem w pierś, zadzierając przy tym jedną brew do góry. Chyba starała się wyglądać groźnie.
-Oczywiście-skinął krótko głową, powstrzymując się przed parsknięciem.
-Rozumiem, że nie będziesz robił problemów?
-Nie, pewnie, że nie-zaprzeczył szybko, kiedy odległość między nimi się zmniejszyła. Dziewczyna zacisnęła palce na materiale jego koszulki, rzucając mu podejrzliwe spojrzenie. Była tak blisko. Jej usta niemal muskały jego wargi, kiedy drażniąc go swoim ciepłym oddechem, wymruczała:
-Jesteś takim niegrzecznym chłopcem, Drac...
-Hej, zapomniałam swojej...
Obydwoje, on i Caitlyn momentalnie przenieśli swoje spojrzenia na zdezorientowaną Hermionę, która stanęła po środku pokoju, patrząc na nich z niedowierzaniem.
-To za Ravena?-zapytała drżącym głosem, na co zmarszczył brwi z niezrozumieniem. Co ona...?
Dopiero teraz uświadomił sobie jak mogła to odebrać. Szybko ściągnął z siebie dłonie Caitlyn i ruszył w stronę swojej dziewczyny, głęboko wierząc w to, że uda mu się wytłumaczyć.
-Hermiona-rzucił zdecydowanie, martwiąc się, że mu ucieknie.
Głośno przełknęła ślinę, czując jak w jej oczach zaczęły szklić się łzy.
-Cokolwiek, Draco-stwierdziła beznamiętnie, na co przystanął, zawieszając na niej nierozumny wzrok.
-Czy ty naprawdę sądzisz, że my..., że ja...-z wrażenia, nie do końca wiedział co powiedzieć.
Drżące westchnięcie wyrwało się z jej ust, kiedy z zaprzeczeniem pokręciła głową, a później tak po prostu się teleportowała.


                                                                                       ***

-Powinnam tu być już dawno temu-wyszeptała smutno, kiedy przed jej oczami pojawiła się drobna, rudowłosa dziewczyna. -Merlinie, Ginny tak bardzo mi przykro-powiedziała, kiedy jej przyjaciółka, nie pytając o nic, po prostu ją przytuliła. -Przez niego zaniedbałam tak wiele spraw...
-Cii-Ginny tuliła ją do siebie, delikatnie głaszcząc po lśniących, falowanych włosach. -Co on ci zrobił?
-Sama nie wiem-pokręciła z zagubieniem głową. -Jestem po prostu tym wszystkim zmęczona. Nie chcę się ciągle zastanawiać, czy na pewno mnie kocha. Chcę to wiedzieć.
-Och, Miona-szepnęła zasmucona rudowłosa, wciągając ją do środka, gdzie w ciepłym i przytulnym wnętrzu Nory, Hermiona mogła ściągnąć kurtkę.
-Przepraszam, że nie byłam tu, po tym jak Blaise...
-Nic nie mów-Ginny uniosła rękę i westchnęła ciężko. -Tak już wygląda nasze życie, że wszyscy wokół umierają-powiedziała smutno. Złapała ją za ramię i wciągnęła po schodach na górę, gdzie na niedużym, zasłanym wełnianym kocem łóżku usiadły obok siebie.
-Nie wiem kiedy zrobiłam coś złego... ja po prostu... chyba mnie to przerasta-przyznała ponuro Hermiona. -To znaczy, wie jak czuję się przy Caitlyn, a mimo to ona była w jego domu  i się do niego kleiła.
-Uważasz, że Draco cię zdradził?-zapytała zaskoczona Ginny. -To znaczy, nigdy go nie lubiłam i to straszny dupek, ale chyba... wydaje mi się, że był przy tobie inny-powiedziała cicho.
-Tak, mi też. Chodzi o to, że ja... nigdy nikogo nie kochałam tak jak jego. Zaniedbałam dla niego przyjaciół i rodziców, ryzykowałam reputacją, przeprowadzałam się i znosiłam jego humory i po prostu...-skuliła się, przykładając dłonie do brzucha. Czuła jak coś rozrywa ją od środka. -To potwornie boli. Słuchanie, że nie chce ze mną przyszłości, nie chce się żenić, ani mieć dzieci, on... Ciągle kłócimy się o na pozór nieistotne rzeczy, ale to dla mnie ważne, bo... skoro on nie chce być ze mną na dłużej, to... może wykorzystać tą okazję i właśnie teraz skończyć?-zastanawiała się głośno. -Nigdy nie będę tak piękna jak inne dziewczyny, jak Caitlyn. Nie potrafię być zabawna, ani... Ugh, Ginny całe życie tylko się uczyłam. Co on może we mnie widzieć?
-Że co?-zaskoczona Ginny zamrugała gwałtownie, mocniej ściskając jej dłoń. -Hermiona, błagam, nawet nie zaczynaj, okay? Jesteś najcudowniejszą dziewczyną na świecie i jeżeli ten cholerny dupek Malfoy tego nie widzi, to coś z nim nie tak, rozumiesz?!-niemal krzyczała, oburzona jej niską samooceną. -Ugh, nienawidzę go! Przez niego jesteś smutna!-rzuciła leżącą nieopodal poduszką i mocno zacisnęła zęby. -Jak go zobaczę, to...
-Gin, daj spokój-poprosiła ją słabo Hermiona.
-No ale...
-Poradzę sobie-uśmiechnęła się słabo dziewczyna.

                                                                         ***

Napił się whisky, a potem wywrócił kilka rzeczy i wykrzyczał parę przekleństw, uderzając przy tym ręką o ścianę. Był żałosny.
Zamiast zacząć jej szukać, siedział tu i się wyżywał, ale...
Tak właściwie co innego mógł zrobić?
Znów zawiódł, znów coś popsuł, a ilość kłótni i nieporozumień między nimi wzrosła do jakiejś rekordowej liczby. Ich bezustanne rozstania i powroty były po prostu śmieszne i najwyraźniej potrzebowali przerwy. Ranili się rzadziej, kiedy się nienawidzili. Nigdy nie sądził, że to możliwe.
-Może właśnie tego było mi trzeba-mruknął do siebie, z rezygnacją opadając na łóżko. -Może powinienem skupić się na innych rzeczach-jęknął, wyciągając spod łóżka starą księgę, będącą w jego rodzinie od pokoleń. Był to zbiór wszelkich wyjątkowych zaklęć opatentowanych przez jego przodków, przepisy na eliksiry, heroiczne przygody i streszczenia Malfoyowych tradycji. Jednym słowem coś, czym całe życie gardził, a teraz było mu niezwykle potrzebne.
Zmrużył oczy, po czym, starając się nie myśleć o swoim zrujnowanym związku, zaczął wertować poszczególne strony księgi. Musiał się dowiedzieć. Musiał nareszcie znaleźć sposób.

                                                                              ***

Dni mijały. Draco nie próbował się z nią skontaktować, co nie ubłagalnie sprowadzało tylko jedną myśl. Naprawdę ją zdradził. Może zrozumiał, że po tym co zrobił nie ma czego u niej szukać.
Tak czy inaczej, nic tak naprawdę nie robił, a z każdym kolejnym dniem coraz mocniej ją ranił. Zaczęła obwiniać go o każdą przepłakaną noc, o każdą złą myśl, o to jak okropnie i beznadziejnie się czuła.
Zawiódł ją, rozczarował i w dodatku połamał serce. I nie potrafiła zrobić nic, by czuć się z tym wszystkim chociaż trochę lepiej.
-Miona?
-Taaak?-ziewnęła, unosząc głowę z sąsiedniej części łóżka. Ginny pozwoliła jej zamieszkać w Norze, przez kilka kolejnych nocy, żeby nie musiała siedzieć sama w swoim mieszkaniu i żeby nie nachodził jej Draco, chociaż i tak nie sądziła, że chciałby ją odwiedzić. Odpuścił ją sobie.
-Wiesz, że dziś jest ślub Caitlyn, prawda?-upewniła się, na co kasztanowłosa mimowolnie przymknęła powieki. Oczywiście, że zapomniała.
-Pewnie-uśmiechnęła się słabo.
-Masz jakąś sukienkę?-zapytała niepewnie Ginny, doskonale wiedząc czego może się po niej spodziewać.
-Nie, oczywiście, że nie-przyznała słabo dziewczyna. -Ginny, błagam powiedz, że masz coś pożyczyć.

                                                                        ***

-Co jeśli on tam będzie?-zapytała, wygładzając jednocześnie wierzch sukienki bez ramiączek.
-Zwariowałaś?-Ginny uśmiechnęła się pobłażliwie. -Oczywiście, że on tam będzie-powiedziała, nieco ją tym dobijając. -A ty masz chodzić z wysoko uniesioną głową i pokazać mu co stracił.
-Tak, tyle, że on chyba...-westchnęła, na moment przymykając powieki. -Znudziłam mu się.
Ginny przyjrzała się jej ze zmartwieniem. Nie mogła znieść, kiedy jej najlepsza przyjaciółka myślała o sobie w taki sposób.
-Widocznie nie byłam wystarczająco dobra-stwierdziła z rezygnacją, począwszy upinać swoje roztrzepane, kręcone włosy. Jej palce zaczęły chaotycznie wplątywać się w pojedyncze pasma, a ona miała wrażenie, że zwariuje, jeśli za moment te same się nie ułożą.
-Hermiona-Ginny z zaciętą miną odwróciła ją w swoją stronę i zacisnęła dłonie na jej ramionach.
-Co?-zamrugała z niezrozumieniem. -Obiecuję, że za półgodziny będę wyglądała jak człowiek. Po prostu daj mi chwilę, to nie takie proste...
-Hermiona, jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie.
-Co?-zaskoczona kasztanowłosa uniosła głowę i spojrzała na swoją przyjaciółkę z niezrozumieniem. -Jesteś śliczna, mądra, masz poczucie humoru i zawsze wiesz jak się zachować i do tego jeszcze jesteś miła i uczuciowa i empatyczna i wiesz co?!-sfrustrowana Ginny zaczęła podnosić głos. -Jeżeli ten cały Malfoy nie rozumie co stracił, to jest jakimś totalnym idiotą!
-Ginn, mówiłaś to już...
-Ja po prostu tego nie rozumiem-stwierdziła załamana ruda, ciężko opadając na łóżko w swojej niewielkiej sypialni. -Czemu tak bardzo zależy nam na ludziach, którzy nawet nas nie dostrzegają.
-Draco mnie dostrzegł-rzuciła mimowolnie na obronę blondyna Hermiona. Po prostu wciąż nie potrafiła spisać go na straty.
-Nie dostrzegł, że mu uciekasz-ucięła jej krótko Ginny. Po chwili jednak odetchnęła cicho i pozbywając się wszelkich negatywnych emocji, z szerokim uśmiechem przyjrzała się Hermionie.
-Wyglądasz naprawdę wspaniale.

--------------------------------------------------

Nie no, co ten Draco?? 
Czyta książkę jakąś zamiast dziewczynę ratować... no głupi jakiś.
Chciałam wam wszystkim bardzo podziękować za miłe komentarze i tak po prostu powiedzieć, że bardzo Was kocham!! <3 <3 <3
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział, bo ciężko mi się pisze ostatnio, ale nie ukrywam, że jak ładnie skomentujecie, to mi będzie łatwiej :) 
Kocham mocno!!! 
Papatki :*******
                                                                           







8 komentarzy:

  1. Ej no, serio? Czasami mam ochotą mocno nimi potrząsnąć, bo... Serio? Malfoy-idiota oczywiście nie pójdzie do Hermiony, bo jaki to on nie jest. Ale ta książka... Ona może być kluczem do rozwiązania jakichś problemów (taka luźna myśl, bo nie mam pojęcia, co w niej może być). :")
    Krótko, bo krótko, ale jest. ;)
    Ściskam mocno!
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! I nigdy nie jestem zawiedziona :)
    Rozdział jak zwykle super :) Mam nadzieję, że między Draco i Hermioną, w końcu się poukłada! Ciekawi mnie motyw tej książki i jaki wpływ jej treść będzie mieć na Malfoy'a.
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    We make our own sense...
    They didn't want to get older

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twoje opowiadanie, bo jest inne, wyjątkowe i ma w sobie to coś. Ale moim zdaniem trochę przesadzasz z ilością rozstań i powrotów. Ok, są niecodzienną parą, wiele ich różni, ciężko im czasem utrzymać nerwy na wodzy i od początku ich związek był dużym ryzykiem i ogromnym przeskokiem. Wydaję mi się jednak, że po tylu zapewnieniach Draco, że ją kocha, że nie może wytrzymać bez niej nawet godziny, chęć bycia przy niej, chronienia jej, nawet ta chorobliwa zazdrość wystarczająco udowadniają, że jego uczucie nie jest tylko chwilowym widzimisię. Hermiona chyba zauważa, że Draco się przy niej zmienia, ale to nie nastąpi nagle, bo ma jednak trudny charakter. Nie dość, że sytuacja w której zastała Caitlyn nie była jakoś potwornie dwuznaczna, to jeszcze Hermiona wyciąga jakieś dziwaczne wnioski, że on jej już nie kocha, że ma jej dość, że mu się znudziła. Sama wcześniej była w "nieciekawej" sytuacji ze swoim szefem i fakt, że Draco był mocno zazdrosny i jej nie wierzył wręcz ją oburzał. No trochę mniej hipokryzji. Albo się rozchodzą i są osobno, albo nie mogą bez siebie żyć i starają się ulepszać ten związek, a nie rozchodzić się po każdym większym konflikcie. Oni rozchodzą się co 2/3 rozdziały. Uważam, że to jednak troszeczkę przesadzonę. Ale to nie jest krytyka, lecz moje skromne odzucie. Pomijając mój przydługi wywód wciąż uważam, że twoje opowiadanie jest jednym z lepszych, o ile nie w pierwszej 2 opowiadań dramione jakie czytałam.
    Pozdrawiam, Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahahah dziękuję za komentarz :D
      Tak, wiem, że za często się rozstają :/ Ja osobiście dostaje szału i pewnie nie dałabym rady czytać tego opowiadania. Po prostu... chcę żeby tak było. To jest mój pomysł. Zazwyczaj wciskam w te rozdziały swoje własne emocje. I te wszystkie zachwiania, zwroty akcji, to jakie strony obierają moi bohaterowie, to dlatego, że ja mam akurat taki humor :D Przepraszam, jeżeli to się staje irytujące. Rozumiem doskonale co masz na myśli.
      Mimo wszystko jeszcze raz dziękuję, bo ten komentarz jest miły. Miłego wieczorku :***

      Usuń
  4. Fajniutkii ;) podobało mi się, ale nie ukrywam że nie mogę się doczekać co dalej!! Buziaki :D
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie nie nie! Miałam przeczucie, że Caitlyn nie jest szczera co do Lucjusza i zacznie się dobierać do Dracona. A co z Draco? Czyta książkę zamiast iść po Hermione? Ej no... chociaż może ta książka pomoże coś rozwiązać... czekam z niecierpliwością na następny, weny kochana weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku no :/ kocham to opowiadanie, ale tak bardzo nie cierpię w tym momencie Draco ;) Dlatego mimo wszystko mam nadzieję że Hermiona tak łatwo do niego nie wróci. Powinien o nią zawalczyć, bo mam dziwne wrażenie że tylko ona w tym związku się stara ;)
    Duuuużo weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj nie ładnie Malfoy. Ja ci faceci jednak czasami nie myślą. Ehh, liczę jednak na jakieś nagłe olśnienia. Draco to mądry facet, tylko czasami o tym zapomina. Na temat przyszłej pani Malfoy nie będę się wypowiadać, bo przeklinać tu nie wypada.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń