Zaczął pomagać ludziom. Wymykał się pod osłoną nocy, rozbrajając Śmierciożerców i czających się w ciemnych zaułkach bandytów. Ratował czarodziejów i mugoli, wszystkich, którzy byli narażeni na krzywdę ze stron ciemności. Ludzie uznali go za bohatera, Prorok Codzienny za ulicznego przestępce, który zamierzał wymierzać sprawiedliwość na własną rękę. Całe szczęście, młody Malfoy nie zważał na żadne słowa, robiąc po prostu to, co podpowiadał mu rozum. Czuł, że robi dobrze, że wreszcie podąża dobrą ścieżką.
Brakowało mu jedynie poczucia, że i jego serce jest z tego usatysfakcjonowane...
Po tym jak Hermiona i jej przyjaciele uciekli z banku na smoku, gazety nie pisały o niczym innym. Każdy zastanawiał się, co takiego przyniosą decyzje Wybrańca. Zamierzał uratować świat przed Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, czy może dopuścił się zdrady okradając instytucję taką jak bank Gringotta? Wielu ludzi kwestionowało wybory Pottera, wielu wreszcie dostrzegło nadzieję, a Draco zamierzał tych ludzi wykorzystać. Razem z nimi mógłby zorganizować powstanie. Zaatakować Malfoy Manor, jeśli trzeba wysadzić w powietrze, a potem wypędzić Śmierciożerców z Londynu. Taki przynajmniej był jego plan. Choć nieskładny i niedopracowany, jemu wydawał się dość mądry.
***
Siedział na kanapie. Zakurzonej i obdrapanej, dokładnie tej, z której wystawały sprężyny. Tej, na której razem z przyjaciółmi spędził tyle męczących dni i nocy. Przejechał ręką po twarzy, wydając z siebie ciche westchnięcie. Czekały go kolejne chwile, których nie zamierzał spędzić na próżnowaniu. Nie zamierzał siedzieć bezczynnie, podczas gdy jego ukochana zmagała się z niewątpliwie trudnymi przeciwnościami.
Choć starał się o niej zapomnieć, odkąd spotkał ją w banku Gringotta, nie mógł przestać o niej myśleć.
Z każdym dniem martwił się coraz bardziej, wiedząc, że szykuje się decydujące starcie pomiędzy siłami dobra i zła, a Hermiona niewątpliwie będzie brała w tym udział. Rozmyślał nad tym, kiedy po mieszkaniu rozległo się ciche pukanie.
Otrząsnął się, po czym wyciągając różdżkę, ruszył w stronę drzwi.
-Kto tam?-spytał, przykładając do nich ucho.
-Tak myślałam, że cię tu znajdę...-cichy głos sprawił, że nie mógł powstrzymać się od delikatnego uśmiechu.
-Przyszłaś powiedzieć jakim to jestem kretynem?-spytał, kiedy uchylił drzwi i stanął twarzą w twarz z ciemnowłosą Krukonką.
-Draco...
-Zasłużyłem-przerwał jej z bladym uśmiechem. Zaprosił ją do środka, po czym usiadł razem z nią na kanapie. Obydwoje skrzywili się kiedy poczuli pod sobą wybijające się sprężyny, jednak postanowili tego nie komentować.
-Chcę tylko powiedzieć, że to ja powinienem przyjść do ciebie już dawno temu. Nie jestem dumny z słów, które wtedy tam padły i nie znajdę na nie żadnego usprawiedliwienia-stwierdził, z niezadowoleniem. Bądź co bądź, nie lubił przyznawać się do błędu.
-Nie przyszłam tu, żeby wymuszać na tobie przeprosin, Draco-powiedziała Lena, cicho wdychając. -Chcę ci powiedzieć, że po części miałeś rację. Nie umiem pogodzić się z tym, że straciłam Teodora i nieustannie szukam kogoś kto wypełniłby tą pustkę. I jest to głupie i niedojrzałe i żałosne ale...
-Lena, to nieprawda-przerwał jej, ujmując jej delikatną dłoń. -Powiedziałem wtedy wiele rzeczy ale teraz wcale tak nie myślę. Uważam, że Teodor był wspaniałym człowiekiem i zasługujesz na kogoś równie lub nawet bardziej wspaniałego niż on. To, że ci wszyscy faceci są do niego podobni... Może to tylko my szukamy w nich podobieństwa? Może w rzeczywistości kryją w sobie znacznie więcej niż jesteśmy wstanie sobie wyobrazić? Może powinienem najpierw poznać, zanim ich ocenię?
Lena uniosła głowę, spoglądając na niego z niemałym zdziwieniem.
-Więc wcale nie uważasz, że jestem łatwa i rzucam się na każdego wolnego faceta włącznie z tobą?-spytała, unosząc w górę jedną brew. Splotła ręce na piersi, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
-Myślę, że ja też chciałem cię wtedy pocałować-odparł, jakby to wyznanie było najprostszymi słowami na świecie. -Nie rzucałaś się na mnie. Obydwoje tego chcieliśmy.
Dziewczyna patrzyła na niego ze zdziwieniem, unosząc wysoko brwi.
-Co to znaczy?-spytała nieco zbita z tropu.
-Że o tym nie rozmawialiśmy. Prawie się pocałowaliśmy, potem ja zniknąłem, zająłem się sprawami w Malfoy Manor, Muszelce, a potem wróciłem i ci to wygarnąłem. Myślę, że mogłaś zrozumieć to jako coś, o co cię obwiniam, a nigdy nie chciałbym, żebyś tak myślała.
-Draco ja...-Lena wlepiła wzrok w ich splecione dłonie, głośno przełykając ślinę.
-Kocham Hermionę-powiedział, stawiając sprawę jasno. -Zawsze ją kochałem i na moje nieszczęście chyba jeszcze długo będę. Dlatego myślę, że...-zaciął się, patrząc prosto w ciemne oczy swojej przyjaciółki. -Myślę, że to zrozumiesz.
Nie mogła tego przed nim ukryć. Fakt, że odkąd zaczęli razem ćwiczyć i wspierać się po śmierci Teodora bardzo ich do siebie zbliżył, był dla Malfoya jasny. To, że Lena coś do niego poczuła, także. Z pewnością nie była to wielka miłość, jaką darzyła Teodora ale jasnowłosy Ślizgon stał się kimś naprawdę ważnym w jej życiu. Kimś, kto mógłby pomóc poskładać jej połamane serce.
Lena pokiwała głową, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Czuła się z tym bardzo głupio. Nie chciała by dowiedział się o jej słabości.
-Zrobiłam z siebie idiotkę-stwierdziła z goryczą, nerwowo przygryzając dolną wargę. -A ty... jesteś inteligentniejszy niż sądziłam-stwierdziła smutno. Wstała z kanapy, wyraźnie unikając jego spojrzenia.
-Lena, my jesteśmy przyjaciółmi-przypomniał jej, łapiąc ją kiedy zamierzała odejść. -Nie pozwolę ci stąd wyjść, nie po takich słowach.
-Więc co zamierzasz zrobić?-spytała z rezygnacją.
-Uświadomić ci, że to nie mnie szukasz-odparł spokojnie, po czym niewiele myśląc, pocałował ją.
***
Pocałunek był długi. Subtelny i delikatny, jednak pozbawiony uczucia. Czuł jej talię pod swoimi palcami, jej dłonie zaciśnięte na jego karku. Czuł jej zapach, dotyk i choć Lena była piękna, miła i naprawdę ważna, nie była tą, którą kochał. On już to wiedział, przyszła kolej dziewczyny. Przerwała pocałunek, pozwalając by nadal stykali się czołami, a ich oczy pozostawały zamknięty.
-Więc chcesz mi powiedzieć, że moje serce zostało przy nim?-spytała ledwo dosłyszalnym szeptem.
-Myślę, że nie można pokochać kogoś równie mocno, co tej prawdziwej miłości-odparł równie cicho.
-On jest martwy, Draco. Nie zdążyłam mu powiedzieć tak wielu rzeczy... Nie spełniliśmy razem naszych marzeń, nie mamy tego czego pragnęliśmy. Chcesz mi powiedzieć, że nie mam już żadnych szans u boku kogokolwiek innego?-spytała, dopiero wtedy otwierając oczy. Patrzyła na blondyna z niedowierzaniem, nie mogąc pogodzić się z tym co właśnie powiedział. Czuła jak jedna, samotna łza stacza się po jej policzku, jednak szybko ją otarła.
-Ja tylko myślę, że ta prawdziwa miłość nie przemija. O niej się nie zapomina i nie da się z niej wyleczyć-stwierdził smutno, myśląc o Hermionie. -Ale to nie znaczy, że nasze serce jest zbyt małe by pokochać kolejną osobę-stwierdził, patrząc prosto w oczy Leny. -Zawsze wierzyłem, że to tylko narząd pompujący krew ale teraz...-przerwał, bo jego usta zostały zatkane pocałunkiem.
Poczuł jak jej palce wplątują się w jego włosy, spragnione jakiegokolwiek uczucia. Jak mocno do niego przylega, pragnąc go bardziej niż czegokolwiek innego.
Przez dłuższy czas zastanawiał się, co to dla niego znaczy. Czy coś się zmieni jeżeli teraz spędzi czas z Leną? Czy coś miałoby szansę być lepszym albo gorszym tylko dlatego, że obydwoje spragnieni byli uczucia i swojego towarzystwa?
Oddawał jej pocałunki, gładząc palcami jej policzki. Tak bardzo chciał na chwilę zapomnieć. Jednak zamiast tego, zaczął sobie przypominać. O Hermionie, ale przede wszystkim o Teodorze, który gdzieś tam mógł jednak żyć. Ta nadzieja, choć nikła, kiełkowała w jego sercu i mogła zgasnąć dopiero wtedy kiedy zwłoki przyjaciela zostaną odnalezione przez Jimmy'ego.
-Nie mogę-odsunął od siebie dziewczynę, mocno zaciskając zęby. -Nie jestem wstanie-dodał cicho.
Dziewczyna westchnęła, patrząc na niego z prawdziwym żalem.
-Wiem-przyznała ze smutkiem. -Ja też nie.
Wstała z kanapy i odeszła. Tym razem już jej nie zatrzymał.
***
Przyjacielu!
Potrzebowałem wiele czasu, zanim do Ciebie napisałem i mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Na twoim miejscu zabiłbym mnie za to, co zamierzam Ci teraz wyznać, a może raczej za to, że wyznaję to po tak długim czasie.
Znalazłem Pansy. Nic jej nie jest, to znaczy, będzie potrzebowała dużo czasu, ale żyje, co jest chyba najważniejsze, prawda? Ma za sobą ciężkie chwile, ale wierzę, że jej pomożesz. Jest w Muszelce, domu Billa Weasleya, brata Rona. Mam nadzieję, że się nią zajmiesz, a mnie nie zabijesz, że mówię ci to po tygodniach. Zrozumiesz, kiedy o wszystkim Ci opowie i zwierzy się z rzeczy, których mnie nigdy nie wyjawiła. Jestem jej przyjacielem, ale ty znaczysz dla niej znacznie więcej. Dlatego proszę, dołącz do niej, a o mnie nawet nie myśl. Przynajmniej do czasu aż po raz kolejny do Ciebie napiszę.
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.
Draco
PS: Przepraszam, że po tylu miesiącach nie stać mnie nawet na napisanie czegoś dłuższego.
***
Znowu siedział na kanapie. Brudnej, obdrapanej kanapie, której wszyscy nienawidzili, a jednak byli do niej zbyt przywiązani by ją wyrzucić.
Wpatrywał się w zwiniętą kartkę, jednak nie czytał tego, co napisał na niej Teodor. Musiał uszanować cudzą korespondencję. Zwłaszcza wtedy, kiedy jej właścicielem jest jego zmarły przyjaciel.
Był zobowiązany dostarczeniem tego listu. Musiał odnaleźć rodzinę Nottów, a potem powiedzieć im, że to on jest winien śmierci Teodora i jego ojca. Musiał patrzeć na ich zaskoczone miny, odpowiadać na ich pytania wypowiedziane drżącymi głosami i ocierać ich łzy, tak jakby sam zupełnie tego nie przeżywał.
Ale nie chciał, przynajmniej do czasu aż Jimmy nie znajdzie ciała jego przyjaciela.
Rodzina Teodora była pewna jego śmierci. Według nich zmarł on jeszcze przed rozpoczęciem szóstego roku nauki w Hogwarcie, popełniwszy samobójstwo. Wierzyli, że skoczył, a jego ciało rozbiło się o skały. Jak na ironię, tak właśnie było, tyle, że w nieco późniejszym czasie i w nieco innych okolicznościach.
Draco nie miał wątpliwości, że rodzina Teodora zasługuje na poznanie prawdy, a dostarczenie im listu traktował jak wypełnienie ostatniej woli przyjaciela, ale to wszystko nie było takie łatwe.
Jakież było jego zdziwienie kiedy odpowiedź na jego prośby przyszła tak szybko, a po jego mieszkaniu po raz kolejny rozległo się czyjeś pukanie.
-Jimmy...-powiedział z zaskoczeniem, kiedy zobaczył stojącego u progu mężczyznę. -Nie sądziłem, że tak szybko cię zobaczę.
-To nic pewnego. Widziano go w jakieś wiosce-Draco wytrzeszczył oczy, patrząc na niego z niedowierzaniem. -Nie patrz tak na mnie. Nie wiem czy był żywy. Ludzie są tam naprawdę małomówni. Mogę jednak wskazać ci miejsce na mapie.
Jimmy wszedł do mieszkania, zupełnie nie zwracając uwagi na osłupiałego blondyna. Zamiast tego wyciągnął z kieszeni swojej szaty pergamin i rozwinął ją, ukazując chłopakowi mapę Albanii.
-To tutaj, przy Adriatyku. Kto wie? Może fale wyrzuciły jego ciało?-podrzucił Jimmy wskazując palcem miejsce. -Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz-dodał całkiem szczerze.
-Tak, ja też-przyznał cicho Malfoy, po czym wziął swój czarny płaszcz i razem z mężczyzną opuścił mieszkanie.
***
Teleportował się na skraju nieznanego lasu. Przemierzał przez gęstwinę, wędrując w stronę wyłaniającego się spomiędzy drzew miasteczka. Wyglądało spokojnie, jak każda albańska wioska. Widział z daleka, jak malutcy ludzie chodzą po jej uliczkach, załatwiając codzienne sprawy. Od celu dzieliła go może mila, dojście do niego zajęłoby mu nie więcej niż paręnaście minut.
Nagle usłyszał jak gałęzie za nim zaczynają trzeszczeć. Ktoś szybko przedzierał się między drzewami, zmierzając w jego stronę. Szybko się odwrócił, wyciągając przed siebie różdżkę. Czekał na odpowiedni moment by rzucić zaklęcie, kiedy nagle spomiędzy krzaków wyłoniła się pewna postać.
Była zdyszana. Jej szata była poobdzierana i przybrudzona, a twarz śmiertelnie przerażona.
-Co ty tu robisz?-spytał, pozwalając by szok wymalował się na jego twarzy.
-Draco?-dziewczyna skupiła na nim swój wzrok, dopiero wtedy go poznając. Szybko do niego podbiegła i zarzuciła mu ręce na szyje, mocno się do niego przytulając. -Zostawili mnie-zaszlochała. -Poszli beze mnie, teleportowali się w nocy.
Chłopak odsunął ją od siebie, uważnie się jej przyglądając. Wyglądała na przestraszoną i zdezorientowaną ale całe szczęście była cała i zdrowa. Nigdy nie spodziewałby się, że może na nią wpaść w takim miejscu.
-Spokojnie-ponownie ją przytulił, powoli gładząc ją po włosach. -Zajmę się tobą-obiecał lekko zatroskany.
-Draco tak się cieszę, że cię spotkałam-wyznała cicho, powoli się uspakajając. -Musisz pomóc mi ich odnaleźć. Są tam sami! Co jeżeli Ron rozszczepi się przy teleportacji? Albo co gorsza Harry zapomni receptury na eliksir z szczuroszczeta? Co jeżeli coś im się stanie, a ja...
-Skro cię zostawili, musieli mieć swoje powody, prawda?-przerwał jej spokojnie. -Wiedzą co robią.
Nie mógł udawać, że nie był zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Nigdy nie popierał tajemniczej misji złotej trójcy.
-Zrozumieli, że zabieranie mnie na taką wyprawę było lekkomyślne. Przeszliśmy parę incydentów, po których nie byłam w zbyt dobrej formie i... zostawili mnie w trosce o to by nic mi się nie stało-wyznała, spuszczając wzrok. -Zostawili mnie! W środku lasu, samą i bezbronną! Nie mam nawet pojęcia co to za las! Gdzie my jesteśmy?-spytała dopiero po chwili, kiedy ochłonęła.
-W Albanii. Niedaleko jest pewna wioska, mam tam parę spraw do załatwienia-odparł wymijająco.
-To cud, że się tu spotkaliśmy-stwierdziła, siadając przy jedynym z drzew. Wydawała się zmęczona, musiała długo biec zanim wpadła na Malfoya. Chłopak ukucnął przy niej, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Dawno się nie widzieli...
-Gdzie byłeś?-spytała po dłuższej chwili. -Co robiłeś po tym, jak pomogłeś nam w banku?
-Zostałem w Londynie-wyznał z delikatnym uśmiechem. -Można powiedzieć, że zwalczam przestępczość w czarodziejskiej części miasta. Jestem niczym bohater z mugoslkich komiksów-zaśmiał się cicho, ściskając jej dłoń. -Na pewno nic ci nie jest?-spytał, odgarniając z jej twarzy kosmyki włosów.
-Jestem tylko strasznie zmęczona. Obudziłam się sama w lesie, zaczęłam biec, miałam nadzieję, że znajdę Harry'ego i Rona gdzieś w pobliżu. Dopiero potem zorientowałam się, że postanowili mnie opuścić-odparła cicho. -Naprawdę uważasz, że mieszkanie w Londynie jest bezpieczne?-spytała, powracając do wcześniejszego tematu.
-Z pewnością nie-odpowiedział z uśmiechem. -Ale czuję, że to właśnie tam powinienem teraz być. Chyba nareszcie jestem na swoim miejscu-wyznał, siadając obok niej.
***
-Co takiego masz załatwić w tej wiosce?-dopytywała się Hermiona, kiedy razem z Draconem siedziała na świeżej, leśnej ściółce. Powód dla którego Draco wędrował po albańskim lesie, musiał ją bardzo ciekawić.
Chłopak przez dłuższą chwilę milczał, zastanawiając się czy powinien jej powiedzieć.
-Nikomu o tym nie mówiłem-wyznał, postanawiając jej zaufać. -Głównie dlatego, że by mnie wyśmiali, narobili niepotrzebnej nadziei albo stwierdzili, że sobie nie radzę. Hermiono, myślę, że Teodor mógł przeżyć.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Byłam pewna, że ktoś taki jak ty sprawdziłby coś takiego. Dlaczego byłeś taki pewny jego śmierci, a teraz sądzisz, że mógł to przeżyć?
-Bo nie znalazłem jego ciała-odparł, jakby ten powód był naprawdę poważnym argumentem.
Hermiona wzięła głęboki oddech, łapiąc go za ręce.
-Draco...-zaczęła, patrząc na niego z troską i współczuciem.
-Nie, poczekaj-przerwał jej-wiem, że Teodor spadł z klifu, ugodzony Avadą. Wiem, że na dole były skały i nawet jeżeli się o nie nie rozbił, to panował sztorm i jego szanse na utonięcie czy wychłodzenie były ogromne. Wiem też, że nawet jeżeli jakimś cudem wyszedłby na brzeg, to wkrótce umarłby, bo był śmiertelnie chory. Dlatego jestem gotów znaleźć jego ciało. Potrzebowałem dużo czasu ale teraz jestem na to w pełni gotowy. Mimo wszystko to był mój przyjaciel, Hermiono i jestem pewny, że znałem go lepiej niż on sam mógł przypuszczać. Notta nie da się tak łatwo zabić.
Dziewczyna wpatrywała się w jego stalowoszare, pełne emocji oczy. Nie miała serca gasić tej nikłej, tlącej się w sercu Malfoya nadziei. On tego potrzebował, nawet jeżeli potem miałoby przyjść rozczarowanie.
-Czemu sądzisz, że to akurat ta wioska?-spytała łagodnie.
-Wystarczyło pogrozić paru ludziom, żeby dojść do tych odpowiednich. Nie zmieściłoby ci się w głowie ilu mam znajomych, którzy wolą szukać mojego przyjaciela po całym świecie niż poznać się z moim gniewem-wyjaśnił z krzywym uśmiechem. Postanowił nie ukrywać przed nią tego kim jest. Już dawno mu się to znudziło.
-Pomogę ci go znaleźć, Malfoy-zadeklarowała się, co bardzo go zdziwiło.
-Co? Nie. Powinnaś wracać do domu. W Norze byłabyś bezpieczna i...
-Malfoy-przerwała mu, kładąc mu ręce na ramionach. -Pomogę ci-powtórzyła z szerokim uśmiechem.
--------------------------------------
Jak zauważyliście, pozwoliłam sobie trochę odbiec od kanonu. W książce J.K Rowling, Harry, Ron i Hermiona włamali się do banku i niedługo potem byli już w Hogwarcie, gdzie rozegrała się bitwa. To oznaczałoby dla nas koniec historii, a ja mam jeszcze trochę pomysłów, dlatego z moim opowiadaniem jeszcze trochę się pomęczycie ;D W końcu przed nami jeszcze święta itd. :P Z tego co wyczytałam w komentarzach, to podoba wam się to, że moje opowiadanie jest tak współgra z tym co działo się w książce, ale postanowiłam, że wymyślę teraz coś swojego.
Dzięki za przeczytanie i oczywiście zapraszam do komentowania :D
-Zasłużyłem-przerwał jej z bladym uśmiechem. Zaprosił ją do środka, po czym usiadł razem z nią na kanapie. Obydwoje skrzywili się kiedy poczuli pod sobą wybijające się sprężyny, jednak postanowili tego nie komentować.
-Chcę tylko powiedzieć, że to ja powinienem przyjść do ciebie już dawno temu. Nie jestem dumny z słów, które wtedy tam padły i nie znajdę na nie żadnego usprawiedliwienia-stwierdził, z niezadowoleniem. Bądź co bądź, nie lubił przyznawać się do błędu.
-Nie przyszłam tu, żeby wymuszać na tobie przeprosin, Draco-powiedziała Lena, cicho wdychając. -Chcę ci powiedzieć, że po części miałeś rację. Nie umiem pogodzić się z tym, że straciłam Teodora i nieustannie szukam kogoś kto wypełniłby tą pustkę. I jest to głupie i niedojrzałe i żałosne ale...
-Lena, to nieprawda-przerwał jej, ujmując jej delikatną dłoń. -Powiedziałem wtedy wiele rzeczy ale teraz wcale tak nie myślę. Uważam, że Teodor był wspaniałym człowiekiem i zasługujesz na kogoś równie lub nawet bardziej wspaniałego niż on. To, że ci wszyscy faceci są do niego podobni... Może to tylko my szukamy w nich podobieństwa? Może w rzeczywistości kryją w sobie znacznie więcej niż jesteśmy wstanie sobie wyobrazić? Może powinienem najpierw poznać, zanim ich ocenię?
Lena uniosła głowę, spoglądając na niego z niemałym zdziwieniem.
-Więc wcale nie uważasz, że jestem łatwa i rzucam się na każdego wolnego faceta włącznie z tobą?-spytała, unosząc w górę jedną brew. Splotła ręce na piersi, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
-Myślę, że ja też chciałem cię wtedy pocałować-odparł, jakby to wyznanie było najprostszymi słowami na świecie. -Nie rzucałaś się na mnie. Obydwoje tego chcieliśmy.
Dziewczyna patrzyła na niego ze zdziwieniem, unosząc wysoko brwi.
-Co to znaczy?-spytała nieco zbita z tropu.
-Że o tym nie rozmawialiśmy. Prawie się pocałowaliśmy, potem ja zniknąłem, zająłem się sprawami w Malfoy Manor, Muszelce, a potem wróciłem i ci to wygarnąłem. Myślę, że mogłaś zrozumieć to jako coś, o co cię obwiniam, a nigdy nie chciałbym, żebyś tak myślała.
-Draco ja...-Lena wlepiła wzrok w ich splecione dłonie, głośno przełykając ślinę.
-Kocham Hermionę-powiedział, stawiając sprawę jasno. -Zawsze ją kochałem i na moje nieszczęście chyba jeszcze długo będę. Dlatego myślę, że...-zaciął się, patrząc prosto w ciemne oczy swojej przyjaciółki. -Myślę, że to zrozumiesz.
Nie mogła tego przed nim ukryć. Fakt, że odkąd zaczęli razem ćwiczyć i wspierać się po śmierci Teodora bardzo ich do siebie zbliżył, był dla Malfoya jasny. To, że Lena coś do niego poczuła, także. Z pewnością nie była to wielka miłość, jaką darzyła Teodora ale jasnowłosy Ślizgon stał się kimś naprawdę ważnym w jej życiu. Kimś, kto mógłby pomóc poskładać jej połamane serce.
Lena pokiwała głową, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Czuła się z tym bardzo głupio. Nie chciała by dowiedział się o jej słabości.
-Zrobiłam z siebie idiotkę-stwierdziła z goryczą, nerwowo przygryzając dolną wargę. -A ty... jesteś inteligentniejszy niż sądziłam-stwierdziła smutno. Wstała z kanapy, wyraźnie unikając jego spojrzenia.
-Lena, my jesteśmy przyjaciółmi-przypomniał jej, łapiąc ją kiedy zamierzała odejść. -Nie pozwolę ci stąd wyjść, nie po takich słowach.
-Więc co zamierzasz zrobić?-spytała z rezygnacją.
-Uświadomić ci, że to nie mnie szukasz-odparł spokojnie, po czym niewiele myśląc, pocałował ją.
***
Pocałunek był długi. Subtelny i delikatny, jednak pozbawiony uczucia. Czuł jej talię pod swoimi palcami, jej dłonie zaciśnięte na jego karku. Czuł jej zapach, dotyk i choć Lena była piękna, miła i naprawdę ważna, nie była tą, którą kochał. On już to wiedział, przyszła kolej dziewczyny. Przerwała pocałunek, pozwalając by nadal stykali się czołami, a ich oczy pozostawały zamknięty.
-Więc chcesz mi powiedzieć, że moje serce zostało przy nim?-spytała ledwo dosłyszalnym szeptem.
-Myślę, że nie można pokochać kogoś równie mocno, co tej prawdziwej miłości-odparł równie cicho.
-On jest martwy, Draco. Nie zdążyłam mu powiedzieć tak wielu rzeczy... Nie spełniliśmy razem naszych marzeń, nie mamy tego czego pragnęliśmy. Chcesz mi powiedzieć, że nie mam już żadnych szans u boku kogokolwiek innego?-spytała, dopiero wtedy otwierając oczy. Patrzyła na blondyna z niedowierzaniem, nie mogąc pogodzić się z tym co właśnie powiedział. Czuła jak jedna, samotna łza stacza się po jej policzku, jednak szybko ją otarła.
-Ja tylko myślę, że ta prawdziwa miłość nie przemija. O niej się nie zapomina i nie da się z niej wyleczyć-stwierdził smutno, myśląc o Hermionie. -Ale to nie znaczy, że nasze serce jest zbyt małe by pokochać kolejną osobę-stwierdził, patrząc prosto w oczy Leny. -Zawsze wierzyłem, że to tylko narząd pompujący krew ale teraz...-przerwał, bo jego usta zostały zatkane pocałunkiem.
Poczuł jak jej palce wplątują się w jego włosy, spragnione jakiegokolwiek uczucia. Jak mocno do niego przylega, pragnąc go bardziej niż czegokolwiek innego.
Przez dłuższy czas zastanawiał się, co to dla niego znaczy. Czy coś się zmieni jeżeli teraz spędzi czas z Leną? Czy coś miałoby szansę być lepszym albo gorszym tylko dlatego, że obydwoje spragnieni byli uczucia i swojego towarzystwa?
Oddawał jej pocałunki, gładząc palcami jej policzki. Tak bardzo chciał na chwilę zapomnieć. Jednak zamiast tego, zaczął sobie przypominać. O Hermionie, ale przede wszystkim o Teodorze, który gdzieś tam mógł jednak żyć. Ta nadzieja, choć nikła, kiełkowała w jego sercu i mogła zgasnąć dopiero wtedy kiedy zwłoki przyjaciela zostaną odnalezione przez Jimmy'ego.
-Nie mogę-odsunął od siebie dziewczynę, mocno zaciskając zęby. -Nie jestem wstanie-dodał cicho.
Dziewczyna westchnęła, patrząc na niego z prawdziwym żalem.
-Wiem-przyznała ze smutkiem. -Ja też nie.
Wstała z kanapy i odeszła. Tym razem już jej nie zatrzymał.
***
Przyjacielu!
Potrzebowałem wiele czasu, zanim do Ciebie napisałem i mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Na twoim miejscu zabiłbym mnie za to, co zamierzam Ci teraz wyznać, a może raczej za to, że wyznaję to po tak długim czasie.
Znalazłem Pansy. Nic jej nie jest, to znaczy, będzie potrzebowała dużo czasu, ale żyje, co jest chyba najważniejsze, prawda? Ma za sobą ciężkie chwile, ale wierzę, że jej pomożesz. Jest w Muszelce, domu Billa Weasleya, brata Rona. Mam nadzieję, że się nią zajmiesz, a mnie nie zabijesz, że mówię ci to po tygodniach. Zrozumiesz, kiedy o wszystkim Ci opowie i zwierzy się z rzeczy, których mnie nigdy nie wyjawiła. Jestem jej przyjacielem, ale ty znaczysz dla niej znacznie więcej. Dlatego proszę, dołącz do niej, a o mnie nawet nie myśl. Przynajmniej do czasu aż po raz kolejny do Ciebie napiszę.
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.
Draco
PS: Przepraszam, że po tylu miesiącach nie stać mnie nawet na napisanie czegoś dłuższego.
***
Znowu siedział na kanapie. Brudnej, obdrapanej kanapie, której wszyscy nienawidzili, a jednak byli do niej zbyt przywiązani by ją wyrzucić.
Wpatrywał się w zwiniętą kartkę, jednak nie czytał tego, co napisał na niej Teodor. Musiał uszanować cudzą korespondencję. Zwłaszcza wtedy, kiedy jej właścicielem jest jego zmarły przyjaciel.
Był zobowiązany dostarczeniem tego listu. Musiał odnaleźć rodzinę Nottów, a potem powiedzieć im, że to on jest winien śmierci Teodora i jego ojca. Musiał patrzeć na ich zaskoczone miny, odpowiadać na ich pytania wypowiedziane drżącymi głosami i ocierać ich łzy, tak jakby sam zupełnie tego nie przeżywał.
Ale nie chciał, przynajmniej do czasu aż Jimmy nie znajdzie ciała jego przyjaciela.
Rodzina Teodora była pewna jego śmierci. Według nich zmarł on jeszcze przed rozpoczęciem szóstego roku nauki w Hogwarcie, popełniwszy samobójstwo. Wierzyli, że skoczył, a jego ciało rozbiło się o skały. Jak na ironię, tak właśnie było, tyle, że w nieco późniejszym czasie i w nieco innych okolicznościach.
Draco nie miał wątpliwości, że rodzina Teodora zasługuje na poznanie prawdy, a dostarczenie im listu traktował jak wypełnienie ostatniej woli przyjaciela, ale to wszystko nie było takie łatwe.
Jakież było jego zdziwienie kiedy odpowiedź na jego prośby przyszła tak szybko, a po jego mieszkaniu po raz kolejny rozległo się czyjeś pukanie.
-Jimmy...-powiedział z zaskoczeniem, kiedy zobaczył stojącego u progu mężczyznę. -Nie sądziłem, że tak szybko cię zobaczę.
-To nic pewnego. Widziano go w jakieś wiosce-Draco wytrzeszczył oczy, patrząc na niego z niedowierzaniem. -Nie patrz tak na mnie. Nie wiem czy był żywy. Ludzie są tam naprawdę małomówni. Mogę jednak wskazać ci miejsce na mapie.
Jimmy wszedł do mieszkania, zupełnie nie zwracając uwagi na osłupiałego blondyna. Zamiast tego wyciągnął z kieszeni swojej szaty pergamin i rozwinął ją, ukazując chłopakowi mapę Albanii.
-To tutaj, przy Adriatyku. Kto wie? Może fale wyrzuciły jego ciało?-podrzucił Jimmy wskazując palcem miejsce. -Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz-dodał całkiem szczerze.
-Tak, ja też-przyznał cicho Malfoy, po czym wziął swój czarny płaszcz i razem z mężczyzną opuścił mieszkanie.
***
Teleportował się na skraju nieznanego lasu. Przemierzał przez gęstwinę, wędrując w stronę wyłaniającego się spomiędzy drzew miasteczka. Wyglądało spokojnie, jak każda albańska wioska. Widział z daleka, jak malutcy ludzie chodzą po jej uliczkach, załatwiając codzienne sprawy. Od celu dzieliła go może mila, dojście do niego zajęłoby mu nie więcej niż paręnaście minut.
Nagle usłyszał jak gałęzie za nim zaczynają trzeszczeć. Ktoś szybko przedzierał się między drzewami, zmierzając w jego stronę. Szybko się odwrócił, wyciągając przed siebie różdżkę. Czekał na odpowiedni moment by rzucić zaklęcie, kiedy nagle spomiędzy krzaków wyłoniła się pewna postać.
Była zdyszana. Jej szata była poobdzierana i przybrudzona, a twarz śmiertelnie przerażona.
-Co ty tu robisz?-spytał, pozwalając by szok wymalował się na jego twarzy.
-Draco?-dziewczyna skupiła na nim swój wzrok, dopiero wtedy go poznając. Szybko do niego podbiegła i zarzuciła mu ręce na szyje, mocno się do niego przytulając. -Zostawili mnie-zaszlochała. -Poszli beze mnie, teleportowali się w nocy.
Chłopak odsunął ją od siebie, uważnie się jej przyglądając. Wyglądała na przestraszoną i zdezorientowaną ale całe szczęście była cała i zdrowa. Nigdy nie spodziewałby się, że może na nią wpaść w takim miejscu.
-Spokojnie-ponownie ją przytulił, powoli gładząc ją po włosach. -Zajmę się tobą-obiecał lekko zatroskany.
-Draco tak się cieszę, że cię spotkałam-wyznała cicho, powoli się uspakajając. -Musisz pomóc mi ich odnaleźć. Są tam sami! Co jeżeli Ron rozszczepi się przy teleportacji? Albo co gorsza Harry zapomni receptury na eliksir z szczuroszczeta? Co jeżeli coś im się stanie, a ja...
-Skro cię zostawili, musieli mieć swoje powody, prawda?-przerwał jej spokojnie. -Wiedzą co robią.
Nie mógł udawać, że nie był zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Nigdy nie popierał tajemniczej misji złotej trójcy.
-Zrozumieli, że zabieranie mnie na taką wyprawę było lekkomyślne. Przeszliśmy parę incydentów, po których nie byłam w zbyt dobrej formie i... zostawili mnie w trosce o to by nic mi się nie stało-wyznała, spuszczając wzrok. -Zostawili mnie! W środku lasu, samą i bezbronną! Nie mam nawet pojęcia co to za las! Gdzie my jesteśmy?-spytała dopiero po chwili, kiedy ochłonęła.
-W Albanii. Niedaleko jest pewna wioska, mam tam parę spraw do załatwienia-odparł wymijająco.
-To cud, że się tu spotkaliśmy-stwierdziła, siadając przy jedynym z drzew. Wydawała się zmęczona, musiała długo biec zanim wpadła na Malfoya. Chłopak ukucnął przy niej, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Dawno się nie widzieli...
-Gdzie byłeś?-spytała po dłuższej chwili. -Co robiłeś po tym, jak pomogłeś nam w banku?
-Zostałem w Londynie-wyznał z delikatnym uśmiechem. -Można powiedzieć, że zwalczam przestępczość w czarodziejskiej części miasta. Jestem niczym bohater z mugoslkich komiksów-zaśmiał się cicho, ściskając jej dłoń. -Na pewno nic ci nie jest?-spytał, odgarniając z jej twarzy kosmyki włosów.
-Jestem tylko strasznie zmęczona. Obudziłam się sama w lesie, zaczęłam biec, miałam nadzieję, że znajdę Harry'ego i Rona gdzieś w pobliżu. Dopiero potem zorientowałam się, że postanowili mnie opuścić-odparła cicho. -Naprawdę uważasz, że mieszkanie w Londynie jest bezpieczne?-spytała, powracając do wcześniejszego tematu.
-Z pewnością nie-odpowiedział z uśmiechem. -Ale czuję, że to właśnie tam powinienem teraz być. Chyba nareszcie jestem na swoim miejscu-wyznał, siadając obok niej.
***
-Co takiego masz załatwić w tej wiosce?-dopytywała się Hermiona, kiedy razem z Draconem siedziała na świeżej, leśnej ściółce. Powód dla którego Draco wędrował po albańskim lesie, musiał ją bardzo ciekawić.
Chłopak przez dłuższą chwilę milczał, zastanawiając się czy powinien jej powiedzieć.
-Nikomu o tym nie mówiłem-wyznał, postanawiając jej zaufać. -Głównie dlatego, że by mnie wyśmiali, narobili niepotrzebnej nadziei albo stwierdzili, że sobie nie radzę. Hermiono, myślę, że Teodor mógł przeżyć.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Byłam pewna, że ktoś taki jak ty sprawdziłby coś takiego. Dlaczego byłeś taki pewny jego śmierci, a teraz sądzisz, że mógł to przeżyć?
-Bo nie znalazłem jego ciała-odparł, jakby ten powód był naprawdę poważnym argumentem.
Hermiona wzięła głęboki oddech, łapiąc go za ręce.
-Draco...-zaczęła, patrząc na niego z troską i współczuciem.
-Nie, poczekaj-przerwał jej-wiem, że Teodor spadł z klifu, ugodzony Avadą. Wiem, że na dole były skały i nawet jeżeli się o nie nie rozbił, to panował sztorm i jego szanse na utonięcie czy wychłodzenie były ogromne. Wiem też, że nawet jeżeli jakimś cudem wyszedłby na brzeg, to wkrótce umarłby, bo był śmiertelnie chory. Dlatego jestem gotów znaleźć jego ciało. Potrzebowałem dużo czasu ale teraz jestem na to w pełni gotowy. Mimo wszystko to był mój przyjaciel, Hermiono i jestem pewny, że znałem go lepiej niż on sam mógł przypuszczać. Notta nie da się tak łatwo zabić.
Dziewczyna wpatrywała się w jego stalowoszare, pełne emocji oczy. Nie miała serca gasić tej nikłej, tlącej się w sercu Malfoya nadziei. On tego potrzebował, nawet jeżeli potem miałoby przyjść rozczarowanie.
-Czemu sądzisz, że to akurat ta wioska?-spytała łagodnie.
-Wystarczyło pogrozić paru ludziom, żeby dojść do tych odpowiednich. Nie zmieściłoby ci się w głowie ilu mam znajomych, którzy wolą szukać mojego przyjaciela po całym świecie niż poznać się z moim gniewem-wyjaśnił z krzywym uśmiechem. Postanowił nie ukrywać przed nią tego kim jest. Już dawno mu się to znudziło.
-Pomogę ci go znaleźć, Malfoy-zadeklarowała się, co bardzo go zdziwiło.
-Co? Nie. Powinnaś wracać do domu. W Norze byłabyś bezpieczna i...
-Malfoy-przerwała mu, kładąc mu ręce na ramionach. -Pomogę ci-powtórzyła z szerokim uśmiechem.
--------------------------------------
Jak zauważyliście, pozwoliłam sobie trochę odbiec od kanonu. W książce J.K Rowling, Harry, Ron i Hermiona włamali się do banku i niedługo potem byli już w Hogwarcie, gdzie rozegrała się bitwa. To oznaczałoby dla nas koniec historii, a ja mam jeszcze trochę pomysłów, dlatego z moim opowiadaniem jeszcze trochę się pomęczycie ;D W końcu przed nami jeszcze święta itd. :P Z tego co wyczytałam w komentarzach, to podoba wam się to, że moje opowiadanie jest tak współgra z tym co działo się w książce, ale postanowiłam, że wymyślę teraz coś swojego.
Dzięki za przeczytanie i oczywiście zapraszam do komentowania :D
Super,Super i jeszcze raz Super ! Masz wielki dar do pisania ! Mam nadzieje,że ta opowieść nie skończy się tak szybko,bo będę zmuszona czytać ją kolejny raz od początku XD
OdpowiedzUsuńTwoja opowieść jest GENIALNA !! <3
Czytałam już wiele blogów i z pewnością mogę stwierdzić,że jest to jedno z najlepszych opowiadań !! KOCHAM TWÓJ SPOSÓB PISANIA <3333
Notka super jak zawsze.Genialny pomysł z dodaniem czegoś od Sb.Dzięki temu opowiadanie będzie bardziej...spontaniczne :)
Pozdrawiam.:******
Proszę o następną notkę JAK NAJSZYBCIEJ :)
Jaka niespodzianka! I jest dramione! Kocham dramione. Dobrze, że Harry i Ron ją zostawili,chociaż to trochę nie miło z ich strony, że ją zostawili. I fajnie, że postanowiłaś odbiec od orginału. :)
OdpowiedzUsuńdla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Jakoś trudno mi uwierzyć, że Harry i Ron porzucili, by w taki sposób Hermionę - może łatwiej byłoby mi uwierzyć, gdyby zostawili, ją w jakimś bezpiecznym miejscu, że znajomymi osobami. Ale sam pomysł na stworzenie zespołu poszukiwawczego Draco i Hermiony uważam, za ciekawy.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam Monize
Zostawili ją ? A to ci dopiero.. Tego się nie spodziewałam. To naprawdę wydaje się cudem, że się tam spotkali. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Dramione True Love :>
Wspaniały rozdział!!
OdpowiedzUsuńFajnie że odeszłaś od kanonu , twoje pomysły są fantastyczne i czekam na jeszcze!!
Pozdrawiam i weny życzę :D
Kochana Ty moja śliczna mordko <3 Jestem pod ogromnym wrażeniem. Spotkanie Hermiony i Draco mnie bardzo zaciekawiło. Uważam to za dość fajny sposób na uciągnięcie dalszej akcji. Co do Teosia mam nadzieję, że uda im się go znaleźć żywego. Tak, nadal mam nadzieję! :D
OdpowiedzUsuńLena, szkoda mi jej i to bardzo. Rozumiem jest postać w stu procentach. Nadal go kocha, to zrozumiałem. Pansy i Blaise, co do nich to także mam nadzieję, że się ponownie zejdą.
Kurde,. czekam na kolejny rozdział z zapartym tchem. Kocham twoje opowiadanie i komentowanie każdej notki jest dla mnie przyjemnością.
Weny i czasy Ci życzę.
buziaki, Mopsicaa <3
Super, cudnie, zajebiście i w ogóle!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Hermiona z Draconem wpadli na siebie i mam nadzieję, że odnajdą ciało Teodora.
Nie spodziewałam się tego pocałunku Leny i Draco, ale wiadomo, że jak chłopak spędza z dziewczyną tyle czasu to może dojść do czegoś takiego :)
Czekam na NN i zapraszam na 9 rozdział na blogu i liczę na twoją opinię, która by mi się przydała od tak cudownej pisarki <3 http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
Naprawdę bardzo chętnie, ale w ostatnim czasie cierpię na brak czasu ;) Prędzej czy później z pewnością do ciebie zajrzę. Pozdrawiam ;*
UsuńWspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCzyżby Teodor miał przeżyć... mam nadzieję, że tak. Cieszę się, że trochę odbiegłaś od kanonu i wymyśliłaś coś swojego. Fajnie, że Miona i Draco spotkali się w Albanii. Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Cudo, kochana, wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się fakt, że nie wszystko dzieje się jak w kanonie i to, że Hermionie udało się wpaść na Draco. Ale żeby Harry i Ron ją zostawili? To mnie zastanawia...
A fakt, że Teodor mógł przeżyć? Intrygujące, naprawdę.
Czekam na kolejny rozdział i życzę Ci dużo weny!
Pozdrawiam, Charlie.
http://dilectioprohibitum.blogspot.com/
świetne!
OdpowiedzUsuńMimo że szalenie podobają mi się powiązania w Twoim dramione z książką, to sądzę, że pomysł na wzbogacenie go swoimi własnymi pomysłami jest jak najbardziej trafiony :) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że jednak Teodor żyje. Pozdrawiam i ściskam - tusia :)
OdpowiedzUsuńMoja nadzieja na życie Teodora wzrasta :) Draco i Hermiona w jednej drużynie - powodzenie murowane! I dobrze, że Draco nie zapomniał się przy Lenie, to byłoby głupie :D czekam na dalsza notke ;) pozdrawiam Lessiada
OdpowiedzUsuńAle fajnieeee.... Draco znalazl Hermione? Tego sie wogole nie spodziewalam. Ciekawe dlaczego Harry i Ron postanowili zostawic Mione, no ale` mam nadzieje ze niedlugo wszystko sie wyjasni. Bylam pewna ze Teo nie zyje, ale jakby na to tak teraz popatrzyc, to jego przezycie moglo by sie okazac realne. Mogl wyskoczyc zanim zaklecie go dosięglo, albo w jakis inny sposob, ale chyba wtedy skontaktowalby sie z przyjaciolmi, ale juz sama nie wiem. To wszystko jest troche skomplikowane. Fragment z Leną.... o Boziu. Jestem zdziwiona postawą Draco. Nigdy nie okazywal swoich uczuc wzgledem Hermiony, na prawo i lewo. A teraz zwierza sie z tego przyjaciolce. Wszystko mi sie podoba i czekam na dalszy ciag... <3
OdpowiedzUsuń/Charlotte
Coraz mniej lubię Lene...
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za Leną, chociaż wiem, co chciałaś przekazać. Mam nadzieje, że Draco i Hermiona porozmawiają ze sobą szczerze :)
OdpowiedzUsuńWeny
Jeeeej to jest swietne.Jakie tam pomeczymy?ja tam uwielbiam to czytac i zawsze obiecuje sobie ze poczekam ze 2-3 rozdzialy zanim poczytam ale ciekawosc zwycieza a potem czekam dzien po dniu na nowy rozdział.Kocham Cie za te historie!Pisz dalej;)
OdpowiedzUsuńczytałam Twój pierwszy i drugi blog. były świetne! ;D nie miałam czasu czytać dalej i nie sądziłam, że nadal piszesz. widze jednak, że mam duuuużo do nadrobienia :)) zaczynam czytać od zaraz ;) ;* // Selinn ;)
OdpowiedzUsuńHm... Co by tym razem napisać? Na początek ci się pochwalę (ach ta skromna ja ^^) ... Mam TRZY tygodnie ferii!!! He he-rozchorowałam księ... Ale dzięki temu sprawdzam twojego bloga kiedy mogę. Niestety byłam zabiegana, więc dopiero jestem w stanie skomentować :) Dobra, koniec mojej bezsensownej gadaniny :) Co do rozdziału- JEST CUDOWNY!!! Czy dotarł do cb mój przekaz? Mam nadzieję, że jesteś tak samo zadowolona jak ja :) Cieszę się, że tworzysz coś swojego. Jak dla mnie to bardzo... hm(szuka odpowiedniego słowa) twórcze? No wiesz... jesteś na tyle zdolna, że potrafisz łączyć i zarazem zmieniać kanon tak, aby to pasowało. Mi by na przykład nie pasowała tu tak od razu ostateczna bitwa. Ale wiesz, to moje (jakże skromne XD) zdanie. Lena. Kobieto, co ja mam o niej myśleć? Z jednej strony jej współczuję, a z drugiej zastanawiam się o co jej chodzi. Dostaje już normalnie mózgopląsu... Jest coś takiego nie? Oj nieważne!
OdpowiedzUsuńBlaise i Pansy. Uważam, że zasługują na szczęście. Mam nadzieję, że pokażesz nam co takiego stało się w Malfoy Manor.
Teodor. Zaczynam mieć coraz większe nadzieje, że on jednak żyje. Zrobisz coś dla mnie? Ożyw go. Bez względu jak dziwni zabrzmiało to co właśnie napisałam spełnij moją prośbę. Plosę tak ladnie... ♡
Miałam szczere chęci pisząc ten komentarz, więc liczę na to, że cię nie zanudziłam :)
Chorobowo pozdrawiam i wyczekuję nn
Luar Princesa ♥
Oczywiście, że nie zanudziłaś. Bardzo to doceniam, koooocham długie komentarze ;) Dziękuję ci bardzo, czytanie takich słów to sama przyjemność.
UsuńSuper! Ostatnio nie komentowalam, ale to dla tego że nie mialam czasu czytać
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, i pozostałe ktorych nie komentowalam tez cudne
Myślę, że bedzie ciekawie jak troszkę zmienisz fabułę i dodasz własne pomysły
Wenyyy !!☆
Wreszcie nadrobiłam moje haniebne zaległości - przepraszam, to się więcej nie powtórzy! :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - super. Baaardzo mi się podobał. Cieszę się, że odbiegniesz od kanonu i trochę zmienisz fabułę.
I strasznie się cieszę z rozwoju wypadków:
Zostawili Hermionę = spotkała Draco = jest Dramione = przeżywają przygody.
Czyli ogólnie cud, miód i maliny. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, czekam bardzo niecierpliwie :)
Tak, Hermiona i Draco znowu blisko siebie! tego mi właśnie tu było trzeba :D Rozdział jest oczywiście wspaniały od pierwszego, do od ostatniego wyrazu :) nawet nie wiem, co mam napisać, ale wiedz, że wszystko jest genialne :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Błagam niech teodor przeżyje. W tedy bedzie z Lena. Będą szczęśliwi i w ogóle ożyw go! Błagam.
OdpowiedzUsuńRozdział super coraz lepiej się mi czyta. Muszę przyznać że podziwiam cię że dodajesz rozdziały tak szybko :d
Pozdrawiam serdecznie Alexis Nott
Interesujący obieg spraw.. Ciekawi mnie co wymyślisz dalej ;-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
D.
no i fajnie, że nie piszesz tak jak w kanonie, przynajmniej jest coś zaskakującego ! :)
OdpowiedzUsuńno to jestem ciekawa co będzie z Teo...
i dobrze, że masz jeszcze pomysły bo wcale nie chcę się żegnać z tym opowiadaniem ! :)
Kurcze... Po pierwsze muszę Ci powiedzieć, że przez Ciebie opuściłam szkołę. I to w klasie maturalnej :) A teraz powiem Ci dlaczego. Od bardzo dawna czytam różne dramione. Myślałam, że przeczytałam już wszystko co jest w internecie.I wczoraj wieczorem, nagle naszła mnie ochota żeby coś przeczytać. Szukałam i szukałam, ale wszystko na co wchodziłam było już przeze mnie przeczytane (łącznie o ile się nie mylę z Twoim poprzednim dramione. Jeżeli się mylę, to wybacz, ale tych autorek jest tak dużo, że mogę się mylić :) ). Zrezygnowana weszłam na tego bloga i myślałam, że oszaleję ze szczęścia! Długie i dodatkowo jeszcze nie skończone dramione! Jednak zaczęłam czytać z lekką niepewnością. Uwielbiam teksty, w których Hermiona jest "niewolnicą" Draco. Myślałam, że to również jest w tym stylu. Jednak od początku wydawało się, że to nie ten styl opowiadania. Nawet zaczęłam się bać, że nie jest to dramione, a po prostu opowieść o przygodach trójki mrocznych przyjaciół. Ale Twój styl, pomysłowość kazały mi zostać przy tym opowiadaniu, mimo że takich nie czytam. Jakże miłe było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że to jest jednak w jakimś stopniu dramione, ale dalej jest to bardziej opowieść o trójce przyjaciół. To łączenie faktów, niesamowite wyczucie estetyki podczas pisania... Oczywiście, jeszcze musisz się trochę podszkolić, ale co może być lepszym sposobem niż pisanie? Teraz nie chce żebyś mnie źle zrozumiała... Moim zdaniem blisko Ci do geniuszu. Naprawdę. Więc pisz, pisz i pisz. A później wydaj jakąś książkę i podbij świat :) Chcę powiedzieć Ci coś ważnego. Żadne opowiadanie, nigdy, nie sprawiło u mnie żadnej większej emocji. Oczywiście przy wielu śmiałam się jak głupia, ale to była jedyna emocja jaką czułam. Pierwszy raz w życiu chciało mi się płakać. Miałam łzy w oczach kiedy Draco i Zabini się rozstawali. Napisałaś to... Magicznie. Jesteś pierwszą osobą, której udało się doprowadzić mnie do płaczu, a uwierz to nie jest łatwe zadanie. Nie przespałam całej nocy czytając i prosząc żeby to się nigdy nie kończyło. Zaspałam do szkoły. Ale nie żałuję. Było warto. To jest niesamowite opowiadanie. Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWybacz że tak się rozpisałam. Przepraszam też za błędy :) masz kolejną wierną fankę :) chciałabym też poznać Cię bliżej. Masz niesamowitą energię, która naprawdę mobilizuje do działania :)
Ściskam Cię ciepło.
skmisia
Dziękuuuuuję ;) Nie ma nic milszego jak taki długi, motywujący komentarz. Naprawdę bardzo się cieszę, że ci się podoba. To zaszczyt mieć taką fankę :DDDD Co do tego, że muszę się jeszcze podszkolić - oczywiście, wiem o tym. Mam przed sobą jeszcze dużo nauki ;) Myślę jednak, że większość czytelników zdziwiłoby się, gdyby dowiedziało się ile mam lat. Mam jeszcze duuuużo czasu, żeby nauczyć się ładnie pisać. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)
UsuńWiek nie mażadnego znaczenia :) ja mam 20 lat, a większość moich rówieśników zachowuje się gorzej niż 5 latki :) masz dar! Musisz z niego korzystać. To miłe, że dzielisz się nim z nami! Myślę, że dużo osób tutaj, się ze mną zgodzi - jesteś odskocznią od szarej rzeczywistości ;)
UsuńJak będziesz miała ochotę trochę pogadać itd to napisz do mnie skmisia@gmail.com z chęcią z Tobą porozmawiam :) uwielbiam łapać nowe znajomości!
skmisia
O jaaa !!
OdpowiedzUsuńOby Teo żył !!!
Pozdrawiam,
Tsuki
.........Chwilkę poproszę......
OdpowiedzUsuńO KURWA! JAK TEO BĘDZIE ŻYŁ TO WYZNAM CI MIŁOŚĆ!!!
niesamowite...
OdpowiedzUsuńdraco i hermiona, to cudowne, ze razem beda szukac nott'a
ALE JEŻELI PRZEZYL TO CO MU DO GLOEY STRZELILO, ZE NIE DAL ZNAKU ZYCIA
pozdrawiam,
andromeda