sobota, 22 sierpnia 2015

-Rozdział 28- The truth always comes out

Nie pamiętał kiedy ostatnio tak wcześnie biegał. Na dworze dopiero świtało, kiedy on, zmęczony, a raczej wyczerpany wspinał się po schodach do mieszkania, usatysfakcjonowany ponad półtora godzinnym biegiem.
-Draco?
Skrzywił się delikatnie, kiedy po tym jak starał się po cichu przejść przez mieszkanie obudził Hermionę. No po prostu cudownie.
-Gdzie byłeś?-zapytała, podczas gdy on ściągał z siebie ciemnogranatową bluzę z kapturem.
-Musiałem pobiegać. Śpij-odparł cicho, mierzwiąc palcami delikatnie wilgotne od potu włosy. Odetchnął ciężko, a potem, w samych spodenkach, skierował się do kuchni po butelkę z wodą.
-Musiałeś?-kątem oka patrzył jak dziewczyna podciąga się na łokciach i siada na łóżku, obserwując go spod przymrużonych od niewyspania powiek.
Powoli skinął głową.
-Czasami robię to by oczyścić umysł-przyznał, wzruszając ramionami. To brzmiało idiotycznie.
-Oczyścić z czego?-jej lewa brew powędrowała do góry, ale to nie to skupiło uwagę Dracona, który zaraz potem przemierzył pokój i wpakował się jej do łóżka. Widział jak jej ciało przeszywa dreszcz, a ręce pokrywa gęsia skórka. W tym mieszkaniu było cholernie zimno...
-Myślałem o tych walkach-wyjaśnił, przygarniając ją jak najbliżej siebie. Powinien najpierw się umyć, ale wizja wskoczenia pod prysznic, gdzie lała się lodowata woda niezbyt mu odpowiadała.
-Draco...-zaczęła, ale on nie zamierzał pozwolić jej dokończyć.
-Możemy o tym pogadać, kiedy się wyśpisz-zaproponował. Hermiona westchnęła cicho, a potem oparła głowę o jego tors, łapiąc go za rękę. Jej nogi splątały się z jego nogami, a włosy łaskotały go w brodę, kiedy oparł ją o czubek jej głowy.
-Nie chcę, żebyś myślała, że cię lekceważę-wyszeptał cicho, wprost w jej włosy. -Myślałem o tym, prawie całą noc...
Zacisnęła powieki.
Nie chciała, żeby wszystko tak bardzo brał do siebie. Żeby ciągle o czymś myślał i czymś się przejmował... Nie miała wątpliwości, że choć Draco niemal wszystko zbywa nonszalancją i wrodzonym cynizmem, to w rzeczywistości analizuje każdy szczegół dokładniej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
-Nie chcę mówić ci co masz robić-westchnęła, odwracając głowę w jego stronę.
-Nie chcę tego zostawiać-odparł, ze spokojem patrząc jej w oczy. -Ale chcę, żebyśmy się dogadali i doszli do porozumienia.
-Okay-pokiwała głową, z zamyśleniem marszcząc przy tym brwi. To wydawało się całkiem w porządku.

                                                                                  ***


Po południu, to znaczy kiedy zebrali się z łóżka, Draco zabrał ją do pobliskiego marketu na zakupy, gdzie wspólnie wybrali kilka produktów na obiad, bo nie było już sensu przyrządzać śniadania. Bez skrupułów wrzucała wszystko do koszyka, od warzyw i owoców, po pieczywo, mięso i przekąski, do pudełka swojej ulubionej herbaty i krakersów. Zamierzała trochę o niego zadbać. Nie miała wątpliwości, że w dni, w które jest sam, Draco je odgrzewaną pizzę, chińskie żarcie i fast foody. Nie był typem idealnego faceta, nie potrafił gotować.
-Coś jeszcze?-zapytał nieco zaskoczony Draco, kiedy podjechała do niego z wypchanym koszykiem.
-Myślisz, że to wystarczy?-spytała, dość sceptycznym wzrokiem oceniając ogromną górę żarcia.
-Na przetrwanie apokalipsy zombie i dwóch kolejnych wojen?-prychnął, wywracając oczami. -Tak, tak sądzę...
-Jestem pewna, że jutro nic już z tego nie zostanie-stwierdziła pewnie, splatając ręce na piersi.
-Nigdy nie sądziłem, że ci to powiem, ale nie powinnaś tyle jeść, Hermiona-zasugerował delikatnie, w duchu szczerze się z niej śmiejąc.
-Mówiłam o tobie, idioto-warknęła, niezbyt rozbawiona jego ironią. -Zjesz to wszystko.
-Nie, nie sądzę-odparł, odbierając od niej wózek i zaczynając pchać go w stronę kas.

-Jeżeli, chcesz, odeśle je do domu-zaoferowała, kiedy Draco z dość ponurym wyrazem twarzy zeskanował ilość toreb, które zostały im do zabrania ze sklepu.
-Tak, było by świetnie-przyznał, z uśmiechem, bo to był naprawdę dobry pomysł. Wyniósł siatki na zewnątrz marketu, a potem przeszedł na tyły sklepu, gdzie miał pewność, że nikt go nie zauważy i pozwolił Hermionie odesłać zakupy do mieszkania.
-Dziękuję-wyszczerzył się do niej, kiedy z dość tryumfalnym wyrazem obracała różdżkę w dłoniach.
-Ależ nie ma za co-odparła na pozór skromnie, a później obserwowała jak chłopak odwraca się do niej tyłem i rusza w stronę domu.
-Co ty robisz?-zapytał z zaskoczeniem, kiedy dość spontanicznie wskoczyła mu na plecy i oplotła go nogami, nachylając się i całując go w policzek.
-Zmęczyłam się-wyznała, choć nie była to prawda. To po prostu było fajne, móc być niesioną przez Dracona Malfoya.
-A więc odesłałaś zakupy do domu, bym mógł dźwigać ciebie?-zapytała dla upewnienia, uśmiechając się pod nosem. Złapał ją za nogi i zaczął pewniej iść przed siebie, nieco rozbawiony jej głową na swoim ramieniu.
-Czy wieczorem możemy iść do mojego mieszkania?-zapytała, zarzucając ręce na jego szyję. -Chcę sprawdzić czy Harry wrócił.
-W porządku-pokiwał głową, a potem skręcił w następną przecznicę, wciąż niosąc ją na swoich plecach.
-Czy to nie...?-Hermiona wyciągnęła rękę i ponad jego ramieniem wskazała na szczupłą sylwetkę stojącego po przeciwległej stronie ulicy chłopaka.
-Kurwa.
Skrzywiła się, kiedy Draco zaklął i gwałtownie przystanął, wypuszczając z siebie powietrze.
-Cholera, tak, to on-jęknął, a potem odstawił ją na ziemię i z poważnym wyrazem twarzy odwrócił się w jej stronę. -Nie ruszasz się stąd, tak?-zapytał, a potem z gracją przebiegł przez ulicę, korzystając z tego, że na ten moment stała się wolna od samochodów.

                                                                                  ***

Miała się stąd nie ruszać? Zabawne.
Nie ufała temu całemu pieprzonemu Blaise'owi odkąd Draco opowiedział jej swoją historię, a i Draconowi nie ufała, kiedy przebywał w towarzystwie tego dupka. Nie chciała, żeby zaczęli się kłócić albo bić, czy coś...
Przeszła przez ulicę i korzystając z faktu, że żaden z chłopaków nie zwraca na nią uwagi, ustawiła się za plecami Dracona. Cóż, tak jej się przynajmniej wydawało, że żaden nie dba o jej towarzystwo. W momencie kiedy nieco zbyt mocno zbliżyła się do swojego chłopaka, ten gwałtownie przekręcił głowę i spojrzał na nią przez ramię. Myślała, że będzie na nią zły, ale on najwidoczniej zbyt mocno zaaferował się rozmową z Blaise'm, a może i spodziewał się za swymi plecami kogoś innego, bo na jej widok, zaskakująco odetchnął z ulgą.
-Witam pannę Granger-Blaise uśmiechnął się w jej stronę, ukazując przy tym rząd równych zębów. Tego dnia jego ciemne włosy rozwiane były przez jesienny wiatr, potargane i wykrzywione we wszystkie strony. Właściwie, podobnie jak u Dracona.
-Zostaw ją, Blaise-warknął nieco znudzonym, acz wciąż świadczącym o powadze i czujności tonem, Draco.
-Przecież ci jej nie odbiję-zaśmiał się Zabini, na co ona wywróciła oczami. Była pewna, że byłby do tego zdolny. Oczywiście, nie sprawiłby by się w nim zakochała i zapomniała o Draconie. Od pewnego czasu wątpiła by ktokolwiek byłby wstanie to zrobić. Blaise wyglądał po prostu na takiego chłopaka. Nie szanującego żadnych zasad ani wartości. Wciąż była na niego wściekła za to co zrobił Draconowi i nie mogła zrozumieć jak jej chłopak jest wstanie stać tak blisko niego nie rzucając się na niego z pięściami.
-Masz jakąś specjalną sprawę, czy tak po prostu nas śledzisz?-zapytał ze spokojem Draco. Jak on to do cholery robił?!
-Wyglądacie mega uroczo jak tak sobie robicie razem zakupy-zaświergotał Blaise, na co ją mimowolnie przeszły dreszcze. Czyli, że obserwował ich już wtedy?
-Masz nazwisko?-zapytał, momentalnie zmieniając ton Zabini. Jego wyraz twarzy nieoczekiwanie spoważniał, a szczęka napięła się.
-Nie-odparł Draco, a ona zamrugała z zaskoczeniem. O czym oni mówili?
-Draco to niesamowicie ważne, a ja...
-Po prostu nie mogę powiedzieć-westchnął blondyn, a ona nieomal zbierała szczękę z podłogi, widząc jak opuszcza w dół ramiona i przyjmuje postawę przegranego. Co do...?!
-Że co?-Blaise wydawał się być równie zaskoczony. -Malfoy, ty chyba nie wiesz...
-Wiem.
-Znasz konsekwencje.
-Tak.
-To dlaczego?
-Bo to jest cholernie złe, Blaise!-podniósł ton, mierząc go morderczym spojrzeniem.
Blaise wybuchł ironicznym śmiechem. Znów po jej plecach przeszły dreszcze.
-Cholernie złe?-powtórzył z jadem. -Naprawdę akurat ty to mówisz?-zapytał z niedowierzaniem. -Skończ żartować i podaj pieprzone nazwisko.
-Przykro mi, Blaise-westchnął Draco i odwrócił się, ciągnąc za sobą Hermionę. Chyba nie zdawał sobie sprawy jak mocno zaciskał palce na jej nadgarstku.
-Przyślą Teodora-zawołał za nim Blaise. Brzmiał na prawdziwie wkurzonego. Dlaczego? O jakie nazwisko chodziło? Dlaczego oni gadali ze sobą w ten sposób po przeszłości, która ich łączyła? O co do cholery chodzi z Teodorem? Próbowała odgonić wytworzony przed momentem w jej głowie mętlik. powoli stawiając kroki za pędzącym wręcz Draconem.
-Wiem-rzucił krótko blondyn, odwracając się w stronę Blaise'a przez ramię.
-I to tyle?! Wiesz?! Za kogo ty się kurwa uważasz, Malfoy?!
-Poradzę sobie z tym...
-Zabawne!-wrzasnął za nim szczerze zdenerwowany i sfrustrowany Blaise.

                                                                                 ***

Była nieco wstrząśnięta tym z jaką lekkością Draco wykonywał wszystkie czynności. Kiedy już znaleźli się w jego mieszkaniu, sam rozpakował zakupy i powkładał je na odpowiednie pułki. Wziął prysznic, ubrał się w luźne, nadające się do chodzenia po domu ciuchy i chyba zamierzał udawać, że nic się nie stało.
W milczeniu kroiła warzywa na dzisiejszy obiad, starając się ułożyć jakikolwiek, podstawowy plan działania. Powinna sama zacząć temat, czy zaczekać, aż to Draco zdecyduje się jej to wyjaśnić? Nie chciała wyjść na wścibską ani ciekawską. Zbyt wiele czasu spędziła by wyplenić te cechy, aby teraz tak po prostu zadać mu nurtujące pytania. Pragnęła, żeby zauważył jak ciężko jest jej trzymać język za zębami. Aby wreszcie zlitował się nad nią i zaczął być szczery...
-Pomóc ci?-zapytał chłopak, który niespodziewanie pojawił się w kuchni. Miał na sobie luźne dresy z czarnego materiału i szarą koszulkę, którą właśnie przeciągał przez głowę.
Na moment zatrzymała na nim swój wzrok. Na mięśniach jego brzucha, dużych, stalowoszarych oczach, mocno zarysowanych kościach policzkowych i jasnych włosach, roztrzepanych na wszystkie strony.
Czy jeżeli odmówi jej wyjaśnień, podda mu się i odpuści?
-Teodor?-zaczęła, drżącym głosem. Postawiła na niego, bo to on najbardziej ją martwił. -Przyjdzie tu?-zapytała, rzucając mu lekko przestraszone spojrzenie. Czemu o niczym jej nie mówił?
Obserwowała jak Draco wzdycha ciężko i ze skrępowaniem pociera się dłonią po karku. Potem opuścił ramiona i podszedł do niej bliżej, a ona widziała w jego oczach jak zrezygnowany i przygnębiony jest faktem, że poruszyła ten temat.
-Nie wiem-powiedział cicho, spuszczając wzrok na podłogę. -Najprawdopodobniej.
-Dlaczego?-zapytała, unosząc w górę jedną brew. Jak on mógł być taki spokojny? Dlaczego nie zaczął jeszcze histeryzować albo rozwalać pięścią ścian? Czekał aż będzie w samotności, czy naprawdę to nie poruszało go tak, jak przerażało ją?
-Śmierciożercy dali mi pewne zadanie, a ja go nie wykonałem.
Zmrużyła oczy, uważnie mu się przyglądając. Wciąż uciekał od niej wzrokiem.
-Co do tego mają śmierciożercy?-spytała cicho, niemal niedosłyszalnie, ale już wiedziała. Podeszła do niego bliżej. Tak blisko jak tylko była wstanie bez dotykania go, a potem uniosła głowę i spojrzała mu w oczy, obserwując jak rozszerzają się jego czarne źrenice.
Uśmiechnął się. Nie z rozbawieniem, ani nie w ten bezczelny, ironiczny sposób. Uśmiechnął się smutno, z goryczą, ale i zdecydowaniem. Jakby już wiedział, że nie ma odwrotu, przed słowami, które zaraz miały roznieść się po tym niewielkim mieszkaniu.
-Najmądrzejsza czarownica Gryffindoru jeszcze nie połączyła faktów?-zapytał, z lekką kpiną, a ją zabolały te słowa, bo chociaż wiedziała, że cynizm od zawsze był jego mechanizmem obronnym, nigdy nie chciała by stosował go na niej.
-Nie mów tak do mnie-syknęła, przez zaciśnięte ze złości zęby. Hardo zadarła głowę do góry, podczas gdy jej usta uformowały się w wąską linię. Dobrze. Wolał kiedy była na niego wściekła, niż kiedy milczała, albo płakała. Tak od zawsze było lepiej.
-Dali mi jedno zadanie, a ja go nie wykonałem-przyznał, wciskając ręce do kieszeni. Stał niesamowicie blisko niej i zamiast wyciągnąć do niej ręce trzymał je przy sobie. Musiał dać jej teraz przestrzeń.
-Woah-dziewczyna pokiwała głową i odwróciła się w stronę piekarnika, aby wyciągnąć pieczeń. Jakoś nie wyobrażała sobie jak usiądzie z Malfoyem do stołu, ale jakby nie patrzeć, nie mogła spalić mu połowy kuchni.
-Hermiona ja nie...
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?-znów przeniosła na niego spojrzenie, tym razem robiąc wszystko by wyszła na silną i zdeterminowaną. To było znacznie łatwiejsze, kiedy nie była już tak blisko.
-Daj spokój, wiedziałaś o tym. Cały czas-odparł, wyrzucając ręce do góry. Była mądra. Podejrzewała go od samego początku, a fakt, że jej obawy się ziściły nie był wcale taki zaskakujący. -Jestem śmierciożercą.
-Tak, ale to nie...
-Nic dla nich nie zrobiłem-powiedział, w końcu patrząc jej w oczy. -Chciałem, ale tego nie zrobiłem.
-Dlaczego?-uniosła w górę brwi, przybierając najbardziej chłodny ton. Nie chciała by wiedział jak krucha i rozdarta jest w środku.
-Cały ten czas...-westchnął, z frustracją przeczesując włosy. -Cały ten czas ukrywałem ten fakt, bo... bo się bałem-przyznał, z kamiennym wyrazem twarzy zerkając prosto w jej czekoladowe tęczówki. -Byłem przerażony. Spotkałem cię, a ty mnie zaakceptowałaś, ale nie tolerowałabyś faktu, że ja wciąż z nimi pracuję...
-O Merlinie-jęknęła, zbyt mocno zagubiona faktem, że on jej o tym wszystkim mówi. -Harry wiedział-przypomniała sobie, pamiętając jak jej przyjaciel podejrzewał Malfoya i resztę śmierciożerców o powrót do starych nawyków. -Gdzie on teraz jest?!-zapytała, podchodząc do niego i obrzucając go oskarżycielskim spojrzeniem.
-Nie mam pojęcia-pokiwał przecząco głową, doskonale wiedząc dokąd zmierza.
-Zrobiłeś mu coś?-zapytała z niedowierzaniem.
-Przestań-warknął nieco zirytowany. -Nie wiem gdzie on jest.
-Od zawsze go nienawidziłeś-wspomniała, zbyt przerażona faktem, że Malfoy naprawdę mógłby skrzywdzić Harry'ego.
-Odszedł, bo się ze mną przepieprzyłaś, zapomniałaś?-odparł ze złością, tym razem dobierając najbardziej brutalnych i krzywdzących słów, na jakie było go stać. Zależało mu na niej, ale te wszystkie oskarżenia to była przesada. -Nikomu nic nie zrobiłem. Dbałem tylko o własne życie. Gdybym odmówił śmierciożercom, moje zwłoki dawno znaleźliby na śmietniku-warknął, a potem odwrócił się i wyszedł z kuchni, dając jej nieco przestrzeni.

                                                                          ***

Przeszedł przez główny pokój i maniakalnym gestem zmierzwił palcami swoje włosy po raz kolejny. Chodził nerwowo wzdłuż ściany, zaciskając jednocześnie mocno szczękę, jakby od tego jak mocno spięte będą jego mięśnie zależało wszystko. Czy to był ten moment, kiedy ją stracił? Bo jeżeli tak czuł się już teraz, co miało nastąpić, kiedy już wreszcie to wszystko do niego dojdzie?
-Draco?
Na moment zacisnął powieki i wypuścił z ust powietrze, a potem mocno zagryzł dolną wargę. Nie chciał jej stracić.
-Chciałem, żebyś była szczęśliwa. Cały czas chciałem tylko tego...-powiedział cicho, wciąż stojąc do niej tyłem. Jakoś nie był jeszcze gotowy, by spojrzeć jej w oczy i pozwolić jej to zakończyć.
-Wiem.
-I tak, okłamywałem cię, ale nie dlatego, że ci nie ufałem, albo dlatego, że robiłem coś złego za twoimi plecami-westchnął, a potem wreszcie odwrócił się i na nią spojrzał. Przyglądała mu się w milczeniu. Stała tak, opierając się ramieniem o framugę i patrzyła na niego ze spokojem, cały czas mocno zaciskając usta. -Jak mogłem powiedzieć ci coś takiego?-zapytał sam siebie, kręcąc z roztargnieniem głową. -Nie powinnaś być z kimś takim jak ja i obydwoje to wiemy.
-Draco...-próbowała mu przerwać, ale on podszedł do niej i odgarnął włosy z jej czoła, pochylając się z powodu jej wzrostu.
-Zmieniłem się dla ciebie, tak myślę. Jeśli nie wystarczająco, w porządku, jestem wstanie pracować dalej, tylko... daj mi szansę, okay?
Odetchnęła ciężko i zarzuciła mu ręce na szyję.
-Mogę wreszcie powiedzieć?-zapytała, unosząc w górę brwi. Powoli skinął głową. -Ufam ci-powiedziała, nieco go tym zaskakując. -Chcę ci ufać i jeżeli mówisz prawdę, to jest w porządku. Nie zrobiłeś nic złego i rozumiem, że musiałeś z nimi współpracować.
-Co?-zamrugał, nieco nie dowierzając jej słowom.
-Wszystko jest w porządku-potwierdziła, ocierając łzy z policzków. Kiedy zdążyła się rozpłakać? Chciał ją przytulić, ale to ona zrobiła pierwszy krok, powoli go całując. Jej palce zacisnęły się na kosmykach jego włosów, gdy stanęła na palcach i pogłębiła pocałunek.
-Nie złam mi serca, Malfoy-poprosiła szeptem, kiedy na moment oderwała od niego usta.
Nie miał pojęcia, że go kocha i w tych słowach zawiera coś więcej niż banalną prośbę, ale już wtedy wiedział, że nie zamierza tego robić. Nie chciał jej skrzywdzić. Chciał wynagrodzić jej wszystko, przez co do tej pory musiała przejść z jego powodu.









16 komentarzy:

  1. Aww *-* Nowy rozdział! :D
    Uwielbiam to opowiadanie, a te rozmowy pomiędzy Hermioną a Draco (zwłaszcza kiedy on zaczyna jęczeć, jak to nie zasługuje na nią) są po prostu cudowne i wywołują szczery uśmiech. :)
    Pisz, pisz, a ja będę nadal śledzić losy naszej parki (wiem, opuściłam się z komentowaniem, ale ważne, że już jestem :D).
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    Zapraszam! http://wieczne-pioro-cassie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo! *_* słodkie. W koncu uf... podoba mi się u Ciebie to, że oni są razem. Bez zdrad i innych niedomówień ktorych jest od groma na blogach :)
    Pewnie nawet nje wiesz, ale czytam kazdy rozdzial od x czasu i barxzo lubie tego bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooo a to niespodzianka :D no w końcu wszystkiego sie prawie dowiedziała :D
    świetny rozdział czekam na kolejne pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Nie mogłam się tylko przez chwilę połapać, jak doszło do tego, że zaczęli sobie wszystko wyjaśniać. Ale wyszło naprawdę super. Bardzo fajnie przedstawiłaś cała scenę oczyszczania atmosfery. I bardzo się cieszę, że nie zrobiłaś żadnej pompatycznej sceny, wpadania w ramiona ani nic takiego. Naprawdę niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze boski :D Czekam z niecierpliwością na następny <3
    Życzę dużo weny :*
    Zapraszam do mnie --> http://war-of-love-and-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nareszcie!!!! coś nowego lece czytac buźki eM

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award, po więcej informacji zapraszam na dramione-nowa-historia.blogspot.com
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!
    Mam nadzieję, że wybaczysz mi reklamę w tym miejscu, ale nie zauważyłam żadnej zakładki, w której mogłabym to zrobić. Chciałabym serdecznie zaprosić do zgłoszenia swojego bloga do Katalogu Veneficus (katalog-veneficus.blogspot.com). Dzięki temu być może więcej osób zobaczy twojego bloga, a nasza społeczność rozrośnie się. Oprócz tego możesz brać udział w konkursach na blog miesiąca oraz innych atrakcjach, które już niebawem zaczną się pojawiać! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Mam nadzieję, że wybaczysz mi reklamę w tym miejscu, ale nie zauważyłam żadnej zakładki, w której mogłabym to zrobić. Chciałabym serdecznie zaprosić do zgłoszenia swojego bloga do Katalogu Veneficus (katalog-veneficus.blogspot.com). Dzięki temu być może więcej osób zobaczy twojego bloga, a nasza społeczność rozrośnie się. Oprócz tego możesz brać udział w konkursach na blog miesiąca oraz innych atrakcjach, które już niebawem zaczną się pojawiać! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak zwykle fantastycznie,więc co mi tu dużo mówić i komentować,styl pisania masz jedyny w swoim rodzaju wyjątkowy na prawdę.
    Kochana super że Draco wyjawiłHerm prawdę! za dobry z niego chłop :) Mam nadzieje ze jego stosunki z ojcem się ocieplą:) a z Harrym naszym co się dzieję ?! nie łączgo z Hermi , on pisany Ginny na wiek wiekó -eM

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mając czasu na rozpisywanie się, muszę przyznać, że rozdział jest świetny. Niezmiernie cieszę się z faktu, że Hermiona nie odwróciła się od Dracona, kiedy dowiedziała się o wszystkim. No prawie. Mam też małe podejrzenia co do tego, kto zabił Rona. Oczywiście to tylko moje gdybania, prawdy dowiemy się potem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww *.*
    Tak romantycznie. Oni są kochani. Pytanie co z Harrym i z Blaisem... I kto zabił Rona, kiedy wyjaśni się coś z Teodorem. Lecę czytać dalej :*
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rodział, lece nadrabiać bo ostatnio nie miałam kiedy wejść. Już nie moge się doczekać pojawienia się Teodora.

    OdpowiedzUsuń
  14. O merlinie, jak dobrze, że to wreszcie wyszło na jaw. To zadanie Malfoya wisiało nad nimi niczym czarne chmury, a teraz zniczkęły. No na pewno nie wszytskie i czeka ich jeszcze cała masa problemów, ale jest jakiś progres.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. oesu, hermiona ma naorawde suoer dobre serce

    OdpowiedzUsuń
  16. W koncu wyznal prawde! Rozdzial cudowny!
    -M

    OdpowiedzUsuń