sobota, 14 listopada 2015

-Rozdział 40- Just Run

Odetchnęła ciężko i zasunęła ostatni suwak w walizce, smutno rozglądając się po ładnie udekorowanym wnętrzu mieszkania. Pokój Malfoya wyglądał naprawdę bajecznie w tych wszystkich świątecznych ozdobach, nawet jeżeli nie bardzo pasował to charakteru samego właściciela. Była pewna, że Draco pokochałby Boże Narodzenie. Spodobałoby mu się, gdyby tylko miała okazję go przekonać.
Powoli przesunęła palcami po włosach, a potem nabazgrała na kartce kilka słów, pisząc je z naprawdę ciężkim sercem. Nie zasługiwał na to, by go zostawiać, a ona nie zasługiwała na to, by musieć z niego rezygnować. Powinni być razem, ale musiała dotrzymać słowa danemu Harry'emu. Wiedziała, że jej przyjaciel nie uratowałby Dracona, gdyby nie zgodziła się z nim zerwać.
-Gotowa?-Harry oparł się barkiem o framugę drzwi, poprawiając okrągłe okulary, które zsunęły się z jego nosa. -Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej, prawda?-zapytał, widząc jej ponury wyraz twarzy.
Poczuła jak cząstka jej serca odchodzi w zapomnienie.
-Nie musisz nic mówić, sama podjęłam decyzję-odparła zimno, zarzucając dużą torbę na ramię i wysuwając rączkę walizki. Był jej przyjacielem, ale gdyby naprawdę ją kochał, nie kazałby jej wybierać. Nie w taki sposób.
-Hermiona...-próbował coś powiedzieć, kiedy minęła go, nie przyjmując jego pomocy w zniesieniu bagaży. Z ciężkim westchnięciem machnął różdżką i zmniejszył ciężar taszczonych przez nią przedmiotów. -On na ciebie nie zasługuje-stwierdził na co ona z wściekłością rzuciła bagaże na ziemię i gwałtownie odwróciła się w jego stronę.
-Nic o nim nie wiesz. Nie masz pojęcia jaki jest, dlatego błagam po prostu się zamknij-syknęła. -Nie masz pojęcia jakie to jest dla mnie trudne...
-Dopiero co powiedziałaś, że sama podjęłaś tę decyzję-przypomniał jej z konsternacją. -To znaczy Hermiona, w każdym momencie możesz rozpakować te rzeczy z powrotem i żyć sobie długo i szczęśliwie.
-Ale wtedy go nie uratujesz.
-Nie-przytaknął, przybierając nieugięty wyraz twarzy. -Rzeczywistość, w której ty i on jesteście razem jest dla mnie jak tortura.
Zacisnęła usta w wąską linię i powoli skinęła głową.
-Rozumiem-zaśmiała się z goryczą, a potem nie mówiąc już nic więcej, wzięła rzeczy i ruszyła na dół, wychodząc na klatką schodową. W rzeczywistości nic nie rozumiała. Nie miała pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, ani co się z nim stało.

                                                                                 ***

-Ten sufit przecieka-zauważył z gorzkim rozbawieniem i frustracją, wsłuchując się w systematycznie irytujący dźwięk kapiącej z sufitu wody.
-Powinieneś być przyzwyczajony-stwierdził, wzruszywszy ramionami Teodor. -Mieszkasz w tej ruderze w zamiast własnym domu-zaśmiał się. -Dlaczego tak właściwie?
-Kwestia wystroju wnętrz-odparł ironicznie blondyn, zrywając się z ziemi i podchodząc do krat. Zacisnął palce na prętach i desperacko nimi potrząsnął. Naprawdę nie mógł w to uwierzyć. Dowiedziawszy się o Hermionie w niebezpieczeństwie, po prostu wypruł z mieszkania i zaczął demolować miasto, zapominając o dość istotnym szczególe. Ich plan był niekompletny. Zastanawiał się, co robił w tym czasie Blaise. Czy próbował go jakoś wydostać?
-To przez twoją matkę, prawda?
-Nie wspominaj o mojej matce-syknął z irytacją, z uwagą przyglądając się zawiasom w kratach.
-To przez nią się wyprowadziłeś?
-Pytasz czy to rozmazana na posadzce krew mojej mamy, zmusiła mnie do przeprowadzki?-spytał sarkastycznie, spoglądając na niego z gniewem.
-Nie rozumiem tej złości, to nie moja wina-Teodor uśmiechnął się perfidnie, podchodząc naprzeciwko niego. Tak jak on zacisnął swoje ręce na stalowych prętach. -Przyznam, że to co cię spotkało nie było sprawiedliwe. Podczas gdy ja urosłem w siłę, ty straciłeś Narcyzę, ale powiedzmy sobie szczerze, że nigdy nie lubiłeś swoich rodziców.
Przeciągłe warknięcie wydarło się z jego gardła, kiedy pod wpływem impulsu zaskoczył Teodora, dobierając dłońmi do jego krtani. Jego ręce oplotły jego szyję, zaczynając go dusić.
-Puszczaj-syknął zaskoczony Teodor, próbując go odepchnąć. Jego drżące dłonie panicznie zacisnęły się na ubraniach Malfoya, po tym jak z trudem przecisnął palce między prętami.
-Nienawidzę cię tak bardzo-wycedził poprzez zaciśnięte zęby Draco, w ostatniej dogodnej chwili puszczając go i dając zaczerpnąć oddechu. Nott osunął się na ziemię ciężko dysząc.
-Nic ci nie zrobiłem-przypomniał zaskoczony Teodor.
-Nie, ty tylko niszczysz każdy normalny element mojego życia.
-Ty nie masz normalnego życia-odparł niezbyt dotknięty jego oskarżeniami. -Kiedy wreszcie dotrze do ciebie, że rodzina, przyjaciele, mieszkanie i ta pieprzona dziewczyna ci się nie należą. To nie życie, które jest ci zapisane więc przestań z tym walczyć. Powinieneś z nami współpracować. Powinieneś dokończyć dzieło Voldemorta.
-Jesteś takim idiotą-jęknął z frustracją Draco, wiedząc, że to wszystko przez wyprany mózg.
-Czyżby?!-Teodor gwałtownie i ze złością zerwał się z podłogi, a potem dzielnie stanął naprzeciwko niego, znów dumnie wyprostowany i pewny siebie. -Marnujesz każdą okazję, a potem obwiniasz o to innych. Nie jestem idiotą, Draco. Jestem inteligentny i nigdy nic nie przechodzi mi między palcami, dlatego wiesz co? Gdy tylko mnie stąd wypuszczą, a stanie się to przy pierwszej lepszej okazji, wyjdę stąd i znajdę tą twoją dziewczynę. Zobaczymy jak z mądrością stoi panna Granger-szaleńczo przygryzł dolną wargę, a potem uśmiechnął się do rozwścieczonego Dracona, rzucając mu wyzywające spojrzenie. -Sprawię, że będzie wrzeszczeć, z każdego możliwego powodu-dodał dwuznacznie, co ostatecznie sprowokowało Malfoya. Ponownie wykorzystał swój refleks i tym razem już się nie zawahał. Ściskał gardło Teodora, dopóki ten nie przestał się szamotać, a potem z mocno zaciśniętą szczęką i wypranym z emocji spojrzeniem podziwiał jak ten bezwładnie upada na beton w zimnej i wilgotnej celi.
Już się nie ruszał. Nie uśmiechał. Nic nie mówił.

                                                                                      ***

Siedział oparty o ścianę jak najdalej nieporuszającego się ciała Teodora. Przerażające zimno ogarniało jego wnętrze na myśl, że naprawdę to zrobił. Że go zabił.
Głośno przełknął ślinę i przymknął oczy, zaciskając pięści na materiale ciemnych jeansów. Zabił najlepszego przyjaciela. Zrobił to, czego chcieli wszyscy. Ministerstwo i śmierciożercy. Wykończył tego, który wymknął się spod kontroli, tego, któremu celowo zniszczono życie, po to by i on odpłacał się tym samym. Wykończył najlepszego przyjaciela.
Zagryzł wnętrze policzka i głośno zaciągnął się powietrzem, mocniej kuląc pod ścianą. Zrobił coś strasznego i nic, nawet fakt, że Teodor groził Hermionie nie wydawał mu się aktualnie dostatecznie mocny by to sobie usprawiedliwić.
Niepewnie doczołgał się do kraty i sięgnął dłonią w stronę Teodora, który leżał rozłożony na podłodze, i złapał go za rękę, mocno zaciskając szczękę. Nie mógł uwierzyć,że to naprawdę się stało. Że dał się tak sprowokować.
-Tak mi przykro-szepnął drżącym głosem, czując jak jego wnętrze rozdziera się na kawałki. Wcale tego nie chciał. Nie chciał go zabijać.
-O cholera-zacisnął dłoń w pięść i gwałtownie zabrał ją za kratę, z niedowierzaniem obserwując jak Teodor gwałtownie otwiera oczy i zanosi się głośnym kaszlem, ledwo łapiąc oddech.
-Draco...?-jego ciemne oczy desperacko czegoś szukały, z rozbieganiem przeczesując zakamarki celi. -Gdzie ja jestem? Co tu robisz?-zapytał bez tak charakterystycznej dla siebie nonszalancji i chłodu. -Duszę się-powiedział z paniką, jeżdżąc paznokciami po podłodze. Wyglądał teraz jak zagubiony i rozdarty chłopiec. Jak ktoś, kto potrzebował pomocy. Nie jak psychopatyczny morderca, który odpowiadał za większość nieszczęść w jego życiu.
Zacisnął zęby i przyjrzał mu się z uwagą, zmuszając by nie odwracać od niego wzroku. Zwykle nie łatwo przychodzi patrzenie w oczy komuś, kogo się jeszcze niedawno udusiło.
-Teodor?
-Co?-ciemnowłosy chłopak zamrugał gwałtownie, wreszcie normując swój oddech.
-Jaka jest ostatnia rzecz jaką pamiętasz?-zapytał podejrzliwie Draco, po jego dziwacznym zachowaniu wnioskując, że...
-Powinniśmy być w Hogwarcie, prawda?-odparł Teodor, z paniką zaciskając ręce na prętach celi. -Draco, dlaczego jesteśmy w więzieniu? Dlaczego opuszczamy zajęcia? Och, na Merlina w co ty mnie wpakowałeś?-zapytał z wyrzutem, sprawiając, że jego jasnowłosy przyjaciel omal nie zadławił się własną śliną.

                                                                                     ***

Z zupełnego otępienia wyrwały go dopiero obce głosy dobiegające z dotąd opuszczonego korytarza przy ich celach. Gwałtownie poderwał się z ziemi, a Teodor, ze zdezorientowaniem podążył za nim, pozwalając by z jego twarzy dało się odczytać zaniepokojenie. Widzenie Notta w takim stanie było dla Dracona szokujące, ale z powodu zbliżających się do nich osób, postanowił milczeć, dając Teodorowi znak, że on też powinien zostać cicho.
-Kto to?-zapytał bezgłośnie jego były przyjaciel, ale on tylko wzruszył ramionami, nie znając odpowiedzi na jego pytanie. O ironio, spędził tu o wiele mniej niż Teodor, a aktualnie i tak pozostawał tym lepiej obeznanym w ich sytuacji, to znaczy w każdej chwili musieli być przygotowani na śmierć. 
Odetchnął ciężko, a potem się wyprostował, odważnie podchodząc do prętów celi przy korytarzu. Kroki zbliżających się osób coraz głośniej niosły się w pustych przestrzeniach podziemi, odbijając się echem od szarych, betonowych ścian.
-Draco?
Westchnął z ulgą i opuścił ramiona, na widok pojawiającego się Blaise'a wraz z kilkoma innymi ludźmi.
-Kim oni są?-kiwnął, nim coś powiedział, mając się na baczności.
-Ministerstwo-skinął krótko głową Blaise, już po chwili zawieszając wzrok na Teodorze.
-Kogo my tu mamy-syknął nienawistnie, jednak Nott, najwyraźniej nie dosłyszawszy w jego tonie niczego podejrzanego, posłał mu sympatyczny uśmiech.
-Siemasz, Blaise!-zawołał, zupełnie już odprężony podchodząc do Zabiniego. Wyciągnął rękę przez kratę i przyjacielsko klepnął go w ramię. -Przyszedłeś nas odbić-zaśmiał się. -Na Merlina, czy ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi?-zapytał, widząc zszokowaną minę Blaise'a.
-Właśnie chciałem zapytać o to samo-stwierdził Zabini, przenosząc pytające spojrzenie na Dracona, który tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem.
-Możliwe, że stracił pamięć-westchnął, wznosząc oczy ku niebu. -Sam nie wiem. Chyba powinniśmy się stąd zbierać, nie uważasz?-zapytał, unosząc w górę brew. Pogawędki w śmierciożerczej celi nie należały w końcu do najbezpieczniejszych. Blaise przyznał mu rację krótkim skinieniem głowy, a potem wyciągnął różdżkę z kieszeni i zniszczył dzielące ich kraty, krzywo się uśmiechając.
-Chodź, zabieramy cię do Londynu-powiedział, ciężko wzdychając. Jego zamyślone spojrzenie przeniosło się na milczącego do tej pory Teodora. -Co mam z nim zrobić?-spytał, na co Draco zacisnął mocniej zęby. Nie miał pojęcia co powinni zrobić z Teodorem.

                                                                                ***

-Pośpiesz się-warknął przez zaciśnięte zęby Blaise, mocniej zaciskając palce na ramieniu Teodora.
-Merlinie, co ja ci zrobiłem?-odparł nieco urażony chłopak, omal nie wywracając się na stromych schodach dzielących ich od wyjścia z kwatery głównej.
-Ciszej-syknął na niego Blaise, na co Draco tylko wywrócił oczami, przyspieszając kroku. Sam nie wiedział jak powinien się zachować. Planował zabić Teodora, ale teraz, kiedy chłopak niczego nie pamiętał, wydawało mu się to dość nieodpowiednie.
Wreszcie wyszli na zewnątrz, na jak się okazało opustoszały i nieco zdemolowany rynek Twierdzy. Odetchnął ciężko. Chyba trochę go poniosło ostatnim razem...
-O kurde-zagwizdał z uznaniem Teodor, z błyszczącymi oczami obserwując zrujnowane miasto. Nawet się zaśmiał. -No nieźle, nie powiem... Czy to jakaś włoska miejscowość?-zapytał z szczerym zainteresowaniem, na co nie tylko on, ale i Blaise prychnęli z zażenowaniem.
-Po prostu się zamknij-rozkazał mu Zabini, a potem nie puszczając jego ramienia wyciągnął z kieszeni różdżkę. -O ile się nie mylę, gdzieś tu powinno znajdować się sekretne przejście. Łatwiej ominiemy zaklęcia obronne i dostaniemy się do świstoklika-wyjaśnił zdezorientowanemu Draconowi.
-Zdaje się, że ktoś tam chodzi-zauważył dość nonszalancko Teodor, schylając się i obserwując jak ktoś za gruzami monstrualnej kolumny stawia swe kroki. -Od kiedy śmierciożercy na nas polują?-zapytał konspiracyjnym szeptem, nagle chowając się za jakimś murem. Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem, a potem z zainteresowaniem spojrzeli we wskazywaną przez niego stronę, mocniej zaciskając w palcach różdżki.
-Pójdę to sprawdzić-powiedział Draco, na co Blaise rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
-Masz dwie minuty-oznajmił, trzepiąc Teodora w głowę gdy ten wystawił głowę zza muru. -Wy dwoje, sprawdźcie czy nikt nie idzie od zachodniej strony-rozkazał pracownikom ministerstwa, uśmiechając się perfidnie w stronę Teodora. -Ja przypilnuję Notta.
Draco skinął głową, a potem z wyciągniętą przed siebie różdżką ruszył w kierunku powalonej kolumny, uważnie rozglądając się na boki. Nie zamierzał pozwolić by zaskoczył ich byle jaki śmierciożerca. Jeszcze tej nocy zamierzał wrócić do domu. Do Hermiony.
Ostrożnie stawiał kroki na kawałkach gruzu i pyłu, uważając by o nic się nie potknąć, a potem z konsternacją potarł dłonią kark, kiedy nie dojrzał nikogo na całym rynku. Po incydencie, którego był sprawcą, ewakuowali najwidoczniej całe centrum.
Zesztywniał, kiedy do jego uszu dotarł tępy dźwięk i stłumiony głos Blaise'a. Nie zastanawiając się zbyt wiele, po prostu zaczął biec w stronę gdzie zostawił go z Teodorem, potykając się po drodze o
duży kamień, będący niegdyś częścią pomnika, stojącego nieopodal kilku kamienic wznoszących się wzdłuż rynku.
Syknął, kiedy mocno zahaczył o twardą powierzchnię, ale nie spowolniło go to wystarczająco. Nie na tyle, by nie zdążyć.
Zamarł, gdy wreszcie dobiegłszy do przyjaciela zobaczył go leżącego na ziemi. Teodor, pochylał się nad nim i raz za razem uderzał go w głowę kawałkiem ostro zakończonego kamienia, przytrzymując przy tym jego rękę. Cóż, jeżeli jeszcze nie dawno twierdził, że jest niewyspany i wygłodzony, kłamał.
-Blaise-wrzasnął, strasząc tym samym oszalałego Notta. Z niedowierzaniem obserwował jak Teodor podnosi się z Zabiniego, wciąż mocno ściskając zakrwawiony kawałek gruzu.
Jego oczy były ciemne, przepełnione obłędem, zatraceniem i czymś innym. Zadowoleniem.
Blade usta Dracona bezwiednie uchyliły się, pozwalając by na jego twarzy uformowało się najszczersze zdziwienie. Znów dał się nabrać. Znów zapomniał, że Teodor nie bez powodu nazywany jest geniuszem. Że świetnie udaje.
Obserwował jak ciemnowłosy chłopak uśmiecha się krótko w jego stronę, a potem odwraca się i odrzuca kamień gdzieś w całą ich stertę i rzuca się do szaleńczego sprintu, już po chwili znikając za rzędem ponurych kamienic. Nie miał pojęcia co sobie myślał, gdy pobiegł za nim.

 ----------------------------------------

Obiecuję, że to ostatni, męczący, nudny rozdział :D 
Od następnego będzie mordobicie, dramat, tragedia, krew i no ogólnie epickość. O ile oczywiście uda mi się to przekazać tak jakbym chciała. No i scenę miłosną też wam wrzucę, a co mi tam xD
Przepraszam, że ta notka jest taka krótka, ale stwierdziłam, że nie będę zanudzać. Szczerze mówiąc, żałuję, że wysłałam Dracona do Twierdzy. To zupełnie nie miało być tak, ale muszę jakoś z tego teraz wybrnąć więc no...
Życzę wam wszystkim jak najprzyjemniejszego wieczorku i weeekendu i no dużo radości! :*
Ah, no i możecie skomentować, oczywiście, będzie mi miło :))


                                                                                   





10 komentarzy:

  1. Jesteś wredna do diabła! I nie chodzi mi o to, że wysłaś Draco tam gdzie wysłałaś, że uwolniłaś Notta czy (chyba) zabiłaś Blaisa. Mało mnie to interesuje ale dlaczego Hermiona ma odjeść od Malofya, no?! Tłumacz się. Nie wieże, że Harry jest takim dupkiem (tak Ryży Łaisca zawsze nim pozostanie). Mam nadzieję, że jakoś z tego wszystkiego wybrniesz i (NAJPEIEJ) kiedy połaczysz ich w happy endzie ale znając życie to nawet nie połowa tej histori?
    Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejne posty.
    PS Może zechciałabyś zapisać się do Katalogu Ksiąg Zakazanych?
    Jest to nowy spis opowiadań o tematyce potterowskiej.
    Link: http://katalog-ksiag-zakazanych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Blaise nie zginął, że Draco wróci cały i zdrowy i wybije Hermionie z głowy pomysł o zostawieniu go.
    Super rozdział jak zawsze! :)
    Życzę dużo weny :)

    http://www.our-own-sense.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No powiem Ci szczerze, że mnie zszokowałaś. Przez chwilę, co prawda marną ale jednak, uwierzyłam Teodorowi. I muszę przez to przyznać, że jest geniuszem. Prawdziwym. Mam tylko nadzieję, że Blaise przeżyje. To mógłby być za duży cios dla Draco czy Ginny.
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeju! Się porobiło :D Harry mnie wnerwia i gdyby na prawdę ją kochał to nie kazałby jej zostawić Malfoy'a. Ciekawa jestem co się będzie działo dalej... A i twoje rozdziały wcale nie są nudne. Przepraszam, że tak późno komentuje i czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę niech Blas (nie wiem ja się piszę) nie zginie!! Proszę ja go bardzo lubię! Po prostu proszę żeby nie zginoł ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale rozdział nie jest męczący ani nudny ;) jest cudowny! <3 ale proszę Cię niech Blaise przeżyje :/ A co do Dramione.... Oj Harry...niby taki przyjaciel z niego, a mimo to ją krzywdzi i myśli tylko o sobie. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że Hermi sie na to nie zgodzi, ale cóż...zobaczymy co to będzie ;)
    Do kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli jednak Harry to bydle. Nie spodziewałam się po nim tego. Nie miał prawa stawiać Hermiony przed takim wyborem. Ona mu tego nie wybaczy, a już na pewno z nim nie będzie, więc nie wiem, na co on liczy.
    Szczerza, sama przez chwilę uwierzyłam Teodorowi. Nie wiem, co będzie dalej, ale boję się zarówno o Blaise, jak i Dracona, dlatego lecę czytać dalej.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. BOZE A JA UWIERZYLAM ZE TEODOR NAPRAWDE ODZYSKAL PAMIEC JEZUSIE
    JAK MOGLAS
    TAKIE EMOCJE MMA TERAZ SZARPOA ZE OKANOEWIERZE
    harry to idiota.
    narazil hermione na niebezpieczenstwo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wo tego się nie spodziewałam :o Theodor mistrz

    OdpowiedzUsuń