środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 48 - Wróg i strach, czyli to z czym Ślizgon musi się zmierzyć

Cześć! :) 
Na początku chciałabym powiedzieć, że ostatnio minął rok odkąd zaczęłam pisać. Tak, rok ;) Czy tylko mi tak szybko to minęło? Kochani, od tamtej pory powstało prawie pięć blogów, pięć historii. Niektórzy z Was byli ze mną od początku, inni dołączyli nieco później, jednak ja chcę powiedzieć, że wszyscy, którzy zajrzeli tu chociaż na chwilę zasługują na moje piękne podziękowania ^^ Pisanie opowiadań stało się dla mnie wspaniałą przygodą, jednak to Wam zawdzięczam najwięcej, bo bez Was zapewne nic by nie powstało ;) Dziękuję bardzo!
Teraz nie przedłużam, tylko zapraszam na kolejny rozdział. Liczę na komentarze, wiedzcie, że jeżeli chcecie doczekać się zakończenia, to musicie komentować ;p Do końca zostały 2 rozdziały. Mam nadzieję, że się wyrobie :D Pozdrawiam :*

Siedział na trawie w ogródku państwa Weasleyów, przyglądając się szalejącym w pobliskich krzakach gnomom. Zastanawiał się co takiego upodobały sobie w tym podwórku i dlaczego z tak ogromną chęcią powracały tu za każdym razem kiedy ktoś z mieszkańców Nory postanawiał je wypędzić.
W tych małych, niepozornych stworzonkach czaiła się dziwna siła. Upór i determinacja z jaką złośliwie niszczyły grządki Molly Weasley był dla niego niewytłumaczalny.
-O czym tak myślisz?-Hermiona uśmiechnęła się do niego delikatnie, siadając tuż obok.
-Prowadzę niesamowicie ciekawe rozmyślania na temat życia gnomów ogrodowych-odparł szczerze, nie odrywając wzroku od biegających po ogrodzie stworzonek.
-Ktoś powinien się nimi zająć. W domu jest mnóstwo roboty, nikt nie ma czasu na pielęgnację ogrodu-westchnęła, uśmiechając się smutno.
-Ja tam je lubię-stwierdził, patrząc na gnomy z niekrytą fascynacją.
-Draco wreszcie znalazł bratnią duszę-prychnęła z rozbawieniem. -Właściwie ci się nie dziwie. Jesteście podobni i z wyglądu i z charakteru...
Uniósł w górę jedną brew, dopiero wtedy przenosząc zażenowany wzrok na dziewczynę.
-Nie mogłaś się powstrzymać, prawda?-spytał zniesmaczony. -W dodatku myślałaś, że się tym przejmę. Jestem zbyt przystojny, żeby...
Przerwał mu rozbawiony śmiech dziewczyny, która zarzuciła mu ręce na szyję i przyjrzała mu się z niezwykłą czułością.
-Wybaczysz?-spytała z uroczym uśmiechem.
Chłopak przez dłuższą chwilę udawał, że się zastanawia, jednak już po chwili zaszczycił ją krótką i zwięzłą odpowiedzią.
-Nie.
Wywróciła oczami, obdarowując go zażenowanym spojrzeniem. Dopiero po chwili oprzytomniała, na nowo przybierając swój uroczy, kokieteryjny uśmieszek. Przybliżyła się do niego, sprawiając, że ich twarze dzieliło zaledwie parę milimetrów. Pozwoliła by ich oddechy zaczęły się mieszać, a spojrzenia coraz bardziej hipnotyzować.
-Wybaczysz...-bardziej stwierdziła niż spytała, jednak on zdawał się odporny na jej sztuczki. Uśmiechnął się podle, zaciskając ręce na jej talii.
-Nie sądzę-powiedział, kiedy zaczęli stykać się czołami.
-Daj spokój ja tylko porównałam cię do gnoma-wyszeptała mu prosto w usta.
-Byłabyś gotowa całować się z gnomem?-spytał, unosząc w górę jedną brew. Nie musiał jednak długo czekać na odpowiedź, bo dziewczyna nie wytrzymała napięcia i pocałowała go, wplatając swoje palce w jego jasne włosy. To były bardzo dobre pocałunki, dlatego z początku oddawał je z pełną pasją i zaangażowaniem. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że nie miał tak szybko dawać jej tej satysfakcji. W momencie kiedy zamierzał odsunąć ją od siebie i zacząć się z nią drażnić, przerwał im jednak ktoś inny. To pani Weasley wyjrzała przez okno na piętrze i zawołała do niego, nie mogąc wyzbyć się z głosu rozbawionej nuty.
-Draco pomożesz mi z boginem w spiżarni? Artur wyszedł już do pracy, a ja nie radzę sobie z nimi zbyt dobrze-powiedziała, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
-Pewnie, już idę-powiedział, wstając z ziemi i patrząc na Hermionę z zawodem. -Miałem nadzieję, że skończy się to inaczej-stwierdził cicho, patrząc na nią z cwanym uśmieszkiem.
-Lepiej powiedz czy poradzisz sobie z boginem-odparła poważnie, a cały dobry humor uleciał z niej w niesamowicie szybkim tempie.
Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak po chwili zrozumiał jej aluzję. Dziewczyna zbyt bardzo się o niego martwiła.
-Może masz rację-powiedział, wzruszając ramionami. -Może przeżywam teraz jakieś dziwne traumy, mam problemy z emocjami i nie radzę sobie z krwią na nożu ale dla twojej wiadomości robiłem już gorsze rzeczy niż załatwienie jednego bogina-pocieszył ją, delikatnie się uśmiechając.
Dziewczyna nie zdawała się tym zbytnio przekonana ale nijak tego nie skomentowała. Westchnęła  tylko, po czym w jego towarzystwie udała się z powrotem do domu.

                                                                          ***

-Wydaję mi się, że siedzi tam już od dobrych paru dni. Dasz sobie z nim radę?-spytała Molly, patrząc na chłopaka z nadzieją.
-Tak myślę-stwierdził, wzruszając ramionami. Chyba tylko Hermiona nie wierzyła w jego siły, bo wpatrywała się w niego z nieopisaną troską, mocno ściskając swoje drobne pięści. Kiedy pani Weasley wyszła z pokoju, ona podeszła powoli do chłopaka, zarzucając mu ręce na szyję.
-Jaką postać przybierze bogin, kiedy wejdziesz do środka?-spytała wyraźnie zmartwiona.
Draco zamyślił się przez chwilę, samemu nie wiedząc co takiego mogłoby go spotkać w starej spiżarni państwa Weasley.
-Nie mam pojęcia. Jest mnóstwo rzeczy, których się obawiam...-stwierdził obojętnie, sięgając do klamki drzwi.
-Poczekaj. Mogę tam wejść z tobą?-spytała, nie chcąc puszczać go samego.
Zatrzymał się i spojrzał na nią ze zdziwieniem. Nigdy nie sądził, że wzbudzi w niej takie zachowania. Czyżby było z nim aż tak źle, że opiekowała się nim na każdym kroku?
-Wolałbym zrobić to sam-wyznał, chcąc udowodnić jej, że nie musi tak bardzo się o niego martwić.
-Jesteś pewny?-spytała bardzo się denerwując.
-Tak-odparł jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko dała mu znać, żeby wszedł do spiżarni, co on z chęcią uczynił.
Nacisnął na klamkę, gotów zmierzyć się ze swoim największym strachem.

                                                                            ***

Spiżarnia w Norze okazała się wyjątkowo zabałaganionym miejscem. Na wysokich, poustawianych przy każdej z ścian półkach poukładane były najróżniejsze słoiki, pudełka i kartony z produktami spożywczymi. Na podłodze znajdowały się worki z warzywami i skrzynki rozmaitych owoców. Było tego mnóstwo, ale nikt nie powinien się temu dziwić zważywszy na liczną rodzinę jaką posiadała pani Weasley. Draco musiał jednak przyznać, że nigdy nie spodziewałby się, że ktokolwiek mógłby pochłaniać takie ilości jedzenia.
W momencie kiedy kalkulował wszystko i obliczał ilość produktów przypisaną na jednego członka rodziny w zależności od miesiąca i pogody, usłyszał dziwne stukanie w jednej ze skrzynek. Poczuł jak całe jego ciało się spina, gotowe na przyjęcie napastnika, dopiero potem przypominając sobie, że przyszedł tu by zmierzyć się z boginem. Odetchnął głęboko, zażenowany własnym podenerwowaniem. Nie mógł w końcu podskakiwać za każdym razem, kiedy usłyszał dziwny dźwięk...
-Kim będziesz?-szepnął do siebie, kładąc dłoń na drewnianych drzwiczkach szafki. Przechylił głowę na bok, marszcząc brwi, kiedy w jego głowie pojawiła się wizja przerażającej kreatury rodem z jego koszmarów. W momencie kiedy zamierzał spojrzeć prosto w oczy temu, co przeraża go najbardziej, przypomniał sobie o bardzo istotnym szczególe.
-Hermiona!-zawołał, przeklinając się w duchu.
Dziewczyna zjawiła się niemal momentalnie, szybko wpadając do pokoju i patrząc na niego z niepokojem.
-Tak?-spytała nieco zdezorientowana kiedy zastała wszystko w porządku.
-Przecież nie mam różdżki-przypomniał jej, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. -Mogłabyś pożyczyć mi swoją?-spytał, patrząc na nią wyczekująco.
Dziewczyna z początku się zawahała. Nigdy nie rozstawała się ze swoją różdżką, chyba że było to konieczne. Po chwili jednak, dotarło do niej, że chodzi o Dracona. Mimo wszystko...
-Może lepiej ja to zrobię?-zaproponowała, szykując się do zmierzenia z boginem.
Blondyn zmarszczył brwi, przyglądając jej się z niemałym zaintrygowaniem.
-O co chodzi? Myślisz, że jestem na tyle psychiczny, że ten bogin mnie zabije?-spytał z niezrozumieniem, nie ukrywając, że go tym uraziła.
-Och Draco, to nie tak-odparła, ciężko wzdychając. -Ja po prostu...
Zacięła się, kiedy splótł ręce i uniósł w górę jedną brew, przyglądając jej się z zażenowaniem.
-W porządku-dała za wygraną, podając mu swoją różdżkę. -Zrób to sam-poleciła z rezygnacją.
Blondyn uśmiechnął się szeroko, niebywale zadowolony, że obstawił przy swoim.
-Dziękuję-pocałował ją krótko w usta, po czym nie zważając na jej krytyczne nastawienie do sytuacji, otworzył szafę.

Przez krótką chwilę nic się nie działo. Szafa była pusta i nie dochodziły z niej już żadne podejrzane stukoty. Jedynie lampka oświetlająca spiżarnie, zaczęła delikatnie mrugać, przyprawiając tym Hermionę o dreszcze. Doskonale wiedziała, że to jedynie cisza przed burzą. Draco był człowiekiem, który widział w swoim życiu wiele strasznych i mrożących krew w żyłach rzeczy. Był jednym z najodważniejszych ludzi jakich znała.Nie miała wątpliwości, że to co zaraz zobaczą zapamięta na długo.
Blondyn w przeciwieństwie do niej, zdawał się całkiem wyluzowany, ze spokojem wpatrywał się w szafkę, czekając na to co się stanie. Sam był ciekawy, co takiego bogin uzna za jego najgorszą obawę.
Widać, jego osoba rozproszyła bogina dostatecznie, bo cisza trwała przez parę dłużących się sekund. W końcu jednak, po spiżarni zaczęły roznosić się szmery, a lampka całkowicie zgasła, spowijając pokój mrokiem. Hermiona wzdrygnęła się lekko, podchodząc do chłopaka i mocno ściskając jego rękę.
-Pamiętaj Granger. Nic co tu zobaczysz nie jest prawdziwe-zaśmiał się cicho, jednak śmiech ten w niczym nie przypominał wesołego ani rozbawionego.
Teraz już wiedział czego się boi. Bał się być zgubiony. Było ciemno, a głosy w okół coraz głośniej szeptały. Nie mógł rozróżnić ich słów na tyle by wiedzieć co mówiły ani zidentyfikować miejsca, z którego pochodziły.
Czuł jak coś łapie go za ramię, jednak nie była to Hermiona. Nawet się nie odwrócił. Stał w milczeniu obserwując usilne starania bogina.
Co jakiś czas między natarczywymi szeptami był wstanie dosłyszeć także przepełnione cierpieniem krzyki albo szydercze śmiechy. Czasem czuł czyś dotyk, uświadamiając sobie tym samym, że oprócz jego i Hermiony, w spiżarni znajduję się coś jeszcze. Miał wrażenie, że wszystko wokół pędzi z zawrotną prędkością zamierzając przygnieść go swoim głośnym dźwiękiem i siłą.
Uścisk na jego dłoni wzmocnił się, jednak on wcale tego nie potrzebował. Bał się. Tak, cała ta sytuacja przyprawiała go o dreszcze na plecach, ale nic z tego nie było wstanie sprawić, by przestał myśleć trzeźwo. Pamiętał gdzie jest i co ma robić. Wiedział, że jedyne co jest prawdziwe, to liczne półki z jedzeniem i Hermiona gotowa pomóc mu w każdej chwili. Uniósł różdżkę i wyszeptał formułę zaklęcia, nawet przez chwilę się nie zacinając.
Szepty zaczęły coraz bardziej naciskać na jego umysł. Stały się głośniejsze i bardziej przytłaczające. Postacie dające o swojej obecności wyciągały w jego stronę swoje ciemne, kościste dłonie, pragnąc za wszelką cenę zabrać go ze sobą, jednak żadnej z nich się to nie udało. Lampa wisząc nad ich głowami na nowo zaczęła mrugać, aż w końcu rozświetliła się na nowo, dokładnie w tym samym momencie, w którym wszystko ustało.
-Ta-dam!-chłopak spojrzał na Gryfonkę z triumfalnym uśmiechem, podając jej różdżkę. -Nie próbuj wykorzystać tej wiedzy przeciwko mnie-dodał ostrzegawczo, po czym z zadowoleniem opuścił spiżarnię, zostawiając za sobą osłupiałą dziewczynę.

Draco był najodważniejszym człowiekiem jakiego poznała? Tak, niewątpliwie nim był. Odwaga, to nie brak rzeczy, których moglibyśmy się obawiać. To nie brak strachu. To panowanie nad nim, stawianie mu czoła.

                                                                             ***


-Draco!-wybiegła za nim dopiero po paru sekundach, kiedy w pełni pozbierała się po tym co zobaczyła. Chłopak na szczęście nie uszedł za daleko. Powolnym, spacerowym krokiem zmierzał w stronę schodów do salonu.
-Tak?-odwrócił się, po czym uniósł w górę brwi, patrząc na nią z prawdziwym zaciekawieniem.
-Ja muszę ci coś powiedzieć-wyznała wyraźnie się denerwując. Po tym jak poradził sobie z boginem, nie miała wątpliwości, że musi powiedzieć mu o nawiedzających Londyn mścicielach.
Chłopak zatrzymał się, delikatnie przekrzywiając głowę w prawą stronę.
-To nie brzmi dobrze-stwierdził delikatnie mrużąc oczy. -Jesteś pewna, że chcesz mi powiedzieć?
Przez chwilę milczała, zastanawiając się czy wypowiedzieć na głos to, co niemal wrzeszczało w jej myślach.
-Mściciele tu są, Malfoy. Szukają cię po całym Londynie, a oprócz ciebie na celowniku są również twoi przyjaciele-powiedziała na jednym tchu, z niepokojem czekając na jego reakcję.
Blondyn nie wydawał się tym zbytnio zaskoczony. W milczeniu analizował jej słowa, w duchu ciesząc się z tego, że mściciele przybyli za nim do Anglii.
-Moi przyjaciele?-potrzebował paru wyjaśnień.
-Jeden zaatakował Blaise'a jakiś czas temu...
-Nic mu nie jest?
-Wiesz jaki jest Zabini-zaśmiała się nerwowo. -On...
-Miałem na myśli mściciela-wyjaśnił jej spokojnie, zdobywając się na delikatny uśmiech. -Gdzie on teraz jest?
Dziewczyna zdawała się nieco zbita z tropu. Spodziewała się innej reakcji. Draco miał być przerażony, zagubiony, wściekły... na pewno nie taki spokojny. To pytanie jeszcze bardziej upewniło ją w przekonaniu, że z Ślizgonem dzieje się coś złego.
-Blaise zamknął go w mieszkaniu na Nokturnie-powiedziała cicho, przenikając go swoim uważnym spojrzeniem. -Wszystko z tobą w porządku?
W momencie kiedy zamierzał zapewnić ją, że jest to najlepsza wiadomość jaką usłyszał, przypomniał sobie, że musi zachować pozory. Odchrząknął znacząco, po czym nieco posmutniał, nerwowo przygryzając dolną wargę.
-Cóż to...-zaciął się, próbując dobrać odpowiednie słowa. -To szokujące, przyznaję. Mam nadzieję, że nikomu nie stanie się krzywda no i..
Dziewczyna wzniosła oczy ku niebu, po czym założyła ręce na piersi i uśmiechnęła się z politowaniem.
-Kiedyś byłeś lepszym aktorem-stwierdziła z zażenowaniem.
-Po prostu znasz mnie lepiej niż kiedyś i nie nabierasz się na to-stwierdził z rezygnacją. -Przejrzałaś mnie. Zamierzam pójść na Nokturn, dopaść mściciela i uciąć sobie z nim krótką pogawędkę.
-Nie, to nie wchodzi w grę-stwierdziła poważnie dziewczyna. Wiedziała, że tego może się po nim spodziewać. -Blaise cię tam nie wpuści.
Chłopak uniósł w górę jedną brew, pozwalając by jego usta wygięły się w mimowolnym, podłym uśmieszku.
-Poradzę sobie. Przecież Blaise się mnie nie spodziewa...
-Wyślę mu patronusa-zagroziła, nie ugiąwszy się pod jego wzrokiem.
-Nie zrobisz tego-oznajmił, mocno się do niej przybliżając.
-Nie możesz odpuścić?-spytała z irytacją, kiedy ich twarze dzieliły milimetry.
-Nie chcę-odparł szczerze. -Pójdę na Nokturn i wrócę zanim się obejrzysz...
-Mając na sumieniu kolejną ofiarę?-spytała, kiedy odwrócił się i zamierzał odejść. -A może nie masz już sumienia?
Zamarł, intensywnie myśląc nad jej słowami. Ostatnio się zagubił, nie wiedział co jest dobre, a co złe. Może powinien zaufać Hermionie i zostać w domu...?
Nie, nie mógł tego zrobić. Musiał negocjować z mścicielami, zdobyć sojusz.
-Nikogo nie zabiję-zapewnił ją, odwracając się w jej stronę. -Nie mam pojęcia dlaczego w ogóle tak myślisz-uśmiechnął się, po czym teleportował się na Nokturn, nie czekając na jakiekolwiek protesty.

                                                                                ***

Drzwi do mieszkania otworzył jednym, mocnym pchnięciem, nie starając się nawet o zachowanie pozorów. Na jego twarzy gościł typowy, szaleńczy uśmieszek, jednak wcale nie zachowywał się jak niezrównoważony. Wręcz przeciwnie, ze spokojem przeszedł przez korytarz, rozglądając się za swoim przyjacielem.
-Blaise? Jesteś tu?-zawołał, uważnie obserwując każdy kąt. -Przyszedłem po mściciela-oznajmił śpiewnie, dalej nie dostrzegając nigdzie Ślizgona. Przeciętny człowiek stwierdziłby zapewne, że nie ma go po prostu w domu, jednak Draco wyczuwał czyjąś obecność, nie mając wątpliwości, że Blaise jest w mieszkaniu.
Upewnił go w tym delikatny szczęk za jego plecami. Odwrócił się w ułamku sekundy, jednym ruchem powalając na ziemię swojego przyjaciela.
-Uzbrojony w patelnię?-blondyn uniósł w górę jedną brew, patrząc na to, co znajdowało się w dłoni przyjaciela z politowaniem.
-Zaskoczyłeś mnie, nie miałem przy sobie różdżki-westchnął ciężko Ślizgon. -Co mnie zdradziło?
-Usłyszałem cię-Malfoy uśmiechnął się z zadowoleniem, wyciągając dłoń w stronę przyjaciela i pomagając mu wstać. -Musisz więcej pracować-zaśmiał się, słysząc jak Blaise klnie pod nosem. -Co zamierzałeś? Pozbawić mnie przytomności za pomocą patelni i zamknąć w jakimś lochu?
-Nie możesz go zabić, Draco-westchnął Blaise, smutno się uśmiechając. -Może to zły człowiek, ale nie pozwolę byś stał się taki jak on.
Blondyn wywrócił oczami, w myślach licząc do dziesięciu. Nie doszedł jednak nawet do dwóch, bo wypowiedź przyjaciela zbyt mocno go zbulwersowała.
-Nie mam pojęcia czemu, ale wszyscy ubzduraliście sobie, że mam jakąś paranoje na punkcie mścicieli. Dla twojej wiadomości, nie uważam, że każdy z nich powinien zostać zabity. Owszem, ktoś kto widział mnie na wyspie mógłby pomyśleć inaczej, ale zrobiłem to dlatego, że nie miałem innego wyjścia. W tym momencie, chcę po prostu z nim pogadać i dowiedzieć się paru spraw-wyjaśnił spokojnie. Spojrzał na przyjaciela z wyczekiwaniem, zastanawiając się, czy udało mu się go przekonać.
-Pogadać?-Blaise powtórzył niepewnie, unosząc w górę jedną brew.
-Pogadać-przytaknął z niecierpliwością blondyn.

                                                                           ***

Kolejne uderzenie. Mściciel wypluł z ust krew, patrząc na blondyna ze złością.
-Nikt z nas nie zna jego prawdziwego imienia-powtórzył z irytacją.
-Czyżby? Nikt nie ma pojęcia jak nazywa się wasz pan?-Draco spojrzał na niego zupełnie nieprzekonany. Splótł ręce na piersi i westchnął cicho, zdenerwowany uporem mściciela.
-Draco, wydaje mi się, że on naprawdę nic nie wie-stwierdził Blaise, wstawiając się za obolałym mężczyzną.
-To niemożliwe-warknął blondyn. -Naprawdę sądzisz, że mają pana i nikt z nich nie wie jak się nazywa?!
-A jak jest z Czarnym Panem? Ile osób wie, że jego prawdziwe imię to Tom Riddle? Gdyby nie Potter, naprawdę mało kto by o tym wiedział...
Draco zamyślił się, przeklinając w myślach przywódców mrocznych stron.
-Frajerzy-mruknął pod nosem, uważniej przyglądając się mścicielowi. Może Blaise miał rację? Może mężczyzna naprawdę nic nie wiedział?
-Wiesz chodzi o to, że chcę zawrzeć z wami sojusz-wyznał otwarcie Draco. -Ale potrzebuję do tego negocjacji z twoim przywódcą. Nie pójdę do człowieka, o którym nic nie wiem...
-Sojusz?-mężczyzna uniósł w górę jedną brew, wybuchając śmiechem. Widząc jednak morderczy wzrok blondyna szybko umilkł. -Nie no ale ty tak serio?-spytał poważniejąc. Draco milczał, co ten wziął za wystarczające. -Zamierasz zawrzeć pokój z ludźmi, których jeszcze niedawno pobiłeś i starasz się o to, bijąc również mnie?
Ślizgon nie wydawał się skrępowany oburzeniem mściciela. Wręcz przeciwnie, uśmiechnął się, traktując jego słowa niczym wyrazy największego podziwu.
-No wiesz, w końcu mnie szukaliście? W pewnym stopniu, chcecie mieć ze mną do czynienia-stwierdził, na co Blaise zareagował totalnym, zażenowaniem, które lada chwila mogło przerodzić się w prawdziwą rozpacz. Przejechał dłonią po twarzy, zastanawiając się, czy może Draco nie od zawsze był chory psychicznie. W końcu "rozmowa" z mścicielem okazała się bardzo w jego stylu.
-Chcemy cię zabrać na naszą wyspę i tam sprawiedliwie osądzić o to co zrobiłeś-powiedział mściciel, cedząc przez zęby.
-A gdybym tak ja osądził was za to, co robiliście w tej mugoslkiej wsi?-blondyn uniósł w górę jedną brew, przyglądając się mężczyźnie jak małemu dziecku, które zrobiło coś złego. -Nie powinieneś zapuszczać się na Nokturn. Teraz poniesiesz konsekwencje osądzania innych, samemu nie będąc czystym...
-Jesteś nienormalny-stwierdził mściciel, patrząc na błyszczące od szaleństwa, stalowoszare oczy Ślizgona.
-Dopiero będę-poprawił go chłopak z podłym uśmiechem.

                                                                           ***

Pansy siedziała w swoim pokoju, ze znudzeniem wpatrując się w widok za oknem. Czuła się bardzo samotna. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać, że coraz bardziej tęskni za Blaise'm. Hermiona pracowała w domu, pomagając Molly, a ona sama nie czuła się na siłach by spędzać czas z państwem Weasley. Czuła się przy nich niepewnie. Miała wrażenie, że ona i jej rodzina wyrządziła tym ludziom zbyt wiele złego, by teraz pokazywać im się na oczy. Unikała ich więc kiedy mogła, zaszywając się w swoim pokoju.

Miała nadzieję, że ten dzień okaże się inny. Liczyła na to, że może wreszcie zacznie się coś dziać i rzeczywiście, nie przeliczyła się. Nagle, na samym skraju terytorium Nory, teleportowali się dwaj chłopcy. Zmierzali w stronę domu ze zmęczeniem, ledwo słaniając się na nogach.
Dziewczyna zmrużyła oczy, przyglądając im się uważnie i wreszcie rozpoznała ich, mimo dzielącej ich odległości.
Harry i Ron wrócili do domu, gotowi przekazać im informacje.
-Musimy zmierzać do Hogwartu. Czas na decydujące starcie-usłyszała z dołu, kiedy Gryfoni wreszcie dotarli do celu.











29 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały.
    Szkoda, że zostały już tylko dwa rozdziały.
    Jestem ciekawa co dalej. Cieszę się, że Miona i Draco się dogadują. Mam nadzieje, że wkrótce dowiem się czegoś jeszcze o mścicielach. Świetna była sytuacja z boginem.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział!
    Dlaczego jeszcze tylko dwa rozdziały?
    Matko, na końcu będę płakać, bardzo się związałam z tym opowiadaniem...
    Chcę szybko wiedzieć co będzie dalej, więc czekam na nn <3
    Pozdrawiam, życzę weny i czasu na pisanie,
    Catherine

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dwa? Tylko? :(
    Uwielbiam to opowiadanie :)
    Rozdział jak zawsze wspaniały :)
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Rozdział aż przyprawił mnie o ciarki ;)
    Uwielbiam Draco w takim wydaniu ! :-*
    No i jak zwykle przydreptała komplikacja , za nic nie można się jej pozbyć !
    Czuje,że końcówka tego opowiadania będzie zaskakująca ..,
    L.

    OdpowiedzUsuń
  5. 2 rozdziały? ._.
    Ale było świetne :3 zostaje tylko napisać ze czekam na więcej ;3
    Aaa... i jeszcze takie pytanko... Pojawi się jakaś nowa historia? *-*
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No 50+epilog ;) Co do nowej historii to... to będzie problem :/
      Mimo wszystko dalej się zastanawiam.
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Gratuluję roku w blogosferze kochana! Niektórzy poddają się przy pierwszej historii a ty masz już ich pięć! Pozatym taki talent trafia się raz na tysiąc lat :)
    Dwa rozdziały?! Tylko?! Czemu?! Tonę w bagnie rozpaczy! (znalazłam to wyrażenie na innym blogu i zdobyło me serce ;} )
    Ach! Jaki cudowny rozdział. Mogłabym się nim zachwycać i zachwycać... Aż wypisałam sobie kilka rzeczy na kartce. Naprawdę! A więc (moja polonistka by mnie zabiła ;_;) :
    °Ten bogin naprawdę nieźle się wysilił. Sama bym czegoś takiego nie wymyśliła. I strasznie mi zaimponowała ta definicja odwagi.
    ° ,, (...) Jeden zaatakował Blaise'a jakiś czas temu...
    - Nic mu nie jest?
    - Wiesz jaki jest Zabini (...) On...
    - Miałem na myśli Mściciela'' - aż nie wiem co powiedzieć. Rzadko spotyka się autorki, które w tak umiejętny sposób wplatają dobry humor pomiędzy poważne sytuacje. Niewielu to wchodzi i Ty zaliczasz się do tej grupy :) Ogromnie się cieszę, że mogę czytać opowiadanie takiej pisarki. Kiedyś powiem swoim wnukom: '' a ja w młodości czytałam historię pisaną przez bloggerke która... ''. Wiesz, że ty wtedy będziesz mogła być legendą?! Przynajmniej ja na to liczę :-)
    Wojna się zaczna. Trudne czasy wyczuwam. Tak się teraz zastanawiam jak to opiszesz i aż mnie ciekawość zżera. Ach, skoro Harry i Ron wrócili to czy zechcesz wyjaśnić nam dlaczego zostawili Herm? I to samą w środku lasu?
    Na koniec zostawiłam sobie miły akcent - mój ukochany diabełek uzbrojony w patelnię ^*^ Czegóż więcej mogę chcieć? Chyba niczego oprócz następnej notki! ♡♡♡♥♥♥
    Tak wiem, ten komentarz (znów!) jest dziwny, ale od kiedy opalam się w blasku twojego geniuszu, coś takiego mi się zrobiło => Jak ja dzisiaj słodzę na wszystkie strony... Mam nadzieję, że chociaż nie podniosłam ci zbytnio poziomu cukru we krwi?
    Słodko całuję - Luar Princesa ♥
    ps. (znów) Gdzie jesz moja nalewka od pani Weasley?

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D Szkoda jednak, że to koniec tak świetnego opowiadania, Najlepsze jakie czytałam, serio :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne :D
    Nie wierze, ze juz rok z nami jesteś :D
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo mi się podoba, szczególnie końcówka :) Porównanie Draco do gnoma – bezcenne :D Dobrze, że poradził on sobie z pokonaniem bogina, to jednak o czymś świadczy, że nie zwariował do końca. Jestem bardzo ciekawa, jak nazywa się przywódcę mścicieli, choć mam pewne podejrzenia, ale zobaczymy, czy okażą się słuszne :) Szkoda, że do końca zostały 2 rozdziały, zatem życzę Ci duuużo weny! :D Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział, ciekawe co Draco wymyśli z tymi mścicielami.. No i czekam na ostateczne starcie. Mam nadzieję, że dobrze się skoczy! Chociaż kto Cię tam wie ;-)
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mam za dużo czasu na pisanie komentarza bo szkoła i wgl ale czuję się do tego zobowiązana. Wiec tak rozdział super. Draco chyba powoli wraca do siebie. Ostatecznie starcie to coś na co czekałam więc następny rozdział wyczekiwany z niecierpliwością.
    Ściskam Sectun Sempraa :*
    http://dramione-czas-zmienia-punkt-widzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. interesujące, doprawdy, interesujące.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział :D W następnym będzie wielki finał- bitwa prawda?
    Dwa rozdziały i koniec ;(( Co ja bede czytac??
    Pozdrawiam i życze dużo weny;*
    Ever
    http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie wiem jak to robisz, ze kazdy kolejny rozdzial jest ciekawszy od poprzedniego... Szkoda ze zostaly jeszcze tylko dwa rozdzialy. Przywiazalam sie do tej historii.
    Juz teraz chce tobie podziekowac. Dziekuje ci za te wszystkie chwile podczas ktorych mialam.mozliwosc czytac tak swietny blog dramione. Dziekuje ci za wszystkie emocje ktore towarzyszyly mi kiedy zatapialm sie w lekturze bloga. Dziekuje ci ze jestes i piszesz tak wspaniale. Prosze cie nie zostawiaj nas po zakonczeniu tej historii.
    Zycze niekonczacej sie weny i energii.
    Pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  15. Więc... na początek. Czy ty masz jakiś skuterek w tylku ze w ciągu roku napisałaś aż 5 blogow? Podziwiam :D
    Po drugie. Jak to dwa? Czemu dwa? :c
    Po trzecie. Taki słodki rozdział. Gdy draco pokonał bogina... w sumie to myślałam, że hermiona powie mu że go kocha a tu klops. Co nie zwalnia, z tego, że rozdział cud miód i orzeszki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie no nie wierzę, dwa rozdziały? Kurde jak to jest, że wszystkie blogi, które uwielbiam już się kończą? Będę to musiała jakoś wytrzymać. Co do rozdziału to mnie jak najbardziej się podoba, a zapowiedz następnego już rozbudza we mnie ciekawość :) No to pozostaje m tylko życzyć Ci dużo weny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny rozdział. Cały czas zastanawiam się kim są mściciele i jaki będą mieli wpływ na losy wojny. Czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  18. Łaaa, to już tak niewiele do końca? Wierzyć mi się nie chce, że lada moment wszystko będzie jasne, i co z Nottem, i kim są mściciele, i jak potoczą się dalsze losy bohaterów... Niecierpliwie czekam na następny rozdział, zapewne równie dobry bądź lepszy niż ten :) Pozdrawiam Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  19. Proszę o nn! <3 <3 <3 piszesz cudownie... jeżeli kiedyś wydasz jakąś książkę to będę przeszczesliwa!

    OdpowiedzUsuń
  20. super rodział :) mam nadzieję, że Draco nie zrobi nic temu facetowi, już wiele osób skrzywdził.

    I oby Smok wyszedł cało z tej wojny i w końcu spokojnie zaczął żyć bo już wystarczająco dużo złego go spotkało...

    Weny !! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wytrzymam! Dodaj kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  22. Bogin był boski, genialnie to opisałaś, czułam się jakbym niemal tam była ;D Byłam bardzo ciekawa, czego Draco się boi i muszę przyznać, że bardzo mnie zaskoczyłaś. Chociaż to, że boi się zagubienia jest jak najbardziej logiczne. Dziwię się trochę Hermionie, że dopiero teraz powiedziała Malfoyowi o Mścicielu i Zabinim, ale uważam, że dobrze, że wgl mu o tym powiedziała. Wracając do bogina, już myślałam, że Hermiona nim będzie ;P Ale nie ;)
    Super się czytało!
    pozdrawiam
    Courtney Ignatio
    www.hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział :)
    W sumie to myślałam, że ten bogin bd wyglądał inaczej, ale się nie rozczarowałam. To miłe, że Hermiona wspierała Dracona.
    Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)

    Pozdrawiam i życzę weny
    ~Julla

    OdpowiedzUsuń
  24. opowiadanie świetne jedno z najlepszych jakie czytałam . jak możesz zajrzyj do mnie dopiero zaczynam http://polapapawszystkogra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. co ?!?! Decydujące starcie ?
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  26. OBOZEOBOZEOBOZE
    jestem w rozsypce
    tutaj martwie sie o draco
    a tu nagle
    trach bach i
    decydujace starcie...
    ide czytac dalej

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń