Ta historia nie należy do szczęśliwych czy wesołych. Nie opowiada o tęczy i kwiatkach, a po burzy wcale nie wychodzi słońce. Opowiada o ludziach. Wiecznie pogrążonych w mroku, którzy musieli iść tą, a nie inną drogą. Pokazuje ich wytrwałość i determinacje. Pokazuje złudną, bezpodstawną nadzieję, którą żyli.
Została spisana przez trzech przyjaciół. Mimo iż ich ręce, niejednokrotnie splamione krwią, a umysł zamglony przez zło, starali się to wszystko przetrwać. Pragnęli uwierzyć, że kto wie? Gdzieś tam, za parę lat czeka ich wolność. Bo tylko wolności pragnęli...
Hermiona siedziała skulona na jednej z ławek w ciemnym korytarzu ministerstwa. Ukryła twarz w dłoniach, czując jak Pansy trzyma rękę na jej ramieniu, próbując dodać jej otuchy.
-Nie rozumiem jak do tego doszło-powiedziała, unosząc głowę i spoglądając na Ślizgonkę załzawionymi, czekoladowymi oczami. -Dlaczego to zrobił?-zapytała, nie mogąc powstrzymać szlochu.
-Nie mam pojęcia-Pansy również zdawała się wstrząśnięta. Z otępieniem wpatrywała się w ścianę naprzeciwko, nie mogąc zrozumieć dlaczego doszło do takiej fatalnej sytuacji. -Myślałam, że po tym co zrobili...-dalsze słowa nie przeszły jej przez gardło.
-Podły zdrajca-wycedziła przez zęby Hermiona, czując jak kolejna fala łez zalewa jej blade policzki. Była roztrzęsiona, totalnie załamana...
Nagle jedyne drzwi w korytarzu otworzyły się i stanął przed nimi Teodor. Z początku próbował unikać ich spojrzenia, jednak w końcu zebrał się w sobie i spojrzał w przepełnione bólem oczy Gryfonki.
-Jak mogłeś?-dziewczyna zerwała się z ławki, podbiegła do chłopaka i bez ostrzeżenia mocno go spoliczkowała. -Ufaliśmy ci! Wszyscy!-wykrzyczała na cały głos, po czym bez opamiętania zaczęła okładać go pięściami. Łzy zalewały jej twarz, a ona miała wrażenie, że zaraz umrze, jeżeli nie wyżyje się na tym Ślizgonie.
Pansy nawet nie zareagowała. Siedziała na ławce, z otępieniem wpatrując się w ciemną ścianę korytarza.
-Granger, przestań-powiedział spokojnie Teodor, mocno zaciskając zęby. Czuł, że z nosa leci mu krew, jednak nie bardzo się tym przejmował. -Przykro mi-szepnął całkiem szczerze, po czym unieruchomił jej nadgarstki i spojrzał jej prosto w oczy. -To bardziej skomplikowane niż mogłoby ci się zdawać-dodał, po czym odsunął ją od siebie i zostawił całkiem rozbitą i zdruzgotaną.
***
10 godzin wcześniej
Draco siedział na gruzach w Wielkiej Sali, dopijając ostatni łyk wody z kubka, który przyniosła mu Hermiona. Nie czuł się najlepiej po tym, jak w Pokoju Życzeń przygniotło go co najmniej pół tony, dlatego dziewczyna pomagała mu jak mogła, podczas gdy on wykorzystywał swoje medyczne zdolności i opatrywał rannych w wyniku bitwy.
Nagle jednak zobaczył, jak do Sali wkracza Kingsley Shacklebolt. Nowy minister podszedł do profesor McGonagall i zaczął z nią rozmawiać, co chwila rzucając nerwowe spojrzenie w kierunku Malfoya.
Blondyn poczuł jak po jego plecach przebiega nieprzyjemny dreszcz.
Skończył rzucać zaklęcia leczące na jakąś dziewczynę, po czym wstał i zaczął kuśtykać w stronę swoich przyjaciół, którzy przenosili ciała ofiar do innego pomieszczenia.
-Teodor, możemy pogadać?-zapytał, zwracając się w stronę chłopaka. -To dość ważne-powiedział, po czym uśmiechnął się nerwowo w stronę Blaise'a, który spoglądał na niego ze zdziwieniem.
Teodor wzruszył ramionami, po czym oderwał się od swojego tymczasowego, niezbyt przyjemnego zajęcia i razem z przyjacielem wyszedł z Wielkiej Sali.
-O co chodzi?-zapytał, kiedy razem z blondynem zamknęli się w pustej klasie.
-Minister tu jest, rozmawiał o mnie z McGonagall-wyjawił młody Malfoy, nerwowo przechadzając się po pomieszczeniu.
-Skoro o tobie, to o nas pewnie też-wywnioskował Teodor, siadając na jednej z ławek. Uśmiechnął się krzywo, po czym zmierzwił palcami swoje ciemne włosy, intensywnie nad czymś się zastanawiając.
-Nie możemy go w to wciągnąć-stwierdził, bo była to jedyna rzecz, jaką podpowiadało mu sumienie.
-Właśnie dlatego chciałem rozmawiać tylko z tobą-powiedział cicho Draco. Widać było, że nie jest z tego zadowolony.
-Jak zamierzasz to zrobić?-zapytał Teodor, mocno zaciskając zęby.
-Musimy być wiarygodni. Blaise ma na przedramieniu Mroczny Znak, lada chwila przyczepią się do nas wszystkich. Musimy sprzedać im dobrą historię-wyjaśnił Draco, przykładając palce do skroni.
-Nie mamy wiele czasu, to może się nie udać-westchnął Teodor.
-Kiedy ja już mam plan-Draco spojrzał na niego poważnie, wyginając usta w krzywym uśmiechu. -I nie spodoba ci się ten pomysł.
***
-Choć ciężko mi to przyznać, to dość uczciwy układ-przyznał ku zaskoczeniu swojego jasnowłosego przyjaciela Teodor. -Jeden z nas straci wolność, drugi przyjaciół-westchnął cicho, czując jak coś mocno ściska się w jego sercu.
-Robimy to dla Blaise'a-przypomniał mu poważnie Draco. -On poświęcił swoją wolność, swoje beztroskie życie dla nas. Został Śmierciożercą, pozwolił by na jego ręce wypalono Mroczny Znak, ale nie dlatego, że zaślepiła go władza czy potęga. Zrobił to, bo mu na nas zależało-blondyn położył dłoń na ramieniu przyjaciela, przenikając go spojrzeniem swoich stalowoszarych oczu. -Musisz zrozumieć.
-Rozumiem-zapewnił go szybko Nott. -Ale...-głos uwiązł mu w gardle. Nie mógł mieć żadnego "ale". Przyszedł czas, by wynagrodzić ich przyjacielowi poświęcenie.
-Losujemy?-Draco uniósł w górę jedną brew, wyciągając z kieszeni swojej czarnej peleryny różdżkę. Wyczarował nią dwie małe karteczki, po czym wymieszał je za pomocą czarów tak, by żaden z nich nie miał pojęcia która jest którą.
Teodor westchnął cicho, po czym z ciężkim sercem wyciągnął rękę po jedną z nich. Powoli, drżącymi rękami rozwinął los i z zaciśniętymi zębami przeczytał jego zawartość.
Mocno zacisnął powieki, wiedząc, że jeżeli tego nie zrobi, z pewnością popłacze się jak małe dziecko.
-Myślałem, że...
-Tak, ja też-zapewnił go Draco, który także wiedział już co wylosował. -Przykro mi-wyznał szczerze, po czym skierował się do wyjścia i opuścił klasę.
***
-Draco? Gdzie byłeś?-Hermiona podeszła do blondyna i przyjrzała mu się z troską. Nie wyglądał najlepiej.
-Musiałem pogadać o czymś z Teodorem-odparł wymijająco, po czym mocno przytulił ją do siebie. To, jak bardzo było mu ciężko nie dało się wyrazić żadnymi słowami. Zacisnął zęby, bo poczuł, że za chwilę powie za dużo. Chciał skupić się na jej bliskości, jednak zobaczył ponad jej głową zbliżającego się w ich kierunku Kingsleya Shacklebolta.
-Panno Granger, panie Malfoy-przywitał się uprzejmie, wymieniając z nimi uścisk dłoni, po czym przybrał na twarz dobrotliwy uśmiech. -W imieniu ministerstwa gratuluję wygranej, a także składam najszczersze wyrazy żalu z powodu poległych w wyniku bitwy.
-Dziękuję-Hermiona skinęła głową, mocniej wtulając się w ciało blondyna. Na wspomnienie jej zmarłych przyjaciół, w jej oczach zaszkliły się łzy. Minister zapewne dostrzegł to i nie chcąc jej bardziej dobijać, zwrócił się do Dracona.
-Możemy porozmawiać na osobności?-zapytał, a Ślizgon jedynie uśmiechnął się smutno, doskonale spodziewając się tego pytania. Odsunął się od dziewczyny, po czym spojrzał znacząco na Blaise'a i Teodora, którzy przyglądali mu się od dłuższej chwili.
-Słuchaj, Draco... Doskonale wiem, co robiłeś dla Zakonu-zaczął niepewnie Shacklebolt. -I niejednokrotnie wstawiałem się za tobą i twoimi przyjaciółmi ale...-zamilkł najpewniej próbując dobrać odpowiednie słowa. -Ale to bardziej skomplikowane niż przypuszczałem-wyznał kiedy razem z blondynem usiedli na schodach w Sali Wyjściowej.
-Rozumiem-Draco skinął głową, patrząc na niego wyczekująco.
-Wierzę, że jesteś dobrym człowiekiem i robiłeś wszystko by się poprawić ale w obliczu prawa jesteś Śmierciożercą, który w ostatecznym momencie przeszedł na drugą stronę tylko po to, by się obronić.
-Wie pan, że to nieprawda-blondyn spojrzał na ministra, przenikając go swoim spojrzeniem.
-Ty i twoi przyjaciele odpowiadacie za wiele zbrodni...-powiedział niechętnie minister. -Mimo wszystko musicie za to odpowiedzieć.
Chłopak westchnął cicho, przeczesując palcami swoje jasne włosy. Czuł rozczarowanie, mimo iż dokładnie tego się spodziewał.
-Chcę żebyś razem z przyjaciółmi teleportował się do ministerstwa-powiedział cicho Kingsley. -Dobrowolnie-nalegał, patrząc na niego z powagą. -Zaoszczędźmy sobie problemów w tym dniu-poprosił, wierząc, że blondyn go zrozumie.
-Pewnie, już po nich idę-westchnął chłopak, po czym wstał i lekko kulejąc, przeszedł do Wielkiej Sali podchodząc do swoich przyjaciół.
***
-Co się dzieje? Czego chciał od ciebie Kingsley?-zapytał Blaise, mocno marszcząc brwi. -Mamy kłopoty?-jego oczy przepełniło niedowierzanie, kiedy blondyn smętnie skinął głową.
-Chce nas zabrać na przesłuchanie w sprawie tego-tu Draco podwinął lewy rękaw swojej peleryny, pokazując przyjaciołom Mroczny Znak. Uśmiechnął się blado, po czym zaśmiał się z goryczą kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Co im powiemy?-Teodor spojrzał znacząco na blondyna, dając mu znać, że jest gotów prowadzić ich grę do samego końca. Draco zaklął siarczyście, zwracając tym samym na siebie uwagę Hermiony.
-Spokojnie, zaraz coś wymyślimy-Blaise odetchnął głęboko, nerwowo przygryzając wargę.
-Coś się stało?-Hermiona podeszła do chłopaków, uważnie patrząc na podenerwowanego Dracona. -Czego chciał od ciebie minister?
-Mamy problemy, chce nas zabrać na przesłuchanie do ministerstwa-odpowiedział za blondyna Blaise.
-Co?-dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co słyszy. -Spokojnie, na pewno uda nam się to odkręcić. Pogadam z Harry'm, może da radę przekonać ministra, albo...
-Granger-Draco położył ręce na ramionach dziewczyny, spoglądając jej prosto w oczy. -Tego co zrobiliśmy nie da się odkręcić-powiedział, kątem oka patrząc na Teodora. Nie miał pojęcia co będzie, jeżeli wyda się, że to jego przyjaciel był przywódcą mścicieli. O tym wiedziała tylko ich garstka i lepiej by było gdyby ten sekret nigdy nie wyszedł na jaw.
-No ale...
-Może dadzą nam łagodny wyrok-Blaise, spojrzał na dziewczynę ze współczuciem. Dopiero co odzyskała Dracona...
-Chodźmy, już czas...-ponaglił ich Teodor, po czym pociągnął za sobą Dracona i Blaise'a, zmierzając w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Przyszedł czas by zmierzyć się z końcem.
***
Wszyscy troje siedzieli przykuci do krzeseł, znajdujących się w małym pokoiku przeznaczonym do przesłuchań.
-Nie bierzcie tych kajdan za nic osobistego. Takie są po prostu procedury-powiedział poważnie Kingsley Shacklebolt.
Wszyscy troje jak na zawołanie uśmiechnęli się sztucznie, nie mogąc powstrzymać się od wywrócenia oczami.
-Zostaniecie oskarżeni o liczne morderstwa, pomoc Sami Wiecie Komu...-Shackelbot przyjrzał im się z krzywym uśmiechem. -Chyba, że powiecie teraz coś, co mogłoby mieć wpływ na wyrok...
-Przeszliśmy na dobrą stronę kiedy tylko mogliśmy-powiedział Blaise.
-Tak, zaraz po tym jak uciekliście z miejsca przestępstwa. Dumbeldore umarł, bo wpuściliście do zamku Śmierciożerców-Shacklebolt uśmiechnął się z politowaniem. -Naprawdę chcę wam pomóc, ale takimi argumentami nie przekonacie Wizengamotu.
-Wie pan, że nie jesteśmy złymi ludźmi-Blaise powiedział cicho, niemal niedosłyszalnie, patrząc z niezrozumieniem w ciemne oczy ministra. -Żadne z nas nie zrobiłoby tego, gdyby nie musiało...
-Wierzę, ale nie macie na to dowodu. Ja mam natomiast mnóstwo świadków! Wielu innych Śmierciożerców, którzy wymienili wasze nazwiska licząc na to, że załagodzą tym swój wyrok...
-Obawiam się, że w takim razie nie mamy nic na swoją obronę, panie ministrze-westchnął cicho Malfoy. -Co nas czeka?-zapytał, czując jak wszyscy w pokoju wstrzymują oddech.
-Będziecie musieli stawić się na rozprawie, dziś wieczorem...-powiedział poważnie minister, wyraźnie strapiony tym, że nie może pomóc Ślizgonom.
-Dziś wieczorem?!-Teodor spojrzał na niego ze zdziwieniem. -Tak szybko?
-Robimy to w trybie ekspresowym. Voldemort nie żyje. Z pewnością osłabił Śmierciożerców, ale to nie znaczy, że ci przestali nam zagrażać. Musimy zapobiec wszelkim powstaniom i zrobić wszystko by taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. Za Mroczny Znak na przedramieniu każdego czeka dożywocie.
Ślizgoni westchnęli ciężko, niezbyt szczęśliwi z tej wieści.
-Przykro mi. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży-powiedział szczerze Shacklebolt. -Życzę wam powodzenia.
***
Kiedy wyszli z pokoiku do przesłuchań, zostali rozdzieleni i przeniesieni do oddzielnych pomieszczeń będących czymś w stylu aresztu. Do czasu rozprawy mieli jeszcze wiele godzin, co bardzo ich przytłaczało. Każdy z nich wolałby mieć to już za sobą.
-Teodor!-Lena wbiegła do pokoju, patrząc z niepokojem na swojego chłopaka. -Hermiona powiedziała mi co się stało-wyjaśniła, od razu rzucając mu się na szyję. -Wszystko będzie dobrze-zapewniła go, czując jak ten mocno wtula się w jej ciało. Nie przekonała go. Nie wiedziała o czymś, o czym on już dawno postanowił, wiedząc, że tą decyzją niewątpliwie ją straci.
-Obawiam się, że to już koniec-stwierdził ponuro, przygarniając ją do siebie jeszcze bliżej. -Niestety...
-Nie, to niemożliwe-zapewniła go szybko, ujmując jego twarz w dłonie. -Dopiero co cię odzyskałam...-wyznała z łzami w oczach.
-Nie powinnaś była tu przychodzić-stwierdził po chwili, przenosząc wzrok na bok. Nie chciał patrzeć jej w oczy. -Możesz mieć przeze mnie problemy. Szukają każdego, kto miał jakiekolwiek powiązania z Śmierciożercami...-powiedział, dopiero teraz na poważnie się tym martwiąc.
-Nie przejmujmy się tym teraz-poprosiła, znacznie bardziej niepokojąc się o niego. -Teodor, jeszcze nie wszystko skończone. Może uda nam się...
Przerwał jej, łącząc ich usta w ostatnim pocałunku. Nigdy nie sądził, że tak prędko przyjdzie mu się z nią rozstać, ale najwidoczniej tak musiało być, a on chcąc nie chcąc powinien się z tym pogodzić.
Włożył w ten pocałunek wszystkie swoje siły. Całą pasję, uczucie i czułość jaką ją darzył.
Było mu przykro. Przykro, że tak szybko nastał koniec.
Z początku dziewczyna oddawała jego pocałunki. Zarzuciła mu ręce na szyję i godziła się na tą chwilę namiętności, kiedy pewna myśl dotarła do jej umysłu. Odsunęła go od siebie, z paniką kręcąc głową.
-Nie, nie, nie...-wyszeptała, czując jak łza spływa po jej policzku. -Nie możesz tego robić, to jest jak pożegnanie-powiedziała z przerażeniem.
-Lena...
-Zawsze tak robisz, a potem znikasz-szepnęła, nie odrywając od niego wzroku.
Zamierzał zniknąć. Zamierzał, bo to co miał zrobić w niedługim czasie było czymś, czego ta dziewczyna nigdy by mu nie wybaczyła.
***
Blaise siedział na podłodze w swoim pokoju, ze znudzeniem wpatrując się w szarawą, popękaną ścianę. Starał się nie myśleć o tym co go czeka. Od zawsze wiedział, że jego decyzje w końcu przyniosą konsekwencje, ale to, że przyjdzie mu się z nimi zmierzyć tak szybko nigdy nie wpadło mu do głowy.
Nagle drzwi otworzyły się i wkroczyła przez nie drobna, ciemnowłosa dziewczyna. Usiadła obok niego, po czym bez słowa oparła głowę o jego ramię.
-Nigdy nie sądziłam, że to się tak skończy-powiedziała, cicho wzdychając.
-Poradzisz sobie beze mnie. Jesteś silna-pocieszył ją, delikatnie całując ją w skroń. -Mam trochę pieniędzy w Gringottcie. Weź je-polecił po chwili. -Wyjedź z kraju i uważaj na siebie. Nie miej konfliktów z prawem, bo cię zgraną. Twoi rodzice byli Śmierciożercami...
Dziewczyna w skupieniu słuchała jego rad, czując jak coś umiera w jej sercu. Wcale nie była silna. Wcale nie mogła sobie poradzić. Została wyniszczona przez wojnę, a jedyne co trzymało ją przy życiu to miłość jej ukochanego.
-Mieliśmy wziąć ślub-przypomniała mu drżącym głosem. -Mieliśmy żyć razem.
Zacisnął zęby, nie wiedząc co odpowiedzieć na jej słowa.
-I będziemy, Blaise-powiedziała cicho, czym bardzo go zaskoczyła. -Hermiona próbuje was stąd wyciągnąć. Gadała już z ministrem. Razem z Harry'm...
-Jak usprawiedliwisz morderstwo, Pansy?-zapytał poważnie. -Jak wytłumaczysz dlaczego wpuściliśmy Śmierciożerców do szkoły? Dumbeldore umarł tylko dlatego, że stwierdziliśmy, że nasze życia są więcej warte!
Dziewczyna przymknęła powieki, starając się opanować emocje.
-Kocham cię, Blaise-powiedziała, opierając o niego swojego czoło. -I wierzę, że moje serce nie byłoby wstanie pokochać złego człowieka.
***
Kiedy wreszcie przyszła odpowiednia pora, Draco, Teodor i Blaise zostali przeprowadzeni do korytarza mieszczącego się tuż przed salą rozpraw. Tam, przykuci do długich ławek siedzieli Śmierciożercy, Mściciele i inni zbrodniarze wojenni, których udało się złapać po tym, jak skończyła się bitwa.
-Draco?-Blaise spojrzał na swojego przyjaciela, który ze spuszczoną głową czekał aż wreszcie wywołają go i ogłoszą wyrok. -Draco?-ciemnowłosy Ślizgon szturchnął go w rękę, w myślach przeklinając kajdany które uniemożliwiały mu sprawniejsze poruszanie się.
-Ta...?-blondyn uniósł smętnie głowę, patrząc na przyjaciela spod uniesionych brwi.
-Rozmawiałeś z Hermioną?-zapytał niepewnie młody Zabini. -Podobno miała spróbować nas stąd wyciągnąć...-powiedział, bo choć sam nie wierzył w ten scenariusz, w jego sercu tkwiła drobna nadzieja.
-Nie widziałem się z nią odkąd opuściliśmy Hogwart-odparł nieco zdziwiony. -Skąd o tym wiesz?
-Pansy mi powiedziała. Była u mnie...-odparł cicho Blaise. -Granger nie pożegnała się z tobą?
-Nie, nie pożegnała-odparł Draco, przenosząc wzrok na ścianę. Dlaczego go nie odwiedziła? Czemu się nie pojawiła? Czyżby go winiła? A może dopiero teraz uświadomiła sobie z kim się zadaje?
Jego usta mimowolnie wygięły się w szerokim uśmiechu. Dawna Granger w życiu nie zaryzykowała by swojej reputacji by zadawać się z Ślizgonem i do tego kryminalistą...
-Spokojnie, Blaise. Wszystko będzie dobrze-powiedział poważnie Teodor, który od dawna przysłuchiwał się ich rozmowie. W końcu on i Draco mieli już plan...
***
Kingsley Shackelbolt zasiadł przed nimi otoczony dostojną radą Wizengamotu. Wszyscy patrzyli na nich w skupieniu, przyglądali im się uważnie i śledzili każdy ich ruch.
-Otwieram rozprawę w sprawie podejrzanych o Śmierciożerstwo-oświadczył głośno minister, nerwowo przełykając ślinę. Widać wiedział, że pogrążanie tych Ślizgonów wcale nie będzie do końca sprawiedliwe.
Nagle drzwi otworzyły się, jednak tylko Draco instynktownie spojrzał w tamtą stronę. Przyszła.
Widać starała się wyglądać porządnie. Miała na sobie elegancką sukienkę i ładnie uczesała włosy, ale nic nie było wstanie zamaskować śladów łez na jej policzkach.
Przez chwilę ich spojrzenia się spotkały. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w jego stalowoszare oczy, wiedząc, że więcej może nie nadarzyć się taka okazja.
Nagle Draco zrobił coś, co bardzo ją zaskoczyło. Uśmiechnął się do niej promiennie, zupełnie tak, jakby wcale nie miał zaraz lądować w Azkabanie. Zdziwiło ją to. Przez chwilę zastanawiała się po co to robi. Czyżby chciał jej tym dodać otuchy? A może już doszczętnie zwariował?
-Co się tak szczerzysz?-siedzący obok blondyna Teodor prychnął z politowaniem. -Tak cię to wszystko śmieszy?-szepnął z irytacją.
-Przyszła-odparł jakby było to oczywiste Draco, po czym z dużo lepszym humorem spojrzał na podenerwowanego ministra. Mógł siedzieć na krześle, skuty kajdanami, ale póki siedział między swoimi przyjaciółmi, nie bardzo mu to przeszkadzało.
-Na mocy danego mi prawa, skazuję Dracona Malfoya, Teodora Notta i Blaise'a Zabini'ego na...
-Powiedzmy im Blaise!-Teodor spojrzał na swojego przyjaciela z paniką. -Powiedzmy im, nie chcę tak kończyć!
Blaise uniósł w górę brwi, patrząc na Ślizgona jak na szaleńca.
-O czym ty mówisz człowieku?
-O tym, że to Draco nas zmusił...
-Jak możesz?!-blondyn spojrzał na Notta z oburzeniem. -Ja was zmusiłem?
-Panie ministrze...-Teodor z największą powagą spojrzał na Kingsleya, wokół którego rozległy się stłumione szepty. -Wiem jak to wygląda, ale to Draco zrujnował nasze życia. Moi rodzice uciekli z kraju i są Merlin wie gdzie, bo Malfoy zagroził, że ich zabije! Zawsze był nienormalnym psychopatą! Chciał mieć mnie za przyjaciela, nie mógł pogodzić się z myślą, że nie chcę być Śmierciożercą!
-Teodor co ty wygadujesz?-Blaise spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem, nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
-Przestań go bronić, Blaise!-Teodor zacisnął zęby ze złości. -Mężowie pani Zabini nie ginęli przypadkiem!-wykrzyczał na całą salę Nott. -To Draco zabijał ich, mszcząc się na Blaisie kiedy ten nie chciał dostąpić do szeregów Czarnego Pana.
Na sali zapadła cisza. Wieści Teodora były nieco szokujące...
-Draco to kłamca, podstępny manipulator. Jest mściwy i...
Blaise w milczeniu przypatrywał się Teodorowi, nie mogąc uwierzyć, że ten posunął się do tak żałosnego czynu. Zwykle honorowy, lojalny przyjaciołom Teodor ratował własną skórę, nie wiedzieć czemu wrabiając we wszystko Dracona.
-Wysoki sądzie, to nieprawda!-powiedział oburzony, dziwiąc się blondynowi, który nie mówił nic na swoją obronę.
-Możemy to sprawdzić...-powiedział cicho Shackelbolt. -Przynieście ich różdżki!-rozkazał dwóm pracownikom ministerstwa, którzy już po chwili przynieśli trzy podłużne pudełeczka i położyli je przed ministrem. -Za pomocą znanego zaklęcia sprawdzimy jakie czary były rzucane przez każdego z was-oznajmił z powagą. -Jeżeli nie znajdziemy na nich zaklęć niewybaczalnych, nie możemy wam nic zrobić-zwrócił się w stronę Blaise'a i Teodora. -Wypalone na waszych rękach mroczne znaki będą jedynie winą pana Malfoya.
Draco spuścił głowę, starając się wyglądać wiarygodnie. Chciał pokazać skruchę. Kto wie, może będzie miało to jakiś wpływ na wyrok?
Minister najpierw otworzył wieczko z różdżką Notta. Obejrzał ją uważnie i zmarszczył z zamyśleniem brwi.
-To nie jest pana różdżka-stwierdził ze zdziwieniem. -W pana kartotece zapisana jest zupełnie inna.
-Moja dawna różdżka zniszczyła się wiele miesięcy temu-wyjaśnił ze skruchą Teodor. -Nie mam pojęcia gdzie może być-dodał, pragnąc przekonać Kingsleya.
Shackelbolt tylko skinął głową, z krzywym uśmiechem otwierając pudełko z różdżką Blaise'a.
-A to ciekawe...-westchnął, z niedowierzaniem kręcąc głową. -Jak pan to wytłumaczy, Zabini?-zapytał, unosząc w górę dwie części przełamanej na pół różdżki.
Blaise spojrzał na ministra w szoku.
-Skąd mam wiedzieć? Kiedy mi ją zabieraliście była cała...-powiedział ze zdziwieniem.
Teodor przeniósł wzrok na siedzącą w tłumie Lenę. Patrzyła na niego z niedowierzaniem, zawodem i wściekłością. Po chwili nie wytrzymała. Wstała z miejsca i opuściła salę, mocno trzaskając drzwiami.
Cóż... w końcu miała do tego prawo. To on poprosił ją, by mu zaufała i włamała się do gabinetu ministra by przełamać różdżkę Zabiniego.
Minister tylko wzruszył ramionami, uświadamiając sobie, że nie może niczego zarzucić żadnemu z dwóch Ślizgonów.
-Nie pozostaje mi nic innego niż was uniewinnić-powiedział, ciężko wzdychając. Nie był co do tego zbytnio przekonany, ale w obecnej sytuacji nie miał podstaw by ich oskarżać.
-Panie Malfoy, czy przyznaje się pan do winy?-Kingsley uniósł w górę jedną brew, czekając na decydujące słowo Dracona.
Blondyn uniósł głowę, patrząc prosto w oczy ministra. Nie miał innego wyboru. Musiał ratować przyjaciół.
Powoli, niemal niezauważalnie skinął głową, nie spuszczając wzroku z zaskoczonego Shackelbolta.
-Na mocy danego mi prawa uznaję za winnego i skazuję Dracona Malfoya na dożywotni pobyt w Azkabanie za Śmierciożerstwo, liczne morderstwa i pomoc Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Było-Wymawiać-oznajmił donośnym głosem minister, uderzając w stół sędziowskim młotkiem. -Koniec rozprawy!
***
Na sali zapanowało zamieszanie. Niektórzy szeptali z przejęciem, inni nie mieli skrupułów by krzyczeć i na głos wypowiadać swoje zdanie na temat tego, co przed chwilą miało miejsce.
Trzej Ślizgoni zostali uznani za kłamców i manipulatorów. Inni, uwierzyli w wymyśloną przez chłopców historyjkę, mówiąc źle jedynie o Draconie, Teodora podziwiając go za jego odwagę.
Tak czy inaczej, nikt z nich nie zapamiętał ich tak, jak powinni być zapamiętani.
-Nie! Nie wierzcie mu!-Blaise zdawał się być w całkowitym szoku. Pracownicy rozkuli jego kajdany i zaczęli prowadzić go ku wyjściu, podczas gdy Draco był wywlekany z sali przez jakiegoś wysokiego osiłka.
-Teodor ty kłamco jak mogłeś?!-wrzasnął, kiedy Teodor znalazł się tuż obok niego.
-Na twoim miejscu rozkoszowałbym się wolnością-poradził mu cicho Nott, wyginając usta w ironicznym uśmiechu.
-Ty...-drzwi do sali rozpraw zamknęły się za nimi, a pracownicy puścili ich, oświadczając im, że są wolni. -Nie wierzę, że to zrobiłeś-Blaise dopadł Teodora i mocno przycisnął go do ściany, nie zważając na kłębiący się w korytarzu tłum. -Nie wiem jak przeżyłeś upadek z tego klifu, ale po raz pierwszy żałuję, że wtedy nie zginąłeś-wysyczał, po czym puścił go i zaczął przepychać się w stronę wyjścia z ministerstwa, pragnąc więcej go nie oglądać.
***
-Panie Nott?-Kingsley Shackelbolt podszedł do Teodora, delikatnie szturchając go w ramię. -Podziwiam pana za wymyślenie tej niezwykłej historii-szepnął, idąc razem z nim przez zatłoczony korytarz ministerstwa.
Chłopak spojrzał na ministra ze zdziwieniem, pytająco unosząc brwi.
-Nie wiem o czym pan mówi-powiedział przystając, nieco zmieszany. -Jakiej historii?
-Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. Draco nigdy tak by was nie skrzywdził. Poza tym... raczej nie chciałby się z panem widzieć, gdybyś rzeczywiście tak go wkopał. Idealnie to sobie obmyśliliście...
-Draco chce się ze mną widzieć?-Teodor nieco zaskoczony popatrzył na ministra. -Czy on nie jest już w Azkabanie?
-Doskonale wiemy, że nie jesteście złymi ludźmi. Pozwoliłem mu się pożegnać z przyjaciółmi.
-Dlaczego pan to robi?-Teodor zmarszczył brwi, splatając ręce na piersi. Nie zamierzał przyznać tego o co podejrzewał go Shackelbolt, ale czuł do niego podziw za to, że tak szybko ich rozgryzł.
-Sam nie wiem-Kingsley wzruszył ramionami, blado się uśmiechając. -Nie pozwól bym tego żałował.
***
-Draco?-Teodor wszedł do małego pokoiku, z współczuciem patrząc na jasnowłosego przyjaciela. -Tak mi przykro-usiadł przy stoliku naprzeciwko niego, nie mogąc powstrzymać się od cichego westchnięcia. -Żałuję, że to nie ja wyciągnąłem tamten los...
-W porządku, będziesz mnie czasem odwiedzał, prawda?-zaśmiał się cicho blondyn. -O ile pozwolą mi na odwiedziny...-dodał nieco bardziej ponuro.
-Wyciągniemy cię stamtąd-przysiągł Teodor, patrząc na niego z najszczerszą powagą.
-Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać-poprosił Draco, posyłając mu słaby uśmiech. -Lepiej powiedz jak Blaise. Bardzo się wkurzył?
-Mogło być gorzej-Nott wzruszył ramionami, pocierając ręką czarną opaskę zakrywającą jego oko. W myślach odtwarzał wypowiedziane przez Zabiniego, raniące słowa. Czy uda mu się jeszcze kiedyś odzyskać przyjaciela? -Draco posłuchaj ja... Nie chcę się z tobą żegnać, bo to nie tak powinno wyglądać pożegnanie dwóch przyjaciół. Przyjaciele nigdy nie powinni się w ogóle żegnać. Mam ochotę stąd po prostu wyjść, uśmiechnąć się i powiedzieć "do zobaczenia".
-Skoro tego chcesz...-Draco uśmiechnął się delikatnie, wskazując mu palcem drzwi. -Droga wolna.
Teodor zacisnął zęby, po czym wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi, zastanawiając się czy naprawdę jest na tyle silny, by to zrobić.
-Pozdrów ode mnie rodziców jak już ich znajdziesz-powiedział cicho Draco, machając mu kiedy ten się odwrócił. Teodor zaśmiał się tylko cicho, po czym na powrót usiadł przy stoliku, rozkładając ręce w geście kapitulacji. -Skoro nie każą mi jeszcze wychodzić, mogę tu trochę posiedzieć-stwierdził z rozbawieniem.
-Opowiedz jak przeżyłeś-poprosił Draco. -Nie chciałem cię pytać, wierzyłem, że pewnego dnia będziesz gotowy i o tym opowiesz, ale nie chcę do końca życia domyślać się twojej historii. Powiedz jak to zrobiłeś.
Teodor przez chwilę się wahał jednak w końcu rozsiadł się wygodnie na krześle i westchnął głęboko, posyłając słaby uśmiech w stronę przyjaciela.
-Nie powiedziałem wam o czymś. Wiedziała o tym tylko Lena. Ja...
-Byłeś śmiertelnie chory. Wiem o tym, pomińmy tę część-powiedział Draco, lekceważąco machając ręką. -Dlatego jeszcze bardziej mnie to ciekawi. Jakim cudem przeżyłeś? Dostałeś zaklęciem i...
-Nie dostałem zaklęciem-Teodor uśmiechnął się z zadowoleniem. -Tylko straciłem przytomność dokładnie w tym samym momencie, w którym pomknęło w moją stronę. Spadłem z klifu, a morze porwało mnie, wyrzucając na brzeg dopiero rankiem, kiedy ustał sztorm.
Po ciele blondyna przeszedł dreszcz. Wizja spędzenia w wodzie całej nocy była potworna.
-Nie wiem jak wtedy przeżyłem. Musiałem mieć szczęście-Teodor wzruszył ramionami, samemu zastanawiając się, jak udało mu się tak długo przetrwać. -Na brzegu znalazł mnie przywódca mścicieli. Zajął się mną, opatrzył, a nawet znalazł odpowiedni eliksir na moją chorobę. Mściciele słynęli z nienawiści do Śmierciożerców,a klątwa użyta przez mojego ojca była jednym z najczęściej używanych przez nich zaklęć. Na moje szczęście mściciele opracowali antidotum i mnie uzdrowili. Nie masz jednak pojęcia jak ciężko było mi przed nimi ukrywać Mroczny Znak.
-Domyślam się-przyznał Draco, przypominając sobie jak on szybko został zdemaskowany. -Ale jak zostałeś ich przywódcą?
-Wkrótce mistrz mścicieli umarł, w ostatniej minucie życia przekazując mi rządy. Najwyraźniej mój urok osobisty działał na tyle mocno, że mnie polubił-Teodor zaśmiał się nerwowo, przypominając sobie trudy z jakimi przyszło mu się zmierzyć. -Draco musiałem udawać i pozwalać mścicielom na to, żeby wierzyli, że popieram ich wycieczki do mugoslkiej wioski. Gdyby wszczęli bunt... byłbym martwy, a koniecznie chciałem się z wami zobaczyć.
-Dlatego pozwoliłeś by trzymali mnie w lochach?
-Miałem cię wkrótce z nich wyciągnąć, nie chciałem by spotkała cię krzywda...
Draco prychnął pod nosem, nieco rozbawiony tym nieporozumieniem.
-Wybiłem ci połowę ludzi-zauważył niechętnie, patrząc na niego ze skruchą.
-Tak, to był niemały problem. Mimo wszystko bardzo chciałem znaleźć ciebie i Blaise'a. Jimmy nie przypadkiem powiedział ci o mugolskiej wiosce. On mnie znalazł, widział żywego. Zabroniłem mu jednak mówić o sobie. Nie wiedziałem ile uda mi się pożyć, więc nie chciałem robić ci sztucznej nadziei.
-A twoje oko? Co się z nim stało?-Draco dopiero teraz zwrócił uwagę na czarną przepaskę. Był coraz bardziej ciekawy. -Hermiona wspominała coś o tym jak załatwiłeś Crabba i Goyla ale nie chciało mi się w to wierzyć...
-Rzucona przez mojego ojca klątwa nie została całkiem usunięta. Podręczniki nie kłamały co do tego, że nie da się jej pozbyć.
-Mówiłeś, że cie wyleczyli-Draco uniósł w górę brwi, nie do końca łapiąc się w historii przyjaciela.
-Skupili ją w jednym miejscu-Teodor wskazał palcem na czarną przepaskę. -Ukryte w nim zło i czarna magia na zawsze mają nieść śmierć-westchnął cicho, niezbyt zadowolony z tego rozwiązania. -Mimo wszystko, to musi mi starczyć.
***
Wkrótce Teodor dokończył swoją opowieść, a niecierpliwi pracownicy kazali mu opuścić salę. Nott choć niechętnie, podniósł się z krzesła i spojrzał na przyjaciela z delikatnym uśmiechem.
-Wiem, że to wszystko nasz wspólny pomysł ale...
-Nie zadręczaj się tym, Teodorze. Nic nie pomoże mi bardziej, niż świadomość, że moi przyjaciele są wolni i szczęśliwi-poprosił wesoło Draco. Owszem w głębi duszy umierał z rozpaczy, ale na użalanie się będzie miał jeszcze mnóstwo lat. -Wyjaśnij wszystko Lenie, pogódź się z nią, a potem korzystaj z życia póki się da-zachęcił go, robiąc wszystko by jego głos nie zadrżał. -No i dopilnuj, żeby Blaise o niczym nie wiedział. Wkurzyłby się jeszcze bardziej, gdyby wiedział, ze uknuliśmy to za jego plecami.
-Tak jest dla niego najlepiej-stwierdził ponuro Teodor. -Dziękuję ci Draco-powiedział nagle, kiedy już miał wychodzić z pokoju.
-Za co?-Draco uniósł w górę brwi, patrząc na niego z niezrozumieniem.
-Za bycie prawdziwym przyjacielem-odparł, po czym skinął mu głową i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając za sobą totalnie rozbitego Ślizgona.
***
Kiedy drzwi zamknęły się za młodym Nottem, a Draco został w pokoju zupełnie sam, poczuł jak przytłaczają go skrajne emocje. Był szczęśliwy, bo jego przyjaciele wreszcie byli bezpieczni. Mieli żyć wolni, a wraz z czasem z pewnością będą się z tego cieszyć.
Z drugiej strony ogarniała go rozpacz i przerażenie, bo bez nich był nikim. Stawał się zupełnie innym, gorszym człowiekiem, który wyzbywał się swojego człowieczeństwa i uczuć. Nie potrafił myśleć trzeźwo, nie słuchał swojego sumienia i nie dbał o to, co myślą o nim najbliżsi.
Nagle klamka do drzwi poruszyła się. Coś boleśnie ścisnęło się w jego żołądku. Nie tak powinno wyglądać zakończenie.
Spodziewał się jakiegoś pracownika ministerstwa, który wraz z nim teleportuje się do Azkabanu by na zawsze zaprzepaścić jego szanse na normalne życie, jednak w drzwiach pojawił się ktoś zupełnie inny.
-Czego od ciebie chciał? O czym z tobą rozmawiał? Jakim cudem ten kretyn miał czelność w ogóle spojrzeć ci w oczy?!-Hermiona Granger zatrzasnęła za sobą drzwi, patrząc na blondyna z niezrozumieniem. -Dlaczego na to pozwoliłeś?-zapytała z żalem, dopiero teraz nie wytrzymując i wypuszczając z oczu łzy.
Draco tylko uśmiechnął się smutno, rozkładając ramiona.
Dziewczyna nie czekała długo. Podbiegła do niego i bez wahania rzuciła mu się w ramiona, wiedząc, że to ostatni raz kiedy jest przy nim tak blisko.
-Chcę, żebyś wiedział, że to co zrobiłeś nie ma znaczenia. Nie wierzę w ani jedno słowo Notta-zapewniła go, nie przestając go przytulać.
-Hermiona ja...
-Niczym nie musisz się przejmować. Będzie dobrze, poradzę sobie, spróbuję cię wyciągnąć i...-głos uwiązł jej w gardle. Bała się, że jeżeli powie coś jeszcze, rozpłacze się i nie będzie mogła dodać mu otuchy.
Draco uśmiechnął się bez przekonania. Nie wiedział, czy próbowała przekonać siebie czy jego, ale w pewnym stopniu był jej za to bardzo wdzięczny.
-Ludzi nie wypuszcza się ot tak z Akabanu.
-No ale...
-Hermiono pozwól mi z godnością przyjąć karę, na którą zasługuje-odsunął ją od siebie na wyciągnięcie ramion, uważnie patrząc jej w oczy.
-A Nott? Czemu to nie Nott odsiedzi wyroku?-zapytała ze złością. Była wściekła za to, jak chłopak podle doniósł i wymigał się od kary. -On cię oczernił, Draco. Zrobił z ciebie potwora...
-Nie obchodzi mnie to, co myślą o mnie tamci ludzie, Hermiono-odparł poważnie Draco. -Na tobie mi zależy i chcę żebyś ty znała prawda. Reszta nie jest ważna.
Dziewczyna patrzyła na niego bez przekonania, jednak w końcu zarzuciła mu ręce na szyję i złożyła na jego ustach czuły pocałunek. -Będę na ciebie czekać-powiedziała i zamierzała wyjść, kiedy ten złapał ją za nadgarstek i zmusił by na powrót spojrzała mu w oczy.
-Nie czekaj, nie wrócę-powiedział, czując jak dopiero teraz sobie to uświadamia. Serce pękło mu na pół, kiedy zobaczył jak łzy coraz obficiej spływają po jej policzkach. -Obiecaj, że ułożysz sobie życie beze mnie-poprosił niemal błagalnie. -Że nie będę musiał się o ciebie martwić-teraz głos mu zadrżał. Nie wytrzymał.
Przez dłuższą chwilę milczała, przełykając gorzkie łzy. Żądał od niej niemożliwego.
-Cieszę się, że Harry i Ron zmusili mnie bym cię uwiodła-przyznała, uśmiechając się przez łzy. -Byłeś najlepszym co mnie w życiu spotkało-zapewniła go, kładąc rękę w miejscu, w którym było jego serce. -Kocham cię-szepnęła, po czym po raz ostatni, krótko pocałowała go w usta.
-Obiecaj-powtórzył uparcie, nie zamierzając odpuścić.
-Obiecuję-odparła z lekkością, po czym wyjęła rękę z jego uścisku i zniknęła za drzwiami pokoju, mając się w nim nigdy więcej nie pojawiać.
***
Ludzie mogli myśleć różne rzeczy, ale według Teodora Notta, ich zakończenie było szczęśliwe.
Draco pozostał sobą. Pozostał człowiekiem, który na pierwszym miejscu stawiał dobro, szczęście swoich przyjaciół i miłość. Zmienił się. Po żałosnym, złośliwym nastolatku nie było już śladu. Draco wygrał.
Owszem, może więzienie, nie było najlepszym co mogło go spotkać za jego trudy, ale wierzył, że to tylko próba. Kolejna, nie taka ciężka jak poprzednie, bo tym razem był to już koniec.
Draco zaznał spokoju, nie musiał przejmować się jutrem.
Oczywiście Teodor nie zamierzał go tam zostawiać. Jego misja jeszcze się nie skończyła. Musiał pracować. Ciężko, każdego dnia robić wszystko by znaleźć sposób na wyciągnięcie blondyna z więzienia.
Blaise był wściekły. Z pewnością nie wybaczy mu tej zdrady, ale prędzej czy później pogodzi się z tym. Ożeni się z Pansy, będą mieli dzieci i zamieszkają w domu o jakim zawsze marzyli. Będą rozkoszować się wolnością i spokojnymi czasami, które wspólnie sobie wywalczyli. Nie zapomną też o swoim przyjacielu. Draconie Malfoy, który przez społeczność zapamiętany jako najgorszy potwór, dla nich będzie bohaterem, o którym będą opowiadać swoim dzieciom.
On sam, zaszyje się na Nokturnie. W ich mieszkaniu, miejscu, które było dla nich azylem. Śmiertelny Nokturn, choć zły, ponury i mroczny, jemu będzie przypominał o wspaniałych czasach, które przeżył razem z przyjaciółmi...
Kiedy wyszedł z ministerstwa, zobaczył wysoką, ciemnowłosą dziewczynę, która czekała na niego pod drzwiami. Patrzyła na niego ze złością, wyrzutem i niedowierzaniem. Chyba miał ją stracić, bo najwyraźniej jego szczęśliwe zakończenie nie mogło być przesłodzone.
Uśmiechnął się krzywo w stronę dziewczyny, jednak uśmiech ten szybko zniknął z jego twarzy, bo ta bez ostrzeżenia go uderzyła. Skrzywił się nieznacznie, bo Granger dopiero co złamała mu nos, jednak rozumiał, że najwyraźniej musi przez to przejść.
-Znajdzie się na to jakieś wytłumaczenie, czy po prostu jesteś tak bardzo podły i tchórzliwy?-zapytała, ocierając z policzków dopiero co wyschnięte łzy.
W jej głowie pojawiał się Draco. Draco, który uświadomił jej, że to Teodora tak naprawdę kocha. Czy blondyn zniżyłby się kiedykolwiek do takiego zachowania jak Nott?
-Razem z Draco wymyśliliśmy taki plan. Ratowaliśmy Blaise'a. On stracił wolność, ja przyjaciół-powiedział ze zrezygnowaniem. -Możesz mnie nienawidzić, droga wolna.
Wyminął ją i ruszył przed siebie, kiedy ta zatrzymała go swoimi słowami.
-Ale ja cię kocham, do jasnej cholery!
Odwrócił się, patrząc na nią ze zdziwieniem. Dziewczyna patrzyła na niego z prawdziwą szczerością, pragnąc zatrzymać go przy sobie.
-Nie po to przechodziłam przez piekło, marzyłam o tobie, żeby teraz z ciebie zrezygnować. Z ludzi, których kochamy się nie rezygnuje-powiedziała, szybko do niego podchodząc.
-Jesteś gotowa mi to wybaczyć?-zapytał z niezrozumieniem.
-Kocham cię-powiedziała przez łzy, po czym rzuciła mu się na szyję, gotowa spędzić u jego boku wszystkie swoje dni. -Zawsze będę. I zostanę z tobą do końca.
Lena uśmiechnęła się do niego delikatnie, chcąc mu przez to przekazać, że nie zamierza go opuszczać. Nie zamierzała się z nim także żegnać, bo prawdziwi przyjaciele nigdy się nie żegnają. Złapała go za rękę i u jego boku ruszyła naprzód, gotowa zacząć nowe, lepsze życie.
Ta historia jest o ludziach, którzy po latach niestrudzonej walki wreszcie wywalczyli sobie wolność.
Tą wolnością była przyjaźń, miłość, honor i odwaga. Tą wolnością było dobro, bo tylko dobro może człowieka naprawdę wyzwolić.
Dlatego też, niezależnie od ich położenia, każdy z nich wreszcie był szczęśliwy. Spokojny o nadchodzące jutro, pewny swoich celów i wartości.
Każdy z nich, był pewien, że ich historia, choć niejednokrotnie nasiąknięta smutkiem i mrokiem, wniosła coś do nawet najtwardszego serca.
No bo kto by pomyślał, że historia jakiegokolwiek Ślizgona miałaby zachęcać do bycia dobrym człowiekiem?
-------------------------
Kochani!
Tak, to już jest koniec. Przed nami już tylko epilog, w którym zapewniam, że będzie nieco bardziej kolorowo <3
Już sobie wyobrażam jak siedzicie przed monitorami i macie ochotę mnie ukatrupić za to, że nie było słodko i szczęśliwie :D Przepraszam ... ;)
Mam nadzieję, że mimo wszystko Was nie zawiodłam. Pisanie zakończenia jest trudne. Jest jak pożegnanie, które powinno wypaść w miarę przyzwoicie :)
Musicie wiedzieć, że cała ta historia była dla mnie wielką przygodą i jestem z niej bardzo dumna. Czy w ramach tego, moglibyście komentować równie pięknie co pod poprzednią notką albo nawet ładniej? :D Nic nie sprawia tyle radości co liczne komentarze!
Tak czy inaczej, bardzo wszystkim dziękuję. Każdemu, kto był ze mną i czytał moje opowiadanie ;)
Tego bloga prowadziłam najdłużej. Miał najwięcej czytelników i najwięcej komentarzy. Tworzenie go, było dla mnie naprawdę fajną zabawą i jestem niezmiernie wdzięczna za to, że miałam go dla kogo pisać.
Co będzie potem? Nie wiem, czy będę jeszcze tworzyć. Owszem, bardzo to lubię, ale póki co nie podejmę się pisania kolejnego opowiadania :( Pewnego dnia jednak wrócę, to chyba wam mogę obiecać ;)
A teraz komentować, proszę! Chcę wiedzieć, czy ostatni rozdział jest znośny (nie ukrywam, że się tym przejmuję). Pozdrawiam was serdecznie i dziękuję za taką wspaniałą przygodę :)
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńMasz rację mam Cię ochotę ukatrupić.
Jak nie będzie szczęśliwego zakończenia to Cię znajdę.
Szkoda, że Teodor i Draco musieli coś takiego zrobić.
Szkoda, że Draco stracił wolność.
Szkoda, że Teodor stracił przyjaciół.
Szkoda mi Blaisa bo czuje się oszukany.
Szkoda mi Hermiony bo straciła Draco.
Cieszę się, że Lena uwierzyła Teodorowi.
Cieszę sie, że Minister wie, że to kłamstwo.
Czekam na kolejny rozdział.
Czekam na happy end.
Draco musi wyjść z więzienia i być z Hermioną.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Tu była Layls i też wygrała.
OdpowiedzUsuńOna zawsze wygrywa gdy przeczyta najwspanialszą z książek.
Pamiętaj o tym, że inni Blogerzy też wygrali.
Dziękuję, że sprawiałaś, iż Twoje opowiadanie było naszym trofeum.
Nie każdy rozdział komentowałam, ale każdy czytałam, byłam od początku, i ciężko mi uwierzyć, że to już koniec... Mimo, że rozdział smutny ja się uśmiecham i czekam na epilog :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Genialny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńDalej mam nadzieję że jednak w epilogu Draco i Hermiona będą razem ;)
tak czy inaczej całe opowiadanie jest wspaniałe :)
czekam na ciąg dalszy :D
Ja..nie wiem co powiedzieć. Dalej przeżywam to, co się wydarzyło. Moje serce (podobnie jak Dracona) pękło na pół. To było jedno z najpiękniejszych opowiadań, jakie kiedykolwiek czytałam, więc naprawdę cierpię z powodu zakończenia. Choć jest piękne. "Jeden traci wolność, drugi przyjaciół" Przy tym fragmencie poleciała pierwsza łza. Potem było ich coraz więcej. Żałowałam Draco, chociaż wiem, że pewnie go uratujesz. Żałowałam Blaisa, ponieważ nie wie, jak bardzo oddanych ma przyjaciół. Żałowałam Teodora, z powodu tego,że stracił najważniejsze w życiu - przyjaciół. Żałowałam Hermiony, tego że musiała się pożegnać. Przecież nikt nie lubi zakończeń. Ale żałuje również Ciebie. Mi jest strasznie pożegnać się z tym opowiadaniem, ale wyobrażam sobie co Ty musisz czuć. Sama nie wiem, czy chce czekać na epilog. Przecież epilog to pożegnanie a ja nie lubię się żegnać...
OdpowiedzUsuńNope. Nie zgadzam się. Odwołaj to. Natychmiast. Jestem bardzobardzobardzo poważna. Jeśli "kolorowość" epilogu będzie czymś innym niż happy end, to nie żyjesz.
OdpowiedzUsuńPoprzez happy end rozumiem oczywiście to, że Hermiona i Draco będą razem, Malfoy wyjdzie z Azkabanu, Nott pogodzi się z Zabinim i wszyscy będą sobie żyli. Nie wiem, czy szczęśliwie, ale do cholery! - nie łam mi serca! Ostatnio tyle opków dramajni smutno się kończy, nie zniosę kolejnego.
Co to w ogóle moda na smuty ja się pytam?!
Wybacz, ale jestem bardzo zbulwersowana i nie napiszę Ci, jak bardzo podoba mi się ten rozdział. Achów i ochów oczekuj pod epilogiem. Zdradzę Ci tajemnicę - im szczęśliwsze zakończenie, tym więcej cudownych cech Twojego opowiadania znajdę.
Nie no, zawsze będę zaznaczac, jak bardzo kocham to opowiadanie i ile refleksji wniosło do mojego życia. To historia o pięknej przyjaźni, nie ocenianiu po pozorach i miłości, która wszystko zwycięża.
ALEITAKCIĘZABIJĘJEŚLITOSIĘDOBRZENIESKOŃCZY.
Pozdrawiam.
Bardzo zbulwersowana Lumossy
Ach i co ja mam napisać? Biada mi, bo słowa wiążą mi się w gardle...
OdpowiedzUsuńWcale nie chcę cie ukatrupić. Przed tym muszą być tortury! Hahahaha...
A tak na poważnie to jestem w rozsypce.Totalnie nie wiem co napisać.
Jak zaczęłam czytać to opowiadanie byłam zachwycona. Orginalny pomysł,
fantastyczny styl pisania i ogólnie strasznie wciągające :D Nic dodać, nic ująć...
Jak teraz o tym myślę to ani trochę nie żałuję, że zostałam. Komentowałam od któregoś tam rozdziału, ale z ręką na sercu mogę przyznać, że to był jeden z moich pierwszych komentarzy na blogosferze.
Co do samego rozdziału:
Cud, miód i truskaweczki ♡
Co prawda łzy mi leciały ciurkiem, ale było warto! Przepięknie ujęłaś prawdziwość ich przyjaźni. Nie wiem czy sama zdobyłabym się na takie poświęcenie dla przyjaciół.
Draco zachował się bohatersko. W sumie nie wiem jak to określić... ale zaimponował mi ogromnie. Jego postawa była wyjątkowa.Od razu widać jaki jest i w jaki sposób zmieniła do wojna. Bo nikt mi nie wmówi, że ona nic nie zmieniła.
Także Teodor był wspaniały. Jakby nie patrzyć to niewiadomo który z nich ma gorzej...
Trudno mi to wszystko przetrawić, ale jestem pewna, że epilog będzie równie piękny. Rozpisałabym się jescze lecz to pod zakończeniem chcę wylać z siebie to wszystko...
Przepraszam za taki krótki i nieskładny komentarz, ale muszę się z tym przespać... Uwielbiam i kocham ~ Luar Princesa
ps. Na serio nie wiem co mogłabym jescze dodać...
Nie. Mogę. Przestać. Ryczeć.
OdpowiedzUsuńCzuję się jak gówno.
Dlaczego to tak bardzo boli.
Czekałam. Czekałam, aż się doczekałam. Od pierwszych słów opowiadania, wiedziałam, że nic nie będzie po mojej myśli. To wszystko było takie smutne, lecz z drugiej strony takie wspaniałe, lojalne i odważne. Nie mogę ująć w słowa, jakie emocje odczuwałam, kiedy czytałam ren rozdział. Płakałam razem z Hermioną, serce mi pękało, ale wiedziałam, że tak musi być. To Twoja historia, i tylko Ty wiesz jak powinna się skończyć. Mimo to, proszę spełnij nasze marzenia i niech epilog będzie naprawdę zaskakujący. Nie chcę za długo się rozpisywać, komentarz kończący i dziękujący Ci za tak wspaniałą przygodę, pojawi się p[od epilogiem. Wierzę, że nie zawiedziesz nikogo. Płakałam i płakałam i gryzłam wargi, ale trzeba przez to przejść. Łzy się skończyły, pozostał smutek. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko niedługo się skończy. Zawsze czekałam na kolejne rozdziały. Wchodziłam tutaj wieele razy codziennie. Nie przyjmuje do wiadomości, że jeszcze parę linijek i zakończy się i ta historia. Nie banalna i oklepana, ale nowatorska, prowadząca wiele wątków. Mam nadzieje, że mimo to przemyśli wszystko i nie zostawisz nas. Cały czas proszę o to by nie brakło Ci weny. Pisz i nie przestawaj. Ja umieram z niecierpliwości i czekam. Tylko to mi pozostaje. Pozdrawiam! / somysterious
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.
OdpowiedzUsuńDraco ma dożywocie a Azkabanie ?
Chciałabym, żebyś jednak to odkręciła..
Dramione True Love<3
Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jeśli tak sobie zaplanowałaś, to tak musi być :)
UsuńPłaczę bo koniec. To było cudowne ._. Rozdział świetny, myślałam że już się nie porycze. I się nie udało...
OdpowiedzUsuńTeraz tylko czekać na epilog.
Dziękuję, że mogłam przeczytać coś tak świetnego :*
Boze ! Malo nie dostalam zawalu jak to przeczytalam ! Z poczatku sineprzerazilam bo to bylo jakby koniec tej opowiesci znaczy ten rozdzial byl taki jakby konczacy a nie we wszystkich opowiadaniavh jest epilog
OdpowiedzUsuńAle bogu dzieki jeszcze epilog w ktorym ma byc happy end bo nie recze za sb jasne ? :)
Od tego momentu "-Za co?-Draco uniósł w górę brwi, patrząc na niego z niezrozumieniem.
OdpowiedzUsuń-Za bycie prawdziwym przyjacielem-odparł, po czym skinął mu głową i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając za sobą totalnie rozbitego Ślizgona." do końca wyłam jak bóbr. Nawet pisząc komentarz literki mi się rozmazują.
Tak mnie wzruszyłaś.
twoje opowiadanie jest takie piękne pokazuje czym jest prawdziwa przyjaźń.
Zastanawiam się czy w rzeczywistosci znajdziemy taką przyjaźń , którą przedstawili nam Draco , Teodor i Blaise?
Na świecie jest wielu ludzi ,ale czy jest ktoś taki , kto byłby zdolny do takiego poświęcenia jak Draco?
żyjąc w XXI w. śmiem w to wątpić.
Dlatego chciałam Ci z całego serca podziękowac za to ,że pokazałaś nam co to jest prawdziwa przyjaźń ;)
pozdrawiam ;*
Kosmos :) jestem pod wrażeniem, Dramione, które nie jest cukierkowe i nie ma cukierkowego zakończenia - cudowne...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za Twojego bloga, pracę, poświęcony czas.
Pozdrawiam serdecznie
Magdalena Ł
Dla mnie świetny rozdział. Trochę smutny, ale tak miało widocznie być. Miło było czytać to opowiadanie, czekam na epilog z niecierpliwością. Pozdrawiam gorąco, Domi.
OdpowiedzUsuńNie powiem, że to zakończenie, bo z niecierpliwością czekam na epilog, wierząc, że zdarzy się tam mnóstwo cudów. Podziwiam cię, za to, że stworzyłaś tak cudowną historię o przyjaźni trzech chłopców. Nie powiem, że nie płakałam, kiedy ogłoszono wyrok. Naprawdę podziwiam Draco, że posunął się do czegoś takiego, by zagwarantować wolność przyjaciołom. Chociaż tutaj najtrudniejszą rolę miał do odegrania Teo. Jestem pod wrażeniem emocji, jakie przelałaś na ten rozdział. Jest po prostu fantastyczny. A kiedy można spodziewać się epilogu?
OdpowiedzUsuńTen blog jest najlepszy ze wszystkich!
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
O jejku popłakałam się. Spodziewałam się całkiem czegoś innego. Ty to potrafisz zaskoczyć! Wspaniałe, nie mam na to słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Drulie
No nie, absolutnie nie zgadzam się na taki koniec! Nie, nie, nie! Draco ma być szczęśliwy :-( Jestem zła na Ciebie :-( mam nadzieję, że w epilogu będzie jakiś happy end z Hermioną :-( czekam niecierpliwie na epilog i życzę weny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lessiada
Czytając Twojego bloga, od samego początku, było wiadomo, że to opowiadanie będzie jednym z najlepszych. Pierwszy raz się popłakałam czytając dramione. Nie wiem czemu, ale trzeba przyznać, że odwaliłaś kawał dobrej roboty . Nigdy nie schodziłaś poniżej pewnego poziomu. Notki były dodawane regularnie, a rzadko się to zdarza przy 50 rozdziałach. Tym większe brawa dla Ciebie. Tym rozdziałem ukazałaś tragizm życia trójki przyjaciół z Nokturnu. Nigdy nie mieli lekko, nigdy los im nie szczędził przeciwności. Niemniej jednak czekam z zapartym tchem na epilog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pat.
Nienawidzę tego rozdziału... ale i tak dziękuję... za wszystkie rozdziały...
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny!
OdpowiedzUsuńTak wiem, piszę tak na początku zawsze o każdym, ale taka jest prawda. Przepłakałam cały rozdział. Każdego dnia chciałam ujrzeć powiadomienie o ostatnim rozdziale, ale także przeciwnie. Dlaczego? Bo związałam się z tym blogiem. Był i jest jak przyjaciel, którego mam stracić. To okropne uczucie. Były chwile kiedy płakałam i się uśmiechałam czytając wszystkie notki. Ta ciekawość, co będzie dalej, to uwielbiam najbardziej. Nienawidzę pożegnań, nigdy nie byłam w nich zbyt dobra.
Przykro mi, że tak to się skończyło, ale jak ujęłaś na samym początku to opowiadanie nie należy do tych kolorowych, więc można było się spodziewać takiego zakończenia. No, nie do końca, bo jeszcze wszyscy czekamy na epilog. Czułam jak serce mi się łamało na miliony kawałeczków, kiedy przeczytałam, że Draco został skazany na dożywotni wyrok w Azkabanie. To musiało oznaczać, że Hermiona musi sobie ułożyć życie z kimś innym. Kimś kto nie jest Draconem Malfoy'em. Mam taką małą nadzieję, że w epilogu uda się Draco jakoś wyciągnąć z więzienia i wszystko się skończy happy end'em.
To opowiadanie jest jedynym, który mnie tak bardzo poruszyło swoją historią. Nigdy nie przeżywałam żadnego tak bardzo jak ten.
Ale chcę Ci powiedzieć jedno... Dziękuję.
Dziękuję, że stworzyłaś takie piękne opowiadanie, które poruszyło na pewno nie tylko mnie.
Dla mnie jesteś drugą J.K. Rowling <3
Jeszcze się do końca nie żegnam, bo czekam razem ze wszystkimi Twoimi czytelnikami na epilog, który będzie tak samo cudowny jak całe opowiadanie.
Wow, po raz pierwszy tak bardzo się rozpisałam :)
Pozdrawiam,
Klaudia
Hej :) Czytałam twojego bloga od początku i mogę otwarcie powiedzieć ze jest jedyny w swoim rodzaju . Przeczytałam każdy rozdział i każdy był wyjątkowy masz wieki talent . Pokazałaś świetną historie w której była miłość, przyjaźń , odwaga , honor ale i wolność . Popłakałam się naprawdę świetna historia Gratulacje :) Teraz tylko czekam na epilog :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ostatni rozdział jest taki jaki powinien być. Pokazuje, że nie można zabijać 'od tak'. Mimo, że ta cała rozprawa jest naciągana, bez veritaserum, ale wiadomo, że coś takiego musiało się pojawić. To było oczywiste, że to Draco będzie musiał zostać 'kozłem ofiarnym'. Wielka przyjaźń itd.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało to co napisałaś bo my sami możemy sobie dopisać jak ich losy potoczyły się dalej.
Ostatni rozdział jest taki jaki jest bo można na nim skończyć, stwierdzić, że tak zakończyła się ta historia. Można też przeczytać epilog i dowiedzieć się jak ty widziałaś tą historię.
Mi podoba się takie zakończenie, ale przeczytam oczywiście epilog :)
Nic dodać nic ująć.
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny na kolejne opowiadania,
Pożoga
Przyznam szczerze, że długo zastanawiałam się, co mam napisać w tym komentarzu. Nie mogę uwierzyć, że jest to już koniec tej wspaniałej historii. Epilog zbliża się coraz większymi krokami, sprowadzając nas do zakończenia. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jedno z najlepszych potterowych opowiadań w całej blogosferze. Masz naprawdę wielki talent. Według mnie pisanie jest darem i Ty właśnie taki dar posiadasz. Czytając swoje opowiadanie wiele razy śmiałam się i zarazem płakałam. Tak było właśnie w przypadku tego rozdziału. Po prostu nie mogłam się opanować i skończyć tego, jak należy. Pamiętam, gdy na tym blogu pojawił się prolog. Kiedy zakończyłaś ''Walcząc o Szczęście'', poinformowałaś, że zamierzasz pisać, coś bardziej mrocznego. Przyznam szczerze, że byłam nastawiona do tego sceptycznie. Przyzwyczaiłam się, że piszesz takie słodkie opowiadania, które mają szczęśliwe zakończenie. Mimo to, z ciekawości zajrzałam i przyznam, że szczęka mi opadła. Prolog był genialny i od tego czasu postanowiłam, że nigdy nie będę w Ciebie wątpić. Z każdym rozdziałem zaskakiwałaś mnie coraz bardziej. W końcu przyzwyczaiłam się, do codziennego sprawdzania, czy na twoim blogu nie pojawiło się coś nowego. Historia przyjaźni Draco, Teodora i Blaise'a inspirowała mnie każdego dnia. Kto by pomyślał, że są skłonni do takich poświęceń? Chcę Ci bardzo podziękować, za to że ja również mogłam być częścią tej historii. Ze zniecierpliwieniem czekam na całkowite zakończenie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko.
Pozdrawiam, Mopsica Pansy.
PIĘKNE!!!
OdpowiedzUsuńPrzy końcu płakałam. Świetnie piszesz. Czekam na epilog.
Pozdrawiam :D
Łał.... wspaniałe co mogę powiedzieć?
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się epilogu :)
Po prostu nie mogę przestać płakać...
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział , chociaż cholernie smutny .
mam nadzieję, że epilog będzie równie wspaniały :)
Siedzę i ryczę jak bóbr :D Przecudna historia o prawdziwej przyjaźni, która jest w stanie przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu...
OdpowiedzUsuńNa podziękowania przyjdzie jeszcze czas, ale ja już dziękuję Ci za tę historię ;*
Świetny rozdział, tak samo jak całe opowiadanie. Jak czytałam o planie Draco i Teo bardzo chciało mi się płakać. To takie niesprawiedliwe (no ale nie ukrywam, że też bardzo wiarygodne).
OdpowiedzUsuńBłagam wyciągnij w jakiś sposób Draco z Azkabanu w epilogu!!!
Czytałam kilka Twoich opowiadań i to jest niepodważalnie najlepsze. Nie ukrywam też, że właśnie ono najbardziej zainspirowało mnie jeśli chodzi o mojego bloga.
Jestem pod wrażeniem całokształtu i zachęcam do dalszego pisania, bo jesteś w tym naprawdę dobra.
Pozdrawiam i wyczekuję epilogu :) - tusia
Jak zwykle super, nie rozpisuje się, bo szczerze nie mam dużo czasu, ale na napisanie przynajmniej jednego krótkiego zdania musiałam. Naprawdę z niecierpliwością czekam na epilog :)
OdpowiedzUsuńŚciskam i całuje Sectun Sempraa :*
I weny na tą końcówkę <3
Powiem szczerze, że się popłakałam. Piękna notka i super pomysł na zakończenie tej historii.
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić za twoją pomysłowością oraz talentem do pisania. Zakochałam się w tym blogu do szaleństwa.
Mam nadzieje że epilog mnie zaskoczy i będzie Heppy end dla Dracona i Hermiony. Wierze że tak będzie :)
Pozdrawiam i czekam na nn .
Twoja największa fanka :**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZostań jasnowidzem- tak masz racje mam ochotę Cię ukatrupić. Jak nie będzie szczęśliwego zakończenia to Cię znajde i zabije. Ej no, aż się popłakałam jak to czytałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny :*
Ever
O jechane, jaka akcja. Zamiast mózgu mam kisiel. Draco i dożywocie w Azkabanie? Mam nadzieję, że epilog będzie kolorowy tak jak piszesz, i Hermi wyciągnie naszego Draco z tej klity. Jeśli nie to będę się czuła niczym po pocałunku Dementora. Rozdział jak zawsze świetny! Jesteś naprawdę najlepszą i najwspanialszą autorką Dramione. Systematycznie dodajesz notki i dbasz, żeby zawsze coś się działo. Nie rób nam tego i nie zrywaj z Dramione. Życzę powodzenia w pisaniu epilogu oraz weny w wymyślaniu następnego opowiadania. Pozdrawiam! /Juliette
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, dlaczego tak, a nie inaczej :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w epilogu wszystko się wyjaśni i będzie słodko i kolorowo ;3
Pozdrawiam,
S.
Sama nie wiem jakie powinno być zakończenie tej historii, z jednej strony bardzo bym chciała, żeby wszyscy żyli długo i szczęścicie. Trójka głównych bohaterów nie była przecież zła, tylko została zmuszona do bardzo trudnych decyzji, jednak czy można zapomnieć im wszystkie zbrodnie bo nie robili tego z przyjemności?
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog.
Płaczę. Nie mogę przestać. Ta historia była i jest cudowna. Zakochałam się w niej. Zakończenie mimo, że smutne to szczęśliwe. Nie mogę uwierzyć, że to (opowiadanie) juz się skończyło. Mam nadzieje, że będziesz dalej pisać. Przez długi czas nie będę mogła się otrząsnąć, że to koniec. Będę ciągle mówiła: "koniec? nie to niemożliwe. sprawdzę czy nie ma nowego rozdziału! ". Dziękuję za to, że miałam możliwość przeczytania twojego bloga. :****
OdpowiedzUsuńczekałam do końca czy coś się nie zmieni, a tu cały taki dramatyczny rozdział :(
OdpowiedzUsuńno mam nadzieję, że Smok jeszcze z tego wyjdzie bo za takie poświęcenie i to co zrobił dla przyjaciół i innych nie powinien tak skończyć, co drugi 'dobry' czarodziej nie byłby do tego zdolny co on zrobił !!
Rozdział pomimo tego że nie był szczęśliwy jest naprawdę świetnie napisany !! Czekam na tej bardziej kolorowy epilog i na następne Twoje opowiadanie jeżeli będziesz pisać dalej !!
Nie mam pojęcia, co tu napisać. Rozdział jest wspaniały, zawiera w sobie tyle emocji i przesłań, ale jest jedno "ale" - Draco. Wiem, że ratował przyjaciół, wiem, że to szlachetne i piękne, jednak nie jestem w stanie przeboleć, że po tym wszystkim, co go spotkało resztę życia ma spędzić w Azkabanie. Kurczowo trzymam się słów Teodora, że go wyciągnie, a wręcz rozpaczliwie w to wierzę, że nawet po latach Draco odzyska wolność i będzie mógł zacząć nowe życie z Hermioną. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję :)
OdpowiedzUsuńCo do całej historii, muszę Ci serdecznie pogratulować jej ukończenia i tego, jaka była wspaniała. Bez wątpienia zostanie w mojej pamięci na bardzo długo i własnie za to Ci dziękuję :*
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Życie nie jest słodkie i kolorowe...nie tylko
OdpowiedzUsuńTa historia jest o życiu.
Czytając ja, trafialam na takie momenty,które przemawiały do mnie z taka moca...
Nie wierze, ze to juz koniec.
Mam nadzieje,ze napiszesz, kolejna, trochę bardziejj bajkowa historie ;)
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
panstwoweasley.blogspot.com
Fantastyczny rozdział! <3 Jeszcze do tej pory go przeżywam, a moje serce złamało się na pół... Nie może tak być! Draco ma wyjść z Azkabanu i być z Hermioną, bo im się to należy! Nie możesz nam tego zrobić... Epilog ma być prawdziwym happy endem :) Nie mogę uwierzyć, że to już koniec :( Twój blog był jednym z moich ulubionych, zawsze czekałam z niecierpliwością na następne rozdziały :) Masz talent do pisania :] Pozdrawiam, Rose.
OdpowiedzUsuńJest wspaniały. Ryczałam jak głupia podczas scen pożegnania Draco. Cały czas mam bolesną gulę w gardle i nie mogę jej przełknąć. Twoja historia jest piękna, ale przede wszystkim prawdziwa. Przeczytałam setki głogów Dramione i ten jest w pierwszej piątce. Jest niesamowicie piękny i niesamowity. Bardzo Ci dziękuję, że mogłam przeżyć tą wspaniałą historię z Tobą i jej bohaterami. Kocham Cię i tą historię. Już nie wiem jakich przymiotników użyć. Jest cudowna. <3 ~ Iza Jaksa
OdpowiedzUsuńPłaczę. Nie widzę za bardzo co piszę bo płaczę. Drę się w niebogłosy...
OdpowiedzUsuńczemu?
Bo to już koniec :"c
Bo dla mnie dożywocie w Azkabanie to jak śmierć...
Bo zmieniłaś moje życie...
I teraz przez najbliższe dni,tygodnia może nawet miesięce będę płakać każdej nocy i każdego dnia. Będę płakać z bólu. Rozdział cudowny i piękny.
Płacząca Julia- twoja wielka fanka
...... nie wiem co powiedziec. Zatkalo mnie. ;** ten rozdzial byl/jest niesamowity! Po prostu oczy to juz tak mnie palily, ze myslalam ze nie wytrzymam! Szit! No i nie wytrzymalam...... to zakonczenie bylo naprawde piekne i serio placze. (Sama w to nie wierze, bo jestem osoba twarda xdd).. musisz byc naprawde wyjatkowa i umiec wykorzystywac swoj talent skoro JA placze. ;)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o tresc.. jestem w totalnym szoku! Klotnia, milosc, rozlaki, plany, szczescie, wolnosc, Azkaban.. itd... wszystko to krazy mi w mozgu i nie wiem o czym myslec .. po prostu tyle sie dzieje...:D dziekuje <3
No to zabieram sie za epilog.. ;**
O jaaa, popłakałam się, to jest takie świetne, a Draco i Teo są takimi wspaniałymi przyjaciółmi !!
OdpowiedzUsuń/ Tsuki
Całego twojego bloga przeczytałam w dwa dni. Ale dopiero przy tym rozdziale totalnie się rozkleiłam. Przecież Draco na to nie zasługuje. Ale został mi epilog który może odmieni łzy smutli na łzy szczęścia... :")
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział mogę powiedzieć, że najlepszym co może spotkać czlowieka jest taka przyjaźń, jaką opisałaś. Jednak serce mi pęka przez to zakończenie dla Draco...
OdpowiedzUsuńJestes niesamowita, dziekuje za tą historie
Anita
Świetne zakończenie, bardzo wzruszające. Genialnie opisane i oryginalne. Mimo to pytam się jak mogłaś to zrobić!!! Lecę czytać epilog i mam nadzieję, że jednak wszystko dobrze się skończy. :)
OdpowiedzUsuńboze... przez ciebie placze jak wariatka
OdpowiedzUsuńnie moge sie uspokoic, opanowac moich lez
tak szkoda mi draco
kocham go, to wspanialy czlowiek wiesz
maloktp byłby w stanie tak poswiecic sie dla swoich przyjaciol...
podoba mi sie bardzo to zakonczenie
boli mnie serce
dawno zadnenopowiadanie nie wzbudzilo we mnie tak duzych emocji
pisz dalej, rozwijaj sie...
pozdrawiam,
andromeda
To chyba trzecie Dramione na którym znów się poplakalam, a czytam ich setki! Nie pogodze się z tym zakończeniem, ide czytać epilog. A cale opowiadanie zaliczam do jednego z 3 moich ulubionych!
OdpowiedzUsuń