sobota, 5 grudnia 2015

-Rozdział 43- Penguins And Polar Bears

-Znalazłam też katalog z bielizną. Byłoby świetnie gdybyś pomogła mi coś dobrać...
Zamrugała gwałtownie i oderwała wzrok od oczu Dracona, który od kilku sekund wpatrywał się w nią intensywnie, próbując unormować swój oddech. To co dopiero zrobili było...
-Hermiona?
Uchyliła nieco usta i poczuła się jak totalna idiotka, dlatego tylko poprawiła włosy i poderwała do góry szklankę wody, którą pozostawiła na stoliku nim zaczęła obściskiwać się z Draconem. Cholerne gorąco opanowało jej ciało, kiedy poczuła na swoich plecach wzrok chłopaka.
-Tak?-zapytała, udając, że do niczego właśnie nie doszło i upiła łyk wody, rzucając Caitlyn całkiem inteligentne spojrzenie. 
-Słuchałaś mnie?-zapytała skonsternowana brunetka, rzucając krótkie spojrzenie w stronę Dracona. Sama Hermiona zbyt mocno bała się na niego spojrzeć. Nie zniosłaby w tym momencie jego spojrzenia. Może spaliłaby się ze wstydu? Albo stąd uciekła? Albo, co najprawdopodobniejsze, znów by się na niego rzuciła. Sama nie umiała przewidzieć swojej reakcji.
-Bielizna?-zapytała dość głupio,  rzucając jej sztuczny uśmiech.
-Czarna czy czerwona?-zapytała Caitlyn, mocno akcentując każde słowo. Hermiona zmarszczyła brwi.
-Może biała?-podsunęła niepewnie, zupełnie nie rozumiejąc co tutaj robi. Powinna być w tym momencie w wielu innych miejscach, dlaczego więc dobierała bieliznę razem z Caitlyn? To było absurdalne.
-Obie doskonale wiemy, że nie pasuje-uśmiechnęła się niegrzecznie brunetka, a potem spojrzała pytająco na Dracona. -Jak ty uważasz?
-Naprawdę uważasz, że będę ci doradzał?-prychnął niemiło Draco, co z resztą było do przewidzenia. Kiedy ostatnio się widzieli, Caitlyn wyrzuciła go z domu. Hermiona uśmiechnęła się z rezygnacją i wywróciła oczami, a potem wyrwała katalog z ruchomymi fotografiami z rąk Caitlyn i zjechała jedną z modelek sceptycznym wzrokiem. Wyglądała jak delikatnie mówiąc nierządnica z jednego z elitarnych domów rozpusty, ale postanowiła to przemilczeć, zastępując słowa mocnym zagryzieniem dolnej wargi. Draco za jej plecami wciąż ją rozpraszał.
-To nie dla mnie-stwierdziła w końcu, ciężko wzdychając. Odrzuciła katalog na bok i spojrzała na Caitlyn z rezygnacją. -Nie znam się na tym, powinnaś zapytać Ginny.
-Mówiłam ci już, że Ginny...
-Wiem-odparła smutno dziewczyna, zakładając kosmyk swoich kasztanowych włosów za ucho. -To kolejny z powodów, dla których nie powinno mnie tu teraz być. Robi się późno, powinnam wracać do domu...
-No ale...
-Przykro mi, Caitlyn-uśmiechnęła się najuprzejmiej jak potrafiła, a później ruszyła w stronę wyjścia z salonu.
[...]
-Hermiona?
Westchnęła ciężko, a potem przymknęła na moment powieki i głośno przełknęła ślinę.
Mogłaby liczyć do dziesięciu, wyginać sobie palce albo przeczesywać nimi włosy, ale to raczej by nie pomogło. Działał na nią ekstremalnie rozpraszająco. Chciałaby wyglądać na niewzruszoną i opanowaną. Na dzielną i niezależną.
-Tak?-powoli obróciła się na pięcie, napotykając na jego przenikliwe spojrzenie. To wkurzające, ale za każdym razem kiedy czuła na sobie wzrok jego stalowoszarych tęczówek coś boleśnie ściskało ją w brzuchu i nie pamiętała jak się oddycha. Mimo to wyprostowała się i niby nonszalancko poprawiła włosy, posyłając mu delikatny uśmiech.
-Naprawdę nic mi nie powiesz?-zapytał zrezygnowany, opuszczając ręce wzdłuż ciała.
-Potrzebuję...-westchnęła cicho, widząc w jakim stanie się znajdował. Cały czas próbował zgrywać w miarę opanowanego, ale mur, który wokół siebie budował, był naprawdę słaby, a ona znała prawdziwego Dracona. Znajdował się w rozsypce i czuł się beznadziejnie i ona doskonale to wiedziała. Ale litość nie mogła zaważyć nad jej decyzją. -...potrzebuję czasu, Draco.
Spuścił głowę i zacisnął szczękę.
-Mogę cię odprowadzić?-zapytał, unosząc na nią swoje spojrzenie.
-Teleportuję się-wzruszyła ramionami. -Jest zimno, ty też powinieneś.
-Jednak się przejdę-stwierdził, unosząc w górę kącik ust.
Zmarszczyła brwi, przyglądając mu się uważniej.
-Dobrze się czujesz?-zapytała, zbliżając się w jego stronę. Dopiero teraz zwróciła uwagę na to, jak podkrążone były jego oczy. Był nieco bledszy niż zwykle. No i siniaki na jego twarzy. Zwykle nie zwracała na to uwagi, bo niemal cały czas z kimś się bił, ale w końcu po powrocie z Twierdzy na nowo stał się czarodziejem. Mógł to naprawić.
-Czemu się nie uleczyłeś?-zapytała, dotykając opuszkami palców cienkiego rozcięcia na jego łuku brwiowym. Uniosła głowę, by lepiej mu się przyjrzeć, a potem dotknęła drugą ręką jego brody, patrząc na niego z troską.
-Nie przejmuj się tym, dobrze?-poprosił, delikatnie ściągając jej ręce ze swojej twarzy. -Po prostu wróć do domu, jest późno-poradził jej, zakładając kosmyk włosów za jej ucho. -I uważaj na siebie.
-Draco...
-Daj znać jak dotrzesz, okay?-przerwał jej, a potem złożył krótki pocałunek na jej czole i wyszedł.

                                                                                 ***

Znowu pił. Nie tak dużo jak kiedyś, ale z pewnością wkładając w to więcej emocji. Nie spał. Odkąd wrócił z Twierdzy, odpłynął na dwie, może trzy godziny. Był zmęczony, wykończony, po prostu wyczerpany.
Kiedy dotarł do domu położył się i przejechał dłońmi po niewyspanej twarzy, cicho wzdychając. Jeszcze mógł ją odzyskać. Chciał w to wierzyć.
Drgnął kiedy usłyszał ciche stukanie w szybę po jego prawej stronie. Podparł się na łokciach i sięgnął do okna, odsuwając je do góry. Szara płomykówka wskoczyła do środka, a on mimowolnie uniósł do góry kąciki ust. Dawno nie widział żadnej sowy.
Odwiązał mały zwitek pergaminu z jej nóżki, a potem zapalił lampkę obok łóżka i z zamyśleniem odczytał słowa napisane równym, starannym pismem.

                               Jestem w domu. Dziękuję. Śpij dobrze.

Opadł na poduszki mocno ściskając w palcach nieduży kawałek kartki. Nie spał dobrze od tygodni.
Z ciężkim westchnięciem zwlókł się z łóżka i stwierdziwszy, że tej nocy już nie zaśnie, ruszył do kuchni po butelkę whisky, która stała teraz razem z wieloma innymi na blacie.
Wcale nie chciał taki być. Wcale mu się to nie podobało, ale to uczucie... miał wrażenie, że to obecnie jedyna droga ucieczki.
-Twoje zdrowie Granger-westchnął, po czym z ironicznym uśmiechem otworzył butelkę.

                                                                             ***

Przestąpiła z  nogi na nogę i znów zapukała do jego mieszkania, po chwili wciskając ręce w kieszenie płaszcza i chowając usta w grubym, wełnianym szaliku.
Coś skręcało ją od środka, ale po nieprzespanej, pełnej przemyśleń nocy, postanowiła jednak go odwiedzić. Po prostu musiała to zrobić. Chciała go zobaczyć.
Otworzył dopiero po jakimś czasie i... wyglądał na wykończonego. Ze zmarszczonymi brwiami obserwowała cienie pod jego stalowoszarymi oczami i chorobliwie bladą cerę. Miała wrażenie, że odkąd widzieli się po raz ostatni schudł. Czy to w ogóle było możliwe?
-Hermiona?
Zamrugała, czując, że robi z siebie idiotkę, stojąc przed jego drzwiami i nic nie mówiąc. Było dość wcześnie, dlatego potrzebowała porządnej wymówki by wyjaśnić swoją wizytę. Prawda była taka, że po prostu bardzo za nim tęskniła.
-Kupiłam ci śniadanie-powiedziała wreszcie, unosząc w górę papierową torbę z jedzeniem, które kupiła po drodze do jego mieszkania. -I mam dla ciebie prezent-uśmiechnęła się szeroko. -Z tego wszystkiego zapomniałam ci go dać.
Wpuścił ją do środka, podążając za jej beztroską sylwetką, w podskokach kierującą się do wnętrza mieszkania.
Spuścił głowę. Nic dla niej nie miał. Był takim idiotą...
-Chcesz...?-przełknął głośno ślinę. -Chcesz się czegoś napić?-zapytał, próbując zachowywać się naturalnie. Kiedy jednak zamknął drzwi i udał się za nią do dużego pokoju, zorientował się już, że dziewczyna czuje się w jego kuchni jak u siebie.
-Robię kakao-oświadczyła radośnie. -Chcesz trochę?
Zmarszczył brwi. Czemu nie pytała go o alkohol, który stał na blacie? Dlaczego do cholery jej to nie przeszkadzało?
-Tak-pokiwał głową, delikatnie unosząc lewą stronę ust do góry.
-Zanim pokażę ci co dla ciebie mam...
-Nie powinnaś mi nic dawać-uśmiechnął się słabo, pocierając dłonią swój kark. Czuł się tak bardzo głupio... -Ja nic dla ciebie nie mam...
Na moment oderwała swoje oczy od kubków, do których nasypywała kakao i zawiesiła swój wzrok na jego ponurej sylwetce. Wydawał się tak bardzo przybity tym faktem, że coś boleśnie ścisnęło się jej w sercu. Po śmierci Blaise'a zrobił się smutny, a jej nie było przy nim, by go pocieszać. Odetchnęła cicho, ale zaraz potem wyrwała się z tego melancholijnego stanu, wzruszając ramionami.
-Nie po to straciłam cały dzień by obmyślić pomysł na prezent dla ciebie, żebyś go nie przyjął, Malfoy-stwierdziła nonszalancko, szeroko uśmiechając się w jego stronę. Jej oczy błyszczały kiedy się na niego patrzyła, a on zupełnie nie rozumiał, czemu to robi. Czym sobie zasłużył, by ktokolwiek patrzył na niego w ten sposób?
Hermiona podała mu duży kubek z ciepłym, pachnącym kakao, a potem podsunęła mu pod nos jeszcze talerz ciasteczek korzennych w kształcie choinek i kilka pierniczków.
Zmierzył ją uważnym wzrokiem, próbując coś z niej odczytać. Po co tu przyszła? Ostatnim razem kiedy ją widział, mówiła mu, że potrzebuje czasu, a teraz dezorientowała go, bo wcale nie wyglądała jakby chciała tej przestrzeni.
-Po co tu jesteś?-zapytał nagle, na co ona nareszcie zrzuciła z siebie maskę tej konsternującej, uwielbiającej święta Hermiony.
-Czemu się nie uleczyłeś?-zapytała, na co ona wywrócił oczami i ciężko westchnął.
-Och, Hermiona, serio?-uniósł w górę brwi, nie wierząc, że to właśnie dlatego tu przyszła. Nieświadomie potarł siniaka na swojej skroni i pokręcił głową z roztargnieniem.
-Chciałam cię zobaczyć.
-Z litości?-zapytał nieco poirytowany, zrywając się od stołu. Nie chciał by tu była. Nie dlatego, że było jej go szkoda.
-Co? Nie, oczywiście, że nie-zaprzeczyła, również wstając. -Po prostu nie rozumiem co się z tobą dzieje. Masz różdżkę, tak? Znów jesteś czarodziejem, a twój ojciec zatuszował sprawę w ministerstwie. Czemu do cholery z tego nie korzystasz?-zapytała z frustracją. -Ja się po prostu martwię...
-Nie potrzebuję tego...-odwrócił się do niej plecami, wyraźnie na nią wkurzony.
Uchyliła usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz znów jej zamknęła, nie do końca wiedząc jak sformułować zdanie. Nie potrzebował tego? Uśmiechnęła się z goryczą, czując narastającą w niej złość.
-Nie potrzebujesz-powtórzyła, przeczesując palcami włosy. -Czego tak dokładnie? Osoby, która spędziłaby z tobą święta, troszczyłaby się o ciebie, czy może po prostu cię kochała?-wyrzuciła ręce do góry, zagryzając mocno dolną wargę. -Cholera Malfoy, wydało się!-krzyknęła, bo to, że ciągle stał do niej plecami coraz bardziej ją wkurzał. -Nie jesteś niezniszczalny! Blaise nie żyje, a ciebie to zabolało i jeżeli uważasz, że w byciu człowiekiem jest coś złego, to na Merlina, tak strasznie się mylisz...-westchnęła. -Potrzebujesz tego-stwierdziła twardo, splatając ręce na piersi. -Potrzebujesz być teraz smutny i potrzebujesz kogoś kto cię pocieszy. Przyniosłam ci pieprzone ciasteczka!-krzyknęła z frustracją. Jeżeli to mu nie pomogło, co było wstanie poprawić mu humor?
I kiedy już zamierzała się poddać, wreszcie na nią spojrzał. Wyglądał tak, jakby rzeczywiście dotknęły go jej słowa.
-Ja po prostu...-zamilkł, wpatrując się w jej brązowe tęczówki. -Ja...-obydwoje zasługiwali na wyjaśnienia i naprawdę chciał, żeby wreszcie się dogadali, ale mądre słowa były aktualnie czymś co przychodziło mu do głowy jako ostatnie. -Och, pieprzyć to-westchnął z rezygnacją, a potem podszedł do niej i pocałował, nie czekając zbyt długo by to odwzajemniła.

                                                                                     ***

Mocniej wtuliła twarz w zagłębienie między jego ramieniem a szyją, a potem złożyła tam delikatny pocałunek, korzystając z okazji, gdy chłopak przykrywał ich grubszym kocem.
-Kocham cię-powiedział, przeczesując palcami jej ciemne, falowane włosy. Uśmiechnęła się, znów go całując. Przesunęła palcami po jego klatce piersiowej, a potem na nim usiadła, opierając o niego swoje czoło.
-Mogę już rozpakować?-zapytał, rzucając krótkie spojrzenie w stronę ładnie zapakowanego pudełka na szafce nocnej. Szybko pokiwała głową.
-Za bardzo stresuję się, że ci się nie spodoba-przyznała, subtelnie zagryzając wargę. -To znaczy... byłam taka podekscytowana kiedy to kupiłam ale teraz...
-No proszę-wygiął usta w podkówkę, na co mimowolnie się zaśmiała i sięgnęła po pudełko, podając mu je.
-Wesołych świąt, Draco-pocałowała go krótko, a potem z błyszczącymi oczami obserwowała jak chłopak rozrywa kolorowy papier i unosi wieko pudełka do góry.
-Woah.
-Może być?-zapytała, unosząc kąciki ust nieśmiało do góry.
-Kupiłaś mi świąteczny sweter-zaśmiał się, rozciągając przed sobą wełniany materiał. -W pingwiny i niedźwiedzie polarne-stwierdził z zaskoczeniem obserwując wydziergane zimowe zwierzaki skaczące wokół dużej, zielonej choinki.
-Po prostu zobaczyłam go i stwierdziłam, że muszę cię w nim zobaczyć-wyznała, uśmiechając się nieśmiało w jego stronę.
Zacisnął usta w cienką linię, powstrzymując się od śmiechu. Była tak bardzo urocza.
-Razem z Harrym i Ronem dostawaliśmy co roku podobne od pani Weasley. Stwierdziłam, że też powinieneś mieć swój świąteczny sweter hańby...
Uniósł w górę jeden kącik ust.
-Myślę, że jest całkiem fajny-przyznał szczerze, zerkając z uznaniem na te wszystkie pingwiny i niedźwiedzie i Merlin wie co jeszcze.
-Serio?
-Najlepszy-przyznał, przeciągając go sobie przez głowę. -I jak?-zapytał, na co Hermiona głośno się zaśmiała.
-Och Draco jesteś taki przystojny-powiedziała ironicznie, mocno napierając wargami na jego usta, które mimowolnie rozszerzył w uśmiechu.
-Tak?-zapytał z zadowoleniem marszcząc brwi.
-Yhym, szaleję za tobą-przyznała między pocałunkami, na co szczerze rozbawiony połaskotał ją po żebrach.
-Ugh, przestań-skarciła go, niezbyt subtelnie czochrając mu włosy. -Draco...-powtórzyła niezbyt pewnie, kiedy nagle zawisł nad nią, przejeżdżając nosem po jej szyi.
-Hmmm?-mruknął z zamyśleniem, ale nim na dobre poczuła budujące się w niej napięcie, znów zaczął ją łaskotać.
-Przestań-prosiła między kolejnymi wybuchami śmiechu, próbując go z siebie zepchnąć. -Weź, to wkurzające!
-Nie-odparł jakby odpowiadał na jakieś głupie pytanie albo prośbę, i nie przestawał.
Od śmiechu bolał ją już brzuch, kiedy zdecydował się ją uwolnić. Wtedy też nie żałowała sobie i mocno zdzieliła go w ramię, ale on zgrywał twardziela i udawał, że go nie boli. Tak sobie przynajmniej wmawiała, ponieważ jej duma nie zniosłaby gdyby zgodnie z prawdą dotarło do niej, że Draco nawet tego nie poczuł.
-Co?-zapytała z niezrozumieniem, kiedy blondyn przyglądał się jej w milczeniu od dłuższej chwili.
-Nic-pokiwał głową, uśmiechając się tajemniczo.
-Draco-zmarszczyła brwi, szturchając go łokciem w żebra. Skrzywił się, ale nic nie powiedział. Jedynie usiadł na łóżku, dając jej więcej przestrzeni.
-Muszę na chwilę wyjść-powiedział w końcu, co nieco ją zaskoczyło.
-Och, okay-westchnęła, wzruszając ramionami.
-To może trochę potrwać...
-Chcesz, żebym sobie poszła?-zapytała z lekkim zawodem, chociaż starała się go nie okazywać.
-Nie-pokiwał przecząco głową. -Poczekaj na mnie-poprosił, krótko ją całując. -To po prostu bardzo ważne. Muszę to załatwić.
-W porządku-uśmiechnęła się delikatnie.

                                                                      ***

Westchnęła ciężko, a potem przerzuciła kolejną stronę jakiegoś czasopisma, nawijając sobie kosmyk włosów na palec. Gdyby wiedziała, że Draconowi tyle to zajmie, wróciłaby do siebie.
Ze znudzeniem przeczesała wzrokiem jego mieszkanie i uśmiechnęła się smutno.
Wciąż się o niego martwiła. Chociaż wydawał się tego dnia znacznie szczęśliwszy, wciąż nie mogła zrozumieć, czemu nie używa magii... Był ponoć świetnym czarodziejem, dlatego nie pojmowała czemu tak się przed tym wzbrania. Jego twarz była posiniaczona. Nie przeszkadzało jej to, ale normalny człowiek raczej by się tym zajął.
Oparła brodę o wezgłowie fotela i zaczęła wystukiwać palcami rytm jednej ze świątecznych piosenek.
-Hermiona?
-Nareszcie-wywróciła oczami, zrywając się z miejsca i podchodząc do Dracona, którego twarz była zasłonięta przez ogromne, papierowe torby. -Byłeś na zakupach?-zapytała nieco zaskoczona.
-No-wepchnął jej do rąk jeden z mniejszych pakunków i ruszył do kuchni lekko chwiejnym krokiem.
W jej głowie znów pojawiły się przygnębiające myśli. Czemu nie użyje różdżki? Czemu nie ułatwi sobie życia?
-Mogłeś powiedzieć, nie musiałabym tu siedzieć tyle czasu sama-westchnęła z lekkim żalem. Usiadła na blacie w kuchni i ze znudzeniem obserwowała jak Draco zaczyna wyciągać z toreb produkty spożywcze.
-O nie-pokiwał głową, przelotnie całując ją w skroń. Schował do szafki słoik masła orzechowego, a potem uśmiechnął się do niej szeroko. -To miała być niespodzianka.
-Kupiłeś marchewkę. Jak to może być niespodzianka?-zapytała, marszcząc brwi.
-No wiesz, zwykle jej nie jem-wyjaśnił spokojnie, na co wywróciła oczami. Nie mogła mu wybaczyć, że zostawił ją na tak długi czas, z powodu jakiś durnych zakupów. Niby czemu nie mogła iść z nim do sklepu?!
-No nie gniewaj się-uśmiechnął się delikatnie, stając między jej nogami i odgarniając jej włosy z twarzy. -Możliwe, że no... chciałem ci kupić prezent-wyjaśnił. -I kupić rzeczy na świąteczne jedzenie, żebyśmy mogli spędzić święta razem.
-Wigilia już była, Draco-stwierdziła, mimowolnie się uśmiechając.
-Postanowiłem urządzić taką późniejszą wigilię, wiesz, jak after party czy coś...-wyjaśnił, wciskając jej do ręki kolorową torebkę. -A teraz otwórz. Kupiłem ci coś super.
Spojrzała na niego z lekkim rozbawieniem, a potem otworzyła torebkę i zaśmiała się widząc w nim gruby, czerwony sweter w renifery.
-No nie, przy tym mój prezent jest beznadziejny-stwierdziła sarkastycznie, rzucając okiem na pingwiny dumnie zdobiące pierś Dracona.
-Żartujesz? Twój prezent jest wspaniały. Nie ściągnę tego swetra do wiosny-oznajmił, na co mimowolnie się skrzywiła.
-Nie chcę, żebyś chodził w tych samych ciuchach tyle czasu-powiedziała, wyobrażając to sobie.
Draco uśmiechnął się szeroko, kiedy przeciągnęła przez głowę swój sweter, cicho śmiejąc się pod nosem.
-Jesteś piękna-stwierdził, a potem czule pocałował ją w usta.



























































10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To tak.. jestem pierwsza, in w końcu się udało! , mam nadzieję że będzie happy end, a oni będę walczyć razem a nie przecie sobie. A! No i Harry mógłby się ogarnąć :x :D

      Usuń
  2. Przyjemny rozdział. Wszystko wygląda, jakby miało być ok. Byłoby naprawdę super, gdyby sie okazało, że już wszystko ok. Myślę, że obojgu im przydałoby się nieco stabilności i spokoju. A po tylu ich zerwaniach i powrotach mam nadzieję, że nie planujesz następnych.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki przyjemny rozdział! Czytając go miałam szeroki uśmiech na ustach :) Zastanawia mnie tylko zachowanie Malfoy'a bo to, że nie używa magii i chodzi pobity z całą pewnością coś oznacza.
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    We make our own sense...
    They didn't want to get older

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak słodko bardzo ❤❤ cieszę się, że Mionka i Draco znowu są razem. I mam nadzieję, że już będzie wszystko ok. Ale nie zapominaj o Harrym! Fajnie by było jeszcze coś o nim przeczytać, no i o Ginny oczywiście. Weny kochana, weny Ci życzę ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu! Rozdział sielankowy, bez większych krwawych wstawek, które niezbyt nadają się do świąt. :D
    I czy tylko mi się wydaje, że Draco próbuje odpokutować śmierć Blaise'a i dlatego nie uleczył ran? Przestał też używać różdżki.
    Życzę weny!
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż nie wiem co napisać :/
    Niesamowicie podoba mi się ten rozdział! 💙

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, oni są tacy słodcy ... Świetnie bardzo, bardzo <3 czekam na kolejny rozdział. Udanych mikołajek i dużo prezentów :*
    Pozdrawiam :*
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodki rozdział ❤ Alee... Coś czuje ze niedługo Teodor wkroczy do akcji! Haha... Ciągle nie mogę przetrawić wiadomości że Blaise nie żyje... Był taką super postacią noo ale nic...
    Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje zszargane nerwy zostały nieco ukojone. Miło przeczytać takie spokojny rozdział po tych wszystkich tragediach. Zdecydowanie tego potrzebowałam i sądzę, że nasi bohaterowie również.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń