Siedziała na plaży, smętnym wzrokiem podążając za rozbijającymi się o brzeg falami. Obserwowała jak w spienionej wodzie odbijają się promienie wschodzącego słońca i widziała jak niedaleko niej fale wyrzuciły na ląd małe, białe muszelki. W dłoni trzymała garść suchego piachu, co chwila wysypując go na plażę, tylko po to by nabrać go z powrotem do ręki. Zdawała się otępiała i całkiem zdezorientowana.
-Długo tu siedzisz?-głos Blaise za jej plecami wyrwał ją z zamyślenia. Odwróciła się i spojrzała na niego z bladym uśmiechem.
-Nie mogłam spać-wyjaśniła, podciągając nogi pod brodę. Chłopak westchnął cicho i usiadł obok niej, mocno obejmując ją ramieniem.
-Jak się czujesz?-spytał z troską, całując ją w czubek głowy. Nie chciał by znowu się załamała.
-Jest... w porządku-stwierdziła cicho, po raz kolejny wlepiając wzrok w morze. -Boli i jest ciężko ale najwyraźniej tak jest po śmierci przyjaciela-stwierdziła, za wszelką cenę starając się nie rozsypać.
-Pansy...-zaczął, jednak ona nie zamierzała dać mu skończyć. Spojrzała mu prosto w oczy, zaciskając usta w cienką linię.
-Znamy się odkąd pamiętam, Blaise. Ja, ty i Teodor. Wychowywaliśmy się razem i bardzo dobrze się znamy. To bardzo boli, że nie jesteśmy razem ale tak już się stało! Jest jednak jeszcze Draco. Draco, który także był z nami od zawsze. Draco, który jest wspaniałym przyjacielem i nie możesz go tak po prostu stracić-powiedziała poważnie. -Uważam, że powinieneś z nim pogadać.
Blaise patrzył na nią w milczeniu, zastanawiając się nad sensem jej wypowiedzi. Tak, jego dziewczyna niewątpliwie miała rację. Uśmiechnął się krzywo, po czym czule ją pocałował.
-W porządku-zgodził się, zakładając jej za ucho kosmyk włosów. -W takim razie powinienem wrócić za jakiś czas-powiedział, mocno ją do siebie przytulając.
-Kocham cię-szepnęła, w duchu ciesząc się, że ma go przy sobie.
Po tym jak Ślizgon zniknął, ona siedziała na plaży jeszcze paręnaście minut. Wsłuchiwała się w szum morza i pozwalała by słońce, które na dobre już wzeszło oświetlało jej wybladłą twarz. Choć psychicznie doszła już do siebie po pobycie w lochach willi Malfoyów, dalej była wychudzona i blada. Na to, by wyglądała na w pełni zdrową potrzebowała po prostu więcej czasu. Nagle usłyszała za sobą kroki. Ktoś usiadł za jej plecami, a ona uśmiechnęła się z rozczuleniem, powoli odwracając się za siebie.
-Już wróciłeś Blai...-urwała bo to kogo zobaczyła, sprawiło, że o ile to w ogóle możliwe, pobladła jeszcze bardziej.
-Witaj słonko-szepnął mężczyzna, uśmiechając się z satysfakcją.
-T-Tata?
***
Blaise stał przed drzwiami Nory, zastanawiając się co zrobi jego przyjaciel kiedy go tu zobaczy.
Jego głowę nawiedzało coraz więcej wątpliwości, a wizja rozmowy z Draconem coraz bardziej go przerażała. W końcu jednak zebrał się w sobie. Musiał być odważny. Podniósł rękę by zapukać do drzwi, kiedy usłyszał czyjś krzyk.
-Nie wierzę, że to zrobiłeś!
-To tylko książka!
-Moja ulubiona książka, do cholery-w oburzonym, kobiecym głosie rozpoznał Hermionę Granger.
-Historia Hogwartu?!-dopiero ironia, która zabrzmiała w tej wypowiedzi uświadomiła go, że to jego przyjaciel tak głośno krzyczy. -To chłam-powiedział z ironicznym śmiechem.
Blaise wywrócił oczami. Zamierzał wejść i uspokoić Dracona, kiedy książka, która była przedmiotem kłótni przebiła szybę na piętrze i wyleciała z niego na podwórko.
-Ty cholerny świrze!-Hermiona wrzasnęła głośno, a po chwili, przez "otwarte" okno dało się usłyszeć dźwięk ciosu zatrzymującego się na umięśnionym ciele Dracona.
-Sama się o to prosiłaś-stwierdził chłodno. Potem można było usłyszeć tylko dźwięk zatrzaskiwanych drzwi i głośno stawianych kroków na schodach.
-O cholera-Blaise przeraził się, kiedy uświadomił sobie, co właśnie się szykuje. Nie zdążył jednak uciec. Drzwi wejściowe otworzyły się i uderzyły go prosto w twarz.
-Blaise?!-Draco stanął u progu patrząc na przyjaciela rozcierającego sobie nos.
-Przyszedłem nie w porę-stwierdził chłopak, ocierając strużkę krwi spływającej mu po twarzy.
-Przepraszam-Draco spojrzał na niego z żalem, nie rozumiejąc jak do tego doszło. -Co tu robisz?
-Chciałem z tobą pogadać-powiedział, wzruszając ramionami. -Jesteś moim przyjacielem, a nasza ostatnia rozmowa wyglądała jakbyśmy nic dla siebie nie znaczyli. Powiedziałem za dużo.
-Powiedziałeś co myślisz-poprawił go spokojnie blondyn. -To była moja wina, naciskałem i ubzdurałem sobie coś niemożliwego.
-Jeżeli chodzi o tą wioskę...
-Zakon Feniksa już się tym zajmuje. Ja nie jestem im w niczym potrzebny.
-Wiem jak ci na tym zależało. Jeżeli chcesz tam jechać...
-Nie-Draco przerwał mu z delikatnym uśmiechem. -Ale dzięki, że proponujesz.
-I żeby było jasne, ufam ci-Blaise spojrzał na blondyna całkiem poważnie. -Byłem po prostu zaskoczony...
-To zrozumiałe-Ślizgon pokiwał głową, dopiero teraz patrząc na ich kłótnie z innej strony. -Więc zgoda?-spytał, wyciągając rękę w stronę przyjaciela.
-No pewnie-zaśmiał się Blaise, mocno przytulając zaskoczonego chłopaka.
***
-Więc co u ciebie? Kiedy słyszałem "Ja i Hermiona zatrzymaliśmy się w Norze" miałem nieco inne wyobrażenie co do tego co się tu dzieje-powiedział Blaise pijąc kremowe piwo na werandzie domu państwa Weasleyów.
-Ostatnio trochę się kłócimy...-stwierdził ponuro blondyn.
-Trochę? Stary ty wyśmiałeś jej upodobania w literaturze! Granger jaką znałem dawno by za to zabiła...
-Daj spokój-Draco westchnął cicho. Nie był dumny z tego co zrobił.
-Wybiłeś okno jej ulubioną książką-przypomniał mu, na co Draco mocno zmarszczył brwi.
-Co?-spytał, pewien, że się przesłyszał.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi-Blaise zdawał się zażenowany. -Widziałem co się stało.
-Wybiłem okno jej książką?-spytał z lekkim niepokojem.
-Ej co ci jest?-Blaise spojrzał na niego ze zdziwieniem. -Nie pamiętasz jak na siebie wrzeszczeliście?
-Pamiętam, ale...-przyłożył dłoń do czoła, zastanawiając się co takiego się z nim dzieje. -Nie wiedziałem, że aż tak źle to wyglądało.
-Wyglądało jakbyście się mieli zaraz pozabijać.
-Nie panuję nad sobą-stwierdził wyraźnie przestraszony chłopak. -Nie mam pojęcia co robię, Blaise. Ciągle ją krzywdzę... Niedługo mnie znienawidzi.
-Może powinieneś do niej pójść?
-Powinienem?-Draco uniósł w górę jedną brew, poważnie zastanawiając się nad sugestią przyjaciela. Ten jednak tylko pokiwał głową wyraźnie zaintrygowany jego dziwnym zachowaniem.
-Co mam niby powiedzieć?-spytał blondyn.
-Że nie chciałeś żeby tak to wyglądało-podpowiedział mu Blaise. -Że jest ci przykro i żałujesz tego co się stało. No i oczywiście przyniesiesz książkę-dodał, wskazując na gruby tom leżący na trawniku razem z odłamkami szkła.
-Dobra-blondyn pokiwał głową, wstając z werandy. -Naprawisz okno, proszę? Nie mam swojej różdżki.
***
-Hermiona?-Draco wszedł do pokoju dziewczyny, patrząc jak leży na łóżku z wtuloną w poduszki twarzą. -Przepraszam.
Usłyszał głośne westchnięcie, a po chwili Gryfonka zmusiła się do spojrzenia na niego swoimi zaszklonymi oczami.
-Wyjdź stąd-poprosiła ze zrezygnowaniem. -Proszę-dodała, kiedy ten dalej stał na środku jej pokoju.
-Jest mi strasznie przykro-powiedział, kładąc na jej łóżku Historię Hogwartu. -I żałuję tego co się stało.
Patrzył na nią z wyczekiwaniem, pragnąc by mu wybaczyła. Ta jednak tylko westchnęła cicho, pozwalając by w jej oczach pojawił się ból.
-Mam dość, Draco...-powiedziała smutno, wycierając z policzków zaschnięte łzy.
-Wiem i obiecuję, że to się nie powtórzy-zapewnił ją desperacko. -Nie mam pojęcia czemu tak się zachowuję-wyznał, po raz pierwszy pokazując jej jak bardzo źle się z tym czuje. Usiadł na brzegu jej łóżka i czekał w milczeniu na jej odpowiedź.
-Nie jesteś sobą-stwierdziła ponuro, czując jak nowa, niepohamowana fala łez ciśnie się jej do oczu. -Jest gdzieś jeszcze ten prawdziwy Draco?-spytała cicho, patrząc prosto w jego stalowoszare tęczówki.
-Oczywiście, że tak-chłopak złapał ją za ręce, mocno je ściskając. -Nie wątp w to-poprosił cicho, niemal niedosłyszalnie. Do niej jednak dotarły te słowa. Uświadomiła sobie, że nie może zignorować tej błagalnej prośby. Że choćby przeszkody byłyby nie do pokonania, ona nie może się poddać. Musi próbować.
-Nie wątpię-zapewniła go smutno. -Ale nie masz pojęcia jakie to trudne.
***
-Pomyślałem, że odwiedzę moją małą córeczkę-powiedział czule ojciec Pansy. -No bo w końcu dawno cię nie widziałem...
Dziewczyna zaczęła cofać się do tyłu, czując jak ogarnia ją coraz większa panika. Przez chwilę była pewna, że to tylko koszmar, z którego nie może się wybudzić, jednak w momencie kiedy ojciec dotknął jej policzka swoimi chłodnym dłońmi, była pewna, że nawet jej koszmary nie są tak przerażające.
-No i co ja mam teraz z tobą zrobić?-spytał mężczyzna, a jadowita słodycz pobrzmiewająca w jego głosie przyprawiła dziewczynę o dreszcze. -Ciągle mi uciekasz...
-P-przepraszam-wyjąkała dziewczyna, ciągle cofając się w stronę morza.
-Mógłbym po raz kolejny poprosić Czarnego Pana by zamknął cię w lochach. Tym razem postaralibyśmy się jednak byś stamtąd nie uciekła...
-Nie, nie, nie-Pansy pokręciła szybko głową, czując jak po jej policzkach spływają słone łzy. -Proszę, zrobię wszystko. Wszystko bylebyś mnie tam nie zamykał. Przepraszam, to się nie powtórzy, nie zrobię tego więcej. Proszę, nie rób mi tego, błagam ja...
Poczuła jak w końcu natrafia na wodę i zdała sobie sprawę, że nie może dalej się cofać. Panika, która ją ogarnęła paraliżowała jej ciało. Właśnie spełniały się jej najgorsze obawy. Ojciec ją odnalazł i zamierzał na nowo uczynić z jej życia piekło.
-Pansy już nie raz mi to obiecałaś-pan Parkinson zdawał się nie ustępliwy. Uśmiechnął się bezczelnie, po czym stanął obok córki i przyjacielsko objął ją ramieniem. -Wiesz, że to w trosce o twoje dobro. Chcę, żebyś wyrosła na porządną kobietę, która będzie wiedziała gdzie jej miejsce...
W tym momencie nie mogła dalej powstrzymywać cisnącego się do jej gardła szlochu. Próbowała odsunąć się od ojca, jednak ten zbyt mocno trzymał ją przy sobie.
-Proszę nie wysyłaj mnie tam z powrotem. Wiem, że zrobiłam źle. Nie powinnam była uciekać.
-Oj nie powinnaś-przyznał poważnie mężczyzna. -Jestem pewny, że w Malfoy Manor nauczą cię odpowiedzialności za swoje czyny. Poniesiesz odpowiednie konsekwencje.
Poczuła jak robi jej się słabo. Wizja koszmarnych tortur przyprawiła ją o mdłości. Przypływ adrenaliny dał jej jednak wystarczająco siły by wyrwać się z objęcia ojca. Przez chwilę stała przed nim i z ciężkim oddechem wpatrywała się w jego szaleńczy uśmiech. Dopiero później zrozumiała, że to jej ostatnia szansa. Jeżeli ojciec złapie ją i uda mu się z nią teleportować, będzie to dla niej koniec stokroć gorszy od śmierci.
Odwróciła się i zaczęła biec. Tak szybko jak tylko jej wychodzone i słabe nogi mogły jej na to pozwolić i choć jej upór i wola przetrwania były tak silne, nie miała jednak szans z własnym ojcem. W końcu potknęła się o kamienie i wywróciła się rozcinając rękę. Syknęła z bólu, jednak nie mogła teraz nad tym ubolewać. Zerwała się z ziemi, jednak było już za późno. Ojciec dobiegł do niej, patrząc na nią z zażenowaniem.
-Obiecałaś, że więcej mi nie uciekniesz...-zauważył z kpiną. -Tyle jest warte twoje słowo?-spytał, unosząc w górę jedną brew.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, czując, że nie pragnie już niczego oprócz śmierci. Bała się Malfoy Manor jak niczego innego na świecie. Zamknęła oczy i czekała na to co zrobi jej ojciec.
Nie robił jednak nic. Mijały kolejne sekundy, a ona nie słyszała niczego oprócz szumu morza. W końcu zdobyła się na to, by uchylić oczy, a to co zobaczyła, przyprawiło ją o łzy ulgi. Jej ojciec leżał przed nią oszołomiony, a z dala biegł już do niej Bill, któremu udało rozbroić się mężczyznę z tak dużej odległości.
***
Kiedy Blaise wreszcie pojawił się w Muszelce, zastała go dziwna cisza. Zdziwił się tym. Bill i Fleur zwykle nie opuszczali domu, a nawet jeśli, to powinna zostać w nim Pansy. Dopiero po chwili zobaczył drzwi prowadzące do pokoju dziewczyny, spod których dochodziły jakieś ciche dźwięki.
Niewiele myśląc podszedł do nich i wszedł do pokoju, zamierając wpół kroku.
Pansy leżała na łóżku, tępo wpatrując się w ścianę. Wyglądała na przerażoną. Fleur siedziała obok niej i opatrywała jej głęboko rozciętą ręką. Jedynie Billa nie było w pokoju.
-Co tu się stało?-zwrócił na siebie uwagę kobiet.
-Obiecałeś, że na to nie pozwolisz-powiedziała Pansy, patrząc na niego z prawdziwym bólem w oczach. Poczuł jak coś mocno ściska jego serce. Czyżby był czemuś winny?
-O co chodzi?-spytał, podchodząc do łóżka dziewczyny.
-Jej ojciec tu był-wyjaśniła mu cicho Fleur. -Zostawię was samych, sprawdzę czy Bill nie potrzebuje pomocy...
Nie zamierzając nic więcej mu wyjaśniać, opuściła pokój, ostrożnie zamykając za sobą drzwi.
-Pansy...-chłopak spojrzał na Ślizgonkę ze współczuciem. Nie zastanawiając się, usiadł obok niej, mocno ją przytulając. -Tak strasznie mi przykro, nie mam pojęcia jak to się stało.
-Powiedziałeś, że to się nie zdarzy...-szepnęła, patrząc na niego zaszklonymi oczami. -Obiecałeś.
Przez dłuższą chwilę, patrzył na jej zrozpaczony wyraz twarzy nie mając pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji. Zawiódł ją po raz kolejny. Co jeżeli tym razem Pansy się nie pozbiera?
-Przepraszam-szepnął, czując, że jego również ogarnia rozpacz.
-Chciał mnie wziąć ze sobą. Znowu zamknąć w Malfoy Manor...-wyszeptała gorączkowo.
Milczał. Wiedział, że tym razem naprawdę spieprzył i żadne jego zapewnienia nie dodadzą jej wystarczającej otuchy.
-Zabiję go-powiedział, wstając z łóżka. Był wściekły nie tylko na siebie. Jak własny ojciec może do tego stopnia gnębić swoje dziecko? -Zabiję-przysiągł sobie, rzucając nerwowe spojrzenie w stronę Pansy.
Zastanawiał się czy dziewczyna będzie miała coś przeciwko, jednak ta tylko siedziała na łóżku ze spuszczoną głową. Niewiele myśląc, wyszedł z jej pokoju, zmierzając w stronę wyjścia z domu.
***
-Blaise? Dokąd idziesz? Nie powinieneś być z Pansy?-Bill wyjrzał z jednego z pokojów, ze zdziwieniem patrząc na Ślizgona.
-Muszę go znaleźć i zapłacić za to co jej zrobił-oświadczył spokojnie chłopak. -Będzie cierpiał w męczarniach-powiedział, a szalony błysk zalśnił w jego oczach.
-Za późno. On już nie żyje-powiedział cicho Bill. Ślizgon spojrzał na niego z zaskoczeniem.
-Że co?-uniósł w górę jedną brew, pewien, że się przesłyszał.
-Po tym jak go oszołomiłem, zaniosłem go do domu. Obudziłem go i próbowałem porozmawiać, jednak ten wyciągnął różdżkę i próbował mnie zabić. Ja tylko odbiłem zaklęcie-powiedział smutno rudy.
Blaise zacisnął zęby i przymknął powieki, starając pogodzić się z tym co się stało.
-Znowu ją zawiodłem. Nie powinienem stąd wychodzić.
-To nie była twoja wina.
Chłopak spojrzał na Billa z nieprzekonaniem.
-Co mam jej powiedzieć?-spytał z rezygnacją. -Co mam powiedzieć, by poczuła się lepiej?
-Najlepiej prawdę. Powiedz jej co czujesz-Bill patrzył na niego z powagą. -Dasz radę, w końcu ona cię kocha, nie?
-Oby to wystarczyło...
***
W oświetlonej przez jasne płomienie pochodni jaskini panowała niezwykle napięta atmosfera. Zebrani przed swoim panem mściciele stali w szeregu ze spuszczonymi głowami. Żaden nie miał odwagi spojrzeć mu w twarz.
-Czy wymagam od was zbyt wiele?-spytał najważniejszy z mścicieli, mocniej naciągając kaptur swojej peleryny. -Złapanie jednego, zmęczonego i rannego chłopaka przewyższa wasze umiejętności?!
-Jest zdolniejszy niż przypuszczasz, panie-wyjąkał jeden z jego zwolenników, nisko mu się kłaniając. -Nie mieliśmy z nim szans.
-Doskonale wiem jaki on jest!-krzyknął przywódca. -Dlatego zabroniłem wam wypuszczać go z celi. Wszelkie działania miały być ze mną skonsultowane-wycedził, mocno zaciskając zęby.
-Kiedy dowódca kazał...
-Dowódca przypłacił życiem za swój rozkaz. Od tej pory za każdy błąd będziecie karani śmiercią, czy to jasne?-spytał chłodno pan wszystkich mścicieli. -Koniec też z zabijaniem mugoli.
-Ale panie...!
-Do tej pory zgadzałem się na waszą chorą zachciankę. Wasz poprzedni wódz umarł ale skoro ja opanowałem teraz rządy, nie muszę popierać jego ideologii-przerwał jednemu ze swoich zwolenników.
-Kiedy to cel naszego istnienia....
-Zbliża się decydująca wojna. Nasz wywiad twierdzi, że Czarny Pan zamierza zmierzyć się z siłami dobra w Hogwarcie. Możemy stanąć po stronie Harry'ego Pottera i zemścić się na Śmierciożercach w inny sposób-powiedział, a jego prawa ręka momentalnie złapała się za lewe przedramię, delikatnie gładząc je przez czarny materiał płaszcza. -Czy to jest jasne?-spytał lodowatym tonem, obrzucając wszystkich w jaskini gniewnym spojrzeniem.
-A co z chłopakiem? Blondynem, który uciekł?
-On z pewnością już płaci za to co zrobił-stwierdził przywódca, cicho wzdychając. -Macie zająć się ważniejszymi sprawami! Wzmocnicie straże i podwoicie liczbę godzin treningów. Za dwa tygodnie mamy być gotowi do walki.
-------------
Na początek chciałabym powiedzieć, że wiem, że rozdział jest naprawdę bardzo kiepsko napisany za co przepraszam. Ostatnio ciężko napisać mi coś znośnego ;/ Tak czy inaczej chciałabym podziękować. Wystarczy moja wyraźna prośba o komentarze i nagle pada ich rekordowa liczba :) Mam tylko jedno pytanie. Czy możemy ustalić, że dla mnie naprawdę każda opinia jest ważna i nie musicie sobie odpuszczać tylko dlatego, że nie napiszę nic pod notką? Ja rozdział piszę naprawdę dużo czasu. Nie sądzę byście wy nie mieli go na napisanie jednego zdania... Nie mówię tego do każdego, bo są ci którzy naprawdę pięknie komentują.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że rozdział nie był aż tak bardzo masakryczny :D Tak czy inaczej możecie wyrazić swoje zdanie w komentarzu, do czego baaaaaardzo zachęcam.
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że ojciec Pansy nic jej nie zrobił.
Mam nadzieje, że wszystko się ułoży między nią, a Blaisem.
Zastanawia mnie zachowanie Draco.
Mam nadzieję, że mimo wszystko pozostanie sobą.
Cieszę się, że Hermiona w niego nie zwątpiła i mu pomoże.
Ciekawe kto jest przywódcą Mścicieli...
Pozdrawiam
Hermione Granger
Taaak, niby rozdział nie tak super jak inne, ale emocje buzujące, niespokojne i burzliwe... Bywały lepsze notki, ale żadna nie odstaje od Twoich zdolności, żadnej nie piszesz gorzej niż możesz. Tak jest w mojej ocenie :D
OdpowiedzUsuńLumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Rozdziały się rozkręcają. Cała historia niesamowicie wciąga. Nie mogę doczekać się kolejnego. :) Życzę weny. / somysterious
OdpowiedzUsuńBiedny Draco. Psychika chłopakowi siada ;c Ahh ta wojna
OdpowiedzUsuńBiedna Pansy. Ojciec znów ryje jej banie ;cc Ahh ten ojciec
Biedna Hermiona. Kłuci się z Draco o jeszcze ta książka ;cc Ahh ta jej miłość do literatury
Biedny Blaise. Nie wie czy Pansy mu wybaczy ;cc Ahh ta niepewność
Rozdział fajny, podoba mi się oby takich więcej. Takie mam dziwne wrażenie że ten przywódca mścicieli to Teodor ale nie wiem , nie wiem to tylko przypuszczenia. Dlatego z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na następny !!! Weny, weny i jeszcze raz WENY ci życze :*
Ściskam i całuje Sectun Sempraa <3
Mi się ten rozdział bardzo podoba!
OdpowiedzUsuńMasz talent! Uwielbiam to opowiadanie :)
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Cudowny rozdział, naprawdę!
OdpowiedzUsuńBiedny Draco, z jego psychiką nie jest dobrze i jeszcze Pansy, biedna :(
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
Catherine
http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
http://pain-and-lovers.blogspot.com/
Mi tam się bardzo podoba! :D Strasznię lubię Draco w Twoim opowiadaniu. Ja tam lubię, jak oni się kłócą. Chociaż mam ochotę na takie typowe, słodkie dramione to cieszę się, że twoje jest inne. Czekam na następną notkę i życzę weny! :D
OdpowiedzUsuńNiepokojące jest to, co dzieje się z Draco. Mam nadzieje, że ktoś w końcu zauważy jego problem i mu pomoże.
OdpowiedzUsuńPansy.. Tyle przeżyła.. Zasługuje na szczęście i wierzę, że Blaise jej to zapewni.
Oli, piszesz fantastycznie. Ostatnio specjalnie czekam na rozdziały na twoim blogu. Naprawdę dziękuję ci, za to, że przelewasz swoje serce i duszę w to opowiadanie.
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Przesadzasz rozdział wcale nie był zły :)
OdpowiedzUsuńpodobał mi się, dobrze sie go czytało. Strasznie żal mi Pansy... Taki dupek z tego jej ojca! Boje sie tez o draco nie mam pojęcia co sie z nim dzieje.. Znowu sie chłopak zgubił mam tylko nadzieje ze hermiona i Blaise sie od niego nie odwrócą i pomogą mu wrócić do siebie.. Cały czas czekam jeszcze z niecierpliwością na rozwiazanie tego wątku z Teo :)
Jej. Twoja historia jest wspaniała - klimatyczna, wciągająca, oryginalna, świat jest bardzo ładnie opisany, ale nie jest tych opisów na tyle dużo, by przesłaniały fabułę, wyraziście rysujesz postacie, ale nie brak ci subtelności; naprawdę jedna z lepszych historii jakie czytałam - niejedna książka jest gorzej napisana. ( Tutaj chciałabym coś wyjaśnić: nie lubię serii o Harrym Potterze; to nawet fajne książki, ale głównie te pierwsze, potem te postacie stają się zbyt płaskie, a nacisk kładziony na tylko jedno oblicze danej postaci sprawia, że są bardziej karykaturami - wydaje się, że one nie dorastają, ich psychika i sposób postrzegania świata w większości się nie pogłębia, a jedynie wzmacnia się obraz ich charakterów zaprezentowany w pierwszych tomach. (tzn. widać, że dorastają, ale nie jest to przedstawione zbyt realistycznie, przynajmniej w ostatnich częsciach, bo te pierwsze są ogarnięte, a mianowicie brakuje jakiś wahań i zwątpień - idą po swoich ścieżkach zbyt pewnie i z łatwością, a nawet jeśli przez chwilę błądzą to brak przedstawiających to z głębszej perspektywy opisów przeżyć wewnętrznych) Ogl nie mam nic przeciw Harry'emu Potterowi, ale nie czuję się jakoś bardzo wzbogacona po ich lekturze ( tylko trochę; bo wszystko trochę wzbogaca nasze wnętrza), jednak seria ta nie zajmuje w moim sercu szczególnego miejsca. Twoje Dramione to zmienia - nadajesz głębię i sens temu wszystkiemu co opisała pani Rowling, dzięki Twojej historii odnalazłam to wszystko czego według mnie brakuje szóstej i siódmej częsci by czytanie ich nie wiązało się z albo kompletnym niemyśleniem i tzw. "odmóżdżaniem się" albo z irytacją. ) Masz wielki talent i podziwiam cię bardzo za to, że go trenujesz i doskonalisz - cieszy mnie brak, lub prawie całkowity brak błędów językowych i chciałabym by kiedyś moje opowiadania miały poziom choć zbliżony do Twojego. Nie mam teraz wiele czasu , ale w ciągu najbliższego tygodnia lub dwóch postaram się przeczytać to jeszcze raz i wtedy porządnie komentować każdy rozdział z uwagami, spostrzeżeniami, skojarzeniami i pochwałami ( bo na to zdecydowanie zasługują) i całą resztą tego, co powinno się znaleźć w porządnym komentarzu. Oczywiście nie musisz się przejmować moim zdaniem - nie mam doświadczenia ani jakoś specjalnie dużej wiedzy, nie umiem też pisać na tyle dobrze, by uchodzić za jakiś autorytet, ale skoro zachęcasz do komentowania to postanowiłam się odważyć. Dziekuję ci, że stworzyłaś tę historię. Pisz, bardzo cię proszę, oby jak najdłużej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńÓsma Bantha
Dziękuję ci bardzo ;) Twoje komentarze na pewno bardzo mi się przydadzą. Cieszę się, że ci się podoba.
UsuńWcale nie jest kiepski :D Czyta się równie dobrze jak każdy pozostały ^^
OdpowiedzUsuńCo do historii to chce juz wiedzieć jak to się zakończy, ale na co ją potem będę czekac? :c
Cudnie piszesz a ta fabuła... *-*
Czekam na duuuzo więcej ^^
Weny kochana~
Rozdział-fajny. Nie powala, jak inne, ale fajny-jak każdy.
OdpowiedzUsuńTo teraz czekam na Happy End
Twoim zdaniem to jest kiepski rozdzial? No to napisze ci kochana ze moim skromnym zdaniem to jest swietny rozdzial. Oczywiscie zdarzaly ci sie lepsze ale ten tez jest niczego sobie. Zwlaszcza podoba mi sie pomysl z Draco ktory nad soba nie panuje i nie wie co sie z nim dzieje. Pisz dalej bo swietnie ci to wychodzi;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kate
Fajny rozdział. Zaskoczyłaś mnie pojawieniem się ojca Pansy oraz tym, że ostatecznie został zabity bez Billa.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy
Co mściciele zrobili z Draco? Bo jak rozumiem z końcówki, jego pogłębiające się szaleństwo jest ich sprawką... Dobrze, że ojciec Pansy nie żyje, szkoda tylko, że wcześniej zdążył ją tak przerazić :( Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały. Ten nie jest zły, przynajmniej moim zdaniem :) czyta się go dobrze, informacje przekazuje w prawidłowy sposób, no czego więcej chcieć? :) Pozdrawiam Lessiada
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić gorąco!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że przedstawiłaś tu bohaterów w innym świetle, bardzo dobre zagranie.
No i jedyne, co uważam za godne pożałowania to zachowanie ojca Pansy!
Dobrze, że ta świnia już gnije w piekle!
Wspaniały rozdział, dodaj szybciutko nowy!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com
Kłótnie przedmałżeńskie, level advanced...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
pozdrawiam,
L. ;*
Świetny rozdział, tylko trochę krótki..
OdpowiedzUsuńCzyżby Draco miał zaniki pamięci?
Wenyy
Ever
PS. Zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam ;D
http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/
Pięknie, pięknie, pięknie. <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie ponieważ jest ono nieprzewidywalne i pełne tajemnic. Masz naprawdę genialne pomysły za co cie tak ubustwiam !!
Mam nadzieje,że napiszesz jeszcze wiele pięknych notek i podbijesz serca kolejnych czytelników.
Rozdział jest naprawde super !! Pomimo tego, że jest krótki daje dużo do myślenia :)
Mam nadzieje, ze mój komentarz cie, ucieszy :)
POZDRAWIAM <33333
Twoja najwierniejsza fanka ! :**
Haha moja fanka ^^ Jak to pięknie brzmi ;p
UsuńKomentarz bardzo mnie ucieszył ;) Dziękuję <3
Dobrze, że ojciec Pansy nie żyje..
OdpowiedzUsuńTen rozdział wcale nie jest zły !
Myślę, że ten facet na końcu to Teodor.. Może mści się na Draco za to, że zabrał mu różdżkę, czy coś..
Dramione True Love <3
Rozdział wcale nie jest tak kiepsko napisany, racja trochę krótki, ale nie jest tak źle jak mówisz.
OdpowiedzUsuńMartwię się tym co się dzieje z Draco. Ci Mściciele namieszali mu w głowie. Biedny Smoczuś.
Jestem zadowolona natomiast z postawy Diabła. Tak się troszczy o Pansy i w ogóle. Cud nie chłopak.
Nie rozumiem zakończenia to znaczy mam obawy. Widziałam, że w komentarzach wyżej wiele osób podejrzewa, że ten koleś to Teodor. Cóż, to jest bardzo możliwe. Już wcześniej miałam przeczucie, że Teo jest powiązany z Mścicielami, a teraz wizja Teodora jako ich przywódcy wydaje się dość... prawdopodobna. Tak więc mielibyśmy Teodora jako przywódce Mścicieli planującego zemstę na Śmierciożercach, ale dlaczego na Draconie? Nie mogę tego zrozumieć, serio.
Dawno tu nie komentowałam za co szczerze Cię przepraszam, nie mam na to usprawiedliwienia i mam nadzieję, że mi wybaczysz. Postaram się pod każdym następnym rozdziałem wyrazić swoją opinię, choćby nawet krótką. Zasługujesz na to tym ile pracy i czasu włożyłaś w każde zdanie jak podejrzewam dla nas. Przynajmniej tak możemy się odwdzięczyć, dodając pozytywny komentarz z podziękowaniami dla autorki.
Pozdrawiam, życzę dużo weny i dobrego humoru, oraz oczywiście dziękuje Ci za to cudowne opowiadanie :)
Parvus Draco
Nie wiem, jak ja mogłam przeoczyć ten rozdział... Dopiero dzisiaj, gdy dodałaś kolejny uświadomiłam sobie, że no coś jest nie tak. Tak czy siak wszystko nadrabiam. Notka jest super, choć smutna. Już nawet nie wiem, kogo mi najbardziej szkoda. Mam jednak nadzieje, że w końcu poukładasz losy naszych bohaterów tak, aby byli szczęśliwi, bo należy im się to jak jasna cholera :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
A moim zdaniem ten rozdział był dobrze napisany, przekazałaś tutaj sporo emocji, nie było monotonnie. Bardzo przyjemnie się czytało. Lecę do kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny! :-)
OdpowiedzUsuńDomi.
Napisałam komcia i mi go usunęło...
OdpowiedzUsuńWiec zaczynając od nowa...
Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale przygotowywuje się do konkursu z czytelnictwa, a dodatkowo nauczyciele chyba ustawili sobie nową grę pt. ,,Kto zada więcej''... Masakra, ale przynajmniej ty potrafisz mi poprawić samopoczucie :)
Tak więc po długim wstępie: Kiepski? Na serio? Skoro tak mówisz to nie czytałaś moich wypocin na polski... Moim zdaniem rozdział jest świetny :D Mamy małą kłótnię Draco i Miony, przy czym wychodzi, że coś dzieje się z naszym blondynem. Na całe szczęście pogodziłaś naszych ślizgonów, bo moje delikatne serduszko już się podłamało ;p
Biedna,oj biedna Pansy. Tyle przeszła i jeszcze ten durny ojciec. Jak można aż tak bardzo nienawidzić swoje własne dziecko? No jak? Szczęście, że go uśmierciłaś. Jak to dziwnie brzmi XD
Wracając do tematu... Wreszcie Mściciele będą po dobrej stronie, dobrze zrozumiałam? To mnie nawet cieszy, ale ten ich tajemniczy przywódca cały czas mi chodzi po głowie. Ciekawi mnie kim jest. Wiesz mam nadzieję, że to będzie jedna, znana nam osoba. Podpowiem jej imię zaczyna się na T... Już wiesz?
A tak wg to co z Leną? Bo jakoś tak wypadła, a ja ją polubiłam :'( Ach zapomniałabym, co z Potterkiem i Łasicem? Czem uzostawili Mionę? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania znajdę w kolejnej notce :)
W takim razie jedyne co mi zostało to lecieć do następnego rozdziału i go jak najszybciej przeczytać :)
Luar Princesa ♥
Tak mi szkoda Pansy. :((
OdpowiedzUsuń/ Tsuki
Pierwsza myśl po przeczytaniu tego rozdziału? O boziu, czy to możliwe, że Teodor jest przywódcą Mścicieli?
OdpowiedzUsuńRozdział genialny.
Podobnie jak całe opowiadanie.
Draco <3 Kocham tego szaleńca.... A tutaj zachowuje się jak jakiś psychopata!
Furia alias Emily_Malfoy
boze, tak mnie rozbawila ta klotnia o ta ksiazke
OdpowiedzUsuńtaka mala odskocznia od calej reszty tych przykrych wydarzen
jak pansy zobaczyla swojego okca to mysle sobie, ze no to kaplica
ale bill ja uratowal uff jezu jak dobrze
bardzo ja lubię
pozdrawiam,
andromeda