poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 42 - Koszmar w Albańskiej wiosce

Cześć!
To ja, wracam do Was z rozdziałem po dwutygodniowej przerwie. Mam nadzieję, że warto było na mnie czekać. Nie zanudzam, tylko zapraszam do czytania i jak zwykle proszę o komentarze ;) 

Leżał na łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Czuł wtuloną w niego Gryfonkę i na obecną chwilę, naprawdę nie potrzebował niczego więcej. Dziewczyna spała. Czuł jej bliskość, zapach, ciepły, miarowy oddech. Czuł, że  nie ma innego miejsca na Ziemi, w którym powinien być. W końcu wiedział, że robi dobrze, a obok spoczywa osoba, która w pełni go popiera.
-Draco?-Hermiona przeciągnęła się, spoglądając w jego stalowoszare, pełne ciekawości oczy.
-Tak?
-Dlaczego mnie nie obudziłeś?-zapytała spokojnie. -Jest już późno, przed nami dużo pracy.
-Stwierdziłem, że nic się nie stanie, jeżeli porządnie wypoczniemy-oznajmił, mocno przyciągając ją do siebie. -Dobrze się czujesz?-zapytał z troską, przypominając sobie jej reakcję na senne koszmary.
-Tak, wszystko w porządku-odparła szybko. -Chyba po prostu jeszcze nie przywykłam do takich widoków-dodała z bladym uśmiechem.
-Nikt nie przywykł-powiedział, nie mogąc powstrzymać się od opowiedzenia jej tej brutalnej prawdy. -Jedyne co można zrobić to po prostu patrzeć i się wyłączyć.
Hermiona przyjrzała mu się, ciężko wzdychając. Była wstrząśnięta jednym, przerażającym koszmarem. Jak czuł się Ślizgon, który nie dość, że widział brutalną śmierć swojej matki, to czuł się także odpowiedzialny za śmierć swojego najlepszego przyjaciela? Draco z pewnością zobaczył wiele przerażających rzeczy.  Jego życie było koszmarem. Nie chciała wiedzieć, co w takim razie pojawia się w jego mrocznych snach...

                                                                             ***

Do gospody zeszli dopiero na obiad, zmuszeni przez nieprzyjemne skręty w żołądkach. Najwięcej ludzi przychodziło do niej dopiero wieczorem, kiedy muzycy zaczynali wygrywać skoczne takty muzyki i zaczynała się zabawa, jednak nawet teraz nie brakowało gości. Siedzieli przy stolikach, wypełniając gospodę  wesołym gwarem. Draco oparł się o bar, kątem oka spoglądając na siedzących nieopodal mężczyzn. Bywali tu stałymi gośćmi i choć teraz nie grozili mu nożami, miał wrażenie, że najchętniej by go zabili.
-Co robimy?-szepnęła Hermiona, stając u jego boku.
-Przyszła moja kolej, by wyciągnąć coś z tych ludzi-stwierdził z cichym westchnięciem. Jego wzrok zatrzymał się na grupce dziewcząt siedzących w kącie pomieszczenia.
-To nie podziała, Draco-stwierdziła, pragnąc wybić mu ten pomysł z głowy. -Ci ludzie coś wiedzą, ale boją się powiedzieć, są zastraszeni.
-Mówimy tu o moim uroku osobistym-powiedział z zażenowaniem. -On zawsze działa.
Niewiele myśląc, podszedł do czterech, rozchichotanych blondynek, posyłając im rozbrajający uśmiech.
-Cześć-przywitał się, stawiając na udawanie nieśmiałego. -Czy... czy ja mógłbym się dosiąść?-spytał, spuszczając wzrok. Utkwił wzrok w parkiecie, z zadowoleniem czekając na ich zgodę.
-No pewnie-jedna z nich uśmiechnęła się do niego, wskazując palcem na krzesło obok. -Jak się nazywasz?
-Jestem Draco-chłopak udał, że się rumieni, kiedy delikatnie ucałował jej dłoń.
-Jesteś nowy, prawda?-dziewczyna w niebieskiej sukience spojrzała na niego uważnie. -Co tu robisz?
-Zawsze chciałem zwiedzić Albanię-wyjaśnił z lekkością, jakby to kłamstwo nic dla niego nie znaczyło. -Przyjechałem z dziewczyną-dodał, wskazując głową Hermionę. Gryfonka dalej stała przy barze, nieświadoma tego, że o niej mówią.
Cztery blondynki westchnęły z rezygnowaniem, żałując, że ktoś pokroju Malfoya jest już zajęty.
-Ale bardzo się rozczarowałem-oznajmił, ze smutkiem. -Ciągle się kłócimy. Wczoraj nawet mnie pobiła-dodał, wskazując jeden z siniaków, których niestety miał pełno na ciele.
-To okropne-stwierdziła ze współczuciem jedna z blondynek. -Potrzebujesz pomocy? Może towarzystwa? Chciałbyś udać się z nami na piknik dziś popołudniu?-spytała, trzepocąc rzęsami.
-Nie mam ochoty-oznajmił tonem wypranym z emocji. -Moje serce tak bardzo boli, że czuję się jakby to całe ciało płonęło żywym ogniem. Umieram z rozpaczy, zatracam się w smutku z dnia na dzień ja...-urwał, udając, że słowa uwięzły mu w gardle. Jego oczy zaszkliły się niebezpiecznie, a on sam dziwił się swoim niebywałym zdolnościom aktorskim.
-Biedactwo-westchnęła jedna z dziewczyn, przykrywając jego dłoń swoją ręką. -To takie smutne, kiedy ktoś kogo kochasz wcale tego nie docenia...
Draco pokiwał głową, wykrzywiając twarz w grymasie bólu.
-Muszę zająć czymś moje serce-stwierdził, biorąc się w garść. -Czas zająć się czymś nowym, poznać kogoś nowego-dodał, na wypadek gdyby dziewczęta nie zrozumiały poprzedniej aluzji.
-Więc udasz się z nami na piknik?-spytały z ekscytacją.
-Bardzo chętnie, ale muszę coś załatwić. Szukam przyjaciela, przybył tu parę miesięcy temu. Jest strasznie przystojny.
-Pomożemy ci go znaleźć!-zadeklarowała się jedna z dziewczyn. Jej oczy błyszczały z przejęcia.
-Może go widziałyście? Czarne włosy, brązowe oczy, wysoki...
-Czekaj czy tobie nie chodzi o tego chłopaka co...
-Susan, nie powinnaś o tym mówić-urwała jej jedna z koleżanek, jednak ta była zbyt podekscytowana.
-Po tym jak go znaleźli, we wsi pojawili się mściciele.
-Kim są mściciele?-spytał Draco, unosząc w górę jedną brew. Czuł, że jest bardzo blisko od rozwiązania zagadki.

Dopiero po chwili uświadomił sobie, że w gospodzie zapadło milczenie. Nikt nic nie mówił, umilkły wszelkie rozmowy. Powoli, dość nieśmiało odwrócił się za siebie, patrząc na grupę ludzi stojącą u progu gospody.
Wszyscy ludzie patrzyli na nich z przerażeniem. Nikt się nie ruszał, ani nic nie mówił. To było przerażające, przyprawiało o ciarki na plecach, sprawiało, że każdy czuł się niezręcznie.
Przybysze byli ubrani w długie, czarne peleryny z kapturami. Draco nie mógł dostrzec ich twarzy, bo zakryte były ciemnymi chustami, szczelnie zakrywającymi ich oblicza. Widział więc tylko oczy. Przepełnione złością i pragnieniem zemsty.
-To są mściciele-stwierdził, cicho, powoli wstając z krzesła. Był to jednak błąd, bo stojący na czele grupy mężczyzna wyciągnął różdżkę, w oka mgnieniu posyłając w jego stronę zaklęcie.
Chłopak ledwo go uniknął, padając na ziemię.
-Cholera-zaklął, kiedy mężczyzna podszedł do niego i mógł zobaczyć jego buty, dzielące od jego nosa zaledwie parę milimetrów.
-Niebezpiecznie jest o nas mówić, szlamo...-Dracona zamurowało. Przewidziałby wszystko, ale nie to, że ktoś kiedykolwiek nazwałby go szlamą. Wstał, odważnie patrząc w oczy mściciela.
-Niebezpiecznie jest mnie denerwować-odparł, na co wszyscy w gospodzie wstrzymali oddech.
-Draco-Hermiona podbiegła do blondyna, stając między mężczyznami. -Przepraszam-zwróciła się w stronę zakapturzonego, patrząc na niego z zakłopotaniem. -On nie chciał...
-Milcz, nędzna kobieto-mściciel machnął lekceważąco ręką, odpychając ją na bok. Hermiona zacisnęła zęby, próbując znieść tą zniewagę. Z całego serca pragnęła załagodzić spór, dlatego nie mogła nic zrobić. Pozostało jej siedzieć cicho i w spokoju czekać na dalszy rozwój akcji.
Draco natomiast przybrał swoją chłodną, niewzruszoną maskę, udając, że to co mściciel zrobił dziewczynie nie wzbudziło w nim żadnych emocji.
-Wynoście się stąd-powiedział pewnie, z niezrozumiałym dla znajdujących się w gospodzie ludzi, spokojem.
Zakapturzeni mężczyźni zarechotali z rozbawieniem, nawet nie myśląc o zastosowaniu się do rozkazu Malfoya.
-Chyba się nie rozumiemy-ich przywódca ze złością złapał za kołnierz bluzy Ślizgona. Patrzył na niego z wściekłością, prawdziwą rządzą mordu. -Ostatnią rzeczą jaką zrobię, będzie zwracanie uwagi na mugola tak nędznego i plugawego jak ty. Radzę ci dobrze, zejdź mi z drogi albo zapewnię ci śmierć długą i bolesną...
Malfoy jedynie prychnął pod nosem. Zamierzał odeprzeć atak mężczyzny jakąś ripostą, kiedy ktoś złapał go za ramię i mocno pociągnął za siebie.
To stali klienci gospody. Ci sami, którzy grozili mu nożami kiedy do niej wszedł. Wysocy, dobrze zbudowani mężczyźni, którzy postawili sobie za zadanie chronić mieszkańców wioski, zaczynając od obserwacji Malfoya podczas hucznej zabawy w gospodzie. Nie spuszczali z niego oka, mając go za wroga numer jeden, jednak kiedy groziło mu niebezpieczeństwo, stanęli w jego obronie.
-Zostaw tego chłopaka Aronie. To tylko przygłupi turysta. Chcesz gnębić nas, zajmij się swoją pracą...
-Każdy mugol jest moim wrogiem. Nie obchodzi mnie kim jest ten szlamowaty...
Jeden z mężczyzn ubranych w naszpikowane ćwiekami skóry, wywrócił oczami, wyciągając przed siebie duży worek.
-To nasza zapłata. Tak jak się umawialiśmy. Teraz możecie się zmywać...-warknął, rzucając w jego stronę ciężki worek. Wyglądał na wściekłego, nie mógł ukryć drżenia głosu.
Oczy zakapturzonego mściciela pociemniały groźnie, jednak nie odezwał się. Uniósł rękę, dając znać swoim towarzyszom, po czym jak gdyby nic, zniknął razem z nimi pozostawiając po sobie głuchy trzask teleportacji.
-Draco przez dłuższy czas wpatrywał się w miejsce, w którym zniknęli, nie mogąc pojąć dziwnego zachowania tych czarodziei. Nie byli Śmierciożercami, był pewien, jednak swoim zachowaniem złudnie przypominali popleczników Voldemorta... Nie miał jednak czasu długo się nad tym zastanawiać.
-Co ty sobie myślałeś, głupcze?-warknął jeden z mugolskich mężczyzn, patrząc na niego spod groźnie przymrużonych powiek. -Jeszcze chwila, a sprowadziłbyś na nas wszystkich śmierć.
-Kim oni są?-spytał, nie zwracając uwagi na wściekły ton mężczyzny. -Czego od was chcieli?
Jeden z mężczyzn, który postanowił stanąć w obronie mieszkańców wioski westchnął cicho. Podszedł do jednego ze stolików i wziął kufel piwa, rzucając w stronę Dracona niechętne spojrzenie.
-To mściciele. Zakapturzona grupa, która postanowiła nas nękać. Napadają na nas i mordują... Nazywają nas mugolami. Niektórzy sądzą, że to dlatego iż się od nich różnimy. Nie potrafimy czarować. Tamci zaś pałają się w mrocznej magii. Nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy ale teraz...-mężczyzna urwał, biorąc spory łyk alkoholu-...po tym jak widziałem tyle martwych ofiar nie sądzę, by mogli zostać zabici w inny sposób.
-Przybyli tu parę miesięcy temu. Z dnia na dzień zaczęli porywać i gnębić naszych ludzi. To potwory. Okradają nasze domy, zabijają naszych przyjaciół-kontynuował kolejny z mężczyzn.
-Dlaczego więc teraz nikogo nie zabili?-spytał cicho Draco. -Czemu rzuciliście im jakiś worek, a ci po prostu opuścili lokal?-dociekał, patrząc na nich z niezrozumieniem.
-Bo wypełniliśmy ofiarę-wyznał w końcu najpotężniejszy z grupy mężczyzn. Spojrzał na Dracona z powagą, jakiej ten jeszcze nigdy nie dostrzegł w żadnym mugolu. -Daliśmy mu głowę jednego z naszych ludzi.

                                                                               ***

Wprowadził ją do pokoju, mocno ściskając jej lodowatą rękę. Hermiona, choć odważna i wyjątkowo dzielna, w tym momencie była najzwyczajniej przerażona. Świadomość, że znajduję się w wiosce pełnej morderców i złodziei sprawiła, że wszelkie kolory odpłynęły z jej twarzy.
-Hermiono...-Draco wpatrywał się w nią z troską, sadzając ją na łóżku. -Zrozumiem jeżeli zechcesz wrócić do Londynu-zapewnił ją spokojnie, kładąc ręce na jej ramionach.
-Co? Nie!-dziewczyna pokręciła przecząco głową, chcąc jak najszybciej odwieźć go od tego pomysłu. -Wszystko w porządku jestem tylko trochę... wstrząśnięta-wyjaśniła, zdobywając się na słaby uśmiech. -Myślisz, że ten mężczyzna mówił prawdę? Że w worku znajdowała się głowa jakiegoś mieszkańca wioski?-spytała, na co jej twarz, o ile to możliwe pobladła jeszcze bardziej .
-Kto wie czego można spodziewać się po mugolach?-spytał zirytowany, wzruszając ramionami.
Hermiona uniosła w górę brwi, patrząc na niego z niedowierzaniem.
-Miałem na myśli, że są nieprzewidywalni... w dobrym sensie-zaśmiał się, nerwowo przeczesując włosy.
Dziewczyna machnęła ręką, postanawiając zająć się ich większym problemem.
-Skupmy się-Draco popatrzył na nią poważnie, wytężając umysł. -Mściciele są czarodziejami, nienawidzą mugoli i zachowują się jak jakiś psychopatyczny odłam zwolenników Sama-Wiesz-Kogo. Może gdyby ich wytropić, dowiedzielibyśmy się o nich nieco więcej?-spytał, patrząc na nią wyczekująco.
-Oni się teleportowali, Draco! Nie znajdziesz śladu po kimś, kto po prostu zniknął-przypomniała mu Hermiona. -Mam jednak pewien pomysł...-stwierdziła, kiedy chłopak stracił już wszelkie nadzieje.

                                                                          ***

-Jak twierdzą ludzie z wioski, mściciele odwiedzają ich co tydzień, w piątki. Mieszkańcy miasteczka zobowiązani są uśmiercić jednego człowieka. Jeżeli im się nie uda, mściciele wybierają za nich, zabierając ze sobą nie jedną, a dwie ofiary-mówiła przejęta i bardzo podekscytowana Hermiona. -Nikt nie wie jaki jest motyw mścicieli. Ludzie twierdzą, że po prostu dzieli ich głęboka i niezrozumiała nienawiść-wyjaśniła z niemałym przerażeniem.
-Poczekaj, gdzie byłaś? Skąd to wiesz?-Draco uniósł brwi, patrząc na nią ze zdziwieniem. Dziewczyna wyszła nad ranem i zniknęła, zostawiając po sobie jedynie krótki liścik. Teraz, wróciła, niosąc ze sobą ogrom nowych, przydatnych wiadomości.
-Pamiętasz jak mówiłam ci, że mam pewien pomysł?-spytała z delikatnym uśmiechem.
-Tak, wspomniałaś o tym i nie chciałaś mi go wyjawić-przypomniał sobie Draco z niezadowoleniem splatając ręce na piersi.
-Potrzebowałam paru informacji by nadawał się do wcielenia w życie.
-To są te informacje?-Draco uniósł w górę jedną brew. -Te ich chore rytuały? Kto ci o tym powiedział? Faceci, którzy jeszcze niedawno chcieli nas zabić?
-Przeszłam się po wiosce i wyciągnęłam z ludzi parę informacji. Zdziwiłbyś się jacy potrafią być życzliwi-odparła Hermiona, ciężko opadając na swoje łóżko.
-To świetnie-zakpił chłopak, wznosząc oczy ku niebu. -Więc jaki jest ten twój plan?
-Przebierzemy się za mścicieli i wtopimy się w ich tłum, kiedy przybędą tu w piątek. Później, kiedy będą chcieli przenieść się do ich siedziby, zrobimy to razem z nimi za pomocą teleportacji łącznej.
-No nie wiem...-westchnął Draco, widząc w jej planie wiele niedociągnięć.
-Możemy się sporo dowiedzieć, Draco-nalegała Gryfonka. -Co jeżeli Teodor jest w to zamieszany? Nie możesz przepuścić takiej okazji!
Chłopak spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem, delikatnie ujmując jej dłoń.
-W porządku-zgodził się, a w jego stalowoszarych oczach pojawiły się dawne, szaleńcze błyski. -Zacznijmy szukać czegoś, co przypominałoby stroje mścicieli.

                                                                             ***

-Draco...-Hermiona podeszła do niego, kładąc rękę na jego ramieniu. -Powinieneś się już położyć, za dużo o tym wszystkim myślisz, nie możesz się tak przemęczać...-stwierdziła, kiedy kolejny dzień spędził na przygotowywaniu się do ich misji.
-Przemęczać? Hermiono mów co chcesz, ale przemęczałem się w swym życiu znacznie bardziej...-odparł, zajmując się ostrzeniem noża. Nie wiedzieć czemu, robił to z jakąś dziwną, szaleńczą pasją.
-Hej, Draco, przestań-dziewczyna wyjęła mu broń z ręki, delikatnie ujmując jego dłonie. -Poradzimy sobie, jestem tego pewna.
-Sam nie wiem-westchnął, patrząc w jej ciepłe, przyjazne oczy. -Byłem taki pewny, że chcę poznać prawdę, że zrobię wszystko by dowiedzieć się co się stało. Co jeżeli się myliłem? Co jeżeli Teodor naprawdę zginął od tego zaklęcia, a ja sam już oszalałem? Jeżeli całe te poszukiwania to tylko złudne nadzieje zmarnowanego człowieka?
Hermiona westchnęła cicho, mocniej ściskając jego ręce.
-Nadzieja jest dobra, Draco. Myślę, że Teodor mógł przeżyć-powiedziała pewnie. -A jeżeli nie... to zrobię wszystko by pomóc ci unieść ten ciężar. Nie zostawię cię z tym i choćbyś miał być całkiem oszalałym, chorym człowiekiem, ja zawsze będę cię wspierać-zapewniła go z delikatnym uśmiechem. Patrzyła w jego rozbiegane, stalowoszare tęczówki z dziwną czułością i rozczuleniem.
-Dlaczego?-spytał. -Dlaczego ja wątpię we własnego przyjaciela podczas gdy ty jesteś taka pewna naszego powodzenia?
Dziewczyna zacisnęła usta, zastanawiając się nad odpowiedzią, jakiej powinna mu udzielić.
-Może teraz wątpisz ale jestem pewna, że zrobiłbyś wszystko by go odnaleźć. Mi nie zostaje nic innego niż cię w tym wspierać.
-Dziękuję-pokiwał głową z uznaniem. -Dziękuję-zaśmiał się cicho, szczęśliwy, że ma przy sobie kogoś tak wspaniałego jak Hermiona Granger. -Dziękuję-powtórzył, po czym bez namysłu wtopił się w jej malinowe, rozszerzone w uśmiechu usta. W tym momencie jego życie nie przypominało koszmaru.










24 komentarze:

  1. Rozdział cudny!!
    Dobrze że Draco ma przy sobie Hermionę :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! O matko! Co się wydarzyło! To jest przegenialne. Jeju! To jest niemożliwe. Chce więcej i więcej!

    Ufff... Ochłonęłam :) dziewczyno! Co ty potrafisz zrobić z człowiekiem? Fantastyczny rozdział. Genialny! Cudowny! Fenomenalny . Oby ten plan im wyszedł. Niech wszystko się wyjaśni i będzie dobrze!

    Historia z mścicielami jest strasznie ciekawa. Dlaczego to robią? I biedni mieszkańcy. Pewnie patrzą na siebie podejrzliwie cały czas.

    Przez chwilę myślałam, że podczas tej awantury Draco się zdemaskuje i wyciągnie różdżkę. Dobrze, że tego nie zrobił. I to, że został nazwany Szlamą! Jejku! Jestem teraz pod zbyt wielkim wrażeniem, żeby coś normalnego i składanego napisać.

    ŚWIETNE! ŚWIETNE! ŚWIETNE!

    Pisz i pisz. Błagam! Weny życzę ;) i ogólnie wszystkiego dobrego.
    skmisia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział.
    Dobrze, że Draco jest z Hermioną.
    Mściciele są bardzo intrygujący.
    Ciekawe co z Teodorem.
    Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
    Cieszę się, że dodałaś dziś rozdział.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!
    Jestem ciekawa co wyjdzie z tego planu..
    Czekam na rozdział!
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. ojejku, świetny! czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.:)
    Fajnie, że dodałaś coś nowego.
    Nie wierzę, że mugole postanowili tak po prostu co tydzień poświęcać jednego obywatela. Jak tak dalej pójdzie to nie będą mieli kogo poświęcać.
    Zaintrygowało mnie to, o czym mówiła ta dziewczyna.. Może Teoś naprawdę żyje?
    Dobrze, że Draco ma przy sobie Hermionę. Bez niej zatraciłby swoje człowieczeństwo.
    Rozdział fantastyczny.:)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  7. Już się normalnie stęskniłam za tym opowiadaniem, a tu dzisiaj patrze i nowy rozdział :) ja nie wiem, skąd ty bierzesz te pomysł, ale są naprawdę genialne :D O ile to możliwe blog jest coraz lepszy i w ogóle no ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czuję, że będą kłopoty, rozdział bardzo intrygujący :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stęskniłam się za tym opowiadaniem!
    Rozdział cudowny, jak każdy oczywiście <3
    Mam nadzieję, że Teodor żyje i Draco z Mioną go odnajdą. Ciekawe czy ten ich plan się powiedzie.... Tego się dowiem pewnie w kolejnym rozdziale :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Catherine



    PS. Zapraszam na drugi rozdział na http://pain-and-lovers.blogspot.com/ i mam nadzieję, że zostawisz po sobie jakiś ślad, byłoby miło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Krótko ;/ ale to i dobrze , bo juz nie moglam się doczekać :-) a koniec .. cudowny , patrząc na to jak dlugo nie bylo takich milych chwil pomiędzy hermiona a draco :-) czekam na kolejny rozdzial . Pozdrawiam Angela :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. genialny rozdział :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Intrygujący wątek :) nie wiadomo, kim są mściciele, jaki mają motyw... bosko! :D niecierpliwie czekam na to, co będzie dalej :) zastanawiam się, co pomyślą sobie mieszkańcy wioski ;) oby wszystko było ok
    Życzę weny
    Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny, tak cholernie intrygujący! Strasznie mnie ciekawią ci mściciele, kim w ogóle są, co oni robią, ach!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i rozwoju planu Hermiony, może (co ja gadam, na pewno) być ciekawie! :D
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny, Charlie. :)
    http://dilectioprohibitum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko ! Ta wioska jest coraz bardziej dziwna i przerażająca. GŁOWA W WORKU?!!!! :o
    Ciekawe czy teo żyje aaa juz nie moge sie doczekać następnego rozdziału, warto było czekać

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajny rozdział. Plan Hermiony jest nieco zbyt odważny, przecież tyle rzeczy może się nie udać. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na dalszą część. Podoba mi się ten wątek ;-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj kochana! Jak miło widzieć nowy rozdział na twoim blogu :) Czterdziesty drugi jest F E N O M E N A L N Y!!! Kim są ci mściciele? Czy są powiązani z czarnym panem? A Teo ma z nimi coś wspólnego? Wogóle czy żyje? Ach! Czemu muszę się (i przy okazji ciebie ^^) zamęczać tymi wszystkimi pytaniami!
    Cudownie, że Miona jest przy Smoku. Gdyby jej nie było to pewnie by biedaczek zwątpił... Świetna była ta scena z ,,poszkodowanym'' Draco. Serio? Hermiona bijąca Malfoya? To już po prostu podnosi poprzeczkę ;D Trochę mało mi tu innych bohaterów. Co u Diabełka i Pansy? Co u Leny? Nieee... Znów te pytania .... One mnie prześladują! Widzisz?! Są wszędzie! Boję się ich! Proszę, dodaj następną część a na jakiś czas mnie zostawią. Uratuj biedną Luar! Nie bądź obojętna na obce cierpienie...
    Liczę, że możesz mi pokonać pytania ^.^ Słodko całuję ;*
    Luar Princesa ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej. Nie jestem pewna, ale chyba pytało Cię o to kilka osób..
    Dlaczego akurat nick Oli Fajna? ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominowałam cię do Liebster Award. Więcej szczegółów na : http://dramione-true-love.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Jakie straszne rytuały !!!! A Hermi jest taka kochana.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow, mściciele. Brzmi trochę jak horror. Każda zagadka jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
  23. jeszcze wpakuja sie w jakies klopoty, jestem pewna
    eh

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajny motyw z mścicielami, ale akcja trochę zbyt zagmatwana. Opowiadanie nieco straciło na lekkości odbioru. Mimo to, uważam, ze to naprawdę dobre Dramione :)

    OdpowiedzUsuń