wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 27 - Skrzydło Szpitalne

Na początek chciałam Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt! Nie jestem w tym dobra, nie napisałam wierszu ani poematu o reniferach i Św. Mikołaju :P Po prostu chciałam Wam podziękować za to, że jesteście. Również, życzę Wam by spełniły się Wasze najskrytsze marzenia i żebyście byli szczęśliwymi ludźmi. Może po prostu... wszystkiego najlepszego?

Ps: Strasznie było mi miło za nominowanie mnie na blog miesiąca w Stowarzyszeniu DHL ;) Dzięki :* Możecie oczywiście oddawać na mnie głosy xD Nie pogardzę :D

Mam jeszcze pytanko. Czy chcecie żebym odpisywała na Wasze komentarze? Nie chcę Was zaniedbywać a wiem, że dużo osób odpisuje na opinię swoich czytelników. Czy ja też powinnam tak robić?? :D 

Teraz już nie przeszkadzam tylko zapraszam do czytania :)

Teodor i Blaise siedzieli w swoim dormitorium, wygodnie wylegując się na wygodnych, tak różnych od ledwo trzymającej się na Nokturnie kanapy, łóżkach. Zrezygnowali z pójścia do Hogsmade na rzecz dokładniejszego planu ucieczki. Nie było to takie proste. Musieli zniknąć, nie pozostawiając po sobie żadnych planów. Nie mogli lekceważyć swojego przeciwnika, pamiętając o tym jak działają Śmierciożercy.
Nie było opcji, w której coś się im nie udaje. Każdy szczegół musiał być dokładnie opracowany, uwzględniając każdą nawet najmniej prawdopodobną wersję wydarzeń.

Nagle ich drzwi otworzyły się bez pukania. Stanął w nich chłopak o potężnej budowie i niezbyt inteligentnym wyrazie twarzy.
-Jesteście wzywani przez dyrektora-oświadczył Gregory Goyle tonem przypominającym charczenie hipopotama. Podrapał się po głowie tępo wpatrując się w dwóch Ślizgonów.
-Czekasz na napiwek?-spytał z ironią Blaise. -Dzięki Goyle, możesz już iść-powiedział z wyraźnym naciskiem na słowo "iść". Tego osiłka trzeba było traktować wyjątkowo cierpliwie, upewniając się, że wszystko dociera do jego małego mózgu. Nie miał pojęcia jak Draco wytrzymywał z nim i z Crabbem przez tyle lat.
Goyle pokiwał głową, po czym zniknął ociężałym krokiem zmierzając w stronę schodów.

Blaise szybko podbiegł do drzwi, po czym upewniając się, że przed dormitorium nie ma nikogo kto mógłby ich podsłuchać, zamknął je na klucz, uprzednio zatrzaskując z całej siły.
-Jak myślisz? Czego może od nas chcieć?-spytał Teodor podchodząc do swojej szafy i szukając czegoś do ubrania, co wyglądałoby lepiej niż jego dresowa bluza.
-Bo ja wiem... zrobiłeś coś?-spytał Blaise, poważnie się zastanawiając.
-Może chodzić o Pansy. Nie wróciła do szkoły... kto wie? Może rodzice zaczęli jej szukać albo...-Teodor miał w głowie mnóstwo rozmaitych pomysłów. -Może ktoś doniósł o naszych częstych pobytach w Pokoju Życzeń?
Blaise wzruszył ramionami, po czym razem z przyjacielem ruszył do gabinetu dyrektora, szykując się najbardziej niespodziewane wydarzenia.
-Chodzi o waszego przyjaciela-powiedział smutnym tonem Albus Dumbeldore.

                                                                           ***

Draco czuł jak niemal każdy centymetr ciała przeszywa mu nieznośny ból. Miał wrażenie, że nie jest wstanie wykonać nawet najmniejszego ruchu. W jego pamięci znajdowały się jedynie przebłyski tego, co się stało. Słyszał głos Snape'a, który cicho mruczał zaklęcia przeciwdziałające czarno magicznej klątwie, która go ugodziła, a także podświadomie wiedział, że jest już w Skrzydle Szpitalnym.

Wiedział, że nie należy tak długo przebywać nieprzytomnym, dlatego całą siłę swojej woli skupiał na przebudzeniu. Powieki zdawały mu się wyjątkowo ciężkie i nie mógł ich otworzyć.
Dopiero po paru albo paręnastu minutach udało mu się uchylić swoje stalowoszare oczy.
Było całkowicie ciemno. Czyżby tylko mu się zdawało, że je otworzył? A może dalej jest nieświadomy?
A może... a może umarł?
Nie, nie było nawet takiej opcji. Ludzie przeżywali gorsze rzeczy. Musiał się obudzić!
Rozejrzał się dookoła, teraz już całkiem pewny, że po prostu przebywa w ciemnym pomieszczeniu. Całe Skrzydło Szpitalne spowite było mrokiem, w którym ciężko było cokolwiek wyróżnić. Dopiero po dłuższej chwili jego oczy przyzwyczaiły się do tego i zaczął rozpoznawać pewne kształty.
Widział, że na łóżku obok ktoś leży. Rusza się. Przeciąga swoją ręką, jednocześnie zrzucając na podłogę swoją kołdrę. Usłyszał siarczyste przekleństwo i już wiedział, kto trafił do Skrzydła Szpitalnego razem z nim.
Na jego twarz wpłynął słaby, wymęczony uśmieszek.
-Cześć, Weasley-powiedział, a jego głos okazał się wyjątkowo cichy i słaby. -Cała ta Sectumsempra była warta tego, by się tu z tobą spotkać-stwierdził, przechylając się tak, by lepiej widzieć skrępowanego rudzielca.
-Zamknij się-warknął Gryfon, próbując dosięgnąć końcem palców do swojej kołdry. Widać, po spotkaniu z Malfoyem był w zbyt kiepskim stanie by zejść z łóżka.
Draco zaśmiał się cicho, z szaleńczą satysfakcją podziwiając jak rudzielec się męczy. Mimo iż sam znajdował się w dużo bardziej opłakanym stanie, teraz świetnie się bawił.
-Dlaczego to robisz, Malfoy?-warknął rudy, ze zrezygnowaniem opadając na poduszki. Poddał się.
-Co takiego?-spytał Ślizgon, unosząc w górę jedną brew. Mimo to, przestał się śmiać. Zmęczył się tym, co wywołało u niego niemały niepokój. Nie mogło być z nim aż tak źle... Nie teraz, kiedy musiał być w pełni sił by wykonać misję Voldemorta.
-Jesteś taki arogancki, pewny siebie nawet na łożu śmierci...-wyjaśnił wpatrując się w sufit.
-Taka już moja rola-westchnął, czując jak razem z głębszym oddechem bolą go wszystkie mięśnie. -I wcale nie jestem na łożu śmierci-dodał, przełykając głośno ślinę.
Weasley prychnął pod nosem, z politowaniem wpatrując się w blondyna.
-Harry nieźle cię potraktował-stwierdził z uznaniem dla swojego przyjaciela.
-Obiecuję, że Potter przyjdzie tu na moje miejsce w dużo gorszym stanie. Wiesz, że jestem dobry w zadawaniu ludziom bólu... Jak się czujesz?-spytał kpiąco, zwracając się do Gryfona, Draco.
-Połamałeś mi połowę kości-westchnął z bezradnością chłopak. -Czuję się podle-wyznał cicho. -Ale w porządku, zasłużyłem-zgodził się, uprzedzając kolejną, bezczelną odzywkę Ślizgona. -I przepraszam, dobra?

Draco spojrzał na niego z wyraźnym szokiem. Nie spodziewał się przeprosin ze strony jakiegokolwiek Gryfona, a co dopiero z ust samego Rona Weasleya.
Skinął delikatnie głową, dając tym samym znać, że są kwita. Mimo iż, nie był to do końca sprawiedliwy układ.
-Zachowałeś się jak ostatni...
-Wiem-przerwał mu Ron. -Wiem-przyznał, a w jego głosie dało się usłyszeć skruchę. -Po prostu ją kocham. I nie mogłem znieść myśli, że jest z kimś takim jak ty.
-Takim jak ja-powtórzył z zażenowaniem Draco.
-Tak... takim jak ty-stwierdził z uporem rudzielec. Potem jego wzrok powędrował po ciele Ślizgona, zatrzymując się dopiero na jego dłoni.
Zdezorientowany chłopak spojrzał na swoją rękę i dopiero wtedy zrozumiał o co chodzi.
Rezygnuję z wolności, całe swe życie poświęcając Czarnemu Panu.
Ciemny napis, dało się przeczytać nawet w panującym naokoło mroku. Nie miał wątpliwości, że wszyscy go widzieli. Westchnął, przejeżdżając dłonią po twarzy.
-To wcale nie tak, jak myślisz-powiedział, zwracając się w stronę Gryfona.
-Jesteś ślepo zapatrzonym w niego wyznawcą-stwierdził beznamiętnie rudy. -Spokojnie, może kiedyś przejrzysz na oczy-dodał z otuchą, posyłając mu pokrzepiające spojrzenie.
Draco obrzucił go morderczym, pełnym wściekłości wzrokiem, po czym naciągając na siebie kołdrę, odwrócił się do niego plecami. Po chwili jednak, wydobył z siebie przeciągły jęk bólu, który spowodowany był gwałtownym ruchem.
Miał na ustach mnóstwo rozmaitych obelg, którymi mógłby uraczyć honorowych i sprawiedliwych Gryfonów,jednak nie zrobił tego, ponieważ po raz kolejny stracił przytomność.

                                                                               ***

-Całe szczęście, że przyniosłeś go tu na czas, Severusie-mówił jakiś łagodny, spokojny głos. -Całe szczęście, że pan Malfoy jest taki wytrzymały. Strach nawet myśleć o tym, co by się stało gdyby był w gorszej kondycji.
-Jak długo leży nieprzytomny?
-Według relacji pana Weasleya obudził się w nocy i stracił przytomność po zaledwie paru minutach. Dochodzi południe więc śpi już paręnaście godzin...-oznajmił pierwszy głos, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej znajomy.
Chciał sprawdzić swoje podejrzenia, czy to nie aby sam dyrektor Hogwartu stoi nad jego łóżkiem, dlatego zmusił się do otwarcia oczu. Uchylił je, jednak nieznośne, oślepiające światło zmusiło go do ich zaciśnięcia.
-Zasłońcie żaluzje-poradził ktoś, a jego głos upewnił go, że w sali znajduje się także Blaise i Teodor.
Tym razem, jego oczy szybciej przyzwyczaiły się do jasności i już po chwili mógł rozpoznać wszystkich znajdujących się w pokoju.
Opiekun Slytherinu-naburmuszony Severus Snape, Albus Dumbeldore, który uśmiechał się do niego znad swoich okularów i przyjaciele - Nott i Zabini.
Dyrektor przyglądał mu się uważnie. Jego przenikający niczym promienie rentgena wzrok, nieco krępował blondyna. Mimo to, nie odrywał własnych oczu od jego niebieskich, wesołych tęczówek.
-Zawołam Poppy. Powinna wiedzieć, że się obudziłeś-zadeklarował Dumbeldore jakby właśnie wyrwał się z transu. Otrząsnął się, po czym zniknął za parawanami prowadzącymi do gabinetu pani Pomfrey.
Zaskoczeni jego reakcją chłopcy, odprowadzili go wzrokiem, jednak po chwili zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię, przez Snape'a, który ze złością załapał ledwo żywego Dracona za krtań. Zaczął przyciskać go do łóżka, patrząc na chłopaka z mordem w oczach.
-Co pan robi?-oburzył się Balsie, łapiąc go za ramię. Ten jednak wyciągnął różdżkę i nawet nie patrząc na bruneta, posłał go parę metrów do tyłu.
-Co jest na twojej ręce, Malfoy?-wycedził, nie spuszczając wzroku z zdezorientowanych oczu Ślizgona.
Blondyn nie był wstanie jednak mówić, czując jak niezrównoważony profesor miażdży mu struny głosowe.
-Niech go pan puści, to może będzie wstanie coś powiedzieć-zauważył trzeźwo Teodor. Stał oparty o ścianę, z niewzruszeniem patrząc na odgrywającą się scenę. W końcu był pewny, że jego przyjaciel sobie zasłużył. Potter nie rzuciłby Sectumsemprą bez powodu.
Snape puścił chłopaka, uprzednio wywracając oczami z zażenowaniem.
-Nie wierzę, że dopuściłeś do czegoś takiego. To ma zniknąć z twojej dłoni. Inaczej wszyscy będziemy zgubieni-oświadczył cicho.
-Niby jak mam to zrobić?-spytał z kpiną Malfoy. Miał zachrypnięty głos, jednak profesor nie wywołał u niego trwałych obrażeń.
-Nie mam pojęcia! Jeżeli trzeba będzie to osobiście odetnę ci rękę, rozumiesz?-warknął ze złością. -Zedrzyj sobie skórę albo przypudruj damskim kosmetykiem! Nie obchodzi mnie to-dodał już nieco spokojniej.

W tym samym momencie do pokoju wszedł dyrektor, który patrzył na wszystkich ze swoim wiecznym zadowoleniem.

-Wracaj do zdrowia, Draco-powiedział uprzejmie Snape, po czym zniknął za drzwiami Skrzydła, niczym nietoperz wymachując swoją czarną peleryną.
-Ja też już nie przeszkadzam-oznajmił miło Dumbeldore. -Obowiązki dyrektora wzywają. Przyszedłem tylko sprawdzić jak czuje się mój uczeń-wyjaśnił, widząc zaskoczoną minę blondyna.
Ruszył w stronę drzwi, jednak naciskając na klamkę, widocznie sobie o czymś przypomniał.
-A... i jeszcze jedno. Kiedy wyjdziesz ze szpitala... przyjdź do mojego gabinetu.
Ślizgon wydawał się tym zaskoczony, jednak po chwili dyrektor wyjaśnił mu o co chodzi.
-Należą mi się wyjaśnienia z powodu mało delikatnego pobicia Ronalda Weasleya, nie sądzisz?-mruknął, spoglądając w stronę parawanu, za którym z pewnością leżał chory Gryfon.
-Nott, Zabini. Nie idziecie?-zwrócił się do stojących w rogu pomieszczenia chłopaków.
-Myśleliśmy, że...
-Wasz przyjaciel jest w kiepskim stanie ale wyjdzie z tego. To nie powód żeby opuszczać lekcje-wyjaśniła pani Pomfrey, która nagle pojawiła się w pomieszczeniu. Nie zwracając już większej uwagi na gości, położyła na stoliku Dracona parę naprawdę obrzydliwych eliksirów.
-Do dna-oznajmiła z uśmiechem, wywołując tym samym atak histerycznego kaszlu u podobno odważnego Ślizgona...

                                                                           ***

-Draco...-cichy, niepewny głos wyrwał go ze snu. Widać w eliksirach pani Pomfrey musiało być coś, co po raz kolejny pozbawiło go przytomności. Może to i dobrze? Nie musiał myśleć o bólu, który bez ustanku przeszywał jego ciało. Większość ran już się zasklepiło, a maści które przypisała mu szkolna pielęgniarka znacznie przyśpieszyły proces gojenia. Nic jednak nie było wstanie całkowicie zniwelować skutków czarno magicznej klątwy. Musiał po prostu leżeć w łóżku, co chwila na siłę pozbawiany świadomości.
-Draco...-zatroskany głos przebijał się do jego głowy, zmuszając go do przebudzenia.
-Witaj, Granger...-mruknął słabym głosem, czując na swoim policzku kojący dotyk Gryfonki. -Miło, że zechciałaś mnie odwiedzić-dodał, patrząc w jej czekoladowe, przepełnione niepokojem oczy.
-Byłam pewna, że po tym co się stało, nie będziesz chciał mnie widzieć. Ale nie mogłam siedzieć bezczynnie w pokoju-wyznała cicho, jakby głośniejsze dźwięki mogły mu jeszcze bardziej zaszkodzić.
Jego ręka powędrowała w dół pościeli natykając się na palce dziewczyny, która ulokowała swoje dłonie na jego łóżku. Ścisnął je, posyłając w jej stronę słaby, ledwo widoczny uśmiech. Mimo wszystko, dla Hermiony ten gest miał ogromne znaczenie.
-Tak strasznie mi przykro, Malfoy-wyznała dziewczyna, totalnie się załamując. -Mogłeś umrzeć, bo Harry... i Ron...
Ich spojrzenie momentalnie powędrowało w stronę łóżka obok, które było już puste.
-Ron wyszedł dzisiaj rano-wyjaśniła dziewczyna, widząc zdziwienie blondyna. -Przepraszam cię za nich-dodała, bo widać strasznie wstydziła się za własnych przyjaciół.
-W porządku. Nic mi nie będzie-zapewnił ją ponuro. Resztkami sił, usiadł na łóżku, podpierając się o poduszkę. Hermiona ściskała jego rękę, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Czuła się naprawdę okropnie. Jak mogła choć przez chwilę zwątpić w swoje uczucia i odejść do Rona? Była totalną idiotką.
-Draco... Draco ja przepraszam-powiedziała cicho. -To co się stało... Ja i Ron... Nie mam pojęcia czemu to zrobiłam. Żałuję i wiem, że nie zasługuję na twoje wybaczenie ale...-głos uwiązł jej w gardle, a oczy wypełniły się łzami. -Tak bardzo cię kocham-wyznała szeptem, prawie niedosłyszalnie, jednak Draco doskonale ją zrozumiał.
-Wiesz czemu pobiłem Rona?-spytał, kokieteryjnie unosząc brew.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, jednak pozwoliła mu kontynuować, przełykając łzy.
-Siedział razem z kumplami w Trzech Miotłach i chwalił się jak to upoił cię eliksirem miłosnym-wyjaśnił z zadowoleniem.
-Co?-dziewczyna zdawała się być w głębokim szoku. -Ja... nie wierzę, że to zrobił-powiedziała z niedowierzaniem.
-A jednak-stwierdził z słabym, choć ironicznym uśmiechu.
-Obiecaj, że nie będziesz szukał zemsty-poprosiła szybko. Patrzyła na niego z niemym błaganiem, co szczerze go zdziwiło.
-Czy to go bronisz?-spytał, czując jak zaczyna się denerwować.
-Ron jest dla mnie jak brat, wiesz o tym. To co zrobił było okropne, ale nic nie poradzę na to, że nie potrafię się na niego gniewać. Teraz jestem wściekła, ale jutro... jutro mi przejdzie i nie chcę mieć na sumieniu czegoś, czego nigdy mu nie życzyłam-wyjaśniła, patrząc mu w oczy. -Dał eliksir miłosny, dlatego nakryłeś nas w schowku na miotły-powiedziała, spuszczając wzrok. -Ale nic nie zmieni tego, że kocham go jak najlepszego przyjaciela.

Draco patrzył na nią w milczeniu, zastanawiając się nad jej słowami. Weasley nie mógł być aż taki zły. Hermiona nie zadawałaby się ze skończonym idiotą. Potter i jego spółka robią dokładnie to samo co on z Blaise'm i Teodorem. Czy gdyby któryś z jego przyjaciół został pobity, to nie szukałby zemsty? Gryfoni są dla niego równie niemili co on dla nich. Nie są niedobrzy. Oni po prostu tak jak on, walczą o swoje.
-Obiecuję-zadeklarował z niezadowoleniem. Dziewczyna ucieszyła się, jednak w tym samym momencie jej wzrok powędrował na ich splecione dłonie. Uśmiech znikł z jej twarzy równie szybko co się pojawił. Czarny, wyryty przez Voldemorta napis przykuł jej uwagę.
Blondyn westchnął, przymykając oczy. Czekał na jakąś nagłą reakcję dziewczyny, wybuch... jednak, nic się nie działo. Hermiona dalej trzymała jego rękę, z uwagą wpatrując się w jego znamię.
-To to ukrywałeś pod bandażem-stwierdziła cicho, ze zmarszczonymi brwiami przyglądając się temu, co pozostawił po sobie Voldemort. Draco jedynie skinął głową, patrząc na nią z wyczekiwaniem. Do czego zmierzała ta dziewczyna?
-To nie tak, że tego chciałeś, prawda?-spytała, by jedynie się upewnić. Nawet przez chwilę nie uwierzyła, że sam Draco postanowił sprawić sobie taki czarno magiczny tatuaż.
-Znasz sposób, by to usunąć?-spytał, jednak doskonale znał odpowiedź.
-Nie znam się na klątwach-wyznała, uświadamiając sobie, że tak właśnie czuje się człowiek kiedy czegoś nie wie. -Ale poszukam w bibliotece. Może coś znajdę.
-Szkoda fatygi. Nie stworzyłby czegoś, co dałoby się usunąć według przepisu z jakiejś książki-stwierdził z rezygnacją.
-Zbyt szybko tracisz nadzieję, Draco-zauważyła dziewczyna z delikatnym uśmiechem. Chłopak spojrzał na nią z wdzięcznością. Była taka... kochana.
O zgrozo! Ta dziewczyna zamieniła go w jakiegoś mięczaka!
-Tak więc... dziękuję ci za pomoc. Możesz już iść-stwierdził, znacząco odchrząkając. Sprawiał teraz wrażenie dumnego arystokraty. Gryfonka uniosła jedną brew, mimowolnie wybuchając śmiechem.
-Nie udawaj poważnego człowieka. Nie jesteś nim-skarciła go, siadając obok niego na łóżku. -Wiesz... tak sobie pomyślałam, że...-wyciągnęła ze szkolnej torby parę pergaminów -...przydadzą ci się notatki z lekcji-stwierdziła, a na myśl o nauce w jej oczach pojawiły się iskierki podekscytowania.
-Salazarze, tylko nie to! Teraz już naprawdę możesz iść-stwierdził, zdobywając się nawet na słaby, zachrypnięty krzyk.
-Zamknij się, Malfoy. Przez twoje krzyki przyjdzie tu pani Pomfrey, a chyba nie chcesz żebym sobie poszła, prawda?-zaśmiała się, zamykając mu usta słodkim, pełnym uczucia i tęsknoty pocałunkiem. Tak dawno nie była blisko niego...
Blondyn tymczasem trzymał ją w ramionach i obliczał jakie ma szansę na to, że uda mu się wygrać z rosnącym w jego sercu uczuciem.

                                                                   








29 komentarzy:

  1. Mmm, wspaniały rozdział ;3 Draco i Mionka znowu razem ;3 Szczerze, to bardzo lubię Teodora <3 Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko się wyjaśniło i mam cichą nadzieję że to nie żadna podpucha :D jeszcze tylko Teodor i Blaise muszą znaleźć swoje szczęście :)
    Pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej jakie słodkie zakończenie. W końcu są razem. Oby Hermiona pomogła Draconowi.
    Pozdrawiam serdecznie
    Alexis Nott

    OdpowiedzUsuń
  4. :D Znowu razem :D Mam nadzieję, że Hermiona znajdzie sposób by pomóc Draco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, nie sądziłam, że tak szybko znów będą razem :D
    Jednak nie zmienia to faktu, że cieszę się z ich miłości.
    Spodobało mi się mnie zachowanie Snape'a. Naprawdę, było super.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne :**
    A co do odpisywania na komentarze, to myślę, że nie jest to potrzebne, no chyba, że będzie to dla ciebie bardzo duuuuuuuuża przyjemność, jakiś komentarz.
    A rozdział ślodkaśny, aż mi ciepło na serduszku <3

    OdpowiedzUsuń
  7. YAAAAY, DRACO I HERMIONA ZNOWU RAZEM, BARDZO SIĘ CIESZĘ Z TEGO POWODU <3
    OGÓLNIE CAŁY ROZDZIAŁ JEST PER-FECT :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze wesolych swiat i happi niu jer... rozdzial jest swietny, snape byl swietny, Hermionka i Draco swietni. Po prostu swietnie. Nie wiem dlaczego, ale po prostu kocham to opowiadanie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana Olu!
    Zacznę od życzeń: dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności,spełnienia WSZYSTKICH najskrytszych marzeń, prawdziwych przyjaciół, wytrwałości, pewności w tym co robisz, niezapomnianych przygód i uśmiechu na każdy dzień :) Jeśli masz czas możesz odpisywać na nasze komentarze to świetnie by było, ale jeśli nie to nic :) Rozdział naprawdę bardzo dobry, jesli nie najlepszy. Pozdrawiam i życzę tego co powyżej i weny/ panna Cyzia

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie komentowałam chociaż byłam z Tobą od samego początku bo myślałam że poprostu ty i tak tego nie czytasz.. wesołych Świat ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wiem, że jesteś ze mną od początku. Czytam każdy komentarz ale po prostu rzadko kiedy odpisuję. Dopiero ostatnio uświadomiłam sobie, ze może powinnam... :D
      Wesołych Świąt :*

      Usuń
  11. Cudowny rozdział, ale jakżeby inaczej w końcu to ty go napisała :) Nie mogę się doczekać kolejnej notki :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze. Wesołych świąt :*
    Po drugie świetny rozdział (zresztą jak każdy, tak, wiem powtarzam się :3).
    Po trzecie: odpisuj! Od razu cieplej się na serduszku robi c:
    Hmm.. Jutro wyjeżdżam, ale obiecuję, że do Nowego Roku nadrobię i skomentuję rozdziały, bo nie mam wątpliwości, że coś dodasz.
    Weny życzę ^▽^
    사랑해 ⌒.⌒

    OdpowiedzUsuń
  13. Wesołych Świąt!
    Ouh... jakie słodkie zakończenie. Dobrze, że z Draco już lepiej i że pogodził się z Hermioną :)
    Kurcze, ale Snape się zbulwersował. Serio? Jest taki głupi, że wierzy, że Draco mógł sobie coś takiego zrobić?
    Myślę, że możesz odpisywać czasem :)

    Pozdrawiam, życzę weny, żeby powstawały kolejne takie fajne rozdziały :)
    ~Julla

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest wspaniałe :D Na poprawę humoru wręcz idealne i takie prawdziwe, nie jak w bajce, po prostu, życiowe.
    Uwielbiam <3
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  15. takie to słodkie <3 bardzo fajny rozdział, weny !! :)
    a tak wgl to wesołych świąt !

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy naprawde uwazasz sie za fajna osobe
    ? Sadzac po nicku Oli Fajna..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie uważam się za fajną osobę. Kiedyś pojawiło się już to pytanie. Historia mojego nicku jest raczej zbyt długa, żebym ją tu napisała. Po prostu tak jest, co nie oznacza że jestem osobą z przerośniętym ego ;)

      Usuń
  17. Swietneeeeeeeeee *_* *_* *_* *_* *_*


    Alvin

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział. Uwielbiam Twoją historię. Jest inna niż wszystkie, które czytam. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział.
    Mam nadzieję, że Draco szybko wyzdrowieje, no , że zniknie mu ten tatuaż. Cieszę się, że Smok wyjaśnił obie wszystko z Hermioną i znów są razem.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  20. Cieszę sie ze znowu sa razem :) nie mam siły na dłuższy komentarz, lecę do następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  21. ooo końcówka świetna !!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  22. draco i hermiona sa tacy kochani
    zazdroszcze im troche tego uczucia, ktore ivj polaczylo

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń