środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 21 - Cyzia i Bella, czyli rodzinne relacje Śmierciożerców

Draco wszedł do mieszkania, pełen radości i prawdziwej nadziei. Teraz, żył świadomością, że razem z Hermioną istnieje lepszy świat do którego od czasu do czasu będzie mógł wrócić.
Przekroczył próg pokoju, a kiedy to zrobił, do jego uszu dobiegł głos zdenerwowanej Pansy.
-Czy ty musisz się tak ciągle wymykać z domu?-spytała, nawet się z nim nie witając. Przytuliła się do niego, po czym obdarzając go delikatnym uśmiechem złapała go za rękę i wprowadziła do pokoju, gdzie czekali już Teodor i Blaise.
-Myślałam, że uciekłeś-powiedziała Ślizgonka, wyraźnie oddychając z ulgą.
-Uciekłem? Gdzie mógłbym uciec?-spytał, szczerze zdziwiony.
-Bo ja wiem... Do twojej głowy często przychodzą absurdalne pomysły-zaśmiała się nerwowo.
-Dobra. O co chodzi?-spytał, widząc grobowe miny reszty swoich przyjaciół.
-O nic-zapewniła go Pansy, machając lekceważąco ręką.
-Nie jestem głupi. Zamiast rzucać w moją stronę mnóstwo sugestywnych uwag z domysłami co też mogłem robić w samotności, rzucasz mi się na szyję. Wy macie ponure miny zamiast szczerzyć się jak idioci... Co się stało?-powtórzył, czując jak jego poprzedni, dobry humor się ulatnia.
-Myśleliśmy, że zniknąłeś, bo... czytałeś już Proroka-wyjaśnił w końcu Teodor. Wstał z kanapy, po czym z rezygnacją podał go przyjacielowi. -Stary, bardzo mi przykro-powiedział z wyraźnym współczuciem.

Malfoy wziął do ręki gazetę, a widząc na niej ruchome, czarno-białe zdjęcie, poczuł jak jego żołądek nieprzyjemnie się ściska.

Jak doniósł informator z naszego poufnego źródła, Narcyza Malfoy zginęła tragiczną śmiercią parę tygodni temu. Kobieta była arystokratką z pradawnego rodu Black'ów, założycielką fundacji "wynajem skrzatów domowych", a także żoną znanego pracownika ministerstwa - Lucjusza Malfoy'a. 
Jak się okazuje, rodzina zamierzała trzymać w ukryciu tą niewyobrażalną stratę,  zachowując w sekrecie przykrą wiadomość o śmierci Narcyzy. 
Nie to jednak poruszyło do głębi naszymi sercami. Wczoraj wieczorem, grupka mugoli natknęła się na cmentarz, na którym została pochowana pani Malfoy. Nie wiemy czemu rodzina zdecydowała się pochować ją w mugolskim miejscu, wiemy jednak, że mugole byli zszokowani widząc rozkopany grób Narcyzy. Sprawca nie jest nam znany, ale za rozkopanie i zniszczenie pomnika grozi mu surowa kara. 
Co rodzina Malfoyów trzyma w sekrecie? Czyżby ich wrogowie mieli do nich pretensje nawet kiedy ci leżą już martwi? Czy pradawny ród ma związek z przynależnością do mrocznych szeregów? 
Czy wrócili do Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać i teraz płacą za swoje błędy?

Draco patrzył z nieprzekonaniem na kartkę papieru, unosząc wysoko brwi.
-Kretyni-powiedział w końcu, po czym udając, że wcale się nie przejął, rzucił gazetą w kąt pokoju. Przez chwilę stał po środku mieszkania, czując jak panujące wokół milczenie przyprawia go o mdłości.
Wziął głęboki oddech, po czym spojrzał na przyjaciół, zdobywając się na delikatny uśmiech.
-Gadaliście z Borginem? Wiecie jak naprawić szafkę zniknięć?-spytał, zamierzając pominąć temat rozkopanego grobu swojej matki. No bo w końcu jakie słowa nadają się na taką sytuację?
Doskonale wiedział, że stoi za tym jego ojciec, nie miał wątpliwości.
-Tak...-Blaise przytaknął z lekkim otępieniem. -Wiemy jak ją naprawić. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będziemy gotowi jeszcze w maju.
-Czyli, że wszystko bez najmniejszych opóźnień czasowych-stwierdził Draco z lekkim uśmiechem.
-Co potem? Wpuścimy Śmierciożerców do zamku, oni zabiją Dumbeldor'a i co dalej?-spytał już nieco poważniej. Naprawdę się nad tym zastanawiał. Dopiero teraz uświadomił sobie, że ich plan ma pewne niedomówienia.
-I będziemy żyć... Wypełniać polecania Czarnego Pana i każdego dnia walczyć o to by nas nie zabił-stwierdził Teodor. W przeciwieństwie do przyjaciół, on już dawno to sobie uświadomił.
Tego dnia wyglądał jeszcze bledziej i słabiej niż zwykle. Tak też się czuł. Czuł, że z każdym dniem... znika? Klątwa rzucona przez ojca odbiła się na nim w naprawdę bolesny sposób. Mimo to udawał silnego, bo chciał sprawiać wrażenie przydatnego i gotowego do pracy.
Na jego twarzy pojawił się blady uśmiech. Myślał o Lenie. O tym co robi, z kim spędza święta...
Chciałby być częścią jej życia.
-To jest beznadziejne-podsumował Blaise, opadając ciężko na kanapę.
-Moglibyście powiedzieć o wszystkim Dumbeldore'owi-powiedziała w końcu Pansy.
-Co?-spytał z oburzeniem Draco. Jej pomysł zdawał się dla niego co najmniej absurdalny.
-Niby czemu nie? Co macie do stracenia?-spytała poważnie.
-Yyy... wszystko?-podsunął jej nieprzekonany Blaise. -Pansy to zbyt wielkie ryzyko...
-Przecież każdego dnia ryzykujecie-powiedziała ze złością. -Każdego dnia wychodzicie z tego przeklętego mieszkania i nie wiecie czy dacie radę wrócić! Dlaczego mu służycie? Dlaczego na to wszystko pozwalacie?! Wasze życie jest do niczego, totalnie się wali!
Widać, dziewczyna zamierzała coś jeszcze powiedzieć, jednak Blaise podszedł do niej i mocno ją do siebie przytulił.
-To nie takie proste-szepnął, patrząc na przyjaciół ponad jej głową. -Nie ryzykujemy tylko swojego życia, Pansy...-tłumaczył kojącym głosem. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, starając się uspokoić, jednak nie zapowiadało się na to by szybko do siebie doszła.
Ludzie których kochała cierpieli z bardzo niesprawiedliwego powodu. Nigdy nie byłaby wstanie się z tym pogodzić.
-Chodź, przejdziemy się-powiedział w końcu Blaise, po czym łapiąc ją za rękę, opuścił mieszkanie.

                                                                              ***

Draco i Teodor siedzieli na kanapie. Pogrążeni w swoich głębokich rozmyślaniach, spoglądali przed siebie, wlepiając wzrok w bliżej nieokreślony punkt.
-Gdzie byłeś?-spytał w końcu Teodor, wyrywając przyjaciela z otępienia.
-Musiałem się... się z kimś spotkać-wyznał, odwracając wzrok.
-Byłeś z Granger, prawda?-spytał brunet z delikatnym uśmiechem.
-Tak-przyznał, niepewny reakcji przyjaciela Ślizgon.
-Kochasz ją?-spytał Teodor, unosząc sugestywnie brwi.
-Tak-powtórzył Malfoy z bladym uśmiechem. Wiedział, że jego uczucia wszystko komplikują.
-To świetnie...-stwierdził chłopak bez cienia entuzjazmu. Zapadła męcząca dla Dracona cisza. Domyślał się jak musi czuć się Teodor. Zostawił Lenę dla jej bezpieczeństwa. Zostawił, pomimo tego jak bardzo ją kochał. Tymczasem zarówno Blaise jak i on mogli cieszyć się towarzystwem swoich dziewczyn.
-Słuchaj ja...-zaczął, jednak Teodor szybko mu przerwał.
-Rozmawiałeś z Blaise'm? O tym co stało się wtedy, kiedy Weasley trafił do Skrzydła Szpitalnego?-spytał, przybierając na twarz poważny wyraz twarzy.
-Co się stało?-spytał blondyn, marszcząc z zastanowieniem brwi. Nie przypominał sobie, by Blaise mówił mu coś na ten temat.
-Malfoy, Weasley ją kocha i nie jest dla niej obojętny. Coś między nimi wyraźnie iskrzy. Co jeżeli ona wymyśliła to samo co my? Co jeżeli wyciąga z ciebie informacje i przekazuje wszystko Weasleyowi i Potterowi?-spytał wyraźnie zaniepokojony Teodor. Nie chciał by to zabrzmiało jakby zniechęcał blondyna do dziewczyny, ale na jego nieszczęście, właśnie tak to zabrzmiało.
-Mówisz tak, bo jesteś zazdrosny-stwierdził Draco, splatając ręce na piersi. Mimo to, nie wydawał się zły.
-Po prostu... Granger od zawsze była sprytna. Co jeżeli tylko cię wykorzystuje?
-Wtedy... wtedy... okazałaby się najgorszym człowiekiem jakiego przyszłoby mi spotkać-stwierdził ponuro Draco. Mimo iż chciał ufać Hermionie i być w stosunku do niej sprawiedliwy, to właśnie w tym momencie w jego sercu zasiała się niepewność.
-Daj spokój-pocieszył go Teodor, przyjacielsko klepiąc go po ramieniu. -Nie zakochałbyś się w byle kim...
Wybacz, tak po prostu powiedziałem na głos to, co myślę...
-Nie, w porządku-zapewnił go Draco z krzywym uśmiechem. -Ale co jeżeli zakochałem się właśnie dlatego, że jesteśmy do siebie podobni? Co jeżeli jest równie podstępna i zdradziecka jak ja?-spytał niepewnie.
-Wtedy... przyjdziesz do mnie i poprosisz mnie o radę jako, że jestem doświadczony w tych sprawach i... razem będziemy się upijać każdego wieczoru-stwierdził obojętnie Teodor. -Dasz sobie radę, stary. Nieważne co się stanie...

Ponownie zapadło milczenie, które teraz nie było jednak niezręczne. Chłopcy ponownie pogrążyli się w rozmyślaniach. Nie mieli pojęcia ile tak siedzą, ale w końcu po mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi.

-Otworzę-powiedział Teodor, wyrywając się z osłupienia. -To pewnie Blaise z Pansy...
Powoli, nie śpiesząc się, podszedł do drzwi, otwierając je z wyraźnym zrezygnowaniem.  Był znudzony i zmęczony, jednak kiedy zobaczył kto stoi u progu, momentalnie się otrząsnął. Był... w szoku.
-Witaj, ukochany-usłyszał podekscytowany głos. Po chwili poczuł na swoich ustach krótki, lecz namiętny pocałunek.
-Bellatrix?!-krzyknął, wytrzeszczając oczy na zadowoloną z siebie kobietę.
-Nie dałeś znaku życia... Myślałam, że byliśmy umówieni-oświadczyła nieco obrażona, po czym zarzucając mu ręce na szyję, pchnęła przed siebie.
-Poczekaj...-Teodor starał się jakoś uwolnić z uścisku kobiety, jednak nie mógł ukryć że bawiła go ta sytuacja.
-Co jest?-spytała Bellatrix, patrząc na niego z niezrozumieniem. W jej oczach jak zwykle kryło się szaleństwo.
-Po prostu... nie jesteśmy tu sami...-wyjaśnił Teodor, starając się udawać żal.
W tym samym momencie obok nich pojawił się Draco, który z wyraźnym szokiem oglądał zaistniałą sytuację.
-Ty i moja ciotka?! Serio?!-spytał z wyraźnym zażenowaniem ale i obrzydzeniem. Nie spodziewał się po Teodorze takich rzeczy.
-Odpuść sobie-warknęła Bellatrix, gniewnie mrużąc oczy. -Skoro już tu jesteś...-powiedziała, odrywając się od Teodora. -Twój ojciec kazał cię pozdrowić-oznajmiła z szaleńczym uśmieszkiem.
-Tak? Mówił coś jeszcze?-spytał Draco, czując jak wszystkie jego mięśnie się napinają.
-Że masz pamiętać o jego słowach i tak dalej... Czy widziałeś stronę dzisiejszego proroka?-spytała, szybko zmieniając temat.
-Tak...-przyznał Draco, patrząc na ciotkę z powątpiewaniem. -Wiesz coś o tym?
-Tylko tyle, że zrobił to jakiś łajdak. Znajdę kretyna i urwę mu łeb-oznajmiła ze stoickim spokojem, jednak zarówno Draco jak i Teodor nie mieli wątpliwości, że kobieta mówi poważnie.
-Myślę, że to ojciec to zrobił...-odparł blondyn, starając się podpuścić ciotkę.
-Lucjusz?! A po cholerę mu niszczyć grób Cyzi?-spytała Bellatrix wyraźnie zbita z tropu.
-Po tym co jej zrobił...-zaczął Draco, jednak kobieta szybko mu przerwała.
-Co zrobił Cyzi?!-spytała, a w jej oczach pojawiła się narastająca złość.
-O niczym nie wiesz?-wtrącił się zaskoczony Teodor. Tą informację można było wykorzystać przeciw ojcu Dracona.
-On ją zabił-oświadczył młody Malfoy, z szaleńczym uśmiechem patrząc prosto w zszokowane oczy Belli.





13 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział.
    Cieszę się, że Draco wyjaśnił sobie wszystko z Hermioną. Bellatrix i Teodor- po prostu genialne. Nie mogę się doczekać reakcji Belli na wiadomość o tym kto zabił Cyzię. Ciekawe jak dalej potoczą się losy bohaterów?
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  2. Nich Bella da popalić Lucjuszowi!!! Super rozdział :) Mam nadzieję że Draco będzie mógł liczyć na Hermionę i przekona sie że jest uczciwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę? :O Teo i Bellatrix? Mój boże, w życiu bym nie pomyślała! Toż to teraz zaświeciłaś oryginalnością...
    fajny rozdział, miło i przyjemnie się go czytało :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. O M G!
    Loffciam Bellatrix i jej szaleństwo i czuje ze masz na szaleństwo świetny pomysł!
    Uhuh...pomijając twój talent i sam fakt że rozdział CUDO to ale by było gdyby się okazało, że. ... Hermionka nadal udaje i że choć kocha Draco, to jest z Weasley' em..! OmG... Draco w szoku, Hermi w amoku (chociaż nie wiem co to AMOK)
    Cóż czekam na rozwuj wydarzeń! !!
    *0* Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny! ♥♡♡♡♥♡♡♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest! Cudowny rozdział! Reakcja Belli trochę mnie zdziwiła, zawsze uważałam ją za psychopatkę bez uczuć (którą i tak lubię).
    Nie rozpisuję się, bo niestety, nauka wzywa =-=
    Rielle Unnie~

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, Bella rządna zemsty, Lucjusz ma przerąbane, ale dobrze mu tak :D Mam nadzieję, że wykończy go w jakiś paskudny sposób :) Martwię się o Teodora, skutki tej klątwy bardzo mi się nie podobają. Mam dziwne przeczucie, że z tego nic dobrego nie przyjdzie. No ale tego dowiemy się w swoim czasie :) Rozdział jest oczywiście wspaniały, jak każdy inny :D Już się nie mogę doczekać kolejnego :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh wow, no to teraz się Lucjuszowi dostanie haha :D Rozdział jak zwykle świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Olu!
    Według mnie, najlepiej zagraną postacią w filmie jest właśnie "panna Bella". Dobrze oddałaś charakter postaci i możesz być z siebie dumna. Mam nadzieje, że Bellatrix ładnie urządzi Lucjusza i należycie pomści Cyzie... oby więcej takich dobrych rozdziałów! / panna Cyzia

    OdpowiedzUsuń
  9. Prześwietny rozdział! Mam nadzieję, że Lucek dostanie za swoje i Bella go dorwie w swoje ręce (uśmiech szaleńca xd ).
    Martwię się o Mionę. Nie wiem czemu, ale się martwię. Powiedz proszę, że nie mam powodów! ;)
    Poza tym rozczula mnie zakochany Malfoy. Jest taki inny. Taki słooodki. :D (nie piszę dalej komentarza bo zaraz napiszę jeszcze coś bardziej durnego, a nie chce się pogrążać xd)
    Pozdrawiam, Maadź.
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com <- zapraszam do siebie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Będzie siedziało, kochane będzie sie działo :D
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niech Bella dopadnie Lucjusza!
    Przy okazji rozmowa Draco z Teodorem - cos pięknego. Prosto z mostu i na temat. Kocham slizgonow, a w Twoim opowiadaniu to juz zupełnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Serio, Bella nie wiedziałaa, ooo szykuje się , szykuje !!!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  13. Ballatrix wkurzona na Lucjusza, może być ciekawie.

    OdpowiedzUsuń