-Granger!-krzyknął z paniką, wiedząc, że jeżeli wróci do zamku bez dziewczyny będzie miał niemały problem. -Granger!-powtórzył z irytacją. Czy ta dziewczyna zawsze musiała robić problemy?
Wybiegł na ulicę, rozglądając się za brązowowłosą Gryfonką. Wyjął też różdżkę, rozświetlając mroczne ciemności.
Nie przerywając nawoływania chodził we wszystkich kierunkach, szukając dziewczyny. W końcu ją zobaczył. Stała w jakimś zaułku otoczona przez parę ciemnych postaci. Zaczął szybko biec w tamtym kierunku, modląc się by mężczyźni nie byli śmierciożercami. Jakby się przed nimi tłumaczył, chcąc ją uratować? Bo naprawdę chciał ją uratować. Gdyby coś jej się stało, czułby się winny.
-Taka ładna, taka samotna... Co taka ślicznotka robi sama na takiej ulicy?-pytał ją tubalny głos.
Nie rozpoznawał go, a to dobrze, bo oznaczało to, że sobie z nimi poradzi.
-Przepraszam-powiedział kulturalnie, odchrząkając. Dźgnął mężczyznę palcem w plecy, przybierając na twarz szeroki uśmiech.
Patrzył jak ubrany w płaszcz, dobrze zbudowany osiłek odwraca się w jego stronę z niezadowoloną miną.
-Czego chcesz?-warknął, zaczynając się do niego przybliżać. Draco jednak nie zaczął się cofać, znając podstawową zasadę "Jeżeli nie chcesz zostać przyparty do ściany to do niej nie podchodź.".
-Masz pięć sekund żeby odejść-powiedział blondyn ze spokojem wypisanym na twarzy. Rzucił ukradkowe spojrzenie w stronę dziewczyny, która oparta o ścianę walczyła z przerażeniem. Posłał jej pokrzepiający uśmiech, który po chwili, skierowany w stronę napastników, zmienił się w ironiczny.
Mężczyźni jak się można było tego spodziewać zaczęli się śmiać, jednak momentalnie spoważnieli kiedy wyciągnął różdżkę.
-Dajcie spokój. Pada deszcz, jest mi zimno, jestem zmęczony, chcę wracać do domu. Załatwimy to jak cywilizowani czarodzieje i damy sobie spokój czy muszę uciekać się do przemocy?-spytał z irytacją, co wywołało u tępych mężczyzn jeszcze głośniejsze salwy śmiechu. Wywrócił oczami, zaciskając ręce z bezsilności. Przecież nie rzuci na tych frajerów Crucio na oczach kobiety!
-Rozumiem, że nic z tego-westchnął, po czym nie czekając, rzucił zaklęcie werbalne w stronę jednego z mężczyzn. Napastnik, a może teraz raczej ofiara, zawył głośno momentalnie zamierając.
-Co mu zrobiłeś?!-krzyknął jeden z jego towarzyszy, rzucając się na niego z pięściami. Nie zdążył jednak do niego dobiec, bo po chwili podzielił los jednego z osiłków.
Draco spojrzał na ostatniego mężczyznę z rezygnacją.
-Równie "zdeterminowany"?-zakpił, kiedy tamten również wyciągnął swoją różdżkę.
-Zadarłeś z niewłaściwą osobą-warknął mężczyzna, obdarzając go zabójczym wzrokiem. Ślizgon jedynie uśmiechnął się zuchwale, czekając na jego cios.
Zielony strumień światła wystrzelił w stronę mężczyzny, jednak Draco zrobił unik i zrewanżował się silnym zaklęciem rozbrajającym. W końcu nie będzie strzelał Avadą w te i wewte kiedy panna Granger-najlepsza przyjaciółka wszystkich nauczycieli-bacznie go obserwuje.
Rozszalała się prawdziwa walka. Silny mężczyzna, który jeszcze trochę, a skrzywdziłby Hermionę okazał się naprawdę dobrym przeciwnikiem. Z zaciętością odpierał wszystkie zaklęcia Draco jednak nie docenił chłopaka. Blondyn ze spokojem odpierał jego ataki, nawet nie siląc się na jakikolwiek wysiłek.
Zabawa się skończyła kiedy unikając jakiegoś zaklęcia, pozwolił by ugodziło ono Hermionę. Dziewczyna krzyknęła, łapiąc się za rozcięte ramię i patrząc na niego z przerażeniem.
No tak... zafascynowany emocjonującą walką zapomniał o biednej dziewczynie.
W jednej chwili wykonał nienaganny kontratak, którego przeciwnik ani trochę się nie spodziewał. Jak długi runął na ziemię wydając z siebie jedynie cichy, zduszony jęk.
Draco uśmiechnął się triumfalnie, zwracając się w stronę przestraszonej dziewczyny.
-Nic ci nie jest?-spytał, podchodząc do niej i uważnie ją obserwując. Szatynka jedynie pokiwała przecząco głową, a jej oczy jeszcze mocniej się zaszkliły. Draco dopiero teraz zobaczył, że łzy mieszają się z kroplami deszczu moczącymi jej twarz.
-Chodź tu-powiedział, przygarniając ją do siebie. -Jak ramię?
-Boli-powiedziała przez łzy.
Zamyślił się. Dziewczyna potrzebowała szybkiego opatrzenia ale nie mogła pójść w takim stanie do Skrzydła Szpitalnego w Hogwarcie, nie mogli wrócić do szkoły.
***
-Mieszkam tu razem z Zabinim i Nottem. Wiem, nie wygląda najlepiej ale wejdziemy tylko na chwilę. Poczekaj. Znajdę jakieś bandaże-powiedział, wprowadzając ją do mieszkania.
Dziewczyna zaczęła niepewnie rozglądać się po pomieszczeniu z niesmakiem lustrując bałagan panujący w pokoju.
-Już jestem-powiedział chłopak stając przed nią z apteczką. -Usiądź-wskazał na kanapę, z której wychodziły sprężyny. Posłusznie wykonała jego zadanie, opierając głowę o oparcie sofy. Była strasznie zmęczona. Blondyn delikatnie podwinął rękaw jej bluzy, zważając na to, że samo to przyprawia dziewczynę o syk spowodowany bólu.
-Bardzo źle to wygląda?-spytała cicho, bojąc się spojrzeć na ranę.
-Bywały gorsze rany ale... to też nie wygląda najlepiej-mruknął skupiony na szukaniu czegoś w apteczce.
Po chwili wyciągnął z niej jakiś eliksir podając go dziewczynie.
-To wyleczy ranę?-spytała z nadzieją.
-Nie... to eliksir, który choć trochę złagodzi ból-powiedział z bladym uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego tak, jakby za chwilę miała się ponownie rozpłakać.
-Przepraszam, to moja wina-powiedział ze współczuciem.
-Po prostu rób to, co masz zrobić-powiedziała zaciskając zęby i przenosząc spojrzenie gdzieś w bok. -Znasz się na tym chociaż?-spytała po krótkim czasie.
-Na tyle żeby ci pomóc, tak.
-W takim razie czemu nic nie robisz?
-Muszę poczekać, aż eliksir zacznie działać. Nie chcę narażać się sąsiadom kiedy będziesz krzyczeć z bólu.
-Co to za silne zaklęcie?-spytała, próbując czymś odwrócić myśli od cierpienia, które przynosiło jej krwawiące ramię.
-Czarnomagiczne.
-No tak, ty się na tym znasz-zakpiła z kwaśnym uśmiechem.
-Po prostu sam parę razy oberwałem-powiedział szczerze, jednak tonem, który mówił, że ten temat jest definitywnie zakończony.
-Znałeś tych gości?-spytała kiedy próbował zatamować krwotok.
-Nie, widziałem ich pierwszy raz. Na pewno tu mieszkają. Nie ma tu innego towarzystwa.
-To czemu tu mieszkasz?-spytała, zaciskając zęby.
-Czynsz jest niski-skłamał, bo przecież nie mógł jej powiedzieć, że nigdzie indziej nie pozwoliliby zamieszkać nastoletnim śmierciożercom.
-Przecież zarówno ty jak i Zabini z Nottem macie mnóstwo kasy.
-Wszyscy troje nie mieszkamy już z rodzicami, a co za tym idzie nie bierzemy od nich pieniędzy. Mam pełen skarbiec w Gringottcie, ale póki nie mam stałej pracy nie wydam pieniędzy na coś co nie przyniesie żadnych zysków...
Dziewczyna pokiwała głową, jednak po chwili wydała z siebie jęk bólu spowodowany kolejnymi operacjami Malfoya. Zapowiadały się naprawdę ciężkie chwile...
***
-Granger... Hej Granger...-mówił jej nad uchem, próbując jakoś obudzić dziewczynę. Wycieńczona po wczorajszej "mini operacji" zasnęła na kanapie i przespała tam całą noc, wtulona w ciało Malfoya.
Szatynka przeciągnęła się, zmuszając do otworzenia oczu. Kiedy tylko zobaczyła gdzie się znajduje, ponownie je zamknęła, jakby pragnąć by wszystko było tylko snem.
-Zabije cię, Malfoy-warknęła. Mimo to dalej wtulała się w jego tors, który nie chciała się do tego przyznać, ale dawał jej ukojenie. Przez jej mocno zranione ramię, bolała ją cała prawa strona ciała i ledwo mogła się ruszać.
-Musimy iść do szkoły zanim okaże się, że znowu uciekłem z zamku-mruknął i aż sam zdziwił się jak bardzo łagodnie zabrzmiało to zdanie.
-Nie mam siły nigdzie iść-powiedziała zamykając oczy i zamierzając po raz kolejny zasnąć.
-Teleportujemy się do Hogsamde, a stamtąd jest tylko kawałek drogi do zamku. Dasz radę-próbował ją przekonać.
Dziewczyna zastanowiła się. Zostanie tu dłużej z Malfoyem oznaczało więcej okazji do spenetrowania jego mieszkania i dowiedzenia się czegoś bardziej przydatnego. Wystarczyło tylko trochę bardziej się postarać...
-Daj spokój, nic się nie stanie. Twoi przyjaciele są w zamku. Co prawda nigdy nie trzymacie się razem ale wymknęliście się we trójkę więc teraz po prostu powiedzą, że zostałeś w dormitorium i nauczyciele w to uwierzą...-powiedziała zarzucając mu ręce na szyje i patrząc na niego z miną małego szczeniaka. -Nie mam siły, jestem taka obolała i...
-No dobra-mruknął, stwierdzając, że i on będzie miał okazje bardziej wcielić w życie swój plan. -Chyba masz rację...-dodał wyobrażając sobie kolejny szlaban, który zarobi u Snape'a.
-To co porobimy?-spytał zmysłowym tonem, unosząc sugestywnie brwi.
-Ja idę spać, jestem zmęczona-powiedziała zamykając oczy i opierając głowę o oparcie kanapy. -Ty też byś mógł, nie wyglądasz za dobrze-dodała.
Chłopak uśmiechnął się z politowaniem. Zamierzała udać, że śpi, skorzystać z jego nieuwagi. Poczekać aż on sam zaśnie by potem przekopać mu całe mieszkanie.
Przyjrzał się jej uważnie. Granger była naprawdę intrygującą kobietą...
-Nie, Granger... miałem raczej coś innego na myśli-powiedział, po czym nie czekając na reakcję zatopił się w jej słodkich ustach.
***
-Raz mu zaufamy! Raz. I jak się to kończy? Nie wraca na noc, nie wraca w ogóle!-krzyczał wkurzony Zabini. -Jak my możemy mieć w swojej grupie takich idiotów?!
-Opanuj się, Blaise-powiedział Teodor z delikatnym uśmiechem. -Pomyśl o tym tak: On, Granger i nasze wspólne mieszkanie do ich dyspozycji...
-On miał do cholery iść do sklepu a nie do naszego mieszkania!
-Serio sądzisz, że nie zatrzymali się tam na noc?-spytał z politowaniem brunet. -Nie ma się co o nich martwić. Raczej wymyśl co powiemy nauczycielom kiedy nie pojawi się na lekcji.
-Spoko, zajmę się tym-zadeklarował się Blaise. -Jeżeli nie wróci na wieczór sami teleportujemy się na Nokturn. A i przypomnij mi, że jak się pojawi mam mu zrobić wielki wykład na temat... jego ogólnych zachowań!
-Spóźnisz się na lekcje-przypomniał mu Teodor cicho się śmiejąc. -Widzimy się na numerologii!-krzyknął jeszcze za odbiegającym przyjacielem.
***
-Panie Zabini. Gdzie pan Malfoy?-spytała profesor McGonagall patrząc podejrzliwie na bruneta.
-Yyy... on... nic mu nie jest. Ma się dobrze-powiedział chłopak z delikatnym uśmiechem. -Dziękuję za troskę-dodał, stwierdzając, że taka odpowiedź powstrzyma nauczycielkę przed zbędnymi pytaniami.
***
Draco Malfoy rzeczywiście miał się dobrze. Z pewną Gryfonką, na co prawda niewygodnej kanapie, spędzał czas wyjątkowo miło. Skradał z jej ust każdy pocałunek z największą pasją, przyjemnością i choć cała ta zabawa miała być tylko grą, nawet nie zauważył kiedy dla niego stała się czymś więcej.
Oczywiście, nie zamierzał mówić o tym na głos. Nie zamierzał komukolwiek się do tego przyznawać. Zamierzał jedynie zachować to w swoim sercu. Fakt, że ta dziewczyna mu się spodobała, że zaczęło mu na niej zależeć, że tak naprawdę chciałby żeby to było coś więcej...
Pragnął jej całej. Pocałunku, dotyku, zapachu... Pragnął spędzić z nią każdą chwilę i wykorzystać ten czas najlepiej jak tylko potrafi. Wiedział, że to zdarzyło się raz i nie miało szans się powtórzyć. Nie miało prawa się powtórzyć. Nie mógł do tego dopuścić. Owszem miał ją w sobie rozkochać, ale nie mógł pozwolić na to by i jego dopadło to uczucie. Musiał wyłączyć wszelkie emocje. Nie mógł zaprzepaścić swojego planu przez jakieś głupie, moralne zasady. Miał ją w pewnym sensie po prostu wykorzystać, rozkochać i zostawić jak największy palant. I choć ta dziewczyna zupełnie na to nie zasługiwała, nie miał innego wyboru.
***
-Gdzieś ty do cholery był?!-krzyknął Blaise, kiedy blondyn pojawił się w dormitorium późnym wieczorem.
-Na Nokturnie, z Granger-powiedział chłopak, wzruszając ramionami. -Kazaliście mi się do niej zbliżyć to spędziłem z nią trochę czasu-wyjaśnił z obojętną miną.
-Przespaliście się ze sobą?-spytał wyraźnie ożywiony. Teraz już nie był zły. Niezadowolenie zastąpiła ciekawość.
-Co?! Nie-powiedział szybko młody Malfoy. -To szlama, Blaise-dodał, bardziej próbując przekonać siebie niż przyjaciela. Ślizgon spojrzał na niego nieprzekonany, a jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu.
-Tylko się całowaliśmy-wyjaśnił Draco, unosząc ręce w obronnym geście.
-A tobie się podobało-stwierdził Ślizgon ze śmiechem.
-Gdzie jest Teodor?
Draco postawił na zmianę tematu. Co miał niby powiedzieć? Że Granger całowała najlepiej z wszystkich dziewczyn z jakimi do tej pory miał do czynienia?
-Ma szlaban u Snape'a.
-Myślałem, że będziemy mieć je razem-powiedział zdziwiony blondyn.
-Snape stwierdził, że taka kara będzie gorsza. Tak więc jutro przypada twoja kolej-wyjaśnił z ponurą miną.
-Znalazłeś coś u Borgina?-spytał Blaise po dłuższej chwili ciszy.
-Tak-przyznał blondyn, opadając ze zmęczeniem na swoje łóżko. -Twierdzi, że druga szafka zniknięć może znajdować się w Hogwarcie-oznajmił ze zrezygnowaniem. -Jestem zmęczony pójdę spać-dodał zmuszając się do zejścia z łóżka. Leniwie posnuł się w stronę łazienki, by po chwili wyjść z niej przebrany w czarną koszulkę i ciemne spodnie od piżamy. Przeczesał dłońmi swoje rozczochrane, blond włosy, by na wpół przytomnie dotrzeć do łóżka.
-Dobranoc-powiedział Blaise widząc jak jego przyjaciel rzuca się w miękką pościeli i wtula twarz w poduszki. Ten jednak nic nie odpowiedział. Musiał być bardzo zmęczony skoro od razu zasnął.
No tak... w końcu całą poprzednią noc zajmował się zranionym ramieniem Granger i przespał się zaledwie parę godzin.
***
-O, wrócił-zdziwił się Teodor wchodząc do ich wspólnego dormitorium. -Miałem ci przypomnieć, że chcesz mu obić gębę i zrobić niemiłosiernie długi wykład-dodał niewzruszony, ze zmęczeniem padając na swoje łóżko.
-Tak wiem. Postanowiłem mu odpuścić. Jak szlaban?
-A jaki może być szlaban?-spytał czarnowłosy, a w jego głosie dało się usłyszeć nutę goryczy. -Fatalnie. Całe trzy godziny sprzątałem toalety pod czujnym okiem zrzędzącego Snape'a-wyjaśnił z kwaśną miną. -Czy Draco się czegoś dowiedział?-spytał z nadzieją, że chociaż to poprawi mu humor.
-Druga szafka zniknięć może znajdować się w Hogwarcie.
-Co za szczęście. Nie musimy fatygować się na drugi koniec świata-zakpił Teodor, wtulając głowę w poduszki. Westchnął głęboko, po czym zmusił się do wstania z łóżka. -To co? Idziemy szukać-bardziej stwierdził niż spytał.
-Jest pierwsza w nocy, Teodorze-powiedział zdziwiony Blaise.
-W ciągu dnia mamy lekcje, a weekend planujemy na Nokturnie. To świetna okazja.
-Masz siłę?
-Nie, dlatego się pośpieszmy-powiedział z niecierpliwością, po czym nie czekając pociągnął za sobą przyjaciela i skierował się do wyjścia z lochów.
JEDNYM SŁOWEM CUDOWNY JAK KAŻDY <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i liczę na komentarz :) youaremyhorcrux.blogspot.com
rewelacyjny pomysł na blog! szczególnie na relacje Draco - Hermiona, a ja jako wielka fanka tej pary jestem zachwycona innym spojrzeniem na ich związek ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny,
Ana.
Wow! Nie no...nie mogę! Nie potrafię wyrazić zachwytu. Może wysłać co kwiaty z wyznaniem miłości do twego talentu...?
OdpowiedzUsuńChociaż... to by było dziwne...Ale rozdział świetny. Rozkręcasz się!
Wspaniały rozdział. Masz cudowne pomysły. Draoc zakochujący się w Hermionie, genialne.
OdpowiedzUsuńO maj dżizas... nie myślałam, że
OdpowiedzUsuńtak szybko pojawi się bliższa konfrontacja (pocałunek) Hermiona vs
Draco, ale no w końcu zależy im na jak szybszym wkradnięciu się w swoje
łaski...
Podoba mi się to, że nie są święci i nie jest tak, że Draco zauważa, że
Mionka jest taka ooooh..., a ona zaczyna się ładnie ubierać i jest taka
crejzi gerls...
Bardzo mi się podoba, na razie to jest moje ulubiune Dramione a drugie
potterowskie...
Z niecierpliwością czekam na następny...
Jak chcesz to wpadaj do mnie: please-do-not-leave-quite-yet
Pozdrawiam
Literka
A i zapomniałam powiedzieć (napisać), że to mieszkanie na Nokturnie mnie tak nęci i sama chciałabym takie mieć. No jest takie mhroczne i mrrrrrauuuu... Sama bym chciała mieszkać z moimi dwiema przyjaciółkami.
OdpowiedzUsuńNo to tyle.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMalfoyowi zaczyna zależeć na Granger? no i na to czekałam!
OdpowiedzUsuńrozdział perełka, uwielbiam Twój styl pisania. :3
nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i poszukiwania Szafki Zniknięć przez Teo i Blaise'a. *o*
pozdrawiam i życzę weny, Charlie.
o rety rety rety !! :D no myślałam, że się nie da, ale Ty piszesz jeszcze lepiej ! :P
OdpowiedzUsuńha i powoli Malfoy wpada w sidła miłości :D
Czekam na nn:)
Iiiiiiii! Cudowny rozdział! Świetny! Draconowi zaczyna zależeć na Hermionie :]] już widzę co się święci.
OdpowiedzUsuńHaha i nie mogę się doczekać nocnego wypadu chłopaków w poszukiwaniu szafki.
Czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam <3
Świetny rozdział :) Draco, Hermiona mrau jestem jak najbardziej na tak. Akcja robi się coraz ciekawsze, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Proszę,proszę.....
OdpowiedzUsuńRozdział swietny :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
panstwoweasley.blogspot.com
świetny rozdział. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania i komentowania :)
http://myonwidea.blogspot.com/
Oj Draco... Wpadłeś! :D
OdpowiedzUsuńOby tak dalej - czekam na dalsze przygody trójki wariatów :D
Pozdrawiam Lessiada
Czytam każdy twój blog i z każdym kolejnym przekonuje się, że jestes genialna!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaintrygowałaś, na pewno będę częściej wpadać :)
Zapraszam do mnie: http://dramione-never-say-never.blogspot.com/
No proszę, proszę! Draco jaki magomedyk :D No i ten pocałunek ... wreszcie! Choć nie jest zwolenniczką typowych pocałunków, które odbywają się już w pierwszych rozdziałach, to ten mi się podobał :D
OdpowiedzUsuńWidać, że wkładasz w te rozdziały dużo serca ... ;)
Jeej, jaki ten rozdział był interesujący :P
OdpowiedzUsuńDraco przejmuje się zagubioną Hermioną
Draco ratuje Hermionę przed niegodziwcami
Draco delikatnie opatruje rany Hermiony
Draco śpi z Hermioną przytuloną do niego
Draco całuje Hermionę
Draco zaczyna coś czuć do Hermiony...
Wszystko zaczyna się rozkręcać :D
Pozdrawiam
~Julla
Bardzo mi sie podoba, ze pocałunek był tak szybko. Na Merlina! Draco to rasowy ślizgon, on sie nie przejmuje "czy to aby nie za wcześnie". Szkoda tylko, ze nie opisałas odczuć Hermiony, co do pocalunku. Mam nadzieje, ze to jeszcze zrobisz.
OdpowiedzUsuńA i swietnie, ze Draco zaczyna cos do niej czuć! Coraz bardziej lubie to opowiadanie :)
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Lubię to, jak opisujesz ich przyjaźń - to o wiele ciekawsze, niż wersja z Draco - samotnym wilkiem, jak w oryginale :)
OdpowiedzUsuń