środa, 9 października 2013

Rozdział 1 - Żyjąc w mroku

Ta historia nie należy do szczęśliwych czy wesołych. Nie opowiada o tęczy i kwiatkach, a po burzy wcale nie wychodzi słońce. Opowiada o ludziach. Wiecznie pogrążonych w mroku, którzy musieli iść tą, a nie inną drogą. Pokazuje ich wytrwałość i determinacje. Pokazuje złudną, bezpodstawną nadzieję, którą żyli.
Została spisana przez trzech przyjaciół. Mimo iż ich ręce, niejednokrotnie splamione krwią, a umysł zamglony przez zło, starali się to wszystko przetrwać. Pragnęli uwierzyć, że kto wie? Gdzieś tam, za parę lat czeka ich wolność. Bo tylko wolności pragnęli...

 Deszcz padał wyjątkowo mocno, a ciemne chmury zbierały się ponad Londynem. Trzej mężczyźni, ubrani w ciemne szaty z kapturami stali na środku ulicy czekając na odpowiedni czas do ataku. Doskonale wiedzieli co mają zrobić, byli doskonali w wypełnianiu misji dla Czarnego Pana. Ich twarze pełne chłodu i obojętności wydawały się zastygłe w nużącym oczekiwaniu. Mimo wszystko musieli ruszyć dopiero w odpowiedniej chwili. Każdy z nich trzymał rękę w kieszeni, zaciskając palce na różdżce. Każdy z nich był gotowy na wszystko, każdą ewentualność.

-To się staje nudne...-mruknął jeden z nich, a sam ton jego głosu niejednego przyprawiłby o dreszcze.
-Daj spokój. Musimy poczekać aż dziewczyna wyjdzie z domu. Mamy ją oszczędzić...-odparł drugi, równie niezadowolony chłopak.
-Po cholerę ja to robię?! I tak nikt mi za to nie płaci!-oburzył się w końcu jeden z nich.
-Nie, ale wraz z tobą zginie parę niewinnych osób tylko dlatego, że On ma zły humor-warknął kolejny. Teraz w rozmowę włączeni byli wszyscy trzej zakapturzeni mężczyźni. Rzucali na siebie mordercze spojrzenia, a misja która ich czekała jeszcze bardziej wzburzała ich emocje.
-W takim razie zostawimy za sobą parę trupów chcąc jak wy to powiedzieliście "przeżyć". Serio? Przecież i tak zabije nas jak przestaniemy być potrzebni...
-Rozmawialiśmy na ten temat mnóstwo razy-przerwał mu towarzysz, podnosząc uciszająco rękę. -Chyba wychodzi z domu...-mruknął wskazując na ciemną sylwetkę kobiety. Przechodziła przez ganek domu, który mężczyźni obserwowali od dobrych paru godzin.
-Już czas-powiedział jeden, a w jego głosie dało się usłyszeć żal. -Zróbmy to i wracajmy do domu...
Dwójka pozostałych przytaknęła mu skinieniem głowy, po czym zgodnie ruszyła za nim do domu. Bez pukania czy innych zbędnych uprzejmości przeszli przez próg domu. Dopiero w świetle domowych lamp dobrze było widać ich sylwetki. Mimo wszystko się nie kryli. Mieli zrobić to co musieli i bezkarnie wyjść jak gdyby nigdy nic się nie stało. Nagle pojawiła się przed nimi kobieta. Ubrana w szlafrok i kapcie spojrzała na nich z przerażeniem.
-Pani Tommson?-spytał jeden z mężczyzn. W jego głosie był spokój i opanowanie, rutyna w którą popadł sprawiła, że nie okazywał żadnych emocji.
-To ja... Mogę w czymś pomóc?-spytała drżącym głosem.
-Nie... poradzimy sobie sami-odparł mężczyzna ze smutkiem kręcąc głową. -Avada Kedavra.

                                                                           ***

-Co dziś jemy?-spytał jeden z mężczyzn wchodząc do mieszkania. Pogrążone w ciemności i bałaganie nie prezentowało się najlepiej. Mimo to trójka przyjaciół miała gorsze sprawy na głowie niż wystrój wnętrz. Znajdujące się na ulicy Śmiertelnego Nokturnu mieszkanie, służyło im jedynie do przechowywania rzeczy i spania, choć i tak nie zawsze udawało im się wrócić na noc do domu. Zmęczeni mężczyźni zdjęli z siebie płaszcze i rzucili je byle gdzie padając ze zmęczenia na kanapę. W momencie kiedy na niej usiedli do góry uniósł się obłok kurzu.
-Przydałoby się posprzątać-mruknął jeden z nich.
-Naprawdę masz na to siłę?-spytał drugi z zażenowaniem. Po całym dniu oglądania tortur, morderstw, życia w stresie i kłamstwie byli zmęczeni. W odpowiedzi na kpiące pytanie przyjaciela, mężczyzna jedynie wzruszył ramionami i wyciągając z kieszeni różdżkę przywołał z odległej o zaledwie parę kroków kuchni pudełko z zimną pizzą.
-Za nasze szczęśliwe życie chłopaki!

                                                                        ***

-Spisaliście się chłopcy...-zasyczał Lord Voldemort witając ich w swojej mrocznej, pełnej wilgoci twierdzy.
Żaden z nich nie odpowiedział. Jedynie w milczeniu patrzyli prosto w szkarłatne ślepia tego, kogo w głębi serca naprawdę nienawidzili.
-Zasłużyliście na nagrodę-kontynuował Czarny Pan zupełnie nie przejęty ich milczeniem. -Co powiecie na...
-Naprawdę niczego nam nie trzeba-przerwał mu w końcu jeden z mężczyzn. -Zabicie starej pani Tommson to żaden wyczyn.
-Mimo wszystko.
-Zrobiliśmy to dla ciebie panie. Niczego nam nie trzeba.

Wąskie, blade wargi Voldemorta wygięły się w uśmiechu, którego z pewnością nie można było nazwać szczerym. Z uwagą przyglądał się swoim sługom zastanawiając się co też dzieje się w ich głowach.
-Myślicie, że moja nagroda będzie rozkazem na kolejny mord lub torturę?-spytał z kpiną.
Trzej mężczyźni jak na komendę ciężko westchnęli. Przysięgli sobie w duchu, że lepiej nauczą się oklumencji. Salę wypełnił szyderczy, mrożący krew w żyłach śmiech.
Mężczyźni milczeli. Z doświadczenia wiedząc, że nie warto w ogóle się odzywać i mimo iż w ich głowach powstawało mnóstwo bezczelnych ripost zmusili się do milczenia.
-Nieważne. Znaleźliście coś w jej mieszkaniu?-spytał Lord. Splótł swoje długie, nienaturalnie blade palce i przyjrzał im się z rozbawieniem. Brał ich za śmiesznych, nic nie wartych sługusów.
W końcu jeden, stojący po środku mężczyzna wystąpił z szeregu i wyciągnął rękę, w której trzymał srebrny łańcuszek.
Voldemort wziął od niego błyszczący przedmiot obserwując reakcję mężczyzny gdy ich palce się zetknęły.
Nawet się nie wzdrygnął. Odważnie patrzył w szkarłatne ślepia Voldemorta, a kąciki jego ust uniosły się nawet delikatnie ku górze.
-Możecie odejść-powiedział czarnoksiężnik, odprawiając ich gestem ręki. Mężczyźni skinęli głowami po czym bez słowa opuścili mroczną twierdzę groźnego Lorda Voldemorta.

                                                                       ***

-Czy tylko mnie śmieszy kiedy on nabiera powietrza?-spytał jeden z mężczyzn wybuchając śmiechem.
-Jestem wężem-zaczął przedrzeźniać go drugi.
-Myślisz, że jak pił ten swój eliksir nieśmiertelności to wybrał taki wygląd?-upomniał go trzeci mężczyzna. Mimo wszelkich starań utrzymania jak najbardziej poważnej miny , po chwili wybuchnął śmiechem.
-Ale... musicie przyznać. Ma w sobie "to coś". Jest przerażający.
-Idealny geniusz zła...-rozmarzył się jeden z przyjaciół.
Szli ulicą Pokątną, próbując choć na chwilę się rozluźnić.  Idąc ramię w ramię próbowali udawać zwykłych nastoletnich chłopców. Niestety, Voldemort, który odcisnął na nich swoje piętno kazał im już dorosnąć.
-Cholera!-zaklął jeden, ciągnąć swoich towarzyszy w ciemny zaułek ulicy.
-Co jest?-spytał jeden z mężczyzn oglądając się za siebie.
-Potter i jego nędzne trio-warknął niezadowolony.
-Co robimy?
-Pogadam z Granger...
-Czemu z Granger?!-spytała dwójka pozostałych.
-Bo jest z nich najmądrzejsza. Poza tym naprawdę za nami węszy...
-Pamiętaj zrób to "umiejętnie"-upomnieli go przyjaciele. Ten jedynie uśmiechnął się do nich z przekąsem, pokazując uniesiony w górę kciuk.

                                                                     ***

Śledził ją. Widział jak pod byle pretekstem oddziela się od Pottera i Weaslaya, by szybkim krokiem udać się w stronę Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Szła nerwowo rozglądając się na boki, pragnąc upewnić się czy nikt jej nie śledzi. Na jego twarz wpłynął mimowolny, kpiący uśmiech. Ruszył za nią i musiał przyznać, że był nieco zaskoczony kiedy zdobyła się na odwiedzenie sklepu Borgina i Burkesa. Niesamowite jak daleko może posunąć człowieka ciekawość... Idąc za nią w odległości zaledwie paru stóp musiał kryć się za każdym razem gdy oglądała się za siebie. Wskakiwał za pierwszy lepszy słup czy latarnie i musiał przyznać, że czuł się jak żałosny detektyw z mugolskiego kryminału.
W końcu weszła po schodkach sklepu i złapała za klamkę jednak on skutecznie jej to uniemożliwił. Granger była przekonująca, a pracujący w sklepie Borgin łatwo ulegał osobą takim jak ona. Nie miała prawa o niczym się dowiedzieć.
Złapał ją za ramię i pociągnął w swoją stronę, sprawiając, że omal nie spadła z schodów przed sklepem.
-Zgubiłaś się?-spytał przyciskając ją do ściany w ciemnym kącie uliczki.
-To ty...-powiedziała wypuszczając z ust powietrze. -Przestraszyłeś mnie... Możesz mnie puścić?
-Czego tu szukasz, Granger?-spytał z irytacją. Sam fakt, że oddychała z ulgą na jego widok nieco ujmował jego śmierciożerczej dumie. Zacisnął mocniej palce na jej ramieniu przyglądając jej się z chęcią mordu.
-O to samo mogłabym zapytać ciebie-mruknęła ze złością. -Przyznaj. Jak ci się pracuje w szeregach Voldemorta?
Prychnął z kpiną, rozglądając się na boki. Takie oskarżenie należało do tych poważnych i jeżeli usłyszałby o tym ktoś niepożądany mógł by mieć kłopoty.
-O niczym nie masz pojęcia, Granger. Przestań węszyć, bo pożałujesz-warknął z niezadowoleniem.
-Och przepraszam!-krzyknęła rozbawiona i wkurzona w jednym. -Czy ty mi grozisz?-spytała, unosząc wysoko brwi.
-Co jeżeli powiem, że tak?-spytał uśmiechając się zadziornie. Mimo tego jego oczy wciąż groźnie zmrużone, nie spuszczały Gryfonki z swojego zasięgu.
-Poczekaj aż Harry i Ron...
-Wystarczy jeden mój ruch i nigdy się nie dowiedzą-mruknął wyciągając różdżkę i zaczynając nią mierzyć prosto w serce dziewczyny. Spojrzała na niego z przerażeniem. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak poważna jest sprawa.
-Odejdziesz stąd i odciągniesz ode mnie wścibskiego Pottera. Czy to jest jasne?-wycedził chłodnym tonem.
-Naprawdę sądzisz, że im o tym powiem? Nie zabijesz mnie. Nie tutaj. Nie masz odwagi.
-Naprawdę chcesz się przekonać?-spytał patrząc prosto w jej czekoladowe, coraz bardziej wystraszone oczy. Zgrywała odważną, mimo to całe jej ciało było spięte, a oddech przyśpieszony. -Spróbuj im powiedzieć, a przysięgam nawet jeżeli nie ty, to ktoś na kim ci zależy za to zapłaci. Dowiem się jeżeli znowu będziesz dobierać się do swoich spraw.
Odsunął się i zaczął iść w swoją stronę. Kątem oka widział jak dziewczyna osuwa się po ścianie i próbuje złapać oddech. Zatrzymał się, stojąc do niej plecami by po chwili powiedzieć z kpiną:
-Przykro mi Granger. Wyślę ci kwiaty i piękną laurkę jak to się wszystko skończy.
Niestety gra nie polegała na byciu przykładnym i dobrym.
Gra polegała na przetrwaniu. A by przetrwać zmuszony był robić takie, a nie inne rzeczy.

-Panowie Draco, Blaise i Teodor witają w mrocznym świecie Nokturnu...


31 komentarzy:

  1. Rozdział jest naprawdę ciekawy : > Już mnie pochłonął od pierwszych linijek :p Ale, że Draco taki oschły dla Hermiony... Mam nadzieję, że to się troszkę zmieni :d Wszystko jest utrzymane w takim mrocznym klimacie i to mi się bardzo podoba :d I oczywiście musiała być moja ukochana trójca, czyli Draco, Blaise i Theodor :d Czekam z niecierpliwością na następny rozdział : ] Pozdrawiam, Rose.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i ja już jestem pewna, że szykuje się kolejna genialna historia ♥ Normalnie uwielbiam twoje pomysły, sposób pisania, po prostu wszystko :) Pisz dla nas jak najdłużej i jak najwięcej :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainrygowalas mnie i juz mnie masz ;) Jestem pewna ,ze szykuje się kolejna genialna historia. Tylko ta jest w moim odczucu bardziej tajemnicza i intrygująca :D Będzie ciekawie ;)
    Weny :D
    Pozdrawiam,Lili:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuje sie jak w teatrze czy cyrku przez to ostatnie zdanie... sprawilas, ze chce się dotrwac do końca przedstawienia :) chociaz moze to byla analogia do Mapy Huncwotow? Bez względu na znaczenie - czekam na dalsze części :)
    Pozdrawiam Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mnie zaciekawiłaś... Ostatnio chciałam poczytać coś zabawnego, wesołego. Jednak wiedziałam, że Ty to Ty i napewno napiszesz coś dobrego! I nie pomyliłam się :)
    No świetny rozdział,mam nadzieje ze kolejny niedługo.
    Jest taki sarkastyczny (niektóre wypowiedzi bohaterów) i oryginalny!
    Weny, weny i jeszcze raz weny <3
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  6. napisałam długi komentarz to mi się musiał usunąć... ;/
    No i jest nasza Trójka Wspaniałych :D Moje ulubione przystojniaki <3
    No bardzo fajnie się zapowiada :)
    Pomimo że nie czytam innych blogów niż Dramione, to na pewno ten będę czytać regularnie , ze względu na to, że wszystkie Twoje opowiadania czytałam :)
    No jedynie co mnie dziwi to, to że Malfoy ma taką słabą pozycje u Voldzia :D
    No to czekam na rozwój akcji ( i oczywiście wątki Dramione :D )
    Weny !! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny ten początek, skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Suuuper! Taki mroczny i inny od wszystkich opowiadań. Jesteś cudowna! Chyba założę twój fanclub!

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialnie się zaczyna !! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam wszystkie twoje blogi o Dramione w parę dni, jednym tchem. Muszę ci powiedzieć, że przeżywałam te historie jakbym to ja była jedną z bohaterów; szczerzyłam się do ekranu jak głupia, wybuchałam niepohamowanym śmiechem, omal nie płakałam lub czułam głęboką irytację. Poważnie, czasami brat pytał mnie czy wszystko ze mną w porządku ^^ Lubię twój styl pisania.
    Teraz przeczytałam ten rozdział, pierwszy rozdział nowego opowiadania i już nie mogę się doczekać na następny! Kocham takie klimaty, a jak mówiłaś jeśli choć trochę wpleciesz Dramione, to czuję, że ta historia będzie wspaniała. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny początek historii, czekam na ciąg dalszy, życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawie się zaczyna. Już lubie tego bloga ;3 Mało jest takich blogów, opowiadających o wojnie.
    Pozdrawiam,
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  13. Historia zaczyna się bardzo ciekawie i wciąga już od pierwszych linijek tekstu : ) Czekam na więcej : )

    OdpowiedzUsuń
  14. oooooo <333 rozdział bardzo zachęcającyy.. :D normalnie nie moge doczekac sie 2rozdzialu :D ojjj... myśle że będzie się działo.. tak myślee jak sie potoczy tp Dramione skoro teraz tak się nienawidzą :D hihihi :D a zeby oni wogóle się kiedyś lubili :D Czekam na więcej : )

    OdpowiedzUsuń
  15. Oo jestem ciekawa jak to się dalej potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawe co zdarzy się dalej?,,Gra w przetrwanie,,- już mi się podoba.

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nareszcie zdobyłam się na przeczytanie twojego bloga! Z resztą, już po raz drugi ;P Wcześniej jednak nie komentowałam, bo nie ma miałam ani czasu, ani warunków. Pierwszy rozdział nie jest monotonny, jak zazwyczaj jest to na blogach i widać, że historia nie jest oklepana. No proszę, śmiertelny nokturn? Czy ktoś kiedykolwiek wspomniał o nim w opowiadaniach? Gratuluję Ci, bo naprawdę ciekawie piszesz, a dialogi są najlepsze, co mogło mnie tutaj spotkać. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S - fajnie, że cała notka była taka tajemnicza, opowiada o trzech chłopakach, których imion nie znamy aż do końca rozdziału...
      "-Panowie Draco, Blaise i Teodor witają w mrocznym świecie Nokturnu..."
      Geniusz zła ;p

      Usuń
  18. Zajebiste. Naprawdę.
    Więc witam, jestem tu nowa i bardzo mi się spodobało.
    Cieszę się, że bede mogła poczytać troche o młodych Śmierciożercach. W książce zostało to pominięte, a przecież oni tez nie mieli łatwo. Wręcz przeciwnie.
    Czuje ze to bedzie świetne opowiadanie, zwłaszcza, ze uwielbiam trzech panów wymienionych na końcu.
    Lecę do kolejnego rozdziału, bo jestem bardzo ciekawa losów naszych młodocianych sługusów Czarnago Pana.
    PS przepraszam za błędy i brak polskich znaków w niektórych miejscach, ale pisze z telefonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo ;) Pomysł na opowiadanie przyszedł nagle i po prostu nie mogłam zlekceważyć tego olśnienia. Wydało mi się, że Śmierciożercy nie są jeszcze oklepani i opowiadanie o nich mogłoby kogoś zaciekawić. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :) Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za miły komentarz

      Usuń
  19. Naprawdę, jestem pod wrażeniem. Weszłam na Twojego bloga, bo w komentarzu na blogu Venetti znalazłam jego adres. Na początku byłam sceptycznie nastawiona, ale wiem że się myliłam. Zabieram się za czytanie wszystkiego po kolei :3
    //Anyi

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozpisałam się za bardzo i muszę opublikować komentarz w dwóch częściach... Część I


    Hej. Jest mi naprawdę niezmiernie miło, że mogę przeczytać tę historię i jeszcze podzielić się moimi wrażeniami z jej czytania. Tak jak obiecałam, zagłębiam się w nią ponownie, tym razem z zamiarem komentowania. (Jednak naprawdę, czułabym się lepiej, wiedząc, że nikt się moimi piniami nie przejmie.) Zacznę od pierwszego akapitu. Moim zdaniem jest to świetny wstęp/ notka od autora/ coś co się umieszcza w książce między dedykacją a pierwszym rozdziałem i fajnie byłoby jakoś wyraźniej oddzielić go od reszty opowieści. Pokazuje stosunek autora do historii i trochę napawa optymizmem - z całości jasno wynika, że (całe szczęście!) nie skończy się to naciągany happy endem, ale też ostatnie zdanie (bo ostatnie zdania zawsze wyrażają emocje) zdradza jakby nostalgię, coś, co mówi czytelnikowi, że nawet jesli bohaterowie będą bezsilni, miotać się po całej historii, ciskani przez fabułę o coraz to nowe wydarzenia, to w końcu jednak znajdą to, czego szukają, bo autor też jest człowiekiem i nie mógłby inaczej, a jeśli życie im tego nie da, to znajdą wybawienie w śmierci ( jak minotaur z "Domu Asteriona"). Tak, czy siak, zapowiada to cały charakter opowieści, którą, zakładając, ze nie zostanie napisana sztucznie i z przymusem ( a już po stylu następnych zdań widać, że nie zostanie) będzie dobrze wyważona, prezentująca całą gamę emocji, od radości przez miłość, żal, gniew, smutek, wściekłość aż do obojętności, nie obarczona przymusowym podziałem na dobro i zło, ale obracająco się raczej wśród odcieni szarości - słowem, świetny materiał na książkę, którą każdy chętnie by zobaczył w oknie księgarni. Jeśli chodzi o dalszą treść rozdziału - opisy są dobre, wspaniale oddające nastrój - czytelnik nie ma problemu wyobrażeniem sobie żadnego z miejsc, co więcej, wyobrażenia te, przynajmniej w moim przypadku, nie kłóciły się z informacjami, o jakie w późniejszych fragmentach zostaje powiększona wiedza o danym miejscu - wszystko wydaje się tak do siebie pasować, że wyobrażenia czytelnika od początku pokrywają sie z wyobrażeniami autora. Fajne jest też zastosowanie ironii (" Za nasze szczęśliwe życie, chłopaki!") (chyba ironii, zawsze miałam problem z ogarnięciem, może nie tyle intencji nadawcy w chwili gdy używał on ironii, ale tego, co właściwie nazwać ironią) - czytając to, mogłam sobie wyobrazić głos mówiącego, i to lepiej niż cokolwiek innego dało mi się wczuć w ich sytuację - może i rozpaczliwą, ale rozpacz niczego nie rozwiązuje, trzeba więc radzić sobie i robić co się da, a znosić to, z czym nie da się niczego zrobić. Podoba mi się też, że w opisie "śmierciożerczej" działalności Dracona i spółki stosujesz wyrażenie "mężczyźni", zaś gdy powracasz do przedstawiania ich jako uczniów, kumpli ze szkoły, używasz słów takich jak "chłopcy", "młodzieńcy" - świetnie ukazuje to, jak brutalnie konieczność zostania mordercą i złoczyńcą przerywa ich młodość, a także, jak bardzo nie chcą się oni z tym pogodzić i starają się normalnie żyć. Musze też przyznać całkowitą rację Lessiadzie, której komentarz znajduje się powyżej, dlatego, jeśli pozwolisz, nie będę go przytaczać. Mogłabym napisać jeszcze więcej o udanych zabiegach literackich, ale chyba się za bardzo rozpisuję, więc tylko szybko zwrócę uwagę na parę szczegółów i przejdę do opisu szablonu, który też chciałabym tu zawrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Część II

    Trochę razi mnie użycie przez jednego z bohaterów określenia " dziewczyna" w stosunku do pani Tommson- kojarzy się raczej z osobą młodą, a z dalszych opisów wynikałoby raczej, że była ona osobą w średnim wieku. Co więcej nieco nienaturalnie wypada spotkanie młodych śmierciożerców z Voldemortem i ich rozmowa po samym spotkaniu - zachowują się zbyt swobodnie w okazywaniu swojej niechęci, jak na kogoś, kto służy mistrzowi czytania w myślach. Poza tym nie mam do czego się przyczepić - może i można zauważyć pojedyncze błędy językowe, interpunkcyjne i literówki, ale tego nie da się uniknąć, chyba, że ma się kogoś, kto przeprowadza korektę tekstu. ( Zresztą, nie mam prawa się czepiać - z interpunkcji sama jestem kiepska, pisząc na klawiaturze czuję się niezręcznie a błędy językowe i składniowe popełniam na pewno o wiele częściej niż ty, co zapewne będzie bardzo dobrze widać po tym komentarzu.) Jeżeli chodzi o szablon - jest cudowny - nastrojowy, ładny. Gdybym miała go zinterpretować, powiedziałabym, że osobą z parasolem jesteś ty - narratorka opowieści, wędrująca ponurymi ścieżkami Dracona i Hermiony, po których wciąż wałęsają się cienie ich losów, uczucia, ślady po nich (które zresztą widać ponad ulicą). Pewnie to nie jest dobra interpretacja, ale takie odnoszę wrażenie i po prostu chciałam się nim podzielić. Przepraszam, za opieszałość w komentowaniu, ale napisanie komentarza zajmuje mi nieco czasu ( wiem, piszę zbyt obszernie) i nie zawsze mogę go wygospodarować tyle na raz, a nie chcę komentować jednego rozdziału po kawałku, bo jestem na to zbyt nieogarnięta i roztrzepana. Podsumowując - świetny początek, naprawdę cieszę się ze trafiłam na ten blog. (Do tego zdania radziłabym się przyzwyczaić, bo historia podoba mi się tak bardzo, że chyba będę to powtarzać w każdym komentarzu.) Przepraszam za wszelkie literówki i błędy gramatyczne i życzę dużo weny twórczej.
    Ósma Bantha

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej kochana <3 nie mam pojecia czy przeczytasz ten komentarz... ale musze go napisac :)))))
    Jestem tutaj :> jestem tu z toba jak kiedys ^^ Niewierze, ze tyle czasu minelo od ostatniej histori...
    Wreszcie znalazlam czas aby ogarnac blogsfere i przez przypadek natrafilam na tego bloga. Pelna zdumieniapatrze kto tu jest autorem i co widze? OLI FAJNA !
    Pamietam wakacje ktore spedzilam w calosci na czytaniu nowych Dramione <3 o twoich nie zapomne nigdy i ciesze sie, ze piszesz blogi nadal :)) mam nadzieje, ze uda mi sie jakos szybko przeczytac tego bloga <3
    Tesknilam :))

    Dramionka <3
    http://swiat-wedlug-mnie-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesteś geniuszem....

    OdpowiedzUsuń
  24. Woo matko, dopiero zaczęłam czytać , a już mnie tak bardzo wciągnęło, więc lecę dalej.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  25. Juz tu kiedys bylam, na twoim blogu, ale przeczytalam do ok. 13 rozdzialu i poznien nie mialam niestety czasu :c dzis zaczynam od nowa. Jak dla mnie to ok, ze Draco narazie jest oschly dla Hermiony, a nie juz sie rzucaja sobie w ramiona :) rozdzial jest genialny! Ide czytac dalej. Naprawde wspolczuje tym slizgonom xC
    Pozdrawiam
    Noxella Lux
    dramione-pdsl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Muszę przyznać, że pomysł jest dość intrygujący i oryginalny. W końcu znalazłam coś innego i wyróżniającego się wśród opowiadań Dramione, ale to dopiero początek. Nie mogę się doczekać aż zobaczę co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Wow.. naprawdę Wow.. czytam opowiadanie z lekkim opóźnieniem, ale uwielbiam takie klimaty i robi ono na mnie wielkie wrażenie już od pierwszego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Po latach wracam do tej historii, nie mogę się doczekać, kiedy ją sobie przypomnę :')
    Pozdrawiam Jumake

    OdpowiedzUsuń
  29. Strasznie mi się podoba! Już wiem, co będę dziś robiła cały dzień :) Ale jeśli gdzieś po drodze zaczniesz mnie zawodzić, to potraktuję cię avadą... żartuję, tylko komentarzem pełnym pretensji :P Oby jednak, to nie nastąpiło. Będę zostawiała komentarze co kilka rozdziałów :)
    Lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń