niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 12 - Kłamstwa, Ojcowie i Pyszny Miód

Tak... rozdział 12 już przed Wami :) Dziękuję za komentarze itd, itp... Naprawdę bardzo mnie motywują! Tak się zastanawiałam... Owszem mam mnóstwo pomysłów na to opowiadanie, a losy naszej boskiej trójki jeszcze długo się pociągną ale strasznie mnie ciekawi czego wy się spodziewacie. Co prawda akcja dopiero się rozkręca i dopiero nie długo zacznie się naprawdę mocno dziać... Ale co wy o tym sądzicie? Co przewidujecie? 
Tak się z ciekawości pytam... :P 


-Więc... o co chodzi, Granger?-spytał Ślizgon, przemawiając do niej spokojnym, miłym tonem.
Dziewczyna weszła do Pokoju Życzeń, patrząc z uśmiechem na miękkie kanapy i dość przytulny wystrój wnętrza.
-Miałeś kiedyś wrażenie, że nie jesteś wstanie wypełnić powierzonego ci zadania?-spytała dziewczyna momentalnie poważniejąc. Potrzebowała wsparcia, czegoś, co uświadomiłoby ją, że nie jest sama ze swoimi odczuciami.
-W co ty się wpakowałaś?-spytał chłopak z wyraźnym niepokojem. Ona jednak nie zwróciła  najmniejszej uwagi na jego reakcję. Z determinacją patrzyła w jego stalowoszare oczy.
-Dobra miałem...-przyznał z rezygnacją. -Potrzebujesz jakiejś pomocy?-spytał podchodząc do niej i z uwagą się jej przyglądać. Ta dziewczyna zaczynała go niepokoić.
-To nie tak, że nie potrafię... Ja po prostu nie chcę tego zrobić...
-Wiesz, że możesz mi mówić o wszystkim...-powiedział chłopak, wiedząc, że tym samym może wyciągnąć od niej jakieś informacje.
-Malfoy ja po prostu wiem, że robiąc coś dla moich przyjaciół stracę kogoś innego!-wyznała z rozpaczą opadając na jedną z kanap.
-Czy to... czy to chodzi o mnie? Czy twoi przyjaciele chcą dowiedzieć się więcej na temat mojej przynależności do... NIEGO?-spytał blondyn, przybierając na twarz kamienną maską. Przecież nie mógł pokazać, że jej słowa trochę go zaniepokoiły.
-Nie! Wszystko w porządku-zapewniła go, zarzucając mu ręce na szyję. -Nic się nie dzieje, chodzi o mojego kuzyna. Ale to nic specjalnego, po prostu mi się o nim przypomniało. Harry i Ron nie za bardzo za nim przepadają. Możesz być spokojny. Nie dopuszczę, by spotkało cię przez nich coś złego.

                                                                        ***


Obudził się mając przy sobie wtuloną w jego ciało Gryfonkę... Czy może być coś wspanialszego?
Owszem, do niczego szczególnego nie doszło ale taka bliskość także go satysfakcjonowała. W jego sercu pojawiło się pewne uczucie, którego nie mógł zrozumieć. Do tej pory tylko mu zależało, teraz zrozumiał, że to coś więcej.
Będąc razem z nią, zdawał się być dziwnie spokojny. Hermiona dawała mu radość, wzbudzała w nim zaufanie i... dobro. Była dla niego odskocznią od mrocznego,prawdziwego życia. Przy niej naprawdę czuł, że chce być lepszy i choć doskonale wiedział, że wcale na nią nie zasługuje był pewny, że warto walczyć.

Mieli za sobą ciężką noc. Rozmawiali. O wszystkim i o niczym. Pozwolili sobie na zapomnienie o problemach i oddali się beztrosce.
Spędzili po prostu miło czas i nie pamiętali nawet kiedy zasnęli, pozwalając oddać się w krainę spokojnego snu.  Chłopak spojrzał na nią, a jego twarz wykrzywił grymas. Musiał ją opuścić. Wyswobodził się z jej uścisku, po czym składając na jej ustach delikatny pocałunek, opuścił Pokój Życzeń.
Ostatnio było trochę nudno... Voledmort zapewne już się niecierpliwił...

                                                                           ***

-Hej chłopaki-powiedział, wchodząc do dormitorium Ślizgonów.
-Cześć-odparł Blaise, a Teodor zdobył się jedynie na blady uśmiech skierowany w jego stronę.
-Gdzie byłeś całą noc?-spytał młody Zabini, przyglądając mu się z sugestywnie uniesionymi brwiami. -Czyżby Granger zaprosiła cię na nocną schadzkę?-spytał z rozbawieniem.
Blondyn obrzucił go morderczym spojrzeniem, po czym jakby nic ruszył do szafy by się przebrać. Później, razem z wybranymi ubraniami ruszył w stronę łazienki, z której wyszedł dopiero po paręnastu minutach.
Była sobota, dlatego nawet nie trudził się żeby wyglądać nadzwyczaj bosko. Ten dzień zamierzał w spokoju spędzić w zamku. Nie chciało mu się nawet wyruszać na Nokturn.
Ubrany w ciemne spodnie i luźną bluzę, rzucił się na łóżko z cichym westchnięciem.
-Czy tylko ja uważam, że czas na kolejny podły wyczyn mający na celu upozorowania tego, że "coś robimy"?-spytał w końcu, a jego przyjaciele spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Dopiero po chwili zrozumieli o co mu chodzi.
-Katie Bell do tej pory nie wyszła ze szpitala. Co tym razem wymyślisz?-spytał, Blaise z powątpiewaniem.
-Coś nieco bezpieczniejszego. Na przykład...-spojrzał na leżącego w łóżku obok Teodora. -Nott, dalej masz ten pitny miód w szafie?
-A może mógłbyś tak najpierw dokończyć zdanie, a potem pić?-spytał zirytowany Zabini.
-Miałem na myśli, że mógłbym dodać trochę trucizny do tej butelki i zadbać by choć w części dotarła do Dumbeldore'a-odparł zażenowany chłopak.
-Nie ma mowy-Teodor w końcu znalazł siły by wtrącić się do tej absurdalnej rozmowy. -Nie będziemy z własnej woli kogoś krzywdzić!
-My i tak ciągle to robimy, Teo-warknął blondyn. -Weźmy taką Granger. Pewna, że ją kocham poświęca się i angażuje coraz bardziej... Co jeżeli w końcu dowie się jak podle ją wykorzystuje?
-Po prostu się wścieknie-stwierdził niewzruszony Teodor. Mimo iż jego głos był słaby i zachrypnięty, pozostawał chłodny.
-A co jeżeli nie?-spytał cicho Malfoy, a jego ton sprawił, że brunet natychmiastowo zamilkł.
-Czyżby sprawy wymknęły się spod kontroli?-spytał,  jednak w jego głosie nie było kpiny czy ironii. Naprawdę się zmartwił. Pamiętał reakcję Leny kiedy z nią zerwał. Dziewczyny były ich jedyną słabością. Miłość była ich słabością. I choć z całych sił starał się nie myśleć w zły sposób o tym uczuciu... zaczynał w nie wątpić.

-Podrzucę miód Slughorn'owi. Zasugeruję mu by dał go na święta dyrektorowi i sprawię by zapomniał o tym od kogo go dostał-zaproponował Draco, ignorując pytanie przyjaciela. -To najrozsądniejsze wyjście.
-Poprawka. To najrozsądniejsze z najgorszych, najbardziej idiotycznych i nieodpowiedzialnych wyjść-powiedział Blaise z bladym uśmiechem. -Ale jestem za.
Teodor spojrzał na bruneta ze zdziwieniem jednak po chwili i on zmuszony był skapitulować.
-My z Blaise'm idziemy na szlaban, dlatego ty... Ty rób w tym czasie co uważasz za stosowne.
-Naprawdę masz siłę iść na szlaban?-spytał Draco, marszcząc brwi.
-A co? Powiem, że dostałem czano magicznymi klątwami, bo uciekłem bez pozwolenia z zamku w czasie gdy powinienem być na szlabanie za to, że wcześniej uciekałem z zamku?-spytał z ironią. -Dam radę. Zamierzasz wybrać się na Nokturn?-spytał, zamierzając zmienić temat.
-Jutro. Kto wie? Może uda mi się wyciągnąć jakieś wiadomości z Borgina...-mruknął, wyraźnie zamyślony nad swoim planem. -Jakiej trucizny dodać do miodu by zgon nie nastąpił od razu?
-Może spytaj Granger...-zaproponował Blaise, posyłając mu jeden z typowych, Ślizgońskich uśmieszków.

                                                                               ***

-Dzień dobry, profesorze-zawołał wesoło Malfoy. Nauczyciel eliksirów spojrzał na niego z wyraźnym niezadowoleniem. Wiedział, że Ślizgon wywodzi się z rodziny Śmierciożerców. Wszystko co związane z poplecznikami Voldemorta Horacy zamierzał omijać szerokim łukiem.
-Witam pana, Panie Malfoy-odparł zmuszając się do uprzejmości Slughorn. -Jakiś problem?
-Nie tylko... no wie pan profesor, zbliżają się święta... Pomyślałem, że może...
-Nie zgadzam się na żadne imprezy. Zresztą... od tych spraw, zwracaj się do profesora Snape'a.
-Jasne-uśmiechnął się przepraszająco Draco. -Jednak... nie o to mi chodziło-wyjaśnił pokornym głosem. Do tego człowieka mógł dojść jedynie poprzez udawania grzecznego chłopca. -Chciałem złożyć panu życzenia z okazji świąt. To wyjątkowa okazja, a ja chciałem docenić moich najlepszych nauczycieli...
-Daj spokój, Draco-zaśmiał się wyraźnie zawstydzony Slughorn.
Sukces!!!-krzyczał w myślach Malfoy, kiedy na twarzy profesora pojawił się delikatny rumieniec.
-Mówię poważnie. Pana badania dotyczące eliksiru zapomnienia były genialne. Oparłem na nich wiele swoich prac na lekcjach u Sna... profesora Snape'a-powiedział, pragnąc jeszcze bardziej dowartościować nauczyciela.
-Ale cóż... Nie zamierzam robić z siebie lizusa. Może być pan pewien, że mówię całkiem szczerze. Może znajdzie pan kiedyś czas by pokazać mi więcej swoich dzieł? Tak czy inaczej, wszystkiego dobrego-mruknął, idąc z nim powoli ramię w ramię. Slughorn zapatrzony w twarz ucznia nawet nie zauważył kiedy Malfoy wprowadził go do jakiejś pustej klasy.
-Oczywiście... Jeżeli tylko znajdę czas...-zapewnił go profesor z dobrotliwym uśmiechem. Jak można być naiwnym na tyle by zaufać Malfoyowi w ciągu paru minut? Albo Draco był wybitnym geniuszem albo Slughorn naiwnym idiotą.
-Och czy to mój ulubiony miód pitny?-zapytał z radością Horacy widząc jak blondyn wyciąga przed siebie szklaną butelkę złocistego trunku.

                                                                            ***

-Hej, Pansy-zawołał Blaise, posyłając dziewczynie szeroki uśmiech.
-Cześć-przywitała się Ślizgonka. -Co z Teodorem?-spytała z troską.
-Nic mu nie będzie. Na razie narzeka na wszystko co tylko przyjdzie mu do głowy ale nie długo do siebie dojdzie-zaśmiał się chłopak, przygarniając do siebie dziewczynę.
-Wiem, że nie powinniśmy tak nagle ogłaszać wszystkim, że jesteśmy razem ale może...-dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, ciągnąc go w stronę jakiejś pustej klasy.
Chłopak uniósł brwi z zaskoczeniem, jednak z zadowoleniem pozwolił na to Ślizgonce. Kiedy drzwi klasy zamknęły się za nimi, Pansy rzuciła mu się na szyję i obdarowała czułym, namiętnym pocałunkiem.
-Wiesz... czasem zapominam... czemu nie możemy... robić tego każdego dnia. Na okrągło. Na powitanie... i pożegnanie-mruczał chłopak między pocałunkami. Pansy momentalnie oderwała się od niego, przyglądając mu się nieodgadnionym wzrokiem.
-Chciałabym-wyznała po dłuższej chwili milczenia. -Ale Teodor zostawił dziewczynę, którą naprawdę kochał żeby ją chronić. Draco wyprowadził się od matki, żeby udawać, że mu na niej nie zależy a ty... i ja... To nie w porządku-wytłumaczyła z wyraźnym żalem.
-To nasi przyjaciele, Pansy. Powinni zrozumieć, uszanować! Powinni cieszyć się naszym szczęściem-próbował ją przekonać. -Chcę móc trzymać cię za rękę, patrzeć na ciebie z miłością, całować cię i przytulać...
-Wymyślimy coś-zapewniła go z bladym uśmiechem. -Najważniejsze jest to, że mamy siebie, tak?

                                                                          ***

Nim wszyscy się obejrzeli, nadeszła niedziela. Dzień wolny od szkoły i obowiązków. Dzień, w którym można odpocząć... Jednak, nie wszystkim było łatwo.
Teodor szedł korytarzem, słaniając się na nogach. Co jakiś czas podpierał się ściany, próbując złapać równowagę.
-Teo?-dziewczyna za jego plecami nie zwiastowała niczego dobrego. W jej tonie dało się wyczuwać troskę, a to oznaczało, że czeka ich rozmowa. Miła konwersacja z tą jakże cudowną Krukonką, bo co do tego, że to Lena stoi za jego plecami nie miał wątpliwości, zawsze kończyła się klęską.
Zacisnął zęby po czym trzymając się za brzuch odwrócił się w jej stronę.
-Czy ty jesteś pijany?-spytała, podchodząc bliżej niego i przyglądając mu się z niepokojem.
-Nie, tylko... nie czuję się z zbyt dobrze. Muszę za to iść na szlaban więc... idę-wyjaśnił ze spokojem. Oparł się o ścianę, próbując oddychać w miarę normalnie.
-Spotkałeś się z ojcem?-spytała dziewczyna, która widząc jego stan pomogła mu usiąść na podłodze.
-Tak ale nie chcę o tym rozmawiać. Właściwie to... mam szlaban za 10 minut. Zanim dojdę do północnego skrzydła minie trochę czasu więc... przepraszam, pójdę już-powiedział, próbując wstać z ziemi.
-Daj spokój. Ty ledwo trzymasz się na nogach. Powinieneś leżeć w łóżku a nie chodzić na szlabany!-próbowała przemówić mu do rozumu Lena. -Poza tym... masz gorączkę-stwierdziła przykładając mu rękę do czoła.
-Nic mi nie jest-powiedział chłodnym tonem. Odwrócił się i powoli zaczął iść w swoją stronę.
Krukonka jedynie prychnęła pod nosem, po czym splatając ręce na piersi patrzyła na słaniającego się na nogach Teodora.
-Jesteś idiotą-mruknęła, wywracając oczami. Brunet zawsze był strasznie uparty. Pragnął udowodnić, że jest niezniszczalny...
Ślizgon jednak nie słyszał jej słów. Nagle przed oczami pojawiła się ciemność, a nogi same się pod nim ugięły.

                                                                              ***

Blondyn szedł pośpiesznie ulicą Śmiertelnego Nokturnu. Chciał jak najszybciej załatwić sprawy w sklepie Borgina i Burkesa, zajrzeć na chwilę do mieszkania po czym pośpiesznie wrócić do zamku.
Tego dnia nie miał ochoty zatracać się w czarno magicznych interesach.
Po chwili doszedł do sklepu z mrocznymi przedmiotami jednak to co tam zastał, sprawiło, że poczuł jak jego serce zamiera.
-Ojciec?-wyszeptał z wytrzeszczonymi oczami, widząc Lucjusza Malfoya z od zawsze towarzyszącym mu ,drwiącym uśmiechem.

                                                                            ***

-Teodor! Teo, proszę obudź się-mówiła Lena, kurczowo trzymając go za rękę. Leżał na jednym z łóżek w Skrzydle Szpitalnym i próbował dojść do siebie. Po tym jak stracił przytomność trafił do szkolnej pielęgniarki, która próbowała jakoś go ocucić. Podczas gdy pani Pomfrey wychodziła z siebie na bezwładnym ciałem Ślizgona, do Skrzydła wpadł przerażony profesor Slughorn.
-Poppy!-krzyknął Horacy dobiegając do kobiety i łapiąc ją za ramiona.
-Co się stało?-spytała pielęgniarka z wyraźnym niepokojem.
-Weasley! On... On umiera!










19 komentarzy:

  1. pierwsza! :) Jak obiecałam komentuje- po prostu cud, miód i orzeszki! Więcej nie dodam, żeby nie zapeszyć/ Panna Cyzia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział.
    Twoje pomysły są genialne i takie oryginalne.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo ♥ Rozdział fantastyczny i w ogóle no super :)
    Co do ciągu dalszego, szczerze to nie mam pojęcia. Twoje pomysły są tak zaskakując, że sama nie wiem, czego się po nich spodziewać. Jedyne co, to mam nadzieję, że wszystko zakończy się happy endem :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Happy End'u... Owszem właśnie to planuję, jednak i tak zamierzam zrobić z naszymi bohaterami coś za co najpewniej mnie zabijecie :D

      Usuń
    2. Już się boje, ale z drugiej strony to ciekawość mnie zżera :) Mam jednak cichą nadzieję, że aż tak strasznie ich nie potraktujesz. A co do mordu na twojej osobie to możesz być spokojna, jakby ciebie zabrakło, to kto by nam takie wspaniałe opowiadania pisał? ♥

      Usuń
  4. Jak zwykle rozdzial wciągnął mnie niesamowicie, uwielbiam chłopków i ich rozterki, i jestem niesamowicie ciekawa co jeszcze wymyślisz bo w to ze nie będzie nudno nie watpie, oczywiscie za słodko tez nie moze byc...
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z LaFinDeLaVie:"Cudo, cudo i jeszcze raz cudo ♥ Rozdział fantastyczny i w ogóle no super :)"
    Na prawe fantastycznie, a Twoje pomysły są wręcz genialne :D
    Co do zakończenia, mam nadzieje, ze do niego jeszcze długo, ale kocham HappyEndy, wiec mam nadzieje,ze tutaj Hermiona i Dracon beda żyli jak w bajce (fajnie jest czytać o czyimś szczęśliwym życiu )
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili:-D
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. ahh uwielbiam po prostu <3
    a to, że już coś się rodzi pomiędzy herm a Smokiem to już wgl siedzę i się cieszę jak głupia do laptopa :D
    co do dalszych losów naszych bohaterów to nawet nie mam pojęcia czego się spodziewać :D myślę jednak, że skoro ich trójkę dopadła miłość to będą próbowali jakoś wszystko przezwyciężyć :)
    Weny !!

    OdpowiedzUsuń
  7. No no no! Skąd Ty bierzesz te wszystkie zarąbiste pomysły? Jak zwykle wspaniała notka :) chciałabym, aby miłość była ich sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. By trochę odkryli karty przed tymi najważniejszymi kobietami. Bo każdy zasługuje na szczęśliwą miłość :) Życzę weny
    Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  8. Wowow... Nie rozumiem tylko ostatniego "-Weasley. On...on umiera".
    Może źle przeczytałam, a może dalej będzie kontynuacja...cóż
    Rozdział jak zwykle świetny!
    A jeżeli chodzi o ciąg dalszy??? Myślę, że Hermiona jakoś się dowie o tym wszystkim i będzie very smutna, i popadnie w deprechę, a Draconowi będzie strasznie głupio w dodatku że jego ojciec dowie się że jego uczucia do gryfonki to coś więcej i będzie miał MEGA przechlapane, Zabini i Pansy niechcący się zdemaskują i będzie duuuża zadyma, a Nott i Lena??? Hmm... W sumie to nie wiem, ale mam nadzieję, że on nie umrze!!!
    Woał... Coż, to pierwsze co mi przyszło do głowy jak o tym mśle...ogólnie rzecz biorac czekam na daleki, daleki, dalaeki, ale HAPPY END!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętasz motywu z Księcia Półkrwi, jak Ron napił się zatrutego miodu? Wydaje mi się, że o to chodzi, chociaż nie mam pewności ;)
      Lessiada

      Usuń
  9. Nie było mnie ledwo tydzień, a tu tyle nowości :) Bardzo ciekawy rozdział. Ogólnie masz ciekawy sposób pisania. Po mimo tego, że rozdziały nie są krótkie i nie w każdym z nich możemy oczekiwać 'niespodziewanych zwrotów akcji' to i tak są ciekawe. Szczerze powiedziawszy to nawet jeśli napisałabyś totalnych chłam to i tak by mi się spodobało bo ja kocham Cię za ten pomysł i tych bohaterów!
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Pożoga

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj dzieje się, dzieje ;) Lubię twojego bloga. Akcja toczy się w fajnym tempie a cała fabuła jest bardzo ciekawa.
    Naprawdę, ogromne brawa dla Ciebie ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie łączysz swoje opowiadanie z tym co się dzieje w książce.
    Chociaż w sumie nic by się chyba nie stało jakbyś np. nie uratowała Rona... Ciekawa jestem jak tam na spotkaniu rodzinnym Malfoy'ów.
    Mam nadzieję, że nie skończy się tak jak z Nott'em lub gorzej...

    Pozdrawiam i lecę dalej
    ~Julla

    OdpowiedzUsuń
  12. Super super super, ale chce zeby Draco i Hermiona sobie wszystko wyjaśnili :(

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko. Koniec totalnie zaskakujący. I jescze Draco spotkał ojca, to chyba nie będzie miłe :<

    OdpowiedzUsuń
  14. Draco i Ojciec ?! Maskara,
    /Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie wplecione wątki z VI cz. :) Brawo za to.

    OdpowiedzUsuń