niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 17 - Wszelkie komplikacje czyli jak wyglądają przedświąteczne dni Ślizgonów

Niejednego denerwuje stwierdzenie, że "życie jest niesprawiedliwe"... Ale jednak... Kto wie? Może po prostu tak już musi być? Może właśnie o to chodzi?
Czasem czujesz się upokorzony, zmieszany z błotem, totalnie niedoceniony... Patrzysz jak wokół ciebie łażą dzieciaki zajadające się cukierkami i wylegujące się nad brzegami basenu w luksusowych willach. Pozwalasz by cię wyśmiały i poniżyły. Pozwalasz by rozpuściły o tobie najgorsze plotki i wypowiedziały pod twoim adresem najgorsze wyzwiska i kiedy już osiągną swój cel, kiedy leżysz i nie masz siły już wstać... Wstajesz. 
Posyłasz uśmiech, mówisz "nara frajerzy" i najzwyczajniej w świecie odchodzisz. Tyle, że zwycięsko, bo w przeciwieństwie do nich jesteś szczęśliwy. Jesteś od nich dużo więcej wart i mimo iż fakt, że nikt tego w tobie nie widzi boli, nie potrzebujesz ich uznania. 
Dla prawdziwego przyjaciela nigdy nie musisz się zmieniać, nie musisz się starać, bo on widzi w tobie to, co naprawdę cenne. On przy tobie zostanie. Wtedy, kiedy będziesz leżeć całkowicie upokorzony, niedoceniony i zmieszany z błotem i zostanie kiedy wreszcie udowodnisz ile naprawdę jesteś wart. 

Choć definicja przyjaciela może zdawać się trudna... w rzeczywistości wcale taka nie jest. 
To się po prostu czuje. Świadomość, że masz przy sobie kogoś kto... nie musi być od samego początku. Wystarczy, że zostanie przy tobie do końca. 

Draco, Blaise i Teodor byli przyjaciółmi w każdym znaczeniu tego słowa. Trwali niczym bracia, dążąc do swojej wolności. Naprawdę wierzyli, że kiedyś to osiągną, że znajdą sposób. Bo choć życie bywało w stosunku do nich niejednokrotnie niesprawiedliwe, wierzyli,  że w końcu szczęście się do nich uśmiechnie. 

Byli niczym mali chłopcy z marzeniami, którzy zaślepieni pewnymi ideami nie dostrzegali walącego się wokół świata. 

Draco Malfoy siedział w mieszkaniu na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, delektując się swoją samotnością. 
To nie tak, że był nietowarzyski, po prostu... zbyt wiele razy zawiódł się na ludziach. Ile to razy mówił sobie, że ich nienawidzi? Wstręt do własnej rasy może nie jest normalny ale nie ma się co oszukiwać... ludzie cały czas popełniają okropne zbrodnie. 

Mimo wszystko na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Tego dnia, siedząc na kanapie poczuł, że wreszcie ma spokój. W końcu może odpocząć...

-Siema Draco!
Nagle do pokoju wpadło dwóch chłopaków, ciągnących za sobą zdezorientowaną dziewczynę. 

-No i koniec spokoju-mruknął z ponurym uśmiechem, wstając z kanapy. -Co w tu robicie?-spytał już na tyle głośno, by przyjaciele go usłyszeli. 
-Jak to co? W końcu wszyscy trzej tu mieszkamy. A Pansy będzie naszym gościem podczas tych wspaniałych, wyjątkowych świąt!-oświadczył Blaise Zabini z radością podchodząc do lodówki. Po chwili jednak, szybko ją zamknął, bo dochodzący z niej zapach przyprawił go o odruch wymiotny. -Powinniśmy tu posprzątać.
-I pójść na zakupy-dodał Teodor rzucając swoją kurtkę w kąt pokoju. 
Jedynie Pansy stała u progu drzwi, patrząc na całe mieszkanie z przerażeniem. Widząc jednak, że nikt nie zwraca uwagi na jej pełną zdegustowania reakcję, westchnęła ze zrezygnowaniem i weszła do środka. 
-Jesteście obrzydliwi-stwierdziła, omijając niezidentyfikowany przedmiot na podłodze. Rozejrzała się po pokoju z wyraźną niechęcią. -Tu nie ma warunków do życia!-dodała widząc ich niewzruszone miny.

Chłopcy jednak, dalej nie zwracali na nią uwagi, zajmując się swoimi sprawami. Draco przyjął wszystko z obojętnością i już po chwili z powrotem zajął miejsce na kanapie. 
Dziewczyna podeszła do niego, pragnąc usiąść obok, jednak szybko zrezygnowała ze swojego planu. 
-Malfoy! Czy to jest krew?!-krzyknęła, widząc szkarłatne plamy na obszyciu kanapy. 
-I to nie byle jaka-powiedział zupełnie niewzruszony jej reakcją. -Czysty szlam...
-Dobra wiedzieliśmy, że była tu Granger ale co tu się dokładnie działo?-spytał, wtrącając się do rozmowy Blaise.
-Po prostu zaatakowali ją jacyś menele i rozcięła sobie ramię...-wyjaśnił z obojętnością wypisaną na twarzy.
-A ty jak zwykle zabawiłeś się w doktora...-zaśmiał się Blaise. -Mówię poważnie, Draco. Powinieneś zostać magomedykiem. Po twoim zabiegu Teo dalej ledwo słania się na nogach...

Mieli rację. Stojący przy lodówce Teodor właśnie upadł na ziemię...

                                                                                 ***

-Stary naprawdę z tobą co raz gorzej...-powiedział Blaise, kiedy chłopak wreszcie otworzył oczy.
-Trzymaj. Powinno pomóc-dodała Pansy, wciskając zdezorientowanemu Teodorowi worek lodu. -Co się z tobą dzieje?-spytała ze zmartwieniem.
-Pójdę na Pokątną. Może znajdę jakieś eliksiry-zaproponował Draco jednak nie wydawał się zbytnio przejęty stanem przyjaciela.
-Przyznaj się. Co mi zrobiłeś podczas swojego genialnego zabiegu?-spytał brunet z lekką pretensją.
-Hm... niechże się zastanowię! A może chodzi o to, że dostałeś czarno magiczną klątwą, po której nie miałeś  prawa przeżyć a co dopiero dojść o własnych siłach do zamku? Powinieneś zostać zamknięty w Mungu na parę najbliższych miesięcy, a nie szykować się na szalone imprezy u naszego ukochanego szefa! Do cholery, Teodor, musisz się oszczędzać i leżeć...-powiedział, jakby tłumaczył coś wyjątkowo upartemu dziecku. -Pójdę po te eliksiry-dodał, widząc zrezygnowany wzrok przyjaciela. -Zajmijcie się nim-zwrócił się do pozostałych, po czym nie czekając na ich reakcję, zarzucił na siebie płaszcz i wyszedł z mieszkania.


                                                                      ***

-Wyciąg z szczuroszczeta, bandaże nasączone śliną nietoperza, włos jednorożca i trzy siekane żabie języki-powiedział Draco, z niezadowoleniem wyciągając sakiewkę galeonów. Apteka na ulicy Pokątnej była dość droga i mocno wyczerpywała jego oszczędności.
Ekspedientka podała mu zamówione składniki, a on przyjął je z lekkim obrzydzeniem. Bez słowa odwrócił się, po czym z zaskoczeniem wpadł na pewnego, dość niepożądanego chłopaka.
-Kogo znów prawie zabiłeś, Malfoy? Musisz go odratować takimi paskudnymi rzeczami?-spytał z kpiną.
-Ach... to nic takiego. To tylko jakiś śmieć warty tyle co ty,Weasley-warknął z mordem w oczach.
-Odwołaj to-niemal krzyknął rudzielec.
W tym momencie do apteki weszły kolejne dwie postacie, na widok których młody Malfoy miał ochotę krzyczeć. Czy naprawdę nie mieli lepszych okazji do takich nagłych spotkań?!
-Co ty znowu wyprawiasz, Malfoy?-spytał Harry, momentalnie wyciągając różdżkę.

-Och, dajcie spokój!-poprosił z wyraźną niechęcią blondyn. Był co najmniej zażenowany zachowaniem Gryfonów.
-Jesteś tchórzem, Malfoy! Skoro jesteś taki odważny to stań ze mną w otwartej walce! Przez ciebie przesiedziałem parę tygodni w Skrzydle Szpitalnym!-powiedział wzburzony Ron.
-Robiłem to dla większego dobra-odparł zupełnie niewzruszony Ślizgon. -Wyświadczyłem przysługę światu. W końcu mógł od ciebie odpocząć...
-Panowie... Proszę opuścić ten lokal-do rozmowy wtrąciła się ekspedientka, która była wyraźnie zaniepokojona obrotem spraw.
-Tak... śpieszę się...-powiedział Draco, po czym ruszył do drzwi, przy których stała Hermiona.
Wyraz jej twarzy był nieodgadniony, jednak to w oczach mógł zobaczyć... no właśnie, co? Tęsknotę? Uczucie? Sam już nie wiedział.
-Nie tak szybko, Malfoy!-krzyknął Harry Potter jako pierwszy otrząsając się z szoku. Wybiegł za nim z apteki, po czym szybko złapał go za ramię.
-Nie dotykaj mnie-wycedził blondyn, momentalnie się do niego odwracając. Jego oczy ciskały iskry, a głos przybrał naprawdę chłodny ton. Był zły. Bynajmniej nie dlatego, że Weasley znowu wymyślił coś sobie i miał do niego pretensje. Dlaczego nigdy nikt nie mógł spojrzeć na wszystko z jego perspektywy?! Przecież gdyby nie musiał, nigdy nie pakowałby się w te brudne interesy! Kiedy ci ludzie zrozumieją, że on nie miał innego wyboru?!
-Nie pozwolę ci obrażać moich przyjaciół-powiedział stanowczo Harry dalej nie puszczając jego ramion.
-Nie pozwolę by rozkazywał mi ktoś taki jak ty-odparł, obdarzając Wybrańca dużo bardziej morderczym wzrokiem.
-Bo co?-spytał Gryfon, lekko go popychając. W tym momencie z apteki wyszła Hermiona z Ronem, przyglądając się wszystkiemu z niepokojem.
-Może dlatego?-spytał blondyn, odwracając od siebie chłopaka i mocno wyginając mu do tyłu rękę. -Jeden mój ruch i złamanie otwarte...-wysyczał mu do ucha, po czym przeniósł swoje ręce na szyję chłopaka. -Drugi, i skręcony kark.
Harry zacisnął zęby, jednak nie wydobył z siebie nawet najcichszego dźwięku. Był w pułapce.
-Zgon następuje po raptem paru sekundach. Tym razem nie ma w pobliżu nikogo, kto oddałby za ciebie życie... Trudna sytuacja, nie sądzisz Potter?-spytał chłodno, jednak poluzował uścisk.
Harry od razu skorzystał z okazji, wyrywając się blondynowi. Był wściekły, że pozwolił się tak łatwo upokorzyć. Zamachnął się na Dracona, jednak ten zdążył uchronić się od jego ciosu, robiąc natychmiastowy unik.
W końcu był wyszkolonym zabójcą... nie mógł pozwolić powalić się niedoświadczonemu szóstoklasiście...
Był zły, dlatego podniósł rękę i nie zastanawiając się długo, pozwolił sobie na wymierzenie karnego ciosu Gryfonowi. Niestety... nie było mu to dane.
-Malfoy!-Hermiona miała łzy w oczach. -Proszę cię, zostaw go!-krzyknęła ze złością. Owszem, wiedziała, że jej przyjaciele nie są bez winy ale nie mogła pozwolić by Draco tak po prostu pobił Harry'ego.
Poza tym... z tego co zdążyła zrozumieć to w końcu Ron się z nim pokłócił... No tak, wieczny spór Potter-Malfoy....
Chłopak wywrócił oczami, jednak opuścił rękę, z niezadowoleniem przenosząc wzrok na dziewczynę. Dlaczego w ogóle przejmował się jej zdaniem? W końcu już nie raz udowodniła za jakiego uważa go potwora.
Ach... no tak! W końcu doszło do niego, że nie wiedzieć czemu cholernie mu na niej zależy i nie zmienią tego nawet obelgi wykrzykiwane z jej strony.
Dziewczyna podeszła do niego, po czym złapała go za rękę i pociągnęła na bok.
-Czy moglibyśmy porozmawiać?-spytała, nerwowo zerkając w stronę przyglądających się im Harry'ego i Rona.
-Nie mam czasu słuchać twojego kazania. Przykro mi, Granger chyba jednak nie sprowadzisz mnie na dobrą drogę. Ale to nic, ja nawet wolę być tym "złym"-powiedział z ironicznym uśmiechem.
-Chodzi o coś zupełnie innego-wyznała, odwracając wzrok na bok.
-Dobrze...-powiedział po chwili namysłu. - Chodź za mną-powiedział, po czym nie zważając na oburzone wzroki Wybrańca i jego prywatnego, rudego sługusa, ruszyli w stronę małej kawiarni na rogu ulic Pokątnej i Śmiertelnego Nokturnu.

                                                                           ***

-Więc... czego chcesz?-spytał, przeczesując palcami swoje jasne włosy.
Zasiedli przy stolikach w dość małym lokalu, w który roiło się od nieprzyjemnych mężczyzn i rozpustnych kobiet. Malfoyowi jednak to nie przeszkadzało. Zamówił sobie mocną, ognistą whisky i z wrodzoną mu elegancją zaczął ją popijać.
-Co się z tobą stało?-spytała, z niedowierzaniem patrząc na to co robi.
-Nie rozumiem-odparł udając głupiego. Przecież doskonale wiedział o co może jej chodzić. Czy to nie on przed chwilą groził skręceniem karku jej najlepszemu przyjacielowi, w dodatku (o zgrozo!) na środku ulicy?
-To nie jesteś ty! Gdzie podział się Draco, który był taki... dobry?
Spojrzał na nią z wyraźnym zaskoczeniem. Owszem, starał się być dla niej miły ale nigdy nie powiedziałby, że okazał jej dobro. Co jak co, cały czas świadomie ją wykorzystywał.
-Wydaje mi się, że źle mnie zrozumiałaś, Granger...-powiedział dość zmieszany.
-Nie-zaprzeczyła szybko. Wydawała się zdeterminowana, taka... pewna tego co mu mówiła. -Byłeś przy mnie sobą. Nawet ty nie umiesz tak dobrze udawać.
-Jestem lepszym aktorem niż mogłoby ci się zdawać...-powiedział po dłuższej chwili milczenia. Dziewczyna zamierzała już coś odpowiedzieć, jednak nie mogła, bo podszedł do nich mężczyzna ubrany w niechlujne ubrania. Był brudny i zaniedbany. Nie miała wątpliwości ,że pochodził z Śmiertelnego Nokturnu, a co za tym idzie - musiał mieć jakikolwiek związek z Czarną magią.
-Piękny prezent, dla pięknej pani...-powiedział wyciągając w jej stronę jakiś przedmiot.
-Nawet tego nie dotykaj, Granger.
-Och daj spokój, młodzieńcze. Chciałem tylko obdarować tą piękną dziewczynę. Co takiego mogłoby się stać?-spytał niewinnie mężczyzna.
-Hm... na przykład piękny nekrolog opublikowany w jutrzejszej gazecie. W dodatku z twoim imieniem i nazwiskiem-odparł chłodno, a w jego oczach po raz kolejny pojawiła się chęć mordu. -Jestem dziś w podłym nastroju więc błagam zjeżdżaj stąd zanim cię zabiję.

Mężczyzna popatrzył na niego z odrazą, jednak szybko ulotnił się, opuszczając lokal.
-Musisz być taki niemiły?-spytała z pretensją.
-Pamiętasz zaklęty naszyjnik i truciznę w niepozornym miodzie? Razem z tym facetem kupujemy w tym samym sklepie-powiedział z irytacją, na co dziewczyna momentalnie zamilkła.
-Mów co chciałaś. Mam na głowie mnóstwo ważnych rzeczy.
-Nieważne... to... Przepraszam, że zabrałam ci czas-powiedziała zmieszana, szybko wstając od stołu.
W tym momencie blondyn zrzucił z siebie maskę obojętności. Przejechał dłońmi po twarzy, patrząc na nią z niemym błaganiem.
-Nie... proszę nie rób mi tego-poprosił, na co spojrzała na niego z zdezorientowaniem.
-Słucham?
-Po prostu... cholera, Granger! Nie odpychaj mnie w tak drastyczny sposób-poprosił ze złością. Mimo to zdawał się mocno dotknięty jej zamiarem odejścia.
-Przepraszam ale... moje przyjście tu było błędem. Ja... nie jestem taka naiwna na jaką wychodzę tylko... zaczęło mi zależeć, Malfoy-wyznała, na co spojrzał na nią z niemym szokiem. Owszem mówiła, że go kocha ale po tym co zrobił Ronowi... Nie sądził, że będzie wstanie mu wybaczyć.
-I choć wiem, że robię z siebie idiotkę to chcę żebyś o tym wiedział.
-Nie jesteś idiotką-powiedział, na co z powrotem usiadła naprzeciw niego. Jej twarz nie wyrażała jednak żadnych emocji.
-Chciałam wiedzieć kim jestem w twoim świecie, Malfoy. Wracasz do domu, spotykasz się z kuplami i co im mówisz? Jestem tylko głupią szlamą do wykorzystania czy... czy może-zacięła się, momentalnie poważniejąc. W duchu przeklinała się za swoją głupotę. Jak mogła robić z siebie taką idiotkę?

Co miał jej powiedzieć? "Tak, Granger. Jesteś tylko głupią szlamą do wykorzystania, która ma odciągnąć Pottera, kiedy ja będę opracowywał swój plan zamachu na Dumbeldore'a." ?! Nie... to nie była prawda. To był tylko pierwotny plan, który nie wypalił, bo on - nieczuły chłopak, który nigdy w nikim się nie zakochał - zaczął  darzyć ją naprawdę silnymi uczuciami.
-Czy to ma teraz jakieś znaczenie?-spytał z rezygnacją. -Ty i tak nie chcesz mi wybaczyć.
-Bo nie dajesz mi do tego żadnych powodów-żachnęła się, splatając ręce na piersi. -Masz pojęcie jak głupio się czuje? Jesteś śmierciożercą-szepnęła,  rozglądając się nerwowo na boki. -Wasz pan zniszczył całe życie mojemu najlepszemu przyjacielowi! Ty tymczasem jesteś w rzeszy Voldemorta, a ja z czystym sumieniem całuję się tobą po kątach i ci się zwierzam! A potem... Wszystko się wali. Wykorzystałeś mnie, zatrułeś Rona i teraz nie fatygujesz się nawet żeby to wyjaśnić. Możesz czasem postawić się w mojej sytuacji?!
Miała rację. Ciągle miał pretensje o to, że nikt nigdy nie próbuje go zrozumieć... Salazarze, jak można być takim hipokrytą?!
Wziął głęboki oddech, po czym patrząc jej prosto w oczy, zaczął:
-Granger... to... To zupełnie inny świat. Tam panują chore układy, hierarchia, którą ustala się na podstawie ilości trupów, mroczne rytuały, krwawe misje... Nie chcesz do tego należeć. Byłbym nie w porządku gdybym obarczał cię taką wiedzą. Mogę ci jedynie powiedzieć, że nigdy tego nie chciałem. Żałuję, że to Ron wypił ten miód, że przez to popsuła się nasza relacja... Przepraszam, dobra? Ale nie mogę zrobić nic więcej. Więc skoro tak bardzo zależy ci na tym, bym wyznał ci moje uczucia to... w porządku, powiem ci.
Miałaś być tylko przypadkową ofiarą, którą wykorzystamy do odciągnięcia od nas uwagi Pottera-wyznał, na co ona wytrzeszczyła z niedowierzaniem oczy.
-Miałem cię we mnie rozkochać, sprawić byś przekonała Wybrańca co do mojej dobroci. Każde wypowiedziane "kocham cię" było kłamstwem-wyznał bez cienia najmniejszego skrępowania. -Za to przepraszam najbardziej-dodał, widząc jak w jej oczach pojawiają się łzy. -Ale ten plan się nie udał-kontynuował jakby nigdy nic. -Był totalnym niewypałem, bo jak zwykle popełniłem jakiś błąd. Nie przewidziałem jednej rzeczy. Wybacz, że tak dużo czasu mi to zajęło ale... zakochałem się w tobie na zabój-powiedział jakby nieprzytomnie. -Teraz, mówię prawdę.




23 komentarze:

  1. OOooo, wyznał jej miłość, noo wreszcie :)
    Uwielbiam to opowiadanie ;)
    Pozdrawiam,
    L. ;*
    Zapraszam na miniaturkę:
    http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/11/miniatura-vii-bo-czasem-i-diabe-potrafi.html

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju... po prostu łza mi na końcu spłynęła! Piękny rozdział, bo to nie tylko jakieś złączone słowa, ale tak naprawdę po takim rozdziale, nie wiem co dalej będzie z moim życiem. Jest cudowny! Tyle w nim prawdy i to co powiedział Draco, zdradzając ich plan ...po prostu się poryczałam na początku czując się w sytuacji Hermiony, a potem to wyznanie...rozwaliłaś mnie!
    I oby takich blogów było więcej, życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuuuu! Płacze, poprostu rycze jak glupia... Niewiem co się ze mna dzieje, ale przy twoim opowiadaniu... Ohhh. Tak opisujesz ich emocje, ze ja poprostu wyobrażam sobie mnie sama na ich miejscu. Poprostu cudowny blog, piekny rozdzial, wogole tak świetnie piszesz ze chciałabym zebys napisała jeszcze jednego bloga. Dziękuję i życzę weny! :**
    /Rozryczana Spence :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, uwielbiam całą ich trójkę... Każdy ma swoje problemy, a mimo to jeszcze są dla siebie wsparciem, super...
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział.
    Ostatnie wyznanie Draco było urocze.
    Nie mogę się doczekać reakcji Hermiony.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAA :)
    Powiedział jej że ja kocha:) <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo :O tyle mogę powiedzieć !
    Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko Smoku przyzna się przed Hermioną do swoich uczuć :O
    Cały rozdział super :)
    MAm nadzieję, że szybko dodasz następny bo jestem mega ciekawa co będzie dalej ! :)
    Weny !!

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko! Malfoy wyznał swoje uczucia! Tak to jest to :D Uwielbiam ten rozdział kocham i w ogóle, bez względu na to, co wyniknie z tego wyznania :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga Olu!
    Chciałam Cię bardzo pochwalić- w tym rozdziale wspaniale oddałaś emocje- i Dracona i Hermiony. Za to lubię twoje opowiadania- za prawdziwość. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę czasu i weny. Z gorącymi buziakami i zawsze Cię wielbiąca / panna Cyzia

    OdpowiedzUsuń
  10. Malfoy wyznał swoje uczucia! Ale co jak ktoś go usłyszał? Czekam na nn! :)
    Pozdrawiam,
    Potterhead

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, tak ładnie u mnie komentujesz, za co serdeczne dzięki ;)
    Przeczytałam kiedys parę rozdziałów, ale nie miałam czasu ani dokończyć całego opowiadaniu, ani nawet go skomentować.
    Przepraszam :) Niedługo będę musiała to nadrobić, bo zapowiada się naprawde ciekawie!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje opowiadanie odkryłam wczoraj i bez przypadek jak chyba każdego ff i oczarował mnie ten mroczny klimat: szablon i potem 1 rozdział. Mega *.*
    Super wątki i świetne pomysły.
    Zostanę tutaj na dłużej, pewnie do końca : D
    Pozdrawiam
    ~Hekate

    OdpowiedzUsuń
  13. Woooow! Ciekawe, czy Mionka mu uwierzy, po tym wszystkim...
    Czekam na dalsze koleje losu ;)
    Weny życzę ;)
    Lessiada

    OdpowiedzUsuń
  14. Piszczę, krzyczę, skaczę, nie wiem co jeszcze! IIiiiiiii! O matko, ale się podziało. Już się nie mogę doczekać co będzie dalej ajsjfcsdlk.
    Pozdrawiam i weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. fantastyczne!
    z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, przekonuje mnie zarównoTwój Draco, jak i Hermiona. Uwielbiam tę parę, ale zbyt często autorki robią z niej naiwną kretynkę, a z niego ciapciaka. Podoba mi się również, że swoją historię wplatasz w fabułę książki, z jednej bowiem strony wiem, co się zaraz wydarzy, z drugiej - pojęcia nie mam, jak wpłynie to na los Twoich bohaterów.
    Z niecierpliwością czekam na więcej,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Och nareszcie wyznali sobie miłość i Draco powiedział prawdę. Teraz niby powinni być razem i happy end ale u ciebie tak nie będzie. Zawsze mnie zaskakujesz i wymyślasz coś innnego,niesamowitego. Ah i jeszcze wcześniej kłótnia, wiesz, że uwielbiam te ichsprzeczki w twoim wykonaniu? Są rewelacyjne!!
    Do następnego.
    Panna Malfoy (wcześniej Bellatrix)
    dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. dobrze napisana ostatnia wypowiedź draco - trzyma w napięciu, reszcie oczywiście też nic nie brakuje

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaaa! O jezu jak sie cieszę. W końcu! Napisalabym dłuższy komentarz, ale chce zobaczyć co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  19. O jaaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!!!! Dracze !!!!
    Kocham,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  20. Oooo tak! No w końcu!
    Śliczny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział. Draco w końcu się przełamał, ale znając życie teraz Hermiona mu nie uwierzy. Mimo to genialny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  22. jezu jezu
    ale piekne
    az poczulam motylki w brzuchu jak przeczytalam wypowiedz dracona..
    nie wiem tylko czy wierzyc w to co powiedzial, wiec pedze czytac dalej

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń
  23. Umm naprawdę kocham Twoją wersję Draco :)

    OdpowiedzUsuń