wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 13 - Wszystko się wali czyli pechowy dzień Śmierciożercy

Blondwłosy chłopak stał na środku sklepu z szokiem wpatrując się w swojego ojca. Jakim cudem ten potwór nie bał się wychodzić na ulicę?
-Draco! Jaka miła niespodzianka-przywitał się Lucjusz z kpiącym uśmiechem. -Czego tu szukasz,synu?-spytał robiąc krok w stronę chłopaka. 
Młody Malfoy momentalnie wyciągnął ze swojej kieszeni różdżkę, co jego ojciec potraktował pomrukiem złości.
-Panowie, może przeniesiecie tę rozmowę na zewnątrz?-zaproponował Borgin, wychylając się zza lady. Wydawał się wyraźnie niezadowolony z obrotu wydarzeń. W jego sklepie jeden Malfoy doprowadzał go do skrajnych emocji, nie mówiąc już o dwóch osobach noszących to nazwisko. 
Mężczyźni zdawali się go jednak nie słyszeć. Mierzyli się morderczymi spojrzeniami, nie zauważając poza tym reszty świata. 
-Po tylu miesiącach rozłąki witasz mnie z wyciągniętą różdżką?-zadrwił Lucjusz, sięgając do swojej kieszeni. -Plamisz swój honor. Po tylu latach nie potrafisz okazać wdzięczności swojemu ojcu?! Nie tak cię wychowałem brudny, gówniarzu...
Chłopak nie przejął się zbytnio słowami ojca, a przynajmniej tak wyglądał. 
-Przyszedłem do Borgina. Nie zamierzam z tobą rozmawiać-warknął ,po czym starał się wyminąć ojca. 
Lucjusz nie zamierzał jednak odpuścić. Złapał Dracona za ramię i gwałtownie przycisnął do ściany. Po chwili w krtań chłopaka zaczęła wbijać się różdżka Lucjusza. 
-Panowie, błagam uspokójcie się!-krzyczał Borgin, prosząc ich by nie niszczyli jego sklepu swoimi potyczkami. 
-Nasz przyjaciel ma rację, Draco...-wycedził Lucjusz, po czym łapiąc swojego syna za ramiona, teleportował się do Malfoy Manor.

                                                                   ***

Znalazł się w swoim domu. A może raczej miejscu, w którym się wychował, bo słowo "dom" nigdy nie przechodziło mu przez gardło. Nie znosił tego zimnego, pełnego brutalności i przemocy domu.
Tu nigdy nikt się nie śmiał, nie wspierał... Tu nigdy nie padły żadne miłe słowa.
Razem z Lucjuszem zmaterializowali się w salonie, a towarzyszył temu dźwięk rozbijanego naczynia. To Narcyza wystraszona nagłą deportacją mężczyzn zbiła trzymający w rękach wazon.
-Lucjusz? Co tu robi Draco? Co tu się dzieje?
Nikt jednak nie fatygował się na odpowiedź dla spanikowanej kobiety. Patrzyli sobie w oczy. Tak bardzo do siebie podobne. Stalowoszare, równie mocno ogarnięte furią...
-Twój syn postanowił wcześniej nas odwiedzić, Narcyzo-oświadczył Lucjusz, nie spuszczając wzroku z młodszego Malfoya. -Może teraz będzie miał odwagę powiedzieć ci o tym, że nas nie popiera-wycedził z mordem w oczach.
-Proszę bardzo-powiedział niczym niewzruszony Draco. -Nie popieram was-dodał, jakby była to najprostsza rzecz na świecie. -To wszystko? Mogę iść czy mnie zabijesz?-warknął ,zmieniając ton do przyprawiającego o dreszcze.
-Ty pyskaty...-zaczął Lucjusz, przygniatając go do ściany i mocniej wbijając swoją różdżkę w jego gardło.
-Błagam cię, nie rób mu krzywdy!-krzyknęła Narcyza, a w jej oczach zalśniły łzy.
Draco jednak nie zrobił nic. Pozwalał by Lucjusz patrzył na niego z nienawiścią i mierzył w niego różdżką, mając tym samym jego losy w swoich rękach. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się co powinien zrobić. Owszem i on miał wyciągniętą różdżkę. Przyciskał ją do piersi Lucjusza, zastanawiając się czy kiedykolwiek miałby odwagę rzucić zaklęciem w własnego ojca. Wiedział, że to na pewno nie on wykona pierwszy ruch.
-Porozmawiajmy. Nie musimy się od razu zarzynać. Ta rodzina to jakaś patologia musimy jeszcze bardziej pogarszać sytuację?-spytał zażenowany.
-Milcz!-wrzasnął Lucjusz, podnosząc pięść i z całej siły zamachując się na syna.
Pod wpływem uderzenia, Draco przechylił głowę na bok, jednak nie okazał żadnej innej oznaki słabości. Zastanawiał się co powinien zrobić. Ile to razy mówił sobie, że nie skreśli ojca? Że będzie o niego walczył? Że mu wybaczy a kiedy tylko będzie gotowy, pomoże mu?
Teraz był wściekły. Najchętniej oddałby ojcu ze zdwojoną siłą, jednak w jego głowie pozostawał cholerny upór. Nie podda się. Nie tak łatwo.
Z jego różdżki wystrzelił promień, który posłał Lucjusza parę metrów w tył.
-Mógłbyś czasem sobie odpuścić i mnie nie bić?-spytał z irytacją. -Chcesz czegoś konkretnego czy tak po prostu obijesz mi buzię?-zakpił, splatając ręce na  piersi.
-Zamierzam doprowadzić cię do porządku, synu. Wróciłem do domu, a to oznacza, że teraz ja wprowadzam zasady! Koniec tej twojej beztroski-wycedził starszy z Malfoyów.
Draco jedynie wywrócił oczami, czekając na absurdalny wykład na temat poglądów jego rodziny.
-Koniec z mieszkaniem na Nokturnie!
-Chyba w twoich snach-przerwał mu Draco tonem tak zimnym jak nigdy dotąd. Gdyby jego spojrzenie mogło zabijać, Lucjusz dawno leżałby martwy na środku ich eleganckiego salonu.
-Więcej szacunku do ojca! Nie masz prawa mi się sprzeciwiać. Słyszałem, że Czarny Pan powierzył ci zadanie. Chcę wiedzieć o co w nim chodzi.
-Każdy czegoś chce-powiedział Draco przesłodzonym, pełnym jadu głosem. -Całe szczęście to nie koncert życzeń...
-Dobrze-odparł Lucjusz kiwając głową ze zrozumieniem. -Nie chcesz współpracować, to nie...-warknął, po czym szybkim krokiem doskoczył do Narcyzy. Przycisnął ją sobie do piersi tak, że plecami opierała się o jego tors, po czym przywołując różdżką nóż z kuchni , przystawił go jej do szyi.
-Zostaw ją-poprosił blondyn, a wyraz jego twarzy straciła nieco pewności siebie. Mimo to nie wierzył w to, że ojciec mógłby ją skrzywdzić aż tak bardzo...
-To wyjaw mi szczegóły planu powierzonego ci przez Czarnego Pana!-warknął mężczyzna ze złością. Nóż mocniej przycisnął się do krtani kobiety.

Draco spojrzał w oczy matki z przerażeniem. Po bladych policzkach Narcyzy zaczęły spływać łzy, a on nie miał pojęcia co zrobić. Wydanie planu Lucjuszowi oznaczało koniec, totalną porażkę. Nie wierzył w to, że ojciec byłby wstanie zabić swoją żonę. Owszem nie raz ją krzywdził. Bił czy poniżał ale gdyby chciał ją zabić... zrobiłby to już dawno temu.
-Co jeżeli nie powiem? Naprawdę zamierzasz poderżnąć jej gardło na środku salonu?!-krzyknął wyraźnie zdenerwowany Draco. -Puść ją zanim będziesz żałował.
-Liczę do trzech-powiedział Lucjusz z szaleńczym uśmiechem.
-Jeden...
Teodor, Blaise... Nie mógł tak po prostu wydać planu ojcu. Lucjusz wszystko by zepsuł. Kto wie? Może doprowadziłby nawet do ich śmierci? Nie mógł pozwolić by jego ojciec popsuł wszystkie plany...
-Dwa...
Ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w matkę. Ojciec jej nie zabije. Nie odważy się...
-Trz...
-Draco nic mu nie mów!-krzyknęła Narcyza cała zalana łzami.
Teraz już wiedział. Nie mógł pozwolić by stała jej się krzywda. Za nic w świecie. Jak w ogóle mógł się zastanawiać?
-Poczekaj-krzyknął, jednak było już za późno. Zdenerwowany odzywką żony Lucjusz, nie zawahał się.

Draco poczuł jak jego serce zamiera. Jak cały jego świat legnie w gruzach. Jak znika wszelka nadzieja, cały sens życia... Ma ochotę krzyczeć, płakać, zabić ojca jednak nie robi nic...
Z otępieniem patrzy jak ojciec przejeżdża nożem po szyi Narcyzy. Jak cała jej biała sukienka błyskawicznie zalewa się szkarłatną krwią. Jak ucieka z niej życie...
W jego stalowoszarych oczach pojawił się szok, rozpacz i szaleństwo... Otworzył usta by coś powiedzieć jednak sam nie miał pojęcia jakie słowa byłyby odpowiednie. Zamiast tego rzucił się na ojca z całej siły kopiąc go w brzuch. A potem zniknął. Teleportował się na tłoczne ulice Londynu.
Tam życie toczyło się dalej. Ludzie rozmawiali, śmiali się czy kłócili...
On nie miał już siły na nic.

                                                                     ***

Blaise siedział przy łóżku nieprzytomnego Teodora, co chwila nerwowo zerkając w stronę Rona Weasley'a. Rudzielec leżał obok, pozbawiony jakichkolwiek oznak życia. Był to dla nich dobry znak. Potter definitywnie przestanie węszyć wokół ich sprawy. Nie ma wsparcia w przyjaciołach. Hermiona jest beznadziejnie zakochana w Malfoy'u, a Ronald ciężko chory i bynajmniej nie zapowiada się by szybko wyzdrowiał.
Z tego co udało mu się podsłuchać, Weasley został otruty miodem w gabinecie Slughorn'a.
Nie miał wątpliwości czyja to sprawka...
Martwił się o Dracona. Gdzie tak długo pałętał się blondyn? Wiedział, że na Nokturnie jest mnóstwo mrocznych atrakcji ale jakoś wątpił by młody Malfoy miał ochotę z nich skorzystać...
Słońce już dawno zaszło. Dochodziła dwudziesta pierwsza, a po Ślizgonie nie było żadnego śladu.
-Blaise!-Pansy wbiegła do Skrzydła Szpitalnego, patrząc na chłopaka z troską. -Co się stało?
-Lena z nim rozmawiała, kiedy nagle stracił przytomność... Powiedz mi, co zrobiliśmy z Draco źle? Cały zabieg był wykonany bez zarzuceń...
-Myślę, że to jego wina-stwierdziła ze smutkiem Pansy. -Gdyby się nie ruszał i tak jak mu kazaliśmy leżał w łóżku, do niczego by nie doszło.
-Czy Draco jakoś się z tobą kontaktował?-spytał Blaise, kiedy dziewczyna usiadła mu na kolanach i zarzuciła mu ręce na szyję.
-Jeszcze nie wrócił?-zdziwiła się, unosząc wysoko brwi. Chłopak jedynie pokiwał przecząco głową.
-Potrzebujemy go. Musimy dowiedzieć się czemu Teodor jest nieprzytomny i co wlał do tego mio...-nie skończył ponieważ drzwi otworzyły się i do sali weszła Hermiona Granger. Jej wzrok nie spoczął jednak na Ślizgonach nawet przez chwilę. Szybko podbiegła do Rona podsuwając sobie krzesło pod jego łóżko.
Złapała za jego bezwładną rękę, a w jej oczach zalśniły łzy.
-Ron...-jęknęła z rozpaczą, wpatrując się w rudowłosego przyjaciela. Po chwili jednak odwróciła się w stronę Blaise i Pansy patrząc na nich morderczym wzrokiem. Zerwała się z krzesła, po czym wyraźnie siląc się na opanowanie podeszła do łóżka Teodora.
-Gdzie jest Malfoy?-spytała, a jej głos przybrał temperaturę bliską najzimniejszych obszarów ziemi.
-My też nie wiemy. Zniknął rano i do tej pory się nie pojawił-odparł Blaise, wzruszając ramionami.
Dziewczyna westchnęła z rezygnacją, po czym opadła na jedno z wolnych łóżek i ukryła twarz w dłoniach.

Nagle do pokoju wbiegły kolejne postacie. Rudowłosa Ginny, pan świata i zbawiciel-Potter, profesor McGonagall i Lavender Brown.
-Mon-Ron!-krzyknęła zrozpaczona dobiegając do łóżka, co Hermiona skwitowała zaciśnięciem pięści.
Blaise przyglądał się temu wszystkiemu z wyraźną intrygą. Czyżby brązowowłosa Gryfonka była zazdrosna o rudego biedaka?
Po chwili nie miał jednak okazji jej się przyglądać, bo kontrolujący wszystko Potter podszedł do niej i obejmując ją ramieniem pomógł wstać.
Potem zaczęło się zamieszanie. Nauczycielka transmutacji próbowała wszystko wyjaśnić, Potter pocieszał Hermionę, Lavender płakała... Jednak on słyszał tylko jeden głos. To Ron Weasley powtarzający podświadomie jedno imię.
-Hermiona.
Czyżby odwieczni przyjaciele zamienili swoją relację na nieco cieplejsze uczucie?

                                                                   








22 komentarze:

  1. żadne mi tu cieplejsze relacje z Ronem !! no bez przesady :D
    a akcja w Malfoy Manor :O no zaskoczyłaś mnie całkowicie !! W życiu nie spodziewałabym się, że Lucjusz posunie się do czegoś takiego - i nawet nie chodzi mi o jego sumienie czy uczucia, ale o to że w sumie to była jedyna osoba (na razie) na której zależało Draconowi ...
    Rozdział świetny , czekam na nn !! :)
    Weny !! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, niesamowity rozdział, naprawdę. Miałam ciarki czytając to co wydarzyło się w Malfoy Manor ;o
    Nie mogę się doczekać NN <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie cieplejsze uczucia? Nie ja stanowczo protestuje. Chociaż... o ile później nasi główni bohaterowie będą razem to czemu nie. Nawet ciekawiej będzie :D
    Co do rozdział to jest oczywiście świetny. Lucjusz... nawet szkoda mi słów. Ciekawa jestem, co teraz z Dracone. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadnych cieplejszych uczuć z Ronem! xD
    Rozdział jak zwykle genialny :D
    Cholerny Lucjusz..... agggggrrrrrrrrrrrrrr....
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili :D
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hermiona i Ron pałający do siebie cieplejszymi uczuciami? Tak nie może być Miona ma być z Draco i koniec. Mam nadzieje, że młody Malfoy niedługo wróci do Hogwartu. Życzę weny. Świetny rozdział.
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  6. Poodoba mi się! Ron do Hermionki zaczyna coś czuć, a Draco nic nie będzie z tym zrobić mógł. Czy Hermiona wybierze rudego, już się nie mogę doczekać tego!!! Błagam by jednak miała dylemat, bo serce i miłość to jednaki temat, dlatego chce by wzięła blondyna, bo kręci mnie jego zawzięta mina.
    UŁA! Ale wierszyk, ale to z miłości do twoich opowiadań!
    Rozdział jest super!
    Szkoda ze tak krótko,cale i tak zajebisty
    życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i wreszcie ogarnęłam wątek z ostatniego rozdziału :-Weasly! On umiera"
      Coż...Trzeba dokładniej czytać! :P
      Nauczka dla mnie
      A i co do ojca Malfoya, po prostu fenomenalnie to rozegrałaś! ŚWIETENIE! Żywo, ale żeby posunął się do czegoś takiego?!
      Teraz Dracoś nie ma nikogo...oprócz Hermionki...do której Ron zaczyna coś czuć...;(
      Co za niesprawiedliwość ;(

      Usuń
    2. Ach piękny wiersz <3 Haha dziękuję :)

      Usuń
    3. Cześć :) Mogę mówić do Cibie po imieniu? naprawdę, świetny rozdział z drobniusieńkimi błędami stylistycznym ale ogólnie cudowny :) Jestem zaskoczona porywczością Lucjusza ale to dobrze, że mnie zaskoczyłaś :) z ciepluteńkimi pozdrowieniami i życząc weny- twoja na zawsze wierna czytelniczka/ panna Cyzia :)

      Usuń
    4. Pewnie, że możesz :) Za błędy przepraszam. Staram się poprawić ale nie zawsze mi się wszystko udaje :( Jeżeli widzicie jakieś błędy to piszcie w komentarzach, będę poprawiać :) Bardzo by mi to pomogło. Mam jednak nadzieję, że nie rzucają się w oczy xD Dziękuję za komentarz, cieszę się, że ci się podoba :)

      Usuń
  7. Wow! Wchodzę na bloggera: o jest nowy rozdział, ale ekstra. wchodzę i czytam: uuu, ale akcja, ale Draco na pewno uratuje Cyzie... czytam dalej: oczy i usta układają się w wielkie O z zaskoczenia i do końca rozdziału tylko jedna myśl mi przechodzi przez głowę: gupi Lucjusz, gupi Lucjusz, gupi ach gupi...
    Naprawdę zaskakujesz... i co ta za cieplejsze uczucia? co? nie, nie, nie!
    I ogromny plus za kanoniczność. :) ale o tym już chyba pisałam.
    Literka
    zapraszam do mnie: please-do-not-leave-quite-yet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. To opowiadanie jest chyba najlepsze ze wszytskich, które napisałaś (przynajmniej tak mi się wydaje) a to ogromny wyczyn bo napisałaś same wspaniałe opowiadania! :)
    Weny życzę <3
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam wszystkie twoje historie, ale ta totalnie RZĄDZI!
    Twoje opowiadania... jesteś na prawdę niesamowita. Nie mam pojęcia jak ty to robisz, ale rób tak dalej ;)
    Czekamy na nastepny niesamowity rozdział!!!
    Weny.
    Laczkens

    OdpowiedzUsuń
  10. Żadne cieplejsze uczucie! Ron i Hermiona najzwyczajniej w świecie do siebie nie pasują i już! Koniec. Kropka.
    Szczerze, to nie spodziewałam się, że uśmiercisz Narcyzę i to w taki sposób. To ona zawsze kojarzyła mi się z tym, że wspierała Draco po wojnie itd, ale i taki obrót zdarzeń jest okej :)
    Lecę czytać następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda mi Narcyzy ... zawsze czułam do niej sympatię. Choć Lucjusza też trochę lubiłam, to w tym opowiadaniu uważam go za straszną cholerę. Aż mnie ciarki przeszły gdy to czytałam.
    A Ron? No cóż :) Nie wiem co o tym fragmencie powiedzieć. Podobał mi się - to fakt ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przez ciebie łzy same spływały mi po policzkach, gdy Narcyza umierała... To było takie piękne. Idealnie opisujesz uczucia. Juz nie raz płakałam przez twoje opowiadania... I nie żałuję. To naprawdę zaszczyt móc przeczytać coś takiego. Świetnie piszesz.
    D.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lucjusz to... Nie powiem tego, bo dziewczynkom nie wypada. Strasznie mi szkoda Dracona.
    I bez żadnych cieplejszych relacji az Ronem, bez przesady ;-;

    OdpowiedzUsuń
  14. Ouu Ron w szpitalu. A to z Narcyzą to normalnie smutne :c Szkoda Draco..

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeeeeju, biedny Dracze tak mi go szkoda :(
    / Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow. Nie spodziewałam się śmierci Narcyzy. Jednak w sumie Draco nie ma teraz powodów by zostać przy Voldemorcie. Błagam nie mówcie mi, że Hermiona będzie kochać Rona.

    OdpowiedzUsuń
  17. jak mi szkoda draco:(((
    niech wszystko juz bedzie dobrze!
    jestem zachwycona twoim talentem do pisania:)

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń
  18. jak mi szkoda draco:(((
    niech wszystko juz bedzie dobrze!
    jestem zachwycona twoim talentem do pisania:)

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń